Nowa kategoria, ten sam Salahdine
Main eventem gali miało być starcie o pas wagi lekkiej między obecnie panującym mistrzem Marianem Ziółkowskim a mistrzem wagi piórkowej Salahdinem Parnassem. Skład walki wieczoru uległ jednak zmianie. Ziółkowski wypadł przez kontuzje, a zastąpił go Sebastian Rajewski. Tym samym stawką pojedynku stał się tymczasowy tytuł wagi lekkiej.
Największą niewiadomą tego starcia miała być dyspozycja Salahdina. W końcu Francuz przeszedł do wyższej kategorii wagowej, co zawsze wzbudza niepewność co do postawy zawodników. Parnasse był jednak taki jak zawsze. Dominujący i pewny siebie. Cała pierwsza runda odbyła się w stójce, gdzie mogliśmy zaobserwować wyrównane kickbokserskie wymiany między gwiazdami walki wieczoru.
Przełom nastąpił w kolejnej rudzie, w której Parnasse zdominował Rajewskiego w parterze, zasypując go gradem ciosów. Polaka uratował gong kończący rundę, ale było to tylko opóźnienie wyroku. Starcie zakończyło się w rundzie czwartej, gdy Francuz pokonał Rajewskiego duszeniem zza pleców.
Po walce tymczasowy mistrz wagi lekkiej stanął twarzą w twarz z oficjalnym mistrzem tej kategorii – Marianem Ziółkowskim, zapowiadając ich przyszłe starcie.
Półfinały w kategorii średniej i półśredniej
Roberto Soldić opuszczając KSW jako mistrz kategorii średniej oraz półśredniej, był zmuszony zwakować dwa pasy. Organizacja musiała więc zorganizować eliminatory do mistrzowskich starć między czołówkami tych dywizji. W co-main evencie Adrian Bartosiński zwyciężył z Krystianem Kaszubowskim, oddając techniczny nokaut. Reprezentant klubu Octopus zdominował swojego rywala, rozbijając go w ostatnich sekundach pierwszej rundy.
W drugim pojedynku na szczycie kategorii półśredniej zmierzyli się Brian Hooi oraz Artur Szczepaniak. Tym razem zwycięzcę poznaliśmy jeszcze szybciej. W 43 sekundzie Polak posłał Holendra na deski kolanem w głowę, po którym Hooi na parę chwil stracił świadomość.
Również w kategorii średniej poznaliśmy zwycięzce w pierwszej rundzie. Jednak nie obyło się bez kontrowersji. W tym starciu naprzeciw siebie stanęli Paweł Pawlak oraz Tom Breese. Po początkowych wymianach stójkowych oraz zmaganiach w klinczu walka przeniosła się do parteru. Doszło tam do nieprzepisowego zagrania. Pawlak uderzył Anglika łokciem w tył głowy, czego nie zauważył sędzia. Dla Breesa był to początek końca. Były zawodnik UFC sprawiał wrażenie, jakby czekał na decyzję sędziego. W tym czasie „Plastinho” zasypał go serią uderzeń, kończąc pojedynek.
Niespodzianka i efektowne finisze
Nie tylko górna część karty obfitowała w efektowne finisze. Już pierwsza walka zakończyła się kilka sekund przed końcem pierwszej rundy. Warto tu wspomnieć, że zwycięstwo odniósł największy underdog gali – Kamil Gawryjołek, pokonując Marka Samociuka. Nokautem w pierwszej i trzeciej rundzie mogą pochwalić się kolejno Valeriu Mircea oraz Maciej Kazieczko. W jedynym starciu na pełnym dystansie Zuriko Jojua pokonał Antuana Racicia, a Henry Fadipe zaprezentował nienaganne umiejętności parterowe, poddając Alberta Odzimkowskiego techniką peruwiańskiego krawata.
Paweł Mańkowski