Poza porządek – hit czy kit?

Nie będę ukrywać, że do książki, jak i do samego autora podeszłam z pewną rezerwą. Obserwując poczynania J.Petersona w sieci, śledząc jego nagły wzrost popularności i upadek nie byłam pewna, czy kolejna książka jest potrzeba, a przede wszystkim czy jest wartościowa.

Jordan B. Peterson – konserwatywny rewolucjonista

Jordan Peterson jest Kanadyjczykiem, profesorem, psychologiem klinicznym, autorem licznych publikacji, od paru lat również aktywnym twórcą internetowym. Najwięcej swoich zwolenników posiada wśród konserwatywnej części społeczeństwa. Nic dziwnego, bo uważany jest za wielkiego krytyka m.in. „języka równościowego” (sprawa ustawy C-16 w Kanadzie). Bezsprzecznym atutem Petersona jest język – jako mieszkaniec Kanady doskonale włada językiem angielskim, co więcej jego język jest prosty, zrozumiały, choć nie stroni on od porównań i rozbudowanych zdań. Trzeba mu oddać, że jest po prostu dobrym mówcą. Peterson mimo swoich bardzo dobrych medialnych początków (bo kariera naukowo-medyczna jest dłuższa od autorskiej o prawie 20 lat) budzi wiele kontrowersji. Świetnie opisuje to Jerama Piekutowski w „Upadły mesjasz Jordan Peterson” w PIŚMIE. Załamanie nerwowe, uzależnienie od leków, a ostatecznie wycofanie się z życia publicznego nie sprzyjają budowaniu pozycji godnego zaufania psychologa czy terapeuty. Jednak Peterson powraca, nie tylko na YouTube, ale z nową książką. Tylko jak człowiek, który mimo „złotych rad” sięgnął dna, może pisać „kolejne 12 życiowych zasad”?

Winny

Byłam ogromnie zaskoczona szczerością autora. Peterson na kartach książki otwarcie opowiada o swoich zmaganiach z uzależnieniem, co więcej, opisuje, co doprowadziło go do tego stanu. Może nie robi to wrażenia, dopóki nie przeczyta się samemu tego szczerego wywodu i nie odczuje się bijącej z tekstu szczerości i skruchy. On doskonale wie, jak bardzo zniszczył swój wizerunek, ale to nie PR zachęca go do zmian. Peterson to człowiek pogodzony z własnymi słabościami i upadkiem. Nie tłumaczy się na siłę, nie tuszuje sytuacji pięknymi słowami. Mierzy się z okrutną prawdą dziecięcą szczerością, wystawiając się tym samym na krytykę.

Panie profesorze, jak żyć?

Pierwsza z serii książek nosiła nazwę „12 życiowych zasad. Antidotum na chaos” i została wydana w 2018 roku. Najnowsza, czyli „Poza porządek. Kolejne 12 życiowych zasad” ma zaledwie parę miesięcy, a już została okrzyknięta bestsellerem. O czym autor zapomniał przy tworzeniu pierwszego tomu? Może zacznijmy od tego, że Peterson widzi w zasadach potencjał. Uważa, że dzięki nim, ludzie wolni mogą stawać się lepszymi i szczęśliwszymi, a ci, którzy nadal wolności poszukują, mają szansę odnaleźć ją właśnie w nich. Czy zasady Petersona są trudne? Odkrywcze? Raczej są to wskazówki. Autor nie mówi o „prawdzie absolutnej”, którą da się osiągnąć stosując się do tych, już 24, zasad. Pokazuje raczej, że świat może być piękniejszy i lepszy, kiedy głębiej zastanowimy się nad konkretnymi problemami.

O wszystkim i o niczym

Spotkałam się z wieloma opiniami, że „Peterson ma same ogólniki” – nie mogę się z tymi głosami nie zgodzić. Zasada V brzmi „Jeśli czegoś nienawidzisz – nie rób tego”. Cóż, po profesorze z wieloletnim doświadczeniem można spodziewać się więcej, prawda? Jednak pod tak prostymi hasłami profesor potrafi odwołać się do wielu nurtów myśli, religii z całego świata, dzieł sztuki i swoich pacjentów. Tak banalna fraza, opisana w bardzo szeroki i przemyślany sposób, nabiera zupełnie innego znaczenia. Nie mówię, że Peterson odkrywał przede mną nowe prawdy, ale zdecydowanie udało mu się rozszerzyć mój horyzont. Pokazał (nie przez skrajność), że niekiedy oczywistość nie jest taka płytka i banalna jak się wydaje. Tak, czasem jego myśli brzmią jak coaching z Instagrama, ale te krótkie chwile da się wybaczyć autorowi, ponieważ szybko zabiera czytelnika w świat wyznań, moralności, różnorodność. Książka, może poza tytułami rozdziałów, nie zawiera konkretów na zasadzie: „rób tak, a będziesz czuł się spełniony”. Są to raczej zbiory przemyśleń, czasem też krytyki obecnego świata i doświadczenia, jakie przemawia przez autora. Jeżeli czytelnik poszukuje treści, znajdzie ją, ale zajmie to nieco czasu. Poza czytaniem, warto poświęcić chwilę na zweryfikowanie tego, co napisane i własne przemyślenia.

Hit czy kit?

Nie jestem zwolenniczką oceniania rzeczy w skali, wolę poświęcić trochę więcej czasu i opowiedzieć o odczuciach czy opisać, komu polecam daną książkę. Jednak żyjemy w społeczeństwie liczb i wyników, także w mojej ocenie – warto. Nie polecę książki każdemu, szczególnie odradzam ją osobą lubiącym „suche fakty”. „Poza porządek” to książka na jesienne wieczory, dla osób pragnących więcej niż zadaniowego podchodzenia do problemu. Niekiedy przypomina opowiadanie historii, jakimi raczą nas starsi rodziny, czasem jest wręcz fascynującą opowieścią o skomplikowanych przypadkach klinicznych. Zdecydowanie jest przyjemna w odbiorze – Peterson nie tylko jest świetnym mówcą, ale też dobrze radzi sobie z przelewaniem myśli na papier. Jeśli trafi się nudniejszy czy mniej interesujący fragment czy zasada, nic straconego. Można go po prostu ominąć, a kolejne akapity i tak pozostają logiczną całością.

Może nie jest to najlepsza albo najbardziej wpływowa pozycja, jaką dane mi było przeczytać, natomiast trzeba oddać autorowi zaangażowanie i pewność z jaką pisze o kluczowych, w jego mniemaniu, sprawach życia codziennego. Jego postać nadal pozostaje dla mnie odgrodzona murem sceptycyzmu, jednak nie żałuję lektury.

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe