Na czym polega pani praca i jak dostosowała się pani do formy nauczania zdalnego?
Jestem nauczycielką wychowania przedszkolnego. Pracuję w szkole podstawowej w oddziale przedszkolnym i mam pod opieką 22 dzieci. Początki były bardzo trudne, ale w każdej sytuacji można coś wymyślić. Mój pierwszy pomysł polegał na utworzeniu grupy na Facebooku, jako formy kontaktu z dziećmi i rodzicami. Później dołączyłam pracę na platformie Google Classroom.
Kwarantanna zmieniła tryb pracy niemal wszystkim, czy to dorosłym, czy dzieciom. W jaki sposób w tym trudnym czasie prowadzi pani zajęcia ?
Zajęcia prowadziłam na dwa sposoby. Na Facebooku zamieszczałam zadania, filmy edukacyjne, piosenki, wierszyki, zadania matematyczne, plastyczne, itp. Wszystkie formy dopasowane były do tematyki realizowanej w konkretnym tygodniu. Wykonane zadania rodzice dzieci przesyłali mi w formie zdjęć lub krótkich filmików. Drugi rodzaj pracy z dziećmi związałam z platformą Google Classroom. Dzieci podzieliłam na 4 grupy po 5 osób. Dwie grupy miały zajęcia rano, a dwie po południu, zależnie od możliwości czasowych rodziców. Na takich zajęciach pojawiały się opowiadania, historyjki obrazkowe, zagadki, zadania matematyczne, ćwiczenia słuchu fonematycznego i wiele innych. Nie zabrakło również swobodnych rozmów o prywatnym charakterze. Dzieci opowiadały o swoich przeżyciach, troskach, kłopotach. Śmialiśmy się razem i smuciliśmy, rozwiązywaliśmy problemy i szukaliśmy właściwych odpowiedzi na nurtujące dzieci pytania.
Jakie są różnice w prowadzeniu zajęć online a prowadzeniu zajęć na żywo? Jak przebiega praca przez Internet z dziećmi?
Podstawowa różnica jest oczywista, w pracy online nie mam dzieci przed sobą: na dywanie, na krzesełkach, przy stolikach, przed tablicą. Online widzimy się wyłącznie dzięki kamerce, co bardzo ogranicza możliwość korzystania z pomocy dydaktycznych. W domu nie mam tablicy, z której mogłabym korzystać tłumacząc dzieciom kolejne zagadnienia. Kamera ogranicza też widoczność i dziecko nie zawsze może zobaczyć to, co chciałabym mu przekazać, trudności przysparza wytłumaczenie matematyki przez brak możliwości skorzystania z liczmanów [drobne przedmioty wykorzystywane jako pomoc przy liczeniu – przyp. red.]. Nie można prowadzić zajęć ruchowych, tanecznych, grać na instrumentach perkusyjnych, pracować w zespołach, kontrolować pracy dzieci w tradycyjny sposób. Poza tym Internet bywa zawodny, przerywa połączenia, zatrzymuje obraz w kadrze, odpowiedzi nadchodzą z opóźnieniem. Występującym problemem jest też to, że dziecko nie mając odniesienia do ilustracji nie zawsze zrozumie od razu zadane pytanie. Podsumowując, nie mam możliwości prowadzenia zajęć takich, jak bym to robiła w klasie na żywo.
Czy uważa pani, że nauczanie online jest korzystne w przypadku zerówkowiczów?
Uważam, że każda forma nauczania, jeżeli nie jest możliwe nauczanie tradycyjne, jest korzystna niezależnie od wieku. Widziałam dużą potrzebę kontaktu dzieci ze sobą, ze mną i panią wspomagającą moją pracę. Na początku było nam trudno, spotkania były nienaturalne. Oczywiście to się zmieniło. Nabieraliśmy wprawy, byliśmy bardziej swobodni i naturalni. Zajęcia wydłużały się ponad przeznaczony czas. Cieszę się, że mogliśmy w tym trudnym czasie kontynuować naukę, że dzieci nie straciły ze sobą kontaktu, a podstawa programowa została zrealizowana. Z czystym sumieniem mogę puścić moje dzieci do pierwszej klasy, wiedząc, że sobie poradzą.
Z Julitą Karwowską, nauczycielem z długoletnim doświadczeniem pracy z dziećmi, rozmawiała Zofia Cichocka.
Zdjęcia:
Zofia Cichocka
pixabay.com