Eurowizja 2024 oczami Flesza #5

O ile do tej pory w stawce nie było jednoznacznego faworyta do zwycięstwa, o tyle przez ostatnie dni bardzo mocno wzrosły notowania Chorwacji, która zaczęła wygrywać różnego typu notowania tworzone przez fanów konkursu. Czy redaktorzy Flesza widzą w chorwackim zespole przyszłego zwycięzcę Eurowizji? Oprócz wspomnianego już kraju z Bałkanów, w dzisiejszym artykule nasi dziennikarze ocenią także propozycję z Danii, Estonii i San Marino.

Dania: SABA - SAND

Patryk Szymański: Bardzo przyjemna propozycja z Danii. Słuchając utworu możemy przenieść się trochę 5-7 lat wstecz, kiedy to takie właśnie kompozycje były bardzo popularne. Najmocniejszymi stronami ,,Sand” są dla mnie szybko wpadający w ucho refren oraz bardzo mocny głos młodej wokalistki – jeden z lepszych w tegorocznym konkursie. Na pochwałę zasługuje również prezentacja sceniczna; pomimo, że Saba jest na scenie sama, to dzięki świetnej grze świateł jej występ w żadnym momencie się nie nudzi. Ocena: 7/12

Natalia Szukała: Saba posiada fenomenalny głos, który potrafi bardzo dobrze zaprezentować. Piosenka ,,Sand” idealnie do tego pasuje, przez co całość brzmi jak propozycja do walki o najwyższą ilość punktów w finale. Najbardziej ubolewam nad tym, że prócz efektów specjalnych nic się nie dzieje na scenie, nie ma w tle dodatkowych osób, które mogłyby urozmaicić występ. Uważam, że może to zaważyć nad tym, że Saba zakończy konkurs w środku stawki. Ocena 7/12

Patryk Biechowiak: Utwór “Sand” trochę przypomina mi polską propozycję “The Tower”, co prawda Dunka śpiewa o budowaniu zamku, a Polka o samej wieży, lecz zarówno tu i tu mamy do czynienia z prostymi, wpadającymi w ucho popowymi piosenkami z łatwymi do zapamiętania refrenami. Występ Saby jednak niewątpliwie wyróżnia się perfekcyjnym wykonaniem na żywo ze wspaniałym głosem i naprawdę ciekawymi efektami świetlnymi, przez co myślę, że piosenka ta może znaleźć się w górnej części finałowego rankingu. Ocena: 7/12

Nicol Perz: Dużą rolę w całym występie odgrywają światła, widać że wszystko jest starannie dopracowane. Niestety, poza tym nic na scenie się nie dzieje, wokalistka po prostu stoi i cała kompozycja wydaje się nudna. Brakuje tam np. tancerzy, którzy dobrze oddaliby klimat utworu. Saba ma bardzo dobry, czysty głos, szkoda, że wykorzystała go w tak przeciętnym utworze. Sand szybko wpada w ucho, jednak jeśli chodzi o Eurowizję to jest to dość słaba propozycja, niczym się nie wyróżniająca. Myślę, że Dania spokojnie przejdzie do finału, jednak raczej nie zdobędzie w nim najwyższego miejsca. Ocena: 6/12

Zofia Kopyto: Saba wpuszcza świeżą energię sceniczną w kategorię solistów. Wokal jest bezbłędny, widać że artystka włożyła serce w wykonanie utworu. Tekst “Sand” opisuje typowy motyw żałoby po rozstaniu, używając najprostszych metafor, co nieco rozczarowuje. Utworu słucha się dobrze, ale nie jest to wyjątkowo oryginalna propozycja. Dania postawiła na bezpieczne zagranie. Ocena: 7/12

Estonia: 5MIINUST x Puuluup - (Nendest) narkootikumidest ei tea me (küll) midagi

Patryk Szymański: Kolejne w tym roku joke entry, które już na starcie wygrywa z Finlandią tym, że nie przekracza granic dobrego smaku. Jest śmiesznie, jest wesoło, jest też piosenka w pełni w języku ojczystym (oraz o bardzo długim tytule). Nie jest to utwór, który zajmie w moim rankingu bardzo wysokie miejsce, ale biorąc pod uwagę fakt, że w półfinale liczą się wyłącznie głosy widzów, to Estonia może być pewna awansu. Ocena: 5/12

Natalia Szukała: Największe wrażenie zrobił na mnie estoński Pitbull ale nie ze względu na świetny wokal a podobieństwo do Króla Popu (jeśli to czytasz to proszę COME TO POLAND!). Wracając do piosenki – przesłuchałam ją 3 razy aby znaleźć cokolwiek co mnie zaciekawi i niestety nie znalazłam. Na scenie dzieje się bardzo dużo, a nie w każdym przypadku wychodzi to na dobre. Wokalnie nie jest to zespół na podobnym poziomie, słychać, że niektórzy odstają (np. wspomniany Pitbull). Nie spodziewam się dla Estonii wysokiej lokaty w tym roku. Ocena: 1/12

Patryk Biechowiak: Jeśli chodzi o choreografię, show na scenie i energię, jaką przekazują członkowie zespołu – 13 punktów, absolutny faworyt. Piosenka bardzo dobrze wpada w ucho, widząc sceniczne ruchy Estończyków od razu nabiera się do nich sympatii. Niestety trochę gorzej występ wypada, gdy pod uwagę weźmie się jego walory artystyczne; większość wokalistów zespołu nie może się pochwalić specjalnie dobrym głosem, ewidentnie jest to piosenka stworzona pod memy, ale w dobrym tonie. Mimo wszystko nie wróżę jej sukcesu na Eurowizji i obawiam się, że Estonia może mieć problem, by wejść do finału. Ocena: 6/12

Nicol Perz: Myślę, że Estonia jest godnym konkurentem Finlandii w kwestii najdziwniejszej propozycji tegorocznego konkursu. Artyści niestety nie mogą popisać się talentem wokalnym. Układ taneczny też do poprawy, chociaż muszę przyznać, że kankan wyszedł im całkiem nieźle. Nie można im jednak odmówić świetnej energii i tego, że potrafią porwać publiczność do tańca. Nie mam pewności co do tego, czy Estonia przejdzie do finału, ale sądzę, że mimo to ich propozycja na długo zostanie w pamięci fanów Eurowizji. Ocena: 3/12

Zofia Kopyto: Estonia pokazuje, że można zrobić występ, który jest zabawny i nie przekracza granic zażenowania. Melodia utworu wpada w ucho i serce, ciężko nie podśpiewywać pod nosem razem z zespołem. Na scenie rasowe show i nieustanna komunikacja z widzem, niczym na wielkim weselu. Z resztą wokale członków zespołu pod “weselny band” podchodzą, co przy tym utworze się sprawdza. Wierzę, że zobaczymy się z chłopakami w finale. Ocena: 10/12

San Marino: Megara - 11:11

Patryk Szymański: San Marino nie zawodzi. Okropna propozycja, której nie chce się przesłuchiwać ponownie. Wszystko tu jest nie tak – zaczynając od głosu wokalistki, a kończąc na charakteryzacji członków zespołu oraz prezentacji utworu na scenie. Chaos, z którego uporządkowaniem nie poradziłby sobie chyba nawet najbardziej doświadczony reżyser. Walka o ostatnie miejsce będzie w tym roku bardzo zacięta, kto wie, może nawet bardziej niż walka o zwycięstwo? Ocena: 0/12

Natalia Szukała: Nie, nie i jeszcze raz nie! Naprawdę jestem z siebie dumna, że obejrzałam ten występ do końca (to nie tak, że muszę to zrobić by napisać recenzję). O piosence samej w sobie lepiej nie rozmawiać, ponieważ nie widzę w niej absolutnie żadnych plusów. To co dzieje się na scenie jest lekko mówiąc dziwne. Najlepsze wrażenie zrobiły na mnie ,,kościotrupy”, które skradły na moment show i nie powinny go oddawać. Ocena: 0/12

Patryk Biechowiak: Megara na eurowizyjną scenę próbowała się dostać już w zeszłym roku ze swojej rodzimej Hiszpanii, co jednak się nie powiodło. W tym roku będą reprezentować San Marino i jest to niewątpliwie ciekawa i nietypowa propozycja. Mocny rock w języku hiszpańskim, z dość niecodzienną aranżacją sceniczną, która na ubogiej scenie w San Marino wydaje się kiczowata, lecz oglądając jej zeszłoroczny występ w Hiszpanii, można liczyć, że na dużej scenie w Malmö, będzie robić większe wrażenie. Instrumentalnie utwór jest naprawdę dobry i czuć, że pomysł na cały występ ma potencjał, lecz wspomniana już aranżacja sceniczna czy nienajlepszy wokal ujmują całości. Uważam, że są to jednak rzeczy, które można poprawić do ostatecznego występu na Eurowizji i od tego zależeć będzie końcowa pozycja San Marino. Ocena: 6/12

Nicol Perz: Po przesłuchaniu tego utworu musiałam chwilę posiedzieć w ciszy i poukładać sobie co tam się w ogóle działo. Nie wiem co było gorsze – wokal artystki czy całe wykonanie sceniczne. Jeśli spróbujemy skupić się na zespole i „tancerzach” to jedyne, co jestem w stanie zauważyć to czysty chaos i odnoszę wrażenie, jakby oni sami momentami nie wiedzieli co robią. O ile „dziwne” występy niektórych państw są po prostu śmieszne, o tyle tutaj nawet ciężko o jakiś humorystyczny akcent. Całość jest tragiczna i szczerze wątpię w to, aby San Marino przeszło w tym roku do finału. Ocena: 0/12

Zofia Kopyto: San Marino ze swojej wersji Harry’ego Styles’a, przeszło w klimaty alternatywnego rocka, co wychodzi im na dobrze. Występ jest dopracowany na poziomie, każdego szczegółu: przez kostiumy, choreografię, światła, zachowanie zespołu. Niestety wokalistka ciągnie wszystko to w dół, nie radząc sobie wokalnie, brakuje jej oddechu, a pod koniec utworu zaczyna fałszować. Jednak nie raz byliśmy świadkami znacznej poprawy głosu artysty na scenie eurowizyjnej, po otrzymaniu krytyki przez pierwszych słuchaczy. “11:11” wciąż ma duże szanse na znalezienie się w pierwszej dziesiątce. Ocena: 10/12

Chorwacja: Baby Lasagna - Rim Tim Tagi Dim

Patryk Szymański: Wielu widzów po zobaczeniu tytułu i prezentacji scenicznej zapewne pomyśli, że mamy ponownie do czynienia z występem typu joke entry, jednak nic bardziej mylnego. Tekst piosenki opowiada historię o usamodzielnieniu się młodego chłopaka, jego marzeniach oraz chęci porzucenia stresu przez taniec. Nie jest to moim zdaniem propozycja na wygranie, jednak z pewnością znajdzie się w końcowym top 5. Do rzeczy, które muszą ulec poprawie trzeba zaliczyć wokal głównego wokalisty oraz prezentację sceniczną, która powinna pozwolić widzom lepiej zrozumieć o co dokładnie chodzi w tekście całego utworu. Ocena: 8/12

Natalia Szukała: Lazania jest moją ulubioną potrawą, więc już na starcie Baby Lasagna ma ode mnie dodatkowy punkcik. Mimo to nie mam z czego ich odejmować. Wszystko co dzieje się na scenie jest ciekawe: to jak tańczą tancerze, jak śpiewa piosenkarz i jak aktualnie wygląda scenografia. Do wokalu nie można się doczepić, pasuje do tego typu piosenki, przez którą można odczuć, jakby był to utwór z lat 90. Jestem przekonana, że ,,Rim Tim Tagi Dim” może zająć czołowe miejsce w finale. Ocena: 12/12

Patryk Biechowiak: Kolejny oryginalny, rockowy utwór z mocnym gitarowym brzmieniem, jednak tym razem wykonany naprawdę bardzo dobrze i z trochę ciekawszym pomysłem. Scenografia, kostiumy nawiązujące do tradycyjnych ludowych strojów i choreografia są naprawdę bardzo trafione. Sama piosenka niezwykle łatwo zapada w pamięć, a ciekawym zabiegiem jest dodanie elementu techno. Niestety muszę się doczepić wokalu, bo choć oczywiście w tego typu piosence nie oczekuję anielskiego śpiewu, to mam wrażenie, że w niektórych wyższych partiach, wokalista nie jest w stanie wydobyć z siebie odpowiedniego dźwięku i nie brzmi to idealnie. Mimo wszystko myślę, że Chorwacja dzięki Baby Lasagni, będzie bić się o najwyższe miejsca w finale. Ocena: 8/12

Nicol Perz: Rim Tim Tagi Dim raczej nie trafi do grona moich faworytów, jednak jest to utwór, który z pewnością znajdzie wielu swoich sympatyków, ponieważ szybko wpada w ucho. Wokal artysty jest do poprawy, w niektórych momentach słychać, że nie wpada on w odpowiednie dźwięki. Choreografia nie jest najgorsza, ale wydaje mi się że można ją nieco dopracować. Propozycja Chorwacji zyskała sporą popularność, więc najprawdopodobniej przejdzie do finału i będzie mogła powalczyć o miejsce w top 10. Ocena: 7/12

Zofia Kopyto: Chorwacja pozamiatała, możemy wracać do domu. Baby Lasagna dał nam wszystko, czego widzowie oczekują od Eurowizji. Chcemy efektów? Jest ich więcej niż chcieliśmy. Chcemy choreografii? Jest taka, że nie wiadomo na którym artyście skupić wzrok. Chcemy kostiumów? Mamy chorwackich piratów. Do tego melodia wpadająca w ucho, prosty do zapamiętania tekst i przyjemny wokal. “Rim Tim Tagi Dim” to utwór, którego nikt się nie spodziewał, ale każdy potrzebował. Ocena: 12/12

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe