Justin Bieber i jego paleta emocji – recenzja albumu „Justice”

Justin Bieber nie zwalnia tempa! Od wydania ostatniej płyty minął zaledwie rok, a Kanadyjczyk niedawno świętował premierę kolejnej, zatytułowanej „Justice”. Czy piosenkarz utrzyma pozycję jednego z czołowych wokalistów młodego pokolenia?

Ubiegłoroczny album „Changes” był według wielu najgorszym w dorobku wokalisty. Płytkie teksty oraz monotonna, mało kreatywna, trapowa produkcja nie przekonały fanów i krytyków. Kiedy pół roku temu zadebiutował singiel „Holy”, otwierający nową muzyczną erę Biebera, pojawiła się nadzieja na lepszy materiał. Czy Justin sprostał oczekiwaniom?

Emocje na pierwszym miejscu

Zanim przejdę do premierowych utworów, warto pochylić się nad singlami, które od kilku miesięcy wprowadzały odbiorców w klimat albumu. Justin postanowił tym razem otworzyć się przed słuchaczami i zaprezentować bardziej emocjonalną, szczerą odsłonę. Poza wspomnianym „Holy”, będącym efektem miłości do żony i głębokiej wiary wokalisty, pojawił się też m.in. utwór „Lonely”. Piosenka jest swego rodzaju spowiedzią Justina i podsumowaniem dotychczasowej kariery, która poza wzlotami, miała też wiele upadków. Okazuje się, że nawet w tych na pozór szczęśliwych momentach, Justin czuł się po prostu samotny. Poza wartościową warstwą liryczną, należy docenić też wokal Biebera, który brzmi ostatnio naprawdę dobrze. Następny w kolejce był utwór „Anyone”. Już nie tak dobry, jak poprzedni, ale wciąż trzymający wysoki poziom i wnoszący nieco świeżości do dyskografii piosenkarza. Ostatnim z przedpremierowych singli był utwór „Hold on” – prawdopodobnie najbardziej chwytliwy od czasów krążka „Purpose”, uznawanego za najlepszy w dorobku Justina.

Subtelnie i romantycznie

Utwór otwierający album, czyli „2 Much” jest utrzymany w średnim tempie. Bogatą w ozdobniki produkcję porzucono w nim na rzecz prostej, kojącej melodii, zagranej na pianinie. Nie chcę zamykać oczu, boję się, że będę za bardzo tęsknił. Nie chcę zasypiać, wolę się zakochiwać” – choć tekst utworu może dla niektórych być nieco przesłodzony, z pewnością znajdą się też osoby, które wzruszy. Pozycja numer dwa, czyli „Deserve You”, wciąż pozostaje w wolniejszym, lekko relaksującym klimacie, ale jest bardziej popowa. Z kolei „As I Am” to duet z Khalidem, który jest całkiem przyjemny, ale nie wbija w fotel i dość szybko się o nim zapomina. Podobnie, jak o kolejnej, utrzymanej w nieco mroczniejszym klimacie współpracy z młodziutkim Australijczykiem, o pseudonimie The Kid Laroi. Pozostając w sferze miłosnych wyznań, Justin zaserwował kolejny iście romantyczny utwór – „Off My Face”. Śpiewa w nim o tym, jak rozpalające go uczucia sprawiają, że traci głowę, a jedyne, o czym myśli, to jego ukochana. Myślę, że utwór spodoba się wszystkim, którzy kilka lat temu rozpływali się przy popularnym „Love Yourself”.

Popowa eksplozja

Druga część albumu przepełniona jest szybszymi, przebojowymi utworami. Elektryzujące „Die For You” spokojnie mogłoby promować album jako oficjalny singiel. Piosenka przypomina nieco ostatnie dokonania Miley Cyrus, która popowe dźwięki urozmaiciła na najnowszym albumie rockowymi smaczkami, wyciągniętymi wprost z lat 80. (przypominamy recenzję). Szkoda, że to właśnie jej Justin nie zaprosił do duetu. „Somebody” i „Ghost” to kolejne bardzo dobre utwory z radiowym potencjałem. Udowadniają one, że Kanadyjczyk wciąż jest w dobrej formie i potrafi tworzyć przeboje. Nieco słabiej wypada przy nich nudnawe „Love You Different”, a wakacyjne „Loved By You”, za sprawą tropikalnych dźwięków, przenosi słuchaczy do ery „Purpose”. Okazuje się, że prawdziwą wisienką, a raczej brzoskwinką na torcie, jest jednak utwór „Peaches”. Niesamowicie chwytliwa kompozycja zdążyła już wspiąć się na pierwsze miejsca światowych list przebojów.

Brawo, Justin

„Justice” to naprawdę solidny album, wypełniony hitami po brzegi. Słabszych momentów jest niewiele, w przeciwieństwie do ciekawych, dobrych numerów, które zostają w pamięci na długo. Nie da się zaprzeczyć, że Justin jest ikoną popu – przynajmniej, jeśli chodzi o ostatnią dekadę. Oby kolejne projekty były równie dobre!

zdj. materiały prasowe/ Universal Music Polska

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe