Misja Śląsk – wykonana

Po zakończonej fecie z okazji stulecia istnienia klubu połączonego z efektowną wygraną nad Jagiellonią Białystok przyszedł czas na kolejne starcie.

W piątek pierwszego kwietnia podopieczni Macieja Skorży udali się w podróż na Dolny Śląsk, aby tam rozegrać, w ramach 27 kolejki PKO BP Ekstraklasy, spotkanie ze Śląskiem Wrocław. Drużyna gości do meczu przystąpiła z poważnymi problemami kadrowymi. Z powodu kontuzji nie wystąpił Bartosz Salamon. Ponadto zabrakło chorego Mikaela Ishaka oraz Adriela Ba Louy.

Cierpka w smaku pierwsza połowa

Od pierwszego gwizdka sędziego widać było, że nie będzie to łatwy mecz dla obu stron, a o ewentualnym zwycięstwie może zadecydować jedna bramka. Pierwsza połowa w wykonaniu zarówno gości, jak i gospodarzy, była bardzo zachowawcza i przewidywalna. Żadna ze stron nie potrafiła przejąć kontroli nad meczem i wypracować sobie okazji bramkowej. Mecz dla koneserów, jak określa się takie spotkania w żargonie piłkarskim, trwał niemalże do końca pierwszej połowy, kiedy to rzutu wolnego nie wykorzystał Erik Exposito.

Szczęście czy taktyczny majstersztyk?

Na tak patową sytuację na boisku lekarstwo mógł znaleźć tylko wybitny szkoleniowiec. W tym przypadku okazał się nim trener Lecha Poznań. Na początku drugiej połowy dokonane zostały, jak się później okazało, kluczowe zmiany. Boisko opuścił nieskuteczny w tym meczu skrzydłowy Kristoffer Velde, a w jego miejsce na murawie zameldował się Michał Skóraś. Zmiana ta była o tyle istotna, że młody boczny pomocnik Kolejorza niespełna dwie minuty później wpisał się na listę strzelców, skwapliwie wykorzystując błąd defensywy Wojskowych. Mimo niezadowolenia gospodarzy, po interwencji systemu VAR, sędzia uznał bramkę Skórasia za zdobytą zgodnie z zasadami. Nie mający nic do stracenia Śląsk ruszył do lawinowych ataków. Lechici przyjęli postawę nieco defensywną i kontratakowali. Mimo kilku okazji i optycznej przewagi ze strony gospodarzy wynik nie uległ już zmianie. Konsekwentna gra Kolejorza w postaci wysokiego pressingu połączonego z długimi okresami posiadania piłki zdała egzamin. Po końcowym gwizdku sędziego piłkarze z Poznania wraz z kibicami mogli się cieszyć z powrotu na szczyt ligowej tabeli. Przynajmniej do końca kolejki, albowiem na swoje mecze czekały Raków Częstochowa oraz Pogoń Szczecin. Niemniej, Kolejorz postawił kolejny krok w stronę upragnionego mistrzostwa.

Wygrywać trzeba umieć

Dobry wynik osiągnięty w słabym meczu to coś, co wyróżnia najlepsze zespoły. Wygrywać trzeba zawsze, nawet gdy spotkanie nie porywa. Taki w piątkowy wieczór był właśnie Lech Poznań. Mimo że mecz był bardzo wyrównany, to ostatnie słowo należało do Kolejorza, który z trudnego terenu wywiózł trzy punkty, a to dla wszystkich kibiców Lecha jest najważniejsze.

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe