Narodowy przysmak
Picie i parzenie herbaty w Maroko to rytuał, który na pierwszy rzut oka może wydawać się bardzo skomplikowany. Przyrządzana w marokański sposób ma mocno miętowy, jak również mocno słodki smak. Według receptury herbatę parzy się w tradycyjnym czajniczku z dziurkami filtrującymi, a sam proces parzenia składa się z 3 etapów: najpierw należy zagotować wodę, wsypać do czajniczka zieloną herbatę i poczekać kilka minut. Zaparzoną herbatę przelać do szklanki – jest to „dusza herbaty” bardzo esencjonalna i aromatyczna. W kolejnym kroku należy wlać do czajnika szklankę gorącej wody i przepłukać nią naczynie, aby pozbyć się fusów. Następnie w czajniku umieścić liście mięty i cukier, zalać wodą i zagotować, później zdjąć imbryk z ognia, dodać duszę herbaty i delikatnie zamieszać. Sposób nalewanie herbaty jest również ważny – należy to robić unosząc czajnik wysoko nad szklankę, aby na powierzchni utworzyła się pianka.
Marokańczycy piją ją o każdej porze dnia, chociaż typowo herbacianą godziną jest 17, kiedy gromadzą się na „podwieczorku”. Dodatkowo bardzo polecają przyrządzanie jej w upały – taka herbata podobno niesamowici orzeźwia i chłodzi.
Aromatyczna herbata po indyjsku
W Indiach pije się masala chai, czyli połączenie przypraw (masala) i herbaty (czaj). Według historii to Brytyjczycy zaszczepili w Hindusach nawyk picia herbaty organizując w trakcie dnia specjalne przerwy na picie herbaty – chodziło im oczywiście o zwiększenie swoich zysków. Mieszkańcy Indii stopniowo przyzwyczajali się do nowego napoju i z czasem stworzyli swój własny sposób – z przyprawami. Liście herbaty były dla nich zbyt drogie, więc gdy przygotowywali napar dawali ich mniej, a braki w smaku uzupełniali dostępnymi przyprawami.
Podstawowymi składnikami są czarna herbata, mleko, cukier oraz przyprawy, które można modyfikować według upodobań: cynamon, gałka muszkatołowa, kardamon, imbir, goździki i anyż. Mleko gotuje się w garnku razem z wodą i przyprawami pilnując, aby całość nie wykipiała. Trwa to około 15 minut, po tym czasie garnek zdejmuje się z ognia, dodaje herbatę i zostawia napój na 5-6 minut, aby herbata mogła się zaparzyć. Na koniec odcedzamy płyn od suszu herbaty, słodzimy wedle uznania i podajemy – tradycyjnie w glinianych czarkach, ale szklanki też będą dobre.
Z solą poproszę
Słodka herbata to coś, co wszyscy rozumieją, może niekoniecznie lubią, ale nie wydaje się ona czymś nadzwyczajnym. W niektórych rejonach świata jednak przyrządza się ją na słono. Po cha to tradycyjna nazwa herbaty po tybetańsku, którą można przetłumaczyć jako herbatę ubijaną. Nazwa pochodzi od sposobu przyrządzania napoju. W Tybecie do przygotowania herbaty używa się soli, mleka jaka i jaczego masła (masła z mleka jaka), więc aby równomiernie te produkty rozprowadzić, herbatę należy ubić w specjalnym naczyniu.
Zwyczaj dodawanie masła do herbaty związany jest z trybem życia ludności Tybetu. Mieszkają oni w trudnych warunkach (znaczna wysokość, uciążliwy klimat), a taka herbata przemyca do ich organizmów wiele składników. Przede wszystkim jest kaloryczna, dostarcza dużo energii, sól pozwala zachować wodę w organizmie, a masło zapobiega pękaniu ust od mrozu.
Tradycyjny przepis jest nie do wykonania ze względu na niedostępność głównego składnika –masła jaka. W domowych warunkach można zastąpić je masłem lub śmietaną. W Tybecie używa się głównie pu-erh (herbaty czerwonej), do garnka z gorącą wodą wrzuca się ok 10 gramów herbaty i gotuje przez 15 minut (to wersja uproszczona), a potem dorzuca się łyżkę soli. Do blendera dodaje się dwie lub trzy łyżki masła, koniecznie 82%, opcjonalnie można dodać szklankę mleka. Następnie należy przelać napar do blendera, odcedzając liście/fusy i miksować do uzyskania gładkiej konsystencji.