Serial czy film wyprodukowany w naszym kraju wcale nie musi być taki zły. Wiele osób nadal patrzy na nasze produkcje przez utarty stereotyp, a jest to duży błąd. W ciągu ostatnich kilku lat katalog polskiej twórczości poszerzył się o wiele ciekawych tytułów!
Cudze chwalicie swego nie znacie
Wybrałam kilka produkcji, które zwróciły moją uwagę albo wciągnęły mnie na tyle mocno, że „pożarłam” cały sezon w jedną noc. Oczywiście jest to lista skompletowana subiektywnie 😉
Szadź – to serial, w którym nie wiem od czego zacząć! Od niesamowitej roli Macieja Stuhra czy od rewelacyjnej Aleksandry Popławskiej… Serial powstał na podstawie książki Igora Brejdyganta (swoją drogą jest to brat Krzysztofa Zalewskiego). Żeby nie zdradzić za dużo z fabuły posłużę się opisem od producenta.
Na obrzeżach Opola w okrutny sposób zostaje zamordowana młoda dziewczyna. Dochodzenie wykazuje, że była jedną z wielu ofiar psychopatycznego seryjnego zabójcy. Na miejscu zbrodni pojawia się komisarz Agnieszka Polkowska. Policjantka nie zdaje sobie jednak sprawy, że jej udział w śledztwie nie jest przypadkowy. Czy zdoła dotrzeć do mordercy, zanim ten wybierze kolejną ofiarę? W tej opowieści zagadki nie stanowi jednak tożsamość mordercy, a motywy jego działania. Co łączy sprawcę z komisarz prowadzącą śledztwo? Dlaczego wszystkie ofiary to głęboko wierzące młode dziewczyny? Wyścig z czasem trwa.
Każdy odcinek trzyma w napięciu, mimo że zabójcę znamy już od pierwszych minut historii! Produkcję możecie zobaczyć w serwisie Player+ (płatna wersja portalu Player). Radzę się spieszyć bo twórcy już szykują kolejny sezon!
W głębi lasu – o tej produkcji szerzej pisał już Patryk (link). Jednak nie byłabym sobą gdybym nie dodała czegoś od siebie. Polski serial na zlecenie Netflix na podstawie powieści Harlana Cobena – czy to samo w sobie nie wróży hitu? Wielkie brawa za popisową rolę Grzegorza Damięckiego – bardzo niedoceniany aktor w mojej opinii. Dla ciekawskich ponownie zostawiam opis od producenta.
„W głębi lasu” obejmuje dwa wymiary czasowe: rok 1994 oraz 2019. Opowieść w zaskakujący sposób przedstawia losy warszawskiego prokuratora, Pawła Kopińskiego, który mimo upływu lat nie potrafi otrząsnąć się po stracie ukochanej siostry, zaginionej w niewyjaśnionych okolicznościach podczas obozu letniego. Niespodziewane odnalezienie ciała, którego śmierć zdaje się być powiązana ze zniknięciem dziewczyny, może w końcu doprowadzić do przełomu w śledztwie. Policja podejrzewa, że ofiarą jest chłopiec, który zniknął bez śladu wraz z siostrą Pawła 25 lat temu.
Muszę przyznać, że na początku nie byłam przekonana do tej produkcji. Jako osoba, która łatwo się nudzi, miałam kilka momentów, w których chciałam przerwać, ale cieszę się, że tego nie zrobiłam. Serial ma niesamowity potencjał, a elementy wspomnień z 1994 tworzą niesamowity klimat. Produkcję zobaczycie oczywiście w serwisie Netflix.
Chyłka – kto zna mnie dłużej ten wie, że ranking nie mógł obejść się bez mecenas Joanny! Jednak zaznaczmy, że wypowiadam się na temat serialu – nie książek. Niestety z twórczością Remigiusza Mroza mam mały problem. Po przeczytaniu jego siedmiu powieści stwierdzam, że są one dosyć monotonne. Jednak! Twórcy serialu nie dali tego odczuć w ciągu dwóch sezonów. Trzeba też przyznać, że Magdalena Cielecka w roli mecenas Chyłki to strzał w 10! Zostawiam wam opis pierwszego sezonu.
Główna bohaterka Joanna Chyłka jest zdolna, bezkompromisowa, odważna i niepokorna. W prawniczym świecie pełnym mężczyzn w niczym im nie ustępuje. Gdy trzyletnia Nikola Szlezyngier znika bez śladu, a policja nie znajduje dowodów wskazujących na porwanie, głównymi podejrzanymi stają się rodzice dziecka. To właśnie Chyłka i jej nowy aplikant Kordian Oryński podejmują się obrony małżeństwa. Wszystkie poszlaki wskazują jednak na winę Szlezyngierów.
Z ręką na sercu przyznam wam, że oba sezony obejrzałam już dwa razy i nadal mam ochotę obejrzeć po raz trzeci! Serial możecie zobaczyć na Player+, a co cieszy jeszcze bardziej – kilka tygodni temu skończono prace na planie trzeciego sezonu!
Belfer – nieco starsza produkcja, ale za to jaka! Ponownie w głównej roli Maciej Stuhr i ponownie – fenomenalnie. Pierwszy sezon Belfra to również moje pierwsze zetknięcie z grą aktorską Sebastiana Fabijańskiego – według wielu krytyków najlepszy aktor tej produkcji. Dwa sezony – dwie różne, elektryzujące historie kryminalne, które próbuje rozwiązać… nauczyciel języka polskiego. A co jeśli wasza polonistka jest właśnie na tropie mordercy?
Śmierć młodej dziewczyny wstrząsa lokalną społecznością. W tym samym czasie w Dobrowicach zjawia się Paweł Zawadzki. Kim jest? Dlaczego nauczyciel z renomowanej warszawskiej szkoły podejmuje pracę na prowincji? Paweł rozpoczyna własne śledztwo. W obliczu zbrodni nie ma miejsca na półprawdy. Jednak, chociaż wszyscy się tu znają i wiedzą o sobie wszystko, Pawłowi nikt nic nie powie. Belfer zostaje sam.
Małomiasteczkowa zmowa milczenia w pierwszym sezonie jest po części irytująca, ale z drugiej strony nadaje wyjątkowego charakteru całej historii. Serial możecie zobaczyć na Canal+.
Wahata – jeśli kochasz góry to ten serial musi znaleźć się na twojej liście! Piękne widoki, mroczna historia i okrutne realia pracy strażników granicznych w Bieszczadach. Skomplikowane relacje w zespole, ukraińska mafia i nielegalny przemyt ludzi. Opowieść w każdym sezonie mrozi krew w żyłach i zaskakuje z minuty na minutę. W roli głównej – Leszek Lichota.
Serial „Wataha” rozpoczyna się od zamachu bombowego, w którym giną oficerowie jednej z jednostek straży granicznej w Bieszczadach. Tylko jednemu z nich uda się przeżyć. Kapitan SG Wiktor Rebrow w wyniku zamachu traci nie tylko swoich przyjaciół, ale przede wszystkim ukochaną Ewę. Zagubiony, próbuje dociec, co się wydarzyło i kto za tym wszystkim stoi. Oficjalne śledztwo prowadzi prokuratura. Poznaniem prawdy są zainteresowani również jego przełożeni.
Produkcja składa się z 3 sezonów – pierwszy i trzeci to petarda, drugi można obejrzeć ze względu na niesamowite obrazki. Tutaj oprócz gry aktorskiej warto docenić operatorów, którzy złapali niesamowite bieszczadzkie krajobrazy. Produkcja dostępna na HBO GO.
Karbala – oczywiście są jeszcze filmy! Karbala to film, który na długo zostaje w pamięci. O sytuacji polskich żołnierzy na froncie w Iranie czy Afganistanie mówi się niewiele, a szkoda. Produkcja nie jest przerysowanym i przesłodzonym obrazkiem tego, że polskie delegatury żyją tam jak w raju. Bohaterem na pierwszym planie jest Bartłomiej Topa i w mojej opinii to jego najlepsza rola!
To były cztery dni piekła… Irackie miasto Karbala. 2004 rok, środek wojny w Zatoce Perskiej. Zaczyna się ważne muzułmańskie święto Aszura. Bojówki Al-Kaidy i As-Sadry atakują miejscowy ratusz City Hall – siedzibę lojalnych władz i policji, w którym przetrzymywani są też aresztowani terroryści. Ich kolejne wściekłe ataki odpiera osiemdziesięciu polskich i bułgarskich żołnierzy, którzy mają zapasy jedzenia oraz broni jedynie na 24 godziny walk. Tracą kontakt z bazą, nie wiadomo, kiedy dotrze wsparcie.
Dla mnie jest to film z serii – zaraz do niego wrócę – i podobnie jak z Chyłką, obejrzałam go już kilka razy. Zawsze z takim samym zachwytem! Polecam każdemu, kto lubi mocniejsze kino. Znajdziecie go na Netflix!
Bogowie – o tej produkcji słyszał prawie każdy. Tomasz Kot w popisowej roli profesora Religii. Sama kreacja postaci jest wyjątkowa. Film zgarnął aż 22 nagrody w różnych konkursach! Bardzo rzadko sięgam po filmy biograficzne, ale to nie jest klasyczna opowieść o życiu bohatera. To piękne przedstawienie walki o życie pacjentów.
Opowieść o buntowniku, który rzucił wyzwanie naturze, władzy i własnym ograniczeniom. To film o pierwszym udanym polskim przeszczepie serca dokonanym przez prof. Religę w Zabrzu. Dramat nieudanych operacji, walka o każde uderzenie serca, wielkie ambicje i bolesne porażki, samotność geniusza, który stanął sam przeciwko swoim mentorom i rozpoczął rewolucję w polskiej medycynie. Jaką cenę musiał zapłacić za sukces?
Film znajdziecie również na Netflixie. Warto zwrócić uwagę na niesamowicie realistyczne odwzorowanie przestrzeni i kreację bohaterów. Polecam oglądać do samego końca, bo ostatnia scena łapie za serce.
Jest potencjał, ale...
W katalogu polskich produkcji są również te mniej udane. Jednak ponownie lista jest skonstruowana bardzo subiektywnie – możliwe, że coś się wam spodoba.
Znaki – ponownie zaczniemy od seriali. Powiem szczerze, że pierwszy sezon Znaków nawet mi się podobał i bardzo cieszyłam się na drugą część – zwłaszcza, że autorzy zostawili nas z zakończeniem otwartym. Niestety dalej było już tylko gorzej. Sama historia miała potencjał, ale dodanie do niej elementów fantastycznych zrujnowało wszystko.
W malowniczych plenerach Gór Sowich ginie studentka. Tajemniczą i okrutną egzekucją żyją media w całej Polsce. Śledztwo podąża w wielu kierunkach, jednak sprawa nie zostaje rozwiązana. Po latach, w tej samej miejscowości, dochodzi do kolejnej zbrodni. Śledztwo prowadzi komisarz Trela, który, by dotrzeć do prawdy, musi przełamać zmowę milczenia panującą w miasteczku.
Zachęcam do obejrzenia pierwszego sezonu, bo jest to dobra produkcja, ale ostrzegam przed drugim sezonem (żeby nie było, że nie mówiłam!). Od niedawna do znalezienia na Netflix, a oryginalnie na kanale AXN.
Pod powierzchnią – tutaj podobna sytuacja. Pierwszy sezon dobry, nawet zostawił pewien niedosyt, ale druga część to wyciąganie historii na siłę, po prostu – żeby zrobić. Gdyby tego było mało, druga część również została bez jasnego rozwiązania, bo może uda się zrobić trzeci sezon, nie? Opowieść o zdradzie, tęsknocie z nutą tajemnicy – historia z potencjałem, który niszczy nowy sezon. Wielka szkoda, bo w głównych rolach Magdalena Boczarska i Bartłomiej Topa.
Bartek jest dyrektorem szanowanego liceum i wspólnie z Martą, nauczycielką języka polskiego, tworzą pozornie kochające się małżeństwo. Traumatyczne przejścia powodują, że para przeżywa poważny kryzys. Czy uda im się uratować swój związek przed rozpadem? Maciek jest ojcem Oli, która po latach rozłąki wraca pod jego opiekę. Czy będzie w stanie odbudować więź ze zbuntowaną nastolatką, która obwinia go o rozpad rodziny? Pod koniec wakacji ścieżki głównych bohaterów skrzyżują się, łącząc ich ze sobą już na zawsze. To pozornie błahe spotkanie da początek wielu burzliwym wydarzeniom. Kolejne głęboko skrywane sekrety i namiętności nieuchronnie doprowadzą do zbrodni…
To nie jest najgorszy polski serial, ale nie spodoba się każdemu. Jeśli produkcja zdecyduje się na realizację kolejnego sezonu obejrzę go z nadzieją, że uratują tę historię – nadal w to wierzę. Serial znajdziecie na Player i Player+.
Ciemno, prawie noc – sama nie wiem od czego zacząć. Film na podstawie powieści Joanny Bator, jest bardzo, bardzo średni. Fabuła – nudna, nieco obrzydliwa do tego z elementami historycznymi. Gra aktorska – boli mnie serce, ale bardzo płaska, mimo że w głównej roli Magdalena Cielecka. Jeśli łatwo zasypiacie przy nudnych produkcjach – to mogę wam powiedzieć „Dobranoc”.
Kiedy Wałbrzychem wstrząsa seria tajemniczych zaginięć dzieci, do miasta przybywa dziennikarka Alicja Tabor. Nieustępliwa reporterka chce poznać rodziny zaginionych i rozwikłać zagadkę, wobec której nawet policja okazuje się bezsilna. W trakcie prywatnego śledztwa Alicja wpada na trop dramatycznych wydarzeń, które swój początek miały dekady temu. Dążąc do odkrycia prawdy, dziennikarka będzie musiała stawić czoła nowemu zagrożeniu oraz temu, przed czym uciekała przez całe dorosłe życie – tajemnicy swojego dzieciństwa i szokującym sekretom własnej rodziny. Z czasem ponura intryga kryminalna połączy w jedno zaginięcia dzieci, wojenną przeszłość, legendę zaginionego skarbu oraz losy samej Alicji. Mroczna i piękna sceneria miasta oraz okolic zamku Książ dopełniają świat barwnych i niebezpiecznych postaci, w którym nasza bohaterka przestaje oceniać rzeczywistość tak jak dotychczas…
W samym opisie jest tego wszystkiego za dużo… zagniecie dzieci, przeszłość głównej bohaterki, tajemnice zamku Książ. Niestety, książka wcale nie jest lepsza. Dla mnie straszne dno, ale możecie zobaczyć na Netflix.
W lesie dziś nie zaśnie nikt – pierwszy polski slasher. Osoby, które bronią produkcji mówią prosto „Taki był zamiar”. Okej, jestem w stanie to przyjąć, ale nadal… w tym filmie za dużo się dzieje. Ogólnie określenie „za dużo” to dobry opis tej produkcji.
Akcja filmu rozpoczyna się dość niewinnie – grupa nastolatków uzależnionych od technologii trafia na… obóz offline. Wspólna wędrówka po lasach bez dostępu do smartfonów nie zakończy się jednak tak, jak zaplanowali to organizatorzy. Będą musieli zawalczyć o prawdziwe życie z czymś, czego nie widzieli nawet w najciemniejszych zakamarkach internetu. W obliczu czyhającego w lesie śmiertelnego niebezpieczeństwa odkryją, czym jest prawdziwa przyjaźń, miłość i poświęcenie. Czy wyjdą z tego cało, czy w krwistych kawałeczkach?
Nie ukrywam, męczyłam się oglądając ten film, ale obiecałam sobie, że nie wypowiem się bez obejrzenia. Dla mnie dużym minusem jest też gra aktorska Julii Wieniawy – po prostu mi się nie podoba. Jednak, jeśli chcecie zobaczyć pierwszy polski slasher to odsyłam was do Netflixa.
A jaka polska produkcja wam przypadła do gustu w ostatnim czasie? Dajcie znać w komentarzach – kto wie, może powstanie druga część tego rankingu?
Zdjęcia: pexels.com/filmweb.pl