„Purpurowe serca” – hit Netfliksa [RECENZJA]

Odnoszę wrażenie, że lata 90. minionego stulecia i początek XXI wieku to czas największych i niewątpliwie najlepszych filmów romantycznych. Dramat czy komedia — w każdej produkcji można było znaleźć humor, nienużącą fabułę i dreszczyk emocji. Od dobrych 15 lat nie powstało nic lepszego niż ukochane przez wszystkich „Pamiętnik”,  „Notting Hill” czy świąteczne „To właśnie miłość”.

Niedzielny czasoumilacz

Szukając więc filmu, który byłby „czasoumilaczem” w niedzielny poranek, nie celowałam w ambitne produkcje. Wiedziałam, że dziś już takie nie powstają. Chciałam czegoś lekkiego i przyjemnego. W propozycjach Netflixa znalazłam nowość „Purpurowe serca”: pozycję, o której nie słyszałam, choć teraz wydaje mi się to niemożliwe, bo od czasu premiery stała się netflixowskim hitem.

 

„Purpurowe serca” to opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy w wyniku przeszkód, które dorosłe życie rzuca im pod nogi, decydują się na udawane małżeństwo, dzięki któremu zyskają pieniądze. Młoda piosenkarka i żołnierz marines — dwie postacie z silnymi charakterami i odmiennymi poglądami. Przeciwności losu, różnice między nimi i wzajemna niechęć z biegiem czasu stają się źródłem wielkiego uczucia, które ich połączy.

„Purpurowe serca” – przewidywalne romansidło?

I od tego zacznę – sięgając po romantyczny film nie spodziewam się wielkich zwrotów akcji i wybitnej fabuły. „Romansidła” bywają przewidywalne i tak też było z tym filmem. Rozwiązań wielu wątków domyśliłam się w trakcie oglądania. Mimo to produkcja mnie nie zawiodła. Dała mi wszystko to, czego od tego typu filmu oczekiwałam. Pomimo pewnego stopnia przewidywalności scenariusz był naprawdę dobrze napisany, szczególnie jeśli zależy nam na typowym miłosnym filmie.

 

Oczywiście nie wszystko kręci się tylko wokół romansu. Mamy główną bohaterkę, która zmaga się z cukrzycą, a jednocześnie marzy o karierze piosenkarki oraz jej „męża”, którego goni nieciekawa przeszłość i trudne relacje z ojcem. Dodatkowym wątkiem jest motyw wojskowy — trud oraz traumy, z jakimi marines i ich rodziny muszą się zmierzyć, gdy ci przebywają na misji. Z tego wszystkiego pisze się historia, która w subtelny sposób pokazuje rodzące się między głównymi bohaterami uczucie. W film wpleciona jest muzyka, która odgrywa w nim olbrzymią rolę. Covery oraz piosenki stworzone na potrzeby filmów faktycznie zaśpiewała aktorka grająca Cassie.

Film idealny?

Czy „Purpurowe serca” są idealnym romansidłem? Nie, choć w Internecie można znaleźć wiele takich opinii. Nie mogę się z nimi zgodzić, a jedynie stwierdzić, że według mnie jest to naprawdę dobry romans. Zastanawiając się, skąd biorą się te świetne recenzje, doszłam do wniosku, że składa się na to wiele czynników. Po pierwsze jest to naprawdę dobry film romantyczny, jak na to, co wcześniej oferował nam Netflix w swojej przesłodzonej i przerysowanej wersji romansów. Po drugie muzyka jest zdecydowanie wartością dodaną „Purpurowych serc” i na pewno wpływa na to, że produkcja bardziej wpływa na emocje.

 

Oczywiście mogłabym wytknąć małe błędy, które zauważyłam w trakcie oglądania, jednak film podobał mi się na tyle, że chcę, aby ta recenzja miała pozytywny wydźwięk.

Gdybym miała podsumować w jednym zdaniu moją opinię, powiedziałabym, że „Purpurowe serca” na pewno otwierają Netflixowi furtkę do lepszych filmów romantycznych i dają nadzieję, że kiedyś, pewnie za wiele lat wrócimy do poziomu z przełomu wieków.

„Purpurowe serca” – film, który wzrusza

Obejrzałam ten film nawet nie wiedząc, co się w nim zdarzy, patrząc tylko na plakat, opis oraz pobieżne opinie pierwszych widzów i wiedziałam, że będę płakać. I tak też było.

 

Pomimo tego że jako tako lubię Sofię Carson (znaną na przykład z „The Descendants” i „Feel the Bea”t oraz hitu „Love is the Name”) to z jakiegoś powodu bardzo nie odpowiadał mi jej głos w tym filmie. Piosenki i muzyka to duża część filmu i historii Cassie Salazar, głównej bohaterki, a przez nadwrażliwość na jej głos nie do końca mogłam czerpać z tego przyjemność, ale jestem pewna, że statystyczny widz niecierpiący na nadwrażliwość dźwiękową nie będzie miał z tym problemu.

Element wojskowy

Film zaczyna się w typowym amerykańskim pubie, znajdującym się koło bazy wojskowej i od razu przybiegł mi na myśl bar Penny, który był obecny w najnowszym „Top Gunie (świetny film, polecam każdemu). Ukazanie młodych chłopaków, którzy mają świadomość, że za dwa tygodnie wyruszą na wojnę i tym samym odreagowują imprezami i nadzwyczajną głośną charyzmą również doceniłam jako ktoś wychowujący się w wojskowym środowisku. Dlatego może Cassie nie zachwyciła mnie od pierwszych minut filmu ze względu na jej nastawienie w stosunku do chłopaków, ale przyjęłam tłumaczenie wynikające ze scenariusza, że tego typu goście są częściej w jej miejscu pracy.

Słabe strony

Dużym negatywnym aspektem filmu (który zauważyli również inni widzowie, co widoczne jest w recenzjach internetowych i na TikToku) jest przerażająca amerykańska propaganda pojawiająca się w filmie… trochę zbyt często. „Więc bronimy Twojego tyłka, ale nie możemy go dotknąć?” To słowa, które pojawiły się w 5 minucie filmu i uruchomiły pierwszy feministyczny monolog Cassie. O ile tu rozumiałam, że wprowadzało to coś do historii filmu, tak scena w restauracji tuż po ślubie Cassie i Lukę’a, kiedy jego załoga mówi o „mordowaniu Arabów” i wybuch Cassie na ten temat były zbędne.

 

Uważam, że słowa wojskowych były zbyt dobitne, ale wybuch głównej bohaterki również nic nie wniósł i raczej wyglądał jak chimer małej dziewczynki zamiast dobrze wyegzekwowanego argumentu na temat stacjonowania wojsk amerykańskich na bliskim wschodzie. ALE… widzowie muszą wziąć poprawkę, że jest to film amerykański (przypomina mi się anegdotka rodzinna, kiedy mój tata odpowiedział swojemu szefowi — Amerykaninowi na pytanie, czy lubi Amerykańskie produkcje wojskowe „nie, bo Wy zawsze wygrywacie”) i choć ta scena zrobiona jest niedelikatnie i absolutnie nie adekwatnie do historii, musimy to przyjąć na klatę i spojrzeć przez ich perspektywę.

Mogę tutaj przyrównać wspomniany już „Top Gun” , film, który w dużej mierze dzieje się w bazie wojskowej i tego typu dylematu są wprowadzone do filmu w wiele bardziej elokwentny sposób. Choć mi się to nie podobało, zgonię to na Netflix oraz fakt, że producenci i scenarzyści stwierdzili, że w filmie o miłości może nie warto edukować się na temat poprawności politycznej (a szkoda). I choć film ma mizoginistyczne akcenty (reakcja Lukę’a na swojego przyjaciela i nowo poślubioną żonę) to znowu — rozumiem, że producenci chcieli pokazać różnicę między wojskowym światem Lukę’a a muzycznym i delikatnym ze względu na jej chorobę światem Cassie. Zrobili to źle, ale rozumiem i wybaczam.

Problemy na dużym ekranie

Dużym plusem jest pokazanie choroby Cassie oraz problemu ubezpieczenia zdrowotnego, z jakim zmierzają się statystyczni Amerykanie. Zobaczenie tego typu choroby na dużym ekranie na pewno pomoże wielu, którzy się z nią zmagają. Wątek konieczności ich ślubu, (choć po małym internetowym research’u wiem już, że są duże nieścisłości między obrazem ukazanym w filmie, a rzeczywistością) był ciekawie zbudowany. Pokazanie zderzenia światów imigrantów (mamy Cassie) z Amerykańskim patriotyzmem rodziny Luke’a było równie ciekawe, jak trudności wybicia się Cassie i jej zespołu z długiem narkotykowym jej męża.

Główni aktorzy świetnie zagrali sztuczne uczucie, które rozwijało się powoli (bo kto nie kocha filmowego i książkowego „enemies to lovers trope”) oraz moment, w którym zaczyna im zależeć na sobie. Film zyskałby, gdyby tego rozwoju było więcej, niezwykle dużo wątków było wciśnięte w dwie godziny i rozumiem, że nie było na to miejsca. Chemia między głównymi bohaterami sprawiała, że kibicujemy im od początku ich znajomości. I choć upartość Cassie jest w pewnym momentach z lekka denerwująca, to jednak kto mógłby nie kibicować wielkiemu, poważnemu olbrzymowi, jakim jest Lukę? Aktor Nicholas Galitzine (znany z wersji Kopciuszka z 2021 roku oraz z High Strung z 2016 roku) odegrał swoją rolę wojskowego zjawiskowo. Szczególnie jeśli zna się go z innych, bardziej delikatnych ról, to na pewno wywołał u wielu „efekt wow”. Gra aktorska, niezwykle przystojny wygląd i idealny casting do tej roli sprawiły, że Nicholas z pewnością zyska wiele fanek na całym świecie.

„Purpurowe serca” wzruszają

Druga połowa filmu, wzruszająca, porywająca i po prostu dobra sprawiły, że widza oblewają łzy wzruszenia. Szczególny shout-out otrzymuje również ode mnie końcowy montaż, który, choć absolutnie nie dodawał nic do filmu, sprawił, że człowiekowi aż chce się uwierzyć w prawdziwą miłość.

Nie jest to ambitny, głęboki film, ale ciekawa historia o miłości, która ukazuje rzadko spotykane w mainsteamowych mediach wątki, sprawiając, że film stał się momentalnie jednym z bardziej popularnych produkcji Netlixa.

Agata Staszak

Maria Więcławek 

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe