Ekstraliga 3.0 – Lepsi sędziowie i ciekawsze widowiska? Cz. 1.

Ekstraliga 3.0 – to nowy plan żużlowej ekstraligi i nie tylko. Głównym celem ma być praca nad rozwojem młodzieżowców i młodych adeptów szkółek oraz zwiększenie poziomu marketingowego rozgrywek. Wszystko to pięknie wygląda na grafikach i w artykułach, ale czy faktycznie może przynieść korzyści?

Zacznę od tego, że nie pamiętam, kiedy w ogóle była Ekstraliga 2.0. Wychodzi na to, że tak naprawdę to dzieje się ona w tym momencie, skoro od przyszłego roku będzie to już 3.0. Dzięki dodaniu cyferek cały ten projekt ma zapewne brzmieć profesjonalnie i innowacyjnie. Chociaż według mnie, to za wiele się nie zmieni, a pomimo coraz większych budżetów, dalej przynajmniej raz w miesiącu będzie dochodziło do ośmieszenia całej ligi.

Zanim wyrażę opinię na temat elementów nowego projektu, kilka zdań chciałbym poświęcić kalkulowanej średniej meczowej, czyli popularnego KSM. Dla mniej wtajemniczonych jest to średnia liczba punktów zawodnika na bieg w sezonie poprzednim bez uwzględnienia punktów bonusowych mnożona razy 4. Przy czym minimalne KSM wynosi 2,5. W ten sposób władze żużlowe chciały wyrównać poziom rozgrywek, ponieważ ustalano limity KSM, jaki może mieć drużyna po zsumowaniu średnich swoich zawodników. Miało to też pomóc beniaminkowi, który z racji jazdy w poprzednim sezonie w niższej lidze i zakończenia swoich rozgrywek w podobnym czasie do drużyn z wyższej ligi, ma ograniczone możliwości zakontraktowania nowych zawodników, pozwalających klubowi na realną walkę w wyższej lidze. Pomysł z założenia dobry, ale ograniczający najbogatsze zespoły. Do tego wprowadzający pewnego rodzaju patologię, gdyż zawodnicy słabsi, z niskim KSM byli drożsi od zawodników z wysokim KSM, a to tylko dlatego, aby drużyna mogła zmieścić się w ustalonych limitach. Teraz ponownie pojawił się pomysł na wprowadzenie kalkulowanej średniej meczowej, jednak wygląda na to, że, przynajmniej na razie, nie zostanie wprowadzony do rozgrywek. Irracjonalnym pomysłem jest ograniczanie najbogatszych klubów, które dzięki dobremu zarządzaniu potrafiły znaleźć lepszych sponsorów, tylko dlatego, że inni radzą sobie z tym gorzej.

Jednak wracając już do Ekstraligi 3.0 (w sumie ciekawi mnie, czy na grafikach za rok to „3.0” będzie również umieszczane), to zacznę od największej zmiany, czyli od rozgrywek U-24. Dzięki kontraktowi telewizyjnemu rocznie na szkolenie młodzieży zostanie przeznaczone 20 mln złotych. W nowych rozgrywkach – U24 Ekstraliga będą mogli startować zawodnicy poniżej 24. roku życia, dodatkowo nieprzekraczający średniej biegowej na poziomie 1,5 pkt. Czyli w skrócie, najlepsi młodzi zawodnicy nie załapią się do tych rozgrywek. Dodatkowo w meczach tej ligi będą mogli jeździć żużlowcy, którzy skończyli 15. rok życia (w normalnych rozrywkach limit ten jest o rok większy). Poniżej grafika przedstawiająca cały plan.

Oznacza to, że drużyny z najlepszymi młodymi zawodnikami będą potrzebowały 10-11 żużlowców poniżej 24. roku życia. Jeżeli obaj podstawowi młodzieżowcy i zawodnik U-24 w poprzednim sezonie osiągną średnią powyżej 1,5 pkt na bieg, to z automatu zostaną wykluczeni z tych rozgrywek. W pewnym sensie jest to dla nich kara za dobrą jazdę, ponieważ zabierze się im możliwość dodatkowego zarobku. Kluby za to ukarze się za pozyskanie dobrych zawodników i zmusi do zakontraktowania następnych. Teraz trzeba się zastanowić, skąd w ogóle znaleźć tylu żużlowców, skoro taka Stal Gorzów w pewnym momencie sezonu nie potrafiła skompletować pary juniorów i z przymusu musieli jechać tacy, którzy mieli problem z płynną jazdą. Tak naprawdę w klubach ekstraligowych znajdzie zatrudnienie od 64 do około 70-80 młodych zawodników. Trzeba się teraz zastanowić, czy kluby zajmą się szkoleniem i będą stawiały na swoich wychowanków, co teoretycznie powinny wywołać nowe rozgrywki. Z drugiej strony, jeśli teraz fani żużla muszą patrzeć na chłopaków, którzy mają problem z jazdą, a znajdują miejsce w najlepszej lidze świata, to co będzie, gdy zacznie się już masowe „produkowanie” żużlowców na sztukę. Oczywiście, każdy młody adept powinien dostać swoją szansę, jednak nie możemy się też na siłę okłamywać. Po prostu nie każdy nadaje się do tego sportu. Jedni są lepsi w koszykówce, inni w siatkówce, a jeszcze inni w golfa. Nie każdy może być dobry we wszystkim, dlatego też nie z każdego da się zrobić dobrego żużlowca. Mam obawy, że takie rozgrywki spowodują tylko większą liczbę zawodników, którzy po kilku latach znikną z czarnego sportu, ponieważ nie będą już potrzebni klubom w tych rozgrywkach, a inne kluby nie będą chciały ich zatrudnić do „normalnych” rozgrywek.

Trzeba w końcu patrzeć w kierunku jakości, a nie ilości. Być może, chociaż wątpię w to, dzięki częstym startom młodzi zawodnicy nabiorą większego doświadczenia i poprawią swoje umiejętności. Z drugiej strony jednak i tak dla wielu z nich zabraknie miejsca w tym sporcie. Nie ma aktualnie tylu klubów, aby każdy żużlowiec znalazł dla siebie miejsce. Obawiam się też, że młodzi chłopcy, którzy jeździliby np. w drugiej lidze, dostaną oferty z klubów ekstraligowych, aby startować w rozgrywkach młodzieżowej Ekstraligi. Wtedy boję się myśleć, jacy zawodnicy będą startowali na niższych szczeblach i jakie niebezpieczeństwo będą sprawiali innym. Kto regularnie ogląda polską ligę, widział w tym roku, ilu juniorów było po prostu zagrożeniem dla innych z powodu braku jakichkolwiek umiejętności. Tutaj problem leży też oczywiście w jakości szkolenia, ponieważ wiele klubów uczy jeździć adeptów na twardym, równym torze, a jak tylko muszą oni wystartować na trochę trudniejszej nawierzchni, to od razu mają ogromne kłopoty z płynną jazdą.

Innym efektem, jaki spowodują nowe zasady, może być powrót kilku zawodników, którzy niedawno skończyli swoje kariery z powodu słabych wyników. Teraz mogą być oni pewnego rodzaju zbawieniem dla klubów, które będą miały kłopot z zebraniem całego składu do rozgrywek. Zespoły mające 3-4 wychowanków, mogą na siłę szukać pomocy u żużlowców, którzy byli za słabi, aby jeździć nawet w drugiej lidze, ale teraz będą pilnie potrzebni klubom ekstraligowym. Jeśli tak się stanie, to będzie to najgorszy możliwy scenariusz, ponieważ nie pomoże to w ogóle w rozwoju najmłodszych zawodników, a za to pozwoli zarobić kilku osobom, którzy byli za słabi na ten sport. Mam tylko nadzieję, że prezesi nie pójdą drogą na skróty i postarają się kontraktować młodych, perspektywicznych zawodników lub mocno postawią na szkolenie.

Plusem nowych rozgrywek może być danie szansy zawodnikom z innych krajów. Odnoszę wrażenie, że od kilku lat zamknęliśmy się (a dokładnie to Ekstraliga) na młodych obcokrajowców. Wprowadzono zasadę o dwóch polskich juniorów w meczu, aby rozwijać nasz kraj. Przyniosło to taki efekt, że w lidze jeżdżą zawodnicy, którzy nie potrafią przejechać czterech okrążeń. Powiedzmy sobie szczerze, żużel to sport kilku krajów – Polski, Danii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Australii, może Niemiec i Czech, oraz pojedynczych ośrodków w kilku krajach jak Słowenia, Słowacja, czy Francja. Także łącznie mamy około 15 narodowości. Pozostałych ten sport po prostu nie interesuje. W naszym kraju jest on bardzo popularny, wobec czego stwierdzono, że postawimy na swój rozwój, zapominając o innych. Teoretycznie, jest to bardzo logiczne, bo przecież, dlaczego mamy pomagać innym? To nie nasz problem, że inne federacje pominęły szkolenie i teraz ten sport opiera się głównie na Polakach. Super, tylko za kilka lat będą startować w nim prawie sami Polacy. W czym to ma pomóc? Czy kibice będą chcieli oglądać samych Polaków? Będziemy startować tylko dla samych siebie. To znudzi w końcu nawet polskiego kibica. Rok w rok Polak mistrzem świata, w rozgrywkach klubowych głównie Polacy itd.

Patrzymy wąsko, nie zwracając uwagi na pozostałych. Mam wrażenie, że to trochę taka nasza „polska mentalność”. A może by tak spróbować spopularyzować ten sport w nowych krajach? Albo, chociaż w tych, w których pomału jego popularność bardzo spada? Skoro i tak nie potrafimy we wszystkich rozgrywkach wystawić juniorów z odpowiednimi umiejętnościami, to pozwólmy znów na jazdę jednego obcokrajowca na pozycji młodzieżowca. Przecież nie musi być to przymus, a skoro są oni bardziej zdolni od innych, to powinni dostać szansę. W taki sposób być może pojawiłoby się kilku chłopaków, którzy w przyszłości znaczyliby o sile tego sportu, jednocześnie sprawiając, że w ich kraju więcej ludzi chciałoby oglądać żużel. Przecież nie musimy sprzedawać prawa do transmisji tylko w Polsce, można je także oferować w innych krajach, co przyniosłoby dodatkowe fundusze. Owszem, istniałoby zagrożenie, że za kilka-kilkanaście lat Polska przestałaby być dominującą nacją, ale to byłby kolejny impuls do lepszego szkolenia i poprawiania kolejnych elementów. Musimy patrzeć globalnie. Dobrym przykładem są biegi narciarskie, które zostały zdominowane przez Norwegów. Teraz oni sami mówią, że nie było to do końca przemyślane, ponieważ ich dominacja znudziła wielu kibiców, którzy przestali po prostu oglądać zawody.

Zresztą według mnie możliwość wystawienia czterech zawodników obcokrajowych w rozgrywkach młodzieżowej Ekstraligi jest pewnego rodzaju krokiem w stronę ratowania tego sportu na świecie. Liczę, że właśnie pozwoli to na odnalezienie wielu utalentowanych zawodników, którzy normalnie nie mieliby szans na pokazanie się. To jest według mnie największy plus tych rozgrywek – może w przyszłości, dzięki temu wrócimy także do zawodników obcokrajowych na pozycjach młodzieżowców w rozgrywkach „zwykłej” ligi. W tym momencie Polska tak bardzo wyprzedza inne kraje, że po prostu musimy wyciągnąć do innych rękę, jeśli chcemy, aby żużel się rozwijał.

Zresztą pomysł campu dla zawodników U-18 jest kolejnym elementem pomocy dla innych nacji.

Na oficjalnej stronie PGE Ekstraligi (https://speedwayekstraliga.pl/) można przeczytać:

 

„Zmiany w procesie szkolenia w PGE Ekstralidze obejmą nowoczesny system podejścia do pozyskiwania młodych zagranicznych zawodników. Coroczny camp ma być <> dla żużlowców, którzy nie zawsze mają okazję, aby pokazać się na polskich torach (…) Na camp zostaną zaproszeni przedstawiciele wszystkich klubów PGE Ekstraligi i będą mieli możliwość zakontraktowania zawodników. Warto podkreślić również, że nowo pozyskany zawodnik będzie mógł w tym samym sezonie rozgrywkowym, wystąpić w rozgrywkach U24 Ekstraligi. Kluby będą mogły kontraktować zawodników w określonej kolejności biorąc pod uwagę ligowe średnie biegopunktowe zawodników młodzieżowych oraz U24 w danym klubie. Powstanie system – na wzór draftu, a klub, którego zawodnicy osiągają najniższe średnie będzie miał prawo do kontraktowania jako pierwszy.”.

Na pewno jest to bardzo pomysł, a przede wszystkim podejmuje problem, jaki opisałem wyżej. Jeżeli tylko kluby ekstraligi będą umiały w odpowiedni sposób zaopiekować się młodymi zawodnikami z innych krajów, to może to w przyszłości zapobiec „wymarciu” żużla w innych krajach i nie doprowadzi do całkowitego zdominowania dyscypliny przez Polaków. Nie ma oczywiście żadnej gwarancji, że nowe pomysły pozwolą na wzrost popularności czarnego sportu w państwach poza Polską. Mimo wszystko, jeśli polskie władze żużlowe nie podejmą się takich prób, to na pewno będziemy świadkami powolnego „umierania” żużla na świecie. Dobrze, że takie rzeczy dzieją się pomału i cieszę się, że zrozumiały to także osoby zarządzające polskim żużlem.

Zmieniono także piramidę szkoleniową w Polsce, a zgodnie z nowymi założeniami najmłodsi adepci będą mogli we wcześniejszym wieku mieć kontakt z motocyklami i startować w różnych zawodach, co powinno pozwolić im na szybsze obycie się ze wszystkim, co wiąże się z uprawianiem tego sportu.

Dodatkowo wzrosnąć mają kompetencje samych trenerów, co powinno pozwolić na jeszcze lepsze wyszkolenie młodych żużlowców. Ciężko tak naprawdę coś więcej tutaj napisać, ponieważ wygląda to bardzo dobrze, ale na efekty będzie trzeba poczekać kilka lat.

Podsumowując pierwszą część, dotyczącą szkolenia i rzeczy z nim powiązanych, to pomysły są ambitne, a najlepiej wyglądają dwa ostatnie, które przedstawiłem. Duże wątpliwości mam z rozgrywkami U-24, ponieważ obawiam się, że skorzysta na tym wiele osób, które nie powinny. Mam obawy, że obniży to poziom młodzieżowców startujących w niższych ligach. Dodatkowo, pozwoli to na łatwiejsze „podbieranie” najzdolniejszych młodzieżowców z mniejszych klubów, ponieważ wizja startów w Ekstralidze U-24 i wysokie stawki finansowe za punkty będą bardzo kuszące dla młodych zawodników. Mimo wszystko, jeśli nowa piramida szkoleniowa będzie działać, tak jak powinna, a campy dla obcokrajowców pozwolą na zakontraktowanie wielu utalentowanych zawodników, to za kilka lat rozgrywki młodzieżowej Ekstraligi mogą stać na wysokim poziomie, a z niej zostaną „wyławiani” najlepsi, którzy podniosą poziom wszystkich rozgrywek ligowych.  Jednak pierwsze lata, według mnie, będą trudne i najbliższe kilka sezonów rozgrywek dla najmłodszych może przynieść wiele kontuzji i powodów do memów. Jednakże przetrwanie tego okresu i trwanie w tej koncepcji ostatecznie może przynieść wiele dobrego. Zdarzyć się może też tak, że za 3 lata prezesom klubów i władzom żużla znudzi się ta koncepcja i znowu wymyślą coś innego. W końcu to jest chyba jedyny sport na świecie, w którym regulaminy zmienia się co roku, najczęściej na ostatnią chwilę.

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe