PREMIER LEAGUE – PODSUMOWANIE KOLEJEK 10-16

Jesteśmy niemal na półmetku sezonu. Zdążymy zatęsknić za angielską piłką, ponieważ teraz czeka nas przerwa reprezentacyjna, a właściwie pierwsza w historii przerwa mundialowa. Nigdy przedtem kluby nie musiały zamartwiać się potencjalnymi kontuzjami i głębią składu na tym etapie gry. Trzeba jednak pamiętać, że na mistrzostwach świata zagrają „tylko” 32 reprezentacje. Oznacza to, że niektóre gwiazdy (np. Kulusevski ze Szwecji, czy Haaland z Norwegii), będą w pełni dysponowane w grudniu, co może namieszać w układzie sił w tabeli. A jak sytuacja wygląda teraz?

OCENA BIG SIX

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut elit tellus, luctus nec ullamcorper mattis, pulvinar dapibus leo.

Arsenal: Arsenal nadal dominuje w lidze. Kanonierzy skutecznie oddalają się od reszty stawki. 5 punktów przewagi nad drugim w tabeli Manchesterem City to dobre zaplecze. Terminarz wcale nie był łatwy, a najlepiej w mojej opinii formę Arsenalu pokazał mecz przeciwko Chelsea. Choć było to najmniej spektakularne ze zwycięstw Kanonierów w ostatnim czasie (1:0), to zespół zdominował ten mecz niemal w każdym aspekcie. Ekipa Artety wygląda naprawdę solidnie – największym atutem drużyny jest to, że nie opiera się ona na postaciach indywidualnych. Mało tego, zapowiadany jako największa gwiazda drużyny na początku sezonu Gabriel Jesus, ostatnio wyraźnie zwolnił ze swoją formą. Nie zawodzą jednak Martin Odegaard, Gabriel Martinelli, Bukayo Saka czy Granit Xhaka, którzy prezentują się doskonale. Największym znakiem zapytania dla tej drużyny jest jednak mundial. 10 piłkarzy (głównie z pierwszego składu) zagra w Katarze. Zmęczenie turniejem oraz potencjalne kontuzje mogą zaburzyć bardzo dobrą formę Arsenalu.

Chelsea: Nie gra tutaj nic. W ostatnich pięciu spotkaniach drużyna Grahama Pottera nie wygrała ani razu. Bilans bramek wynosi 0. Po rozegraniu szesnastej kolejki (przegranej zresztą) klub zajmuje 8 miejsce w tabeli mając jedynie dwa punkty przewagi nad Fulham. Do tego coraz głośniej zaczyna się mówić o potencjalnym odejściu Masona Mounta z Chelsea. Mimo słabej dyspozycji klubu, aż dwunastu zawodników The Blues zagra na mundialu w Katarze. Graham Potter ma teraz dużo czasu na poukładanie pewnych rzeczy od nowa. Miesięczna przerwa może posłużyć pozytywnie dla odświeżenie atmosfery w klubie – pod warunkiem, że obędzie się bez kontuzji.

Liverpool: Mistrzem już raczej nie zostaną. Klub nadal ma zmienną formę. Liverpool Kloppa jest cieniem siebie. The Reds przyzwyczaili nas już od kilku sezonów, że pod koniec rozgrywek będą bić się z City o mistrza. Tym razem nie ma jednak co liczyć na cuda. Boki obrony są kompletnie bez formy, szczególnie słabo prezentuje się Trent Alexander Arnold. Nastroje na pewno poprawić mogą ostatnie mecze z Tottenhamem i Southampton (choć z tymi pierwszymi zwycięstwo wymęczone i nie bez kontrowersji). Być może sprzedaż klubu zadziała pozytywnie na przyszłe rezultaty drużyny. Tym bardziej, że Jurgen Klopp na informację o potencjalnej zmianie właściciela zareagował z aprobatą, zwracając uwagę na to, że z sezonu na sezon Liverpool coraz bardziej przestawał nadążać za wydatkami transferowymi swoich rywali.

Manchester City: Za wcześnie żeby mówić o jakimkolwiek kryzysie The Citizens, ale ekipa Guardioli faktycznie coraz częściej łapie zadyszkę. Dominacja w posiadaniu piłki nie musi przekładać się na rezultaty, czego dowodem jest ostatnia porażka z Brentford. Manchester City nadal osiąga zadowalające wyniki, zajmują przecież drugie miejsce. Tylko drugie. To za mało na ten klub i najlepszym tego dowodem jest fakt, że pytania o potencjalny „kryzys” pojawiają się coraz częściej mimo znacznej przewagi nad kolejnymi, niżej usytuowanymi rywalami. City to zespół zaprogramowany do wygrywania Premier League. Najlepiej pokazują to statystyki: najwięcej goli jako drużyna, najwięcej asyst (Kevin De Bruyne) oraz najwięcej bramek indywidualnych (Erling Haaland). Norweg może okazać się kluczową postacią drużyny w następnych starciach (mimo spadku formy), ponieważ nie jedzie on na mundial w Katarze. Wróci zatem do gry w pełni sił. Pewnym jest, że Manchester City będzie walczył o mistrza Anglii do 38 kolejki.

Manchester United: O słabym starcie Czerwonych Diabłów już mało kto pamięta. Manchester United gra zdecydowanie powyżej oczekiwań i są to bardzo komfortowe warunki pracy dla Erika ten Haga mimo ostatnich zawirowań z Cristiano Ronaldo. Kryzys po wywiadzie Portugalczyka pokazał, że szatnia Man Utd stoi po stronie niderlandzkiego szkoleniowca, na czele z Bruno Fernandesem, czyli „kolegą” Ronaldo nie tylko z klubu, ale także z reprezentacji. Ostatnie spotkania Manchesteru United nie były może zbyt widowiskowe, ale patrząc na całokształt tabeli, drużyna wygląda póki co zadowalająco, zajmując piąte miejsce. Wiele będzie zależało od mundialu, ponieważ aż piętnastu piłkarzy jedzie do Kataru.

Tottenham: Hype, jaki urósł wokół ekipy Kogutów zdążył już opaść, a płomień nadziei o mistrzostwie zgasił sam Antonio Conte. Ponadto Heung min Son nadal nie może wrócić do formy, na dodatek w ostatnich meczach był niedysponowany przez kontuzję. Najbardziej błyszczy natomiast Dejan Kulusevski. Choć ominęło go sporo meczów przez kontuzję, to wrócił widowiskowo. I to właśnie Szwed może odegrać kluczową rolę w dyspozycji Tottenhamu po mundialu w Katarze. Na plus w ostatnich meczach zaprezentował się także Rodrigo Bentancur. Środek pola Spurs dawno nie wyglądał tak solidnie. Zawodzi jednak nadal defensywa, a szczególnie prawe wahadło, które od odejścia Walkera i Trippiera jest pozycją przeklętą w Tottenhamie. Emerson Royal mimo tragicznej formy nadal dostaje szansę od Conte w każdym spotkaniu. Wszyscy zadają sobie pytanie, jakie są granice cierpliwości Włocha do zawodnika. Póki co czwarte miejsce w tabeli (choć Tottenham zagrał o jedno spotkanie więcej od piątego Manchesteru United) nadal daje Kogutom komfortową sytuację w lidze. Tym bardziej podkreśla się, że Tottenham mimo słabej dyspozycji i mało przyjemnej do oglądania gry nadal punktuje. Ewentualny powrót formy Sona oraz dobra dyspozycja składu po mistrzostwach świata na pewno pomogłaby Tottenhamowi w zmaganiach ligowych oraz Lidze Mistrzów, gdzie w starciu z AC Milanem zdarzyć może się absolutnie wszystko.

ONES TO WATCH

Fulham: Tutaj nic nie zmienia się względem poprzedniego zestawienia. „Wieśniaki” nadal błyszczą, nie tylko za sprawą Mitrovicia, ale także Andreasa Pereiry, który po Kevinie De Bruyne ma najwięcej wykreowanych okazji w tym sezonie. Obecnie Fulham zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli. 19 punktów to najlepszy od lat rezultat tego klubu na tym etapie (w poprzednich dwóch sezonach 10 i 8 punktów). Dodatkowo „The Cottagers” mają po 15 meczach tyle samo zwycięstw, co przez cały sezon 20/21. Na początku zmagań w Premier League trener Marco Silva przestrzegał przed problemami w głębi składu. Póki co jednak Fulham radzi sobie z tym zadaniem. Na szczególną uwagę poza rozgromieniem Aston Villi 3:0 zasługują potyczki „Wieśniaków” z klubami tak zwanego „big six”. Choć w pięciu spotkaniach udało się wyrwać tylko jeden punkt, to każdy pozostały mecz był zacięty i kończył się porażką 1:2. Dla Fulham to wreszcie „ten sezon”. Wszystko wskazuje na to, że ekipa Mitrovicia tym razem utrzyma się w lidze.

Newcastle: Ta drużyna zostanie z nami w tej rubryce chyba do końca sezonu, a od następnej edycji być może znajdzie się w „top seven”. Ekipa Newcastle osiąga niesamowite rezultaty. W ostatnich pięciu meczach jest to komplet punktów, przy czym w trzech ostatnich pojedynkach drużyna strzeliła dziewięć bramek, a straciła tylko jedną. Na tę chwilę nic nie zapowiada spadku formy „srok”. Tym bardziej, że błyszczy nie tylko Miguel „MOTM” Almiron, ale także Trippier, Guimaraes czy Joe Willock.

Leicester: Jestem przekonany, że dwa miesiące temu NIKT nie miał już cierpliwości do Brendana Rodgersa. Kredyt zaufania zarządu był wymuszony w zasadzie kwestiami finansowymi. Tymczasem „lisy” grają zupełnie inny futbol od tego z początku sezonu. Cztery zwycięstwa w ostatnich pięciu spotkaniach, w tym spektakularna wygrana 4:0 przeciw Wolverhampton. Kluczowy wkład w poprawę formy mieli James Maddison oraz Harvey Barnes. Warto mieć na oku drużynę Leicester po powrocie Premier League w grudniu.

PIŁKARZ MIESIĄCA:

Miguel Almiron: Nikt nie miał takiego wpływu na grę swojej drużyny w ostatnich kolejkach przy tak stałej formie, jaką prezentował Miguel Almiron. Kolumbijczyk po 16 rundach ma na koncie 8 bramek. Kiedy Saudyjski Fundusz Inwestycyjny przejmował klub Newcastle, pojawiało się wiele hipotez, którzy piłkarze powinni zostać, a którzy odejść. Almiron był umieszczany w gronie tych drugich. Bardzo słaby sezon 21/22 właściwie skazywał go na definitywny transfer do innego klubu. Eddie Howe jednak Kolumbijczykowi zaufał, co opłaciło się całemu zespołowi. Almiron obecnie przeżywa najlepszy okres swojej piłkarskiej kariery. Przekłada się to także na wyniki Newcastle, które trzyma się mocno trzeciej lokaty w lidze. Klub może więc nie tylko liczyć na miejsce honorujące Ligę Mistrzów, ale nawet większe cele. Niezbędny jednak do tego sukcesu będzie Almiron i jego skuteczność.

Wyróżnienia: Andreas Pereira, Rodrigo Bentancur, Kevin De Bruyne

WPADKI MIESIĄCA:

Cristiano Ronaldo: Cały świat żyje wywiadem udzielonym przez Portugalczyka magazynowi „The Sun”. CR7 mógł zostać wpisany do grona wpadek miesiąca już wcześniej, ponieważ to jego najgorszy okres w karierze. Skonfliktowany z Erikiem ten Hagiem Ronaldo postanowił przelać swoje złości w rozmowie z Piersem Morganem. Nie zagłębiając się w treść tego wywiadu (na to można poświecić cały osobny artykuł), jedno jest pewne. Ronaldo odejdzie z Manchesteru United. Został także usunięty z grafiki stadionowej na Old Trafford. Nie tak powinny odchodzić klubowe legendy…

Chelsea: Ostatnio w tym zestawieniu za wpadkę miesiąca uznałem Thomasa Tuchela, trenera zwolnionego z The Blues. Po 16 kolejce okazuje się jednak, że wina niekoniecznie musiała leżeć po stronie menedżera. Mając na uwadze słabe występy klubu od początku tego sezonu,
w rubryce wpadek miesiąca nie umieszczę tutaj Grahama Pottera, a całą drużynę.

Ivan Toney: Choć Anglik grał do tej pory dobrze (chociażby w ostatnim meczu z Manchesterem City) to znalazł się tutaj z zupełnie innej przyczyny. Toney od lat obstawiał zakłady u bukmachera, co jest surowo zabronione wśród sportowców. W związku z tym FA (The Football Association) ogłosiła, że piłkarzowi grozi zawieszenie, a być może nawet dożywotnie wykluczenie z gry. Jak widać, niemal 100 tysięcy funtów miesięcznie nie było dla Anglika wystarczającym zabezpieczeniem finansowym.

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe