Od pierwszych prób w Ahoy Arena dzielą nas nieco ponad dwa tygodnie. Okazało się, że niestety jedna z delegacji nie dotrze do Rotterdamu i wykorzysta nagrany wcześniej występ zapasowy – tzw. live on tape. Mowa o Montaigne i całej ekipie z Australii. Od ponad roku zabronione jest tam przekraczanie granic kraju. Choć istnieją pewne wyjątki, wyjazd na Eurowizję okazał się niemożliwy. Trzymamy kciuki, aby pozostałe delegacje bezpiecznie dotarły do Holandii i poczuły niepowtarzalną magię konkursu. Po kilku tygodniach przyszedł czas na zakończenie etapu oceniania przez nas eurowizyjnych utworów. Pod lupą Azerbejdżan, Gruzja, Malta, Włochy oraz – bonusowo – nowe wersje utworów z Ukrainy i Izraela.
Azerbejdżan - Efendi - Mata Hari
Patryk Radzimski: Halo! Fani orientalnych dźwięków! Efendi postanowiła zaserwować nam niesamowitą, muzyczną ucztę. Gdy na Eurowizji pojawia się piosenka w takim klimacie, niemal zawsze skrada moje serce – tym razem nie było inaczej. Mata Hari to siostra zeszłorocznej Cleopatry. Cieszę się, że Efendi nie próbowała na siłę zmieniać stylu, aby uniknąć porównań do propozycji z poprzedniego roku. Nie mogę się doczekać występu na żywo, bo utwór ma ogromny potencjał sceniczny. Myślę, że awans do finału jest tylko formalnością. Ocena: 5/5
Kamil Pacholczyk: Tej kobiecej siły nikt nie zatrzyma. Tekst po prostu hipnotyzuje, a biodra same zabierają się do tańca. Porównująć zeszłoroczny teledysk Cleopatra, będący ambitynym osadzeniem w obszarach pustynnych i dużym składem, w tej propozycji mamy stonowanie, może prostotę, ale za to skuteczną. Wielki plus za nawiązywanie do etnicznego bliskowschodniego brzemienia, z którym bardzo dobrze sobie radzi. Piosenka ma wielką szansę na trafienie do top 5 tegorocznej Eurowizji. Ocena: 4,5/5
Sandra Wawrzyniak: Zeszłoroczną “Cleopatrę” nucę sobie do dzisiaj, bo pokochałam ten utwór od pierwszych nutek. “Mata Hari” jest hm… dużą kopią “Cleopatry” – niestety. Piosenka całkiem mi się podoba, jest energiczna, skoczna, wpada w ucho i no nie da się obok niej przejść tak obojętnie. Efendi ma w głosie coś z Cardi B i to nadaje dodatkowego charakteru całości, ale okrutnie zraża mnie to podobieństwo do utworu z zeszłego roku. Nie jest to na pewno zwycięzca, bo brakuje w warstwie lirycznej czegoś “do złapania” i dopisania historii. Ocena: 4,5/5
Agnieszka Markocka: Oj tak, Mata Hari zdecydowanie w pierwszej dziesiątce w finale! Efendi zdecydowała się połączyć orientalność i nowoczesność, a takie połączenie okazało się strzałem w dziesiątkę. Rzeczywiście, tak jak już zauważyli moi koledzy (i Sandra!), mata hari rzeczywiście stanowi duże podobieństwo do zeszłorocznej propozycji. Cóż się dziwić, skoro Cleopatra to również banger 🙂 Mata Hari to także odwołanie do kultury, czego trochę brakuje mi w niektórych piosenkach na Eurowizji. Jak dla mnie, finał murowany! Ocena: 5/5
Krystian Pabianiak: ,,Skopiuj ode mnie zadanie domowe, ale coś pozmieniaj żeby facetka się nie skapnęła” – Mata Hari w pigułce. Efendi nawet nie stara się ukrywać, że wystawia drugą Cleopatrę – jej postać niejednokrotnie pojawia się w lirykach, wykorzystane są te same zabiegi, „wewnętrzny głos”, klimat, tematyka, kolorystyka teledysku, rytm czy sama konwencja. Nie wiem do końca co o tym myśleć – z jednej strony od artysty oczekuje się czegoś nowego, ale z drugiej – Clepoatra była utworem o niesamowitym potencjale i jednym z zeszłorocznych faworytów, dlatego rozumiem próbę wiernego odtworzenia klimatu bez łamania eurowizyjnych zasad. Miejmy nadzieję, że tą Clepoatrę będziemy mogli już zobaczyć na żywo na scenie, a egipska królowa dostanie wreszcie swoje zasłużone 5 minut. Ocena: 4/5
Gruzja - Tornike Kipiani - You
Patryk Radzimski: Wysłuchanie tego utworu do końca było dla mnie nie lada wyzwaniem. Gruzja skutecznie wysyła propozycje, które od lat okupują ostatnie pozycje w moich zestawieniach. You to bezpłciowa ballada, która niesamowicie nudzi i nie zachęca do jakiejkolwiek refleksji – chociażby nad całkiem ładnym tekstem, czy niezłym głosem wokalisty. Te pozytywne aspekty nie mają jednak znaczenia, bo całość jest po prostu miałka. Ocena: 0/5
Kamil Pacholczyk: Podobnie jak Patryk, uważam, że wysłuchanie piosenki do końca graniczy z cudem. Już przy pierwszych słowach jest ona powolna i bez życia, przez co zniechęca do wysłuchania. Małym plusem teledysku tej piosenki są jej piękne ujęcia, ale na scenie nie będzie zdjęć tylko głos. Jeżeli przedstawione góry i morza są metaforą tęsknoty za wyjątkową osobą, to obawiam się, że tęsknota za finałem dla Gruzji może trwać przez kolejny rok. Ocena: 1/5
Sandra Wawrzyniak:
.
.
.
Przepraszam, zasnęłam na tym utworze – obudziła mnie reklama przed kolejnym nagraniem. Ocena: 0/5
Agnieszka Markocka: Koledzy napisali, że ciężko było im wysłuchać utwór do końca.
Ja na przykład tego nie zrobiłam.
Nie lubię stosować męczarni sama na sobie! (Na innych też, oczywiście). Niestety, utwór nie ma w sobie nic, czym mogłoby przykuć uwagę. Nie ma tej magii, nie ma historii, nie ma głosu, nie ma charakterystycznej postaci. Zawsze jednak mogło być gorzej, prawda? 😎 *siri, włącz the ride* Ocena: 0/5
Krystian Pabianiak: Cała ekipa recenzyjna zdaje się być po raz pierwszy całkowicie jednomyślna, co w tym wypadku raczej niekoniecznie jest rzeczą dobrą. Tornike w zeszłym roku wystawił jedną z najlepszych piosenek tamtej edycji. Take Me As I Am było inteligentne, innowacyjne, oryginalne i łączyło w sobie elementy kulturowe wielu państw (nawet jeśli bazowało na stereotypach, obywatel danego kraju mógł sobie powiedzieć – to o mnie, co zawsze buduje pewien rodzaj więzi z piosenką). Byłem pewien, że utwór stanie się czarnym koniem eurowizji i zaskoczy publikę na żywo. Jak wiemy, do konkursu nie doszło, ale Tornike powrócił i… więcej jest we mnie rozpaczy niż szczęścia. Piosenki fizycznie nie da się odsłuchać do końca – każdego, kto potrafi tego dokonać, proszę o kontakt mailowy. Jest niewyobrażalnie nudna, wolna, sztampowa i brakuje w niej życia, inspiracji. Największe rozczarowanie tego roku, trudno jest mi znaleźć jakiekolwiek pozytywy; z przykrością oddaję moje pierwsze 0. Ocena: 0/5
Malta - Destiny - Je Me Casse
Patryk Radzimski: Zwycięzca tegorocznej Eurowizji – przynajmniej według bukmacherów. Czy mają rację? Z odpowiedzią poczekam do pierwszych prób, które mogą okazać się decydujące – szczególnie, że w tym roku trudno o mocny winner alert. Nie powstrzymam się jednak przed stwierdzeniem, że wygrana Malty by mnie ucieszyła. Destiny ma wszystko, aby zostać światową gwiazdą. Jej niesamowita charyzma i świetny wokal mogą zadziałać na jurorów i widzów. Je Me Casse to zabawna, ale inteligentna piosenka o kobiecej sile i pewności siebie. Utwór jest chwytliwy i dobrze wyprodukowany, a do tego może nieźle wypaść na scenie. Sukces jest w zasięgu ręki, a finał bardziej niż pewny. Ocena: 5/5
Kamil: Bukmacherzy są zdania, że właśnie ta piosenka zwycięży tegoroczną Eurowizję. Ja natomiast przypuszczam i mam nadzieję, że nie. Być może przesłanie tej propozycji jest szlachetne (i bardzo dobrze), ale niezbyt ona przypada do mojego gustu. Teledysk jest zrobiony z pazurem i z charakterem. Samej wykonawczyni nie można odmówić charyzmatycznego stylu muzycznego i potężnego wokalu. Piosenka może trafić nawet do rozgłośni radiowych. Ocena ⅖
Sandra Wawrzyniak: Ej, Destiny ma cudowny głos! Do tego widać i słychać charyzmę, czego brakuje wielu tegorocznym reprezentantom. To może być klucz do wygranej. W sumie cała piosenka to taki szablonowy przykład nutki z potencjałem na top 1. Charyzmatyczny wykonawca, piosenka z ciekawym tekstem, sama warstwa muzyczna wpada w ucho i nie jest monotonna. Do klipu mogłabym się przyczepić, ale to detal, bo w konkursie oceniany jest występ live. Będę w wielkim szoku, jeśli nie znajdzie się w finałowym Top 5. Ocena: 5/5
Agnieszka Markocka: IM SORRYY, ale Destiny może być pierwszą osobą, która wygrała Eurowizje Juniorów, a także tą dorosłą! Dziewczyna ma niesamowitą charyzmę, a po wygranej w JESC nie osiadła na laurach i widać, jak bardzo się rozwinęła. Powiem szczerze, że nawet jej nie poznałam, gdy ogłosili wybór reprezentantki Malty: nazwisko wydało mi się znajome, a tu taka niespodzianka! W tym roku na Eurowizji zagoszczą naprawdę silne kobiety, a Destiny zdecydowanie należy do jednych z nich. Mocny przekaz, mocny głos i pewność siebie może naprawdę w tym roku podbić Rotterdam. Ocena: 5/5
Krystian Pabianiak: Cóż za zmiana klimatu, od zeszłorocznego dawania miłości w All Of My Love do pasywno-agresywnego komentarza społecznego odnośnie mężczyzn. Muszę przyznać, że zarówno piosenka jak i teledysk są zrobione bardzo profesjonalnie, a Destiny ma zadatki na gwiazdę. Osobiście, mimo że przesłanie jest ostatecznie pozytywne, piosenka wydaje się poruszać problem w bardzo prosty i ignorancki sposób – ale to eurowizja, więc odpuszczamy małe grzeszki i rozkręcamy imprezę. Paradoksalnie moje ulubione momenty to te, których nie śpiewa Destiny – chórki i melodyczne Je Me Casse w refrenie. Utwór jest najczęściej typowany na zwycięzcę przez bukmacherów i jestem w stanie dostrzec dlaczego, jednak nie jest to mój faworyt. Ocena: 3,5/5
Włochy - Måneskin - Zitti E Buoni
Patryk Radzimski: Kilka tygodni temu oceniłbym tę piosenkę znacznie surowiej. Wygrana festiwalu Sanremo przez zespół Måneskin była dla mnie sporym zawodem. Muzyka, którą nagrywają jego członkowie to totalnie nie moja bajka. Muszę jednak przyznać, że z biegiem czasu zacząłem doceniać ten utwór. Image i energia, którą Włosi prezentują na scenie są naprawdę przekonujące. Czy chcę, żeby wygrali Eurowizję? Zdecydowanie nie, ale szanuję fakt, że Italia wciąż potrafi zaskoczyć i postawić na coś nieszablonowego. Ocena: 3/5
Kamil Pacholczyk: Włochy, dlaczego? Każdego roku, z wielką radością przesłuchuję propozycję tego kraju na Eurowizję. Do tej pory mam w ulubionej playliście Soldi wykonaną przez Mahmooda czy Occidentali’s Karma Francesco Gabbaniego. Zitti E Buoni totalnie nie przypadł mi do gustu. Utwór ten trzeba było dostosować do zasad eurowizyjnych np. niedozwolone jest używanie przekleństw lub wykonywanie gestów lub nawiązań politycznych. Totalna zmiana charakteru niż miało to miejsce w poprzednich latach. Być może zajmą dobre miejsce w finale, ale zwycięstwa z tego nie będzie. Ocena: 2/5
Sandra Wawrzyniak: Mam ogólnie problem z tym utworem. Bo totalnie to jest mój vibe muzyczny i na pewno ta piosenka zostanie ze mną na dłużej. Nawet nie przeszkadza mi, że nie jest po angielsku. Z drugiej strony, no to nie jest na Eurowizję. Tu jest trochę podobna sytuacja co z Finlandią. No fajne, lubię, słucham, ale czy Europa za tym pójdzie? Wątpię. “Soldi” postawiło wysoko poprzeczkę i teraz wszyscy myślą, że Włochy co roku będą dawać super, radiową nutkę. No w tym roku się przeliczą i to może zadziałać na niekorzyść zespołu. Gdybym miała oceniać według swoich potrzeb to definitywnie 5/5, ale to Eurowizja… Ocena: 3/5
Agnieszka: jak dla mnie, Włochy to tylko Soldi. Coś czuję, że ta opinia nie zmieni się przed dobre kilka lat! Przyznam, że naprawdę nie spodziewałam się takiego wyboru. Trzeba jednak przyznać, że Włochy, podobnie jak Hiszpania, jest naprawdę niedoceniania na Eurowizji. Myślę jednak, że młodzi artyści z Włoch mogą sporo namieszać, bo znajdzie się dużo fanów takiej muzyki. Ja do takich jednak nie należę 🙂 Ocena: 2.5/5
Krystian Pabianiak: Duchowy następca Hatari przybył na scenę! Osobisty czarny koń Eurowizji 2021, który na pewno zaskoczy spore grono osób. Ekipa ma styl, charakter, charyzmę i umie grać – czego chcieć więcej. Bariera językowa przestaje być problemem przy rytmach Måneskin, tak dobrze się tego słucha, a wokalista wspaniale przekazuje emocje. Teledysk również wyglądał jak świetna zabawa dla zespołu, a taką autentyczność zawsze się ceni. Rozumiem, że może nie być to muzyka dla wszystkich, ale potencjał sceniczny jest masywny! Proszę więc o szansę dla Måneskin, bo to na pewno nie ostatni raz, kiedy o nich słyszymy. Ocena: 4/5
Ukraina - Go_A - SHUM
Patryk Radzimski: Niestety, pierwsza wersja utworu bardziej do mnie trafiała. Jednak, jeśli rzeczywiście naruszała regulamin Konkursu, to cieszę się, że sprawa została rozwiązana. W nowej odsłonie SHUMU brakuje trochę aury tajemniczości, która wcześniej była bardziej wyczuwalna. Mimo wszystko jest to ciekawa propozycja, której nie można odmówić oryginalności. Awans do finału jest dla mnie na ten moment wielką niewiadomą. Ocena: 3/5
Kamil Pacholczyk: Zdecydowanie pierwsze wersja tej piosenki była lepsza. Od pierwszych słów można było wyczuć charakter utworu, czego w tej wersji lekko brakuje. Zmiana aranżacji z “covidowej” na bardziej apokaliptyczną jest sztosem. Bardzo lubię takie nawiązania. Tak jak wspomina Patryk, nie można odmówić jej oryginalności. Bardzo wyróżnia się wśród innych piosenek. Trzymam bardzo mocno kciuki za tą propozycję w finale. Ocena: 4/5
Sandra Wawrzyniak: W pierwszej wersji piosenka dostała ode mnie ⅗ punktów… Teraz chyba za dużo się nie zmieni. Ogólnie SHUM wzbudza u mnie niepokój… i to jest niepokojące – tak, wiem że to co napisałam to masło maślane, ale dosłownie to czuję. Jest w tym jakiś głębszy sens, bo piosenka wzbudza skrajne emocje, było o niej głośno, więc na pewno nie zniknie w gąszczu innych, ale to chyba nie to czego chce Eurowizja… po takim ciężkim, pandemicznym roku apokaliptyczna piosenka może się nie przyjąć. Ocena: ⅗
Agnieszka Markocka: Czy Wy wiecie, jak mi było przykro, gdy wysłuchałam tę wersję… to już nie jest to samo. Wiadomo, zasady zasadami, więc skoro trzeba było wprowadzić zmiany, niech tak będzie! Nie lepiej jednak było zrobić coś nowego, od podstaw? Pierwsza wersja naprawdę mnie w dziwny sposób urzekła, i nie do końca wiem, w jaki sposób. Było skocznie, lecz dziwnie, a nową wersja to coś więcej, niż dziwnie. Ocena: 1/5
Krystian Pabianiak: Ukraiński, pandemiczny techno Mad Max śpiewany przez dziwną ciotkę, którą widzisz raz na pół roku. Nie da się tego nie docenić. Mimo że nie jest to coś, czego dobrowolnie słuchałbym w sobotni poranek, od czasu do czasu SHUM nawiedza mnie w głowie jak niepokojące wspomnienie. Trzeba dać im kilka punktów za oryginalność, bardzo ciekawe pomieszanie kulturowo-gatunkowe, wyobraźnię i odwagę. Nie jest to utwór zwycięzcy, ale to właśnie takie utwory jak ten sprawiają, że każdego roku czeka się na Eurowizję z utęsknieniem – na wyjątkowe „doświadczenia”. Ocena: 3/5
Izrael - Eden Alene - Set Me Free
Patryk Radzimski: W przypadku Izraela, zmiana zdecydowanie na plus! Utwór jest teraz mniej chaotyczny, a rekonstrukcja refrenu okazała się strzałem w dziesiątkę. Nowa wersja okazała się bardziej chwytliwa i zapamiętywalna. Mam też wrażenie, że sama Eden lepiej odnalazła się w tym klimacie. Trzymam kciuki za wykonanie rejestrów gwizdkowych na scenie równie dobrze, jak w wersji studyjnej. Szanse na finał zdecydowanie wzrosły. Ocena: 4/5
Kamil Pacholczyk: Ooo, jeżeli chodzi o zmiany, to trzeba to robić w taki sposób. W poprzedniej mojej recenzji co do tej “niezmienionej” propozycji zarzuciłem, że nie ma w niej takiego eurowizyjnego flow, to tutaj muszę uderzyć się w pierś i otwarcie powiedzieć, że kupuję tę piosenkę. Sama Eden idealnie wpasowuje się do kompozycji tej piosenki. Nic tylko czekać na jej występ, już niedługo. Ocena: 4/5
Sandra Wawrzyniak: Pierwsza wersja dostała ode mnie 2 punkty zaledwie. Może jest bardziej poukładana, ale nadal do mnie nie trafia. Chyba nie mam nic do dodania, bo naprawdę Izrael w tym roku mnie “nie kupił”. Ocena pozostaje bez zmian czyli: 2/5
Agnieszka Markocka: Dziwna sprawa. Niby mi się podoba, niby nie, ale nadal uważam, że zeszłoroczna propozycja od Eden podobała mi się bardziej. Izrael od paru lat (oprócz 2019 roku) czuje klimat Eurowizji i naprawdę stara się wpasować w różne trendy z naprawdę dobrym skutkiem. Może przy mojej pierwszej ocenie nie byłam taka surowa, bo nie słyszałam wszystkich propozycji? Ocena: 3/5
Krystian Pabianiak: Nie byłem fanem Feker Libi – wydawało mi się bardzo tanie i „bazarowe”, tak jakbyśmy kupili bollywoodzką wersję Eurowizji z dyskontu. Set Me Free to bez wątpienia krok w dobrą stronę – ładnie wykonana, wpadająca w ucho piosenka popularna. Ma też kilka ciekawych momentów, których nie sposób nie nucić pod nosem. Czuję jednak, że remake na ostatnią chwilę został wciśnięty tylko po to, żeby pokazać jak wielki zasięg wokalny posiada Eden. Poprzednia wersja była bardziej poukładana, ale może właśnie takie innowacje i zmiany kompozycyjne pozwolą wybić się Izraelowi ponad wyjątkowo krwiożerczą w tym roku konkurencję typowo imprezowych bangerów. Ocena: 3/5
Eurowizja 2021 - dotychczasowe oceny Flesza
fot. eurovision.tv, archiwum prywatne