Zabójcza zabawa – recenzja filmu „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją”

Sylwestrowa impreza w wielkim domu, dziesiątki młodych ludzi, kolorowe drinki, dobra muzyka… Czy coś może pójść nie tak? Owszem. Udowadnia to najnowsza polska produkcja platformy Netflix.

„Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” opowiada historię grupy znajomych, którzy spotykają się w sylwestrową noc, aby świętować nadejście nowego roku. Jak sam tytuł wskazuje, impreza nie zakończyła się happy endem, a fabuła filmu skupia się głównie na ukazaniu serii niefortunnych wydarzeń, które doprowadziły do tragedii – śmierci większości bohaterów. Czy twórcy polskiego kina, które „słynie” głównie z komedii romantycznych i lekkich filmów obyczajowych poradzili sobie z tym niecodziennym tematem?

American dream w polskim wydaniu

Trudno nie zauważyć, że film w dużej mierze opiera się na motywach zaczerpniętych zza oceanu, gdzie komedie o imprezowaniu, z dużym naciskiem na podteksty seksualne, są na porządku dziennym i przyciągają wielu widzów. Czerwone kubeczki, gra w beer – ponga, DJ, wielki dom i masa ludzi… Trzeba przyznać, że nie jest to stereotypowy obraz polskiej domówki. Amerykańskie wzorce przewijają się wiele razy, ale nie są one odpychające i raczej nieźle komponują się z klimatem filmu. Fani serii American Pie powinni być usatysfakcjonowani.

Horror czy komedia?

Z określeniem gatunku filmu „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” jest pewien problem. Z jednej strony widzowie mogą podziwiać rozlew krwi, który świadczyłby o próbie zrealizowania polskiego horroru. Z drugiej, pojawia się też duża liczba wątków typowo komediowych, a niektóre gagi przyprawiają o suchość w gardle. Grupa krytyków określiła produkcję jako slasher, a więc niejako połączenie dwóch wspomnianych gatunków. Co prawda, brakuje jednego mordercy, który dąży do zabicia wszystkich bohaterów, ale inne elementy przemawiają za tym, że jest to dobra klasyfikacja.

Nie tylko zabawa

Poza motywem imprezy i beztroski, w filmie pojawia się też kilka refleksyjnych wątków. Jedną z mocniejszych scen jest konfrontacja Glorii (w którą świetnie wcieliła się Monika Krzywkowska) i Pawła (Nikodem Rozbicki). Para mierzy się z problemem dużej różnicy wieku, która dla bohaterki jest znaczącą przeszkodą na drodze do udanego związku. Urzekła mnie także kulminacyjna scena, rozgrywająca się około północy, a więc kiedy bohaterzy powinni świętować i otwierać szampana. Jak już wspominałem, plany potoczyły się nieco inaczej. Mimo pewnej groteskowości, twórcy ciekawie podeszli do rozwiązania niektórych wątków i finału filmu.

Wieniawa i Karolak…

Gdy pojawił się zwiastun omawianej produkcji, wiele osób od razu ją skreśliło, zarzucając zły casting i wybór stale przewijających się aktorów. Niepotrzebnie. Julia Wieniawa to obecnie najpopularniejsza aktorka młodego pokolenia, która siłą rzeczy jest mocno eksponowana i zatrudniania przez wielu reżyserów. Nie ma co się dziwić, pozostaje pogratulować. Zresztą według mnie, poradziła sobie nieźle, a rola Anastazji była dobrą okazją do zaprezentowania nieco innej odsłony aktorki. Jeśli chodzi o Tomasza Karolaka, jego udział jest niemal niezauważalny, ale nie będę zdradzał szczegółów. Poza weteranami, w filmie pojawiła się gama naprawdę dobrych aktorów, w dużej mierze młodych i mało znanych. Na pochwałę zasługują przede wszystkim Mateusz Więcławek, wcielający się w rolę Filipa oraz Aleksandra Pisula, czyli filmowa Oliwia.

Powiew świeżości

Mimo, że wśród widzów pojawiają się głosy krytyczne, uważam, że film jest całkiem dobry i zdecydowanie wyróżnia się na tle innych rodzimych produkcji. Nie ma patosu, nie ma przesadnych historii miłosnych, ale jest sporo zabawy i szczypta groteski. Myślę, że polscy reżyserzy powinni częściej eksperymentować i wychodzić nieco poza utarte granice. Być może sukces filmu „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” będzie dobrą motywacją dla innych utalentowanych twórców, aby odważyć się na zaprezentowanie czegoś nieszablonowego. Choć obrazowi daleko do ambitnego kina, z pewnością będę do niego wracał.

fot. „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” – Netflix/ Materiały prasowe

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe