Chciałabym zmienić świat tortów – mówi właścicielka profilu na Instagramie „Okruszki w poduszki”

Okruszki w poduszki to, jak określa autorka, „ciasto na zamówienie”. Założyła profil podczas pierwszego lockdownu w 2020 roku i od tamtej pory publikuje na nim zdjęcia tortów, które wykonuje dla swoich klientów.

Nazwa Twojego profilu jest dość nietypowa, skąd pomysł na nią?

– Tutaj mam taką śmieszną historię o tym, jak to powstało. Musiałam kiedyś przelać znajomemu za coś pieniądze i w ramach żartu zaadresowałam przelew do Andrzeja Piasecznego, a w tytule napisałam „za okruszki w poduszki”. I potem tak sobie mówię „o matko, ale to jest genialne!” i wtedy wpadłam na to, że to będzie nazwa mojego konta na Instagramie, a w przyszłości mojej firmy.

Jak to się stało, że zaczęłaś interesować się cukiernictwem? Czy to było coś, co lubiłaś od zawsze?

– Wszystko przez pandemię. Siedziałam w domu, nudziłam się i pewnego dnia zaczęłam piec. Na początku to były jakieś małe serniczki, potem torty urodzinowe. Robiłam też zdjęcia swoich wypieków i właściwie bardzo dobrze, że je robiłam, bo później na Facebooku natrafiłam na post dziewczyny, która szukała ciasta, a raczej kogoś, kto je zrobi. Pod tym postem zaczęła oznaczać mnie moja kuzynka, znajomi zostawiali swoje „lajki”, żeby pomóc mi się wyróżnić. I wtedy okazało się, że to była menagerka Katarynki i tak wyszło, że zaoferowała mi pracę.

Ale już tam nie pracujesz. Co się stało, że postanowiłaś zrezygnować?

– Kiedyś myślałam, że założę swoją cukiernię, ale praca w Katarynce zmieniła moje myślenie. W typowej cukierni zaczyna się bardzo wcześnie i to było to, co mi się najbardziej nie podobało. Musiałam być już o 6 rano, żeby do 8 wyrobić się z przygotowaniami. Czyli trzeba było zrobić mnóstwo takich małych rzeczy, żeby klienci mieli co wybrać, co zjeść. Z punktu widzenia sklepu, to było potrzebne, korzystne, ale dla mnie stało się męczące, odbierało mi radość z pieczenia i tworzenia. Później wyobraziłam sobie, jakby to miało wyglądać w mojej cukierni. Doszłam do wniosku, że nie chciałabym męczyć w ten sposób swoich pracowników.

Więc stworzyłaś swój profil, gdzie oferujesz „ciasta na zamówienie”. Dlaczego wybrałaś torty? Planujesz kolejne słodkości?

– Chciałabym zacząć przygotowywać „słodkie stoły” pod kątem wesel, czy innych większych okazji. Czyli żeby ludzie mogli u mnie zamawiać też takie mniejsze rzeczy, deserki, babeczki takie rzeczy. Więc tak, w planach mam jakieś urozmaicenia, ale jeśli chodzi o te bardziej tradycyjne wypieki jak drożdżówki, eklery to nie, tego u mnie nie będzie.

 

Skąd czerpiesz pomysły na ciasta, na ich smaki, dekoracje?

– Okazuje się, że bardzo dużo jest w mojej głowie, aż sama się czasami zaskakuję. Oprócz tego korzystam z Pinteresta, obserwuję sporo cukierniczych kont na Instagramie, dużo inspiracji z tego czerpię. Bardzo często jest tak, że gdy mam już złożony tort, to zaczynam kombinować co i jak połączyć, żeby to ładnie wyglądało. Więc wizualizuję sobie w głowie, jak mogę go wykończyć, czasami biorę sobie kartkę i rysuję wstępny projekt, ale bardzo często to jest improwizacja w moim przypadku. Nie mam czegoś takiego, że gdy zobaczę jakiś tort, to muszę go odwzorować – inspiruję się, ale dużo zmieniam według swoich koncepcji.

Ile czasu zajmuje Ci przygotowanie jednego zamówienia?

– Można to określić jako proces kilku dni, zazwyczaj 2 dni przed datą odbioru piekę bazę tortu, czyli biszkopt, sernik, brownie – w zależności od zamówienia. Robię to dlatego, że dobrze jest przetrzymać ciasto w lodówce, dzięki temu staje się wilgotniejsze i po prostu smaczniejsze. Dzień przed wydaniem składam tort, całość zajmuje mi tak 5, może 6 godzin. Wiadomo, wszystko zależy od zawartości tortu, bo niektóre składniki wymagają dłuższej obróbki termicznej.

Czy taka działalność, przeprowadzana głównie w Internecie, sprawia jakieś problemy/ trudności?

– Wydaje mi się, że niektóre sprawy udało mi się maksymalnie ułatwić. Na przykład kwestia składania zamówień – wysyłam klientowi internetowy formularz, w którym on podaje wszystkie potrzebne informacje, takie jak wielkość tortu, smaki, dekoracje. I działa to bez zarzutu. Jeśli chodzi o prowadzenie konta, to bałam się, żeby nie było brzydkie, bo brzydkie instagramy nie przykuwają uwagi. Zdjęcia, które na początku robiłam, były takie same – ciasto na kolorowym tle, ale zauważałam, że zrobiła się z tego taka „galeria tortów”, co zaczęło mi przeszkadzać. Zaczęłam więc zmieniać perspektywę, kąt zdjęć, detale. Teraz się dość mocno wkręciłam w robienie takich zdjęć, żeby miały jakąś głębie. Czyli nie tak, że dajemy tort, pyk zdjęcie i tyle, ale myślę, co położyć obok ciasta, żeby i pasowało wizualnie i tematycznie, ale uznaję to za dobre ćwiczenie kreatywności.

Co sprawia Ci największą przyjemność w tej działalności?

– Największą radość sprawia mi, kiedy osoby, które zamawiały, odpiszą, „pyszny tort, takiego jeszcze nie jadłem”. Bo, cóż, będę teraz chwalić moje torty, ale no one nie są zwykłe. Będąc na różnych kursach, nauczyłam się nowych technik robienia kremów, czy tortów ogółem. Nie są to takie standardowe kremy z bitą śmietaną i mascarpone, czy tak zwane „weselne śmietanowce”, które nie są zbyt dobre. Staram się, żeby moje ciasta miały inny smak i żeby jedząc je, myślało się „wow co to jest?”. Podoba mi się to, że mogę dać klientom nowy smak ciast. Bo torty dostały taką naklejkę, że one są ładne, ale są niedobre w środku, bo mają zwykłą śmietanę i w efekcie pamiętasz, jak tort wyglądał, ale nie pamiętasz jego smaku. Cieszy mnie to, że ludzie zaczynają doceniać smak i że chcą próbować czegoś nowego. Chciałabym zmienić świat tortów pod względem smaków. Żeby ludzie „robiąc torty” myśleli o tym, co wkładają do środka.

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe