Przygotowania do rundy wiosennej
Na pierwsze spotkanie rundy wiosennej drużyna Macieja Skorży wybrała się do Krakowa aby tam zmierzyć się z będącą w środku tabeli Cracovią. Kolejorz do spotkania przystępował z tylko jednym punktem przewagi nad drugą Pogonią Szczecin. Portowcy swój mecz w ramach 20 serii gier wygrali, czym nałożyli dodatkową, i tak już dużą, presję na gości.
Niepewna pierwsza połowa
Po pierwszym gwizdku sędziego gra wyglądała dość chaotycznie. Żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć składnej akcji, ani wypracować dogodnej sytuacji na strzelenie gola. Otwarcie wyniku nastąpiło za sprawą strzału Michała Rakoczego, który jeszcze po rykoszecie defensora Lecha zapakował piłkę do bramki. Niekorzystny obrót spraw tylko dodał Poznaniakom sił i woli walki. Zebrani na stadionie i przed telewizorami kibice nie musieli czekać długo na wyrównanie. Genialnie podanie po wcześniejszym przechwycie Ishaka wykorzystał Jao Amaral. Obrazek, do którego fani polskiej piłki klubowej zdążyli już przywyknąć, bowiem ta dwójka odpowiada za 18 goli i 7 astyst w 20 meczach. Taki stan rzeczy utrzymał się do końca pierwszej połowy, a obie ekipy schodził do szatni z jasnym planem na drugą połowę.
Szalona końcówka meczu
Bojowe nastawienie już na samym początku drugiej części meczu na bramkę przekuli Lechici. Po dość nieprzekonującej grze dał o sobie znać bohater zimowego okienka transferowego Jakub Kamiński. Wychowanek Lecha pokazał instynkt strzelecki i świetnie odnalazł się w polu karnym, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. W 67′ minucie po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Amaral, co wobec dominacji, jaką w tym okresie zaprezentowali Poznaniacy, rodziło pytanie, czy można to jeszcze zrujnować? Można i to jak. Słabą dyspozycję (pod nieobecność Salomona) defensywy wykorzystali niesieni okrzykami kibiców piłkarze Pasów. Na listę strzelców wpisali się młodzieżowcy Myszor i Balaj. Odpowiednio w 77′ i 91′ minucie zanotowali oni bramki po fatalnych błędach Lecha Poznań. I na przekór wszystkim bukmacherom doprowadzili do remisu, który utrzymał się do końcowego gwizdka sędziego.
Podsumowanie
Mecz wielu emocji. Sinusoida wrażeń po obu stronach. Od szczęścia do rozpaczy i znów do wybuchu radości. W obu ekipach nie zawiedli ci, na których najbardziej liczono. Mecz bardzo ciekawy dla postronnego widza, choćby ze względu na grad bramek. Natomiast dla kibiców Lecha, mecz zdecydowanie na minus. Throwback do wydarzeń poprzedniego, fatalnego sezonu, gdzie Kolejorz właśnie tak gubił punkty. Nadzieją dla kibiców Lecha jest to, że trener Skorża wyciągnie odpowiednie wnioski i kolejne mecze będą serią uśmiechów dla Poznaniaków.