„Jak dobry to z Lecha”. Czy na pewno?

Akademia Lecha Poznań wyszkoliła już wielu świetnych zawodników. Tacy piłkarze jak Jakub Moder, Karol Linetty, Jan Bednarek, czy Tomasz Kędziora doskonale odnaleźli się za granicą, czym zbudowali Kolejorzowi renomę najlepszej akademii piłkarskiej w kraju. Niestety, nie każdy uzdolniony zawodnik doczeka się satysfakcjonującej, zagranicznej kariery. Ku przestrodze dla młodych osób zaczynających przygodę z piłką, tekst ten będzie dotyczyć tych, którym pomimo talentu nie udało się osiągnąć maksimum możliwości.

Mateusz Możdżeń

„Bakero oszalał!”

Ten zawodnik swoją pierwszą szansę gry w Ekstraklasie otrzymał od trenera Jacka Zielińskiego. Najgłośniej zrobiło się o nim jednak kiedy dzięki kilku dobrym występom dostał od hiszpańskiego szkoleniowca – Jose Marii Bakero szansę gry w Lidze Europy w meczu przeciwko Manchesterowi City. Wszedł na ostatnie pół godziny. Kolejorz prowadził 2:1 i wszyscy spodziewali się, że Kolejorz będzie starał się bronić wyniku z wyżej notowanym rywalem. To nie było jednak w stylu Lecha. Poznaniacy stale atakowali, czego efektem było piękne uderzenie z dystansu Możdżenia i gol na 3:1. „Bakero oszalał!”, krzyczał wówczas komentujący to spotkanie Mateusz Borek. Możdżeń przyznał w wywiadzie dla tvpsport.pl, iż ten gol był pięknym przeżyciem, lecz później okazał się przekleństwem:

Przekleństwo, bo nawet mając te dziewiętnaście, czy dwadzieścia lat jak wtedy, przebicie tej bramki w meczu nie sparingowym, ale o punkty, było trudnym zadaniem. Miałem całą karierę przed sobą. Jest przekleństwem też dlatego, bo każdy tylko z tym mnie kojarzy. Poprzez jeden strzał wymagania zwiększyły się wielokrotnie — a wymagania te były po prostu wykreowane przez dziennikarzy. Gdyby tamten mecz zakończył się wynikiem 2:1, to też byłoby super. Zagrałem pół godziny i bez tego gola takiej lawiny zainteresowania w tamtym momencie najzwyczajniej by nie było.


Ciągła presja

Możdżeń zdecydowanie nie poradził sobie z presją, którą narzuciły mu media. Przy każdym oddawanym przez niego strzale komentatorzy „błyskotliwie” przypominali, iż „potrafi uderzyć z dystansu”. Stwierdzenie to stało się już legendarnym źródłem memów wśród ekstraklasowych sympatyków. Kariera Możdżenia zdecydowanie zwolniła. Z Lecha odszedł do Lechii Gdańsk, a następnie został piłkarzem Podbeskidzia. Często zmieniał kluby, a dziś jest zawodnikiem drugoligowego Znicza Pruszków.

 

Dariusz Formella 

 Oszust

Formella już jako 18-latek zrobił furorę w meczu o Superpuchar Polski w 2015 roku, kiedy po wejściu z ławki rezerwowych zdobył dwie bramki i zapewnił Lechowi trofeum. Ostatecznie jednak ani Maciej Skorża, ani Jan Urban nie widzieli go w pierwszym składzie, więc został wypożyczony do Arki Gdynia, aby zdobyć doświadczenie. Okres w Trójmieście był dla niego na tyle udany, że po kolejnej nieudanej próbie przebicia się do pierwszego składu Lecha, został wypożyczony ponownie. Po całkiem udanej rundzie w Ekstraklasie, został piłkarzem Pogoni Szczecin, jednak nie poradził sobie zbyt dobrze i już pół roku później został piłkarzem Rakowa Częstochowa. Jego przygoda z tym klubem zapowiadała się ciekawie do momentu gdy został wyrzucony z klubu za… oszustwo w grze karcianej.

 

Była druga czy trzecia w nocy, my po piwach. Kolega wydzierał się, że dziwnie gram i oszukuję. Przyznałem się do odłożenia kart, czego nie powinienem robić. Rozpędził się, że ciągle ich oszukiwałem. Kazałem mu się zamknąć. On kazał zamknąć się mi. To oznaczało koniec rozmowy (…) Obruszył się, że nie chce być ze mną w szatni. Zbiegło się to z rozpoczęciem urlopów. Poleciałem na Malediwy, wczasy wykupiłem znacznie wcześniej, kiedy akurat wpadła zaległa premia. Cóż, nie były to wymarzone wakacje. O drugiej w nocy, to z racji różnicy w czasie, dostałem wiadomość od trenera Papszuna. „Daro, musimy się pożegnać. Jak masz jakieś problemy, dawaj znać”. – mówił Dariusz Formella dla Przeglądu Sportowego.

 

American Dream

Kiedy już wydawało się, że jego kariera zbliża się ku końcowi, z nieba spadła oferta ze Stanów Zjednoczonych. Od kilku lat Formella realizuje swój „American Dream”. Miewa sezony lepsze, miewa gorsze, jednak biorąc pod uwagę jak długo odbijał się od kolejnych klubów, można stwierdzić iż wyciągnął maksimum z tego co pozostało z  jego potencjału. Głośno o Formelli zrobiło się w 2019 roku kiedy wyszedł na boisko kilka godzin po tym jak otrzymał informację o śmierci ojca. Zdobył w tym meczu bramkę po której rozpłakał się na boisku. Śmierć rodzica nie wpłynęła na jego grę, obecnie skrzydłowy dobrze prezentuje się na amerykańskich boiskach i nie zapowiada się na to, aby coś miało mu przeszkodzić.

 

 

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe