Przy ulicy Bułgarskiej obejrzeliśmy prawdziwy mecz przyjaźni. Zarówno na trybunach jak i na murawie. Bezbarwne spotkanie Lecha Poznań z Cracovią zakończyło się wynikiem 0:0. Remis nie satysfakcjonuje jednak nikogo – ani walczącego o mistrzostwo Kolejorza, ani Pasów, dla których liczy się każdy punkt by nie znaleźć się w strefie spadkowej.
Idealny scenariusz przed początkiem meczu
Lech Poznań nie mógł sobie wyobrazić lepszego rozpoczęcia 30. kolejki PKO Ekstraklasy. Jagiellonia Białystok w hicie kolejki podzieliła się punktami z Pogonią Szczecin, a będący przed tą kolejką na drugim miejscu Śląsk Wrocław niespodziewanie przegrał z ostatnim w tabeli Ruchem Chorzów. Kolejorz miał szansę zbliżyć się do lidera na dwa punkty. Rywal Lecha – Cracovia, w rundzie wiosennej wygrała tylko dwa spotkania. Wydawać by się mogło, że jest to idealny scenariusz dla Dumy Wielkopolski.
— Lech Poznań BR 🇧🇷🇵🇱 (@KolejorzBrasil) April 28, 2024
Całość dopełniła wysoka frekwencja, wsparcie na stadionie było słychać od 40 362 kibiców. Wszystko dzięki akcji ,,Kibicuj z klasą” oraz tytule meczu, jakim jest mecz przyjaźni. Kibice Cracovii mieli do dyspozycji cały stadion, a sektor gości był również dostępny dla gospodarzy.
40 tysięcy ludzi skaczących DO THE POZNAŃ?
— Lech Poznań (@LechPoznan) April 28, 2024
Challenge accepted 👊👏🙌🏻 pic.twitter.com/ga8yXZApdd
Niespodzianki w wyjściowym składzie
Sytuacja kadrowa drużyny z Poznania przed meczem nie była najlepsza. Za 4 żółte kartki pauzował Bartosz Salamon, który w linii obrony jest pierwszym wyborem trenera Mariusza Rumaka. Jak się okazało niedostępny był również Filip Marchwiński, strzelec dwóch bramek w ostatnim meczu z ŁKS-em. Wypadł on w ostatniej chwili przez uraz. Największą niespodzianką, którą kibicom zafundował trener Rumak, był brak w wyjściowej jedenastce Kristoffera Velde, który w ostatnich meczach nie wyróżniał się na boisku, tak jak robił to na początku sezonu.
Bezbarwny przebieg spotkania
Mecz od początku przebiegał pod dyktando Kolejorza. Lech Poznań stwarzał w pierwszej połowie wiele okazji, jednak żadnej nie potrafił zamienić na bramkę. Jak na mecz przyjaźni przystało Cracovia próbowała pomóc Lechowi prawie pakując piłkę do własnej bramki, na straży bramki krakowskiej ekipy stał jednak… słupek. Z piłkarzy niebiesko-białych najbliżej strzelenia bramki był Mikael Ishak, jego uderzenie było jednak zbyt lekkie i piłkę wtaczającą się do bramki zdążył chwycić Lukas Hrosso. Pozostałe strzały, albo nie szły w światło bramki, albo, tak jak próby Afonso Sousy, bez problemu bronił bramkarz Pasów.
Drugie 45 minut nie było aż tak porywające. Można rzec, że ta połowa była po prostu nudna. Żaden zespół nie był nawet blisko trafienia do siatki rywala. Brakowało konkretów, dokładności, skupienia oraz woli walki.
Ciekawostka z meczu Lech - Cracovia.
— Damian Czyżak (@futbolownia) April 28, 2024
Jakbyś zamknął oczy w 1 minucie meczu i otworzył teraz w 75 minucie, to nic byś nie stracił. #LPOCRA
Frustracja kibiców Kolejorza narasta
Ostatnie 15 minut można nazwać ,,przebudzeniem”. Nie było ono jednak wymuszone boiskowymi wydarzeniami tylko podwyższoną frustracją kibiców. Gwizdy z całego stadionu dopełniły okrzyki z Kotła. Słyszeliśmy: ,,Co wy robicie, Kolejorz co wy robicie”, oraz słynne „K***a mać, Kolejorz grać!”. Niezadowolenie ożywiło grę, jednak nie wypłynęło na jej wygląd. Zawodnicy Lecha bezskutecznie walili głową w mur, a najłatwiejsze wrzutki sprawiały im największy problem.
Po końcowym gwizdku sędziego Przybyła poirytowanie sięgnęło zenitu. Kibice domagali się by trener Rumak stawił się pod trybuną najbardziej zagorzałych fanatyków poznańskiego Kolejorza, ten jednak od razu po zakończeniu meczu udał się do szatni.
- Nie było mnie z zespołem pod trybuną kibiców, bo byłem w szatni - Mariusz Rumak. pic.twitter.com/JaSL30midQ
— Radosław Laudański (@radek_laudanski) April 28, 2024
Walka może trwać do samego końca
Po niedzielnych spotkaniach nic nie jest pewne. Matematyczne szanse na Mistrzostwo Polski ma aż 7 zespołów. Najbliżej tytułu jest Jagiellonia, która w teorii ma ,,łatwy” terminarz. Ten sezon jednak pokazał już wiele razy, że możesz być liderem i nieoczekiwanie przegrać z zespołem ze strefy spadkowej. Walka o złoty medal, jak i miejsce w pucharach będzie zacięta, tym bardziej, że w środę Pogoń Szczecin zagra w finale Pucharu Polski z 1-ligową Wisłą Kraków. Zwycięzca zagra w eliminacjach do Ligi Europy.
Jeszcze wiele do wyjaśnienia 🤓 pic.twitter.com/CuCOpM1kB8
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) April 28, 2024