Julia Kalka: W jednym z wywiadów w radiowej Czwórce przyznałaś, że masz dość duże rozwarstwienie jaźni muzycznej. Moim zdaniem świetnie widać to na Wzywam Cię, czyli twojej pierwszej płycie. Jesteś w stanie określić gatunek, w którym tworzysz? Czy jest to dla ciebie problem?
Mapa: Myślę, że Mapa, jako muzyka gatunkowa, jest ciągle w pracy. W takim budowaniu się. Nasza pierwsza płyta Wzywam cię, nasz pierwszy album długogrający, to jest taka próba narodzin. Wydaje mi się, trochę życzeniowo, że następny album będzie taką konstytucją gatunkową. Chciałabym, żeby kolejny album pokazał rodzaj drogi, która nas interesuje. Niemniej jednak spodziewam się i widzę po naszej pracy, że to zawsze będzie taka bardzo eklektyczna muzyka, bo sami tacy jesteśmy, takie są nasze osobowości. Słuchamy takiej muzyki – bardzo zróżnicowanej. Interesuje nas dużo światów muzycznych. To nigdy nie będzie takie jednostylowe. Myślę, że zawsze dość kolorowe, ale może bardziej zorientowane na jakąś jedną, konkretną jakość przy następnej płycie.
„Jest we mnie dość dużo tego rebelu”
JK: Powiedziałaś, że słuchasz różnej muzyki. W wywiadzie, który wcześniej przytoczyłam wspomniałaś, że nie porzucasz tego, czego słuchałaś jak byłaś dzieckiem. Co to była za muzyka?
M: Kiedy kończyłam Szkołę Podstawową, a zaczynałam Liceum, to słuchałam bardzo dużo punkrocka. Byłam punkiem. To jest coś, co towarzyszy mi ciągle. Dość dużo tej muzyki słucham dalej, muzyki gitarowej oscylującej wokół punkrocka i stylów wokół tego. To jest chyba rodzaj emocjonalności, która do mnie przemawia. Jest we mnie dość dużo tego rebelu, rebel energii, więc to chyba dlatego z tego nie wyrastam.
źródło: Wywrota.pl
JK: Niektórzy muzycy, tworząc płyty, zamykają się na inną muzykę, nie słuchają jej, tak, aby się za bardzo nie zainspirować. Jak to wygląda u ciebie?
M: W moim przypadku praca nad płytą, czy utworami ma dwa etapy. Najpierw etap najbardziej pierwotny – wytworzenia, powstania utworu. Tutaj się dużo inspiruję, dużo słucham, dużo porównuję, szukam inspiracji w czasie kompozycji. Wtedy siedzę przy pianinie i szukam tej piosenki, melodii, harmonii, rytmu. Później, kiedy ten numer jest już w formie szkicu, idę z nim do mojego przyjaciela, producenta – Pawła Rycherta i wtedy bardzo często przestaję słuchać muzyki na około. W czasie pracy studyjnej jest wiele muzyki między nami. Dużo pracy z brzmieniem i formą. Mam taki problem, że już nie przerabiam tego szumu, jest to dla mnie za dużo informacji. Wtedy bardzo często się wyłączam. Bardzo dużo pracuję z muzyką. Oprócz tego, że sama śpiewam, to jestem również nauczycielem śpiewu. Prowadzę dużo zajęć we Wrocławiu związanych z pracą z głosem. Generalnie od poniedziałku do niedzieli towarzyszy mi bardzo dużo muzyki. Właśnie, jak robię swoją muzykę, na tym etapie, z Pawłem, to bardzo często jest taki off. Potrzeba niesłuchania, niewłączania. Wtedy bardzo dużo słuchamy tych rzeczy, których robimy, pracując nad miksem, masteringiem.
„Te piosenki w pewnym momencie przepływają przeze mnie, dzwonią dzwonkiem do drzwi i nagle te drzwi się otwierają.”
JK: Jak tworzysz utwory? Najpierw powstaje tekst czy muzyka?
M: Najpierw powstaje coś, co można nazwać zrywkami tekstu. To są pojedyncze zdania. W domu jestem otoczona karteczkami, mam na stałe włączoną notatkę w telefonie. Bardzo dużo zapisuję. Te piosenki w pewnym momencie przepływają przeze mnie, dzwonią dzwonkiem do drzwi i nagle te drzwi się otwierają. Później jest etap szukania melodii. Chociaż czasami melodia pojawia się jako pierwsza. Dużo sobie nucę, nagrywam na dyktafon w telefonie takie zrywki melodii. Później jest wielki etap siadania do tego, patrzenia z dystansu. Wtedy jest bardzo duży odsiew. Okazuje się, że większość tych pomysłów to są mikrorzeczy, z których nie da się za bardzo czegoś ulepić, a czasami jest tak, że połączenie tych wszystkich rzeczy daje piosenkę. Uważam, że nie potrafię tego robić i to nie jest żadna kokieteria z mojej strony. Widzę, że robię to bardzo na opak, jest to taka kręta droga. Zajmuje mi to dużo czasu. Nie, żebym się porównywała, po prostu nie mam warsztatu, robię to na swój sposób. Jest to nieporównywalne. Trzy kroki do przodu i pięć do tyłu, dwa w bok, a później wielki skok do przodu.
źródło: Wywrota.pl
„Pierwszy raz w życiu miałam okazję miksować długo album”
JK: I mamy płytę! Mówisz o odsiewie, o całym procesie. Jak długo trwała praca nad Wzywam Cię?
M: Koncepcja albumu pojawiła się 1,5 roku temu, sama płyta powstawała około 8 miesięcy, od kiedy rozpoczęliśmy nagrania, weszliśmy do studia. Ostatni etap trwał dwa miesiące. Było to miksowanie płyty, wokali i mastering. Jest to moja szósta płyta w życiu. Bardzo się cieszę, że pierwszy raz w życiu miałam okazję miksować długo album. Czasami jest tak, że nie ma na to czasu, robi się to trochę szybko, a to nie jest dobre dla muzyki. Teraz to dopiero widzę. Bardzo się cieszę, że mieliśmy taki długi czas, że mogliśmy z tym siedzieć, przeżywać piosenki. Marcin Bors miał bardzo duży wkład w ten ostatni etap. Jest on niesamowitym inżynierem dźwięku, pracuje z absolutnym topem polskim, miksuje płyty Hey od lat, odpowiada za większość tego gitarowego brzmienia płyt w Polsce. Marcin jest wyjątkowym gitarzystą, myśli muzyką. Miał super wpływ na tę płytę. Jestem bardzo wdzięczna za to, że tak się stało, bo to wydarzyło się absolutnie przypadkowo. To jest długa praca, pierwszy raz się nie spieszyłam. Płyty Me, Myself & I były robione często w pośpiechu, pod presją. Oczywiście bardzo nam na nich zależało, ale chcieliśmy wydać płytę jak najszybciej. Ta płyta jest wysiedziana.
JK: Mówiłaś o osobie odpowiedzialnej za miks, wspomniałaś również o Pawle Rychterze. Ile osób pracowało przy tej płycie?
M: Przede wszystkim pracowaliśmy wspólnie z Pawłem Rychertem – producentem, głównym aranżerem, pianistą Mapy, człowiekiem odpowiedzialnym za osobowość tej muzyki. W procesie kompozycji duży wpływ miał nasz przyjaciel Piter Adams – Piotrek Adamiak, czyli gitarzysta. To jest trzon Mapy, czyli ta nasza trójka. To jest album, który jest wynikiem naszej pracy. Wcześniej pojawiali się wspaniali ludzie, z którymi tworzyłam sprawę wizerunku, wideoklipów. Taka piękna armia ludzi się wtedy pojawiła, która podchwyciła bakcyla Mapowego, zaczęli ze mną współpracować. Tu było duże poruszenie, to były tak wspaniałe postacie, jak Sebastian Juszczyk, z którym od lat robię wideoklipy. Jesteśmy przyjaciółmi, jestem bardzo związana z jego wizją estetyczną. On jest odpowiedzialny za to jak Mapa wygląda, jak się przedstawia światu. W tworzeniu koncepcji tego, jak będzie wyglądała ta wizualna strona albumu, czyli okładka, sesja wizerunkowa, ale też w ogóle wizerunek, który jest twarzą tego zespołu brało też udział dwóch moich przyjaciół. Adam Królikowski, który jest wyśmienitym designerem wrocławskim i Piotr Soroka, który wymyślił koncepcję okładki płyty w znaczeniu ruchów ciała, które się tam pojawiają, czyli takich postaci bliźniaczych. Chodzi w niej o pokazanie tego, że za jedną postacią stoi więcej ludzi. Tutaj się pojawia arsenał wspaniałych osobowości z Wrocławia. Mapa jest bardzo środowiskowa wrocławsko.
„Muzyka jest bardzo personalna, o moim życiu, o tym, jak widzę świat”
JK: A ile jest Mapy w Magdzie Pasierskiej?
M: Czasami mam wrażenie, że za dużo, ale jak to mój przyjaciel mówi: Jestem skazana na siebie, więc nie da się tego zmniejszyć. Jestem takim artystą, który zaczyna od siebie. Muzyka jest bardzo personalna, o moim życiu, o tym, jak widzę świat. Nie umiem inaczej. Na szczęście udaje mi się okrakiem, na opak, kształtować te treści tak, że jak gramy koncert i przychodzą po nim do mnie ludzie, dziękują mi, że mogli odnaleźć się w jakiejś piosence. Ostatnio miałam taką sytuację, że przyszła do mnie super dziewczyna i dziękowała za piosenkę „Przyjdź do pozycji dziecka”, bo pomogła jej w trudnym momencie życia. Dawała jakiś rodzaj energii i wspomożenia. To jest najwspanialsza rzecz, jaką może artysta usłyszeć – że w muzyce, w jego historii, ludzie się przeglądają. To jest wyjątkowe doświadczenie, piękna miłość.
JK: Właśnie, tę muzykę tworzysz nie tylko dla siebie, ale dla osób, które jej słuchają.
M: Absolutnie. Uważam, że muzyka, twórczość, sztuka, powinna mieć kontakt z rzeczywistością. Jestem fanem takiego myślenia o sztuce. Ona jest absolutnie oparta na stąpaniu po ziemi. My jesteśmy na tym planie, pochodzimy z ziemi. W moim znaczeniu sztuka jest bardzo ziemska, bardzo realna.
źródło: Facebook
“Mapa jest mapą. To jest wiele kropek, które zostały połączone ze sobą.”
JK: A jak wyglądała praca przy wideoklipach? Mówiłaś już o Sebastianie Juszczyku, czy przekazałaś mu pałeczkę, czy byłaś współodpowiedzialna za scenariusz?
M: Mamy dwie wizje albo jedną wizję wspólną, bo podobnie poczuliśmy daną piosenkę. Bardzo bezpiecznie czuję się przy Sebastianie i potrafię się przy nim otworzyć. To jest wspaniały rodzaj triggera, który uruchamia kontakt. Na początku jest bardzo dużo wspólnych przemyśleń i troszkę konceptualnego podejścia do scenariusza, badania gruntu, o jakim mówimy. Tego, co nas interesuje. Jakie to były emocje, w chwili, kiedy o tym pisałam, a jakie są teraz, kiedy się tego słucha. Jak to dziecko, ta piosenka, jest takim autonomicznym bytem. Dużo jest takich rozkmin, wspólnego siedzenia, zastanawiania się, obadania gruntu. Później zostawiam Sebastiana samego. Mam do niego absolutne zaufanie. To, co on proponuje najczęściej w 95% jest tym, co robimy. Czasami jest jakaś mała edycja z mojej strony, czasami muszę coś bardziej poczuć, zrozumieć, ale te wizje są bardzo trafione. Czasami muszę trochę dorosnąć do pewnych treści, które Seba mi proponuje. Po prostu moja wrażliwość musi do nich ewaluować i okazuje się, że jak ten czas się pojawia, to później wychodzą nam dobre rzeczy, bo uważam, że to, co zrobiliśmy, jest dobre. Mapa to jest wiele ludzi. Mapa jest mapą. To jest wiele kropek, które zostały połączone ze sobą. Czasami zmieniają konfigurację, łączą się w inny sposób, ale chodzi o połączenie, komunikację pomiędzy.
„Jestem mocno zaniepokojona tym, co się dzieje na ziemi i nie duszę tego, nie ukrywam tych emocji.”
JK: Mówiłaś o Sebastianie Juszczyku, wcześniej o Piotrze Adamiaku. Myślę, że kluczem jest mieć blisko siebie osoby, którym można zaufać.
M: Codziennie za to dziękuję losowi. Ja po prostu byłam w innej sytuacji. Wiem, co to znaczy nie mieć takiego otoczenia. To, co dzieje się teraz, to jest wyjątkowe dobro, wielka sprawa.
JK: Przejdźmy teraz do pytań z gatunku tych trudnych. Jesteś w stanie wskazać jedną piosenkę z „Wzywam Cię”, która ci się najbardziej podoba?
M: Jestem przywiązana do każdej z piosenek, każda jest częścią mnie, ale jestem dużym fanem piosenki „No One.” Jest to piosenka bardzo dla mnie ważna. Jest to piosenka manifest, esencja treści o tym, czym jest Mapa, o empatii, o tym, żeby nie zapominać o sobie nawzajem. Towarzyszy mi ona w różnych kontekstach. Okazuje się, że uzyskała takie dodatkowe życie społeczne, zaistniała w kontekście działań społecznych, w których się angażuję – wspierania działań grupy Granica. Wcześniej miała kontekst grupy Extinction Rebelion i całej pracy i informatywności na temat kryzysu klimatycznego. Jestem mocno zaniepokojona tym, co się dzieje na ziemi i nie duszę, nie ukrywam tych emocji. Dużo jest niepokoju w mojej twórczości. Jest to potrzebny kanał, bo takie piosenki jak No One, znajdują później życie społeczne. Widać, musiały pojawić się na tym świecie.
źródło: Facebook
„Ciągle idę do przodu, czasami brakuje mi refleksji, która jest potrzebna, żeby się rozwijać”
JK: Patrząc z perspektywy czasu, czy jest coś na tej płycie, co chciałabyś zmienić?
M: Nie należę do osób, które żałują. Ciągle idę do przodu, czasami brakuje mi refleksji, która jest potrzebna, żeby się rozwijać, szanować wiedzę i ją przetwarzać. Jest taki poziom emocjonalny na tej płycie, na który sobie pierwszy raz w życiu pozwoliłam. Czasami jest tak, że jak sobie o tym myślę, to ciaglę mam takie wrażenie: Mapa to jest dużo! Ja bym tego nie zmieniła, ale może bym się 15 razy zastanowiła nad tym, czy aż tak chcę się rozebrać emocjonalnie. Nie żebym tego żałowała. To jest bardziej o tym, że nie przewidziałam tej sytuacji, nie przypuszczałam, że aż tak bardzo się otworzę. To jest prawdopodobnie jedyny rejon, który bym przenegocjowała jakoś ze sobą.
JK: A jakie masz plany?
M:Druga płyta pod koniec 2022 r.
JK: Czyli prace już się zaczęły?
M: Zaczęły się prace takie koncepcyjne, czyli zaczął się proces siedzenia przy pianinie, łapanie tych zrywków, dużo czytam, trochę zaczęłam oglądać. Dużo doświadczania, kontaktów z ludźmi. Trochę to zbieram, przetrwarzam. Zobaczymy, co mi z tego wyjdzie. Muzyków nie powinno się pytać “kiedy?”, bo później nie wychodzi. To nie jest tylko mój problem, to jest problem generalnie muzyków, a szczególnie teraz. To jest nieprzewidywalne, zmienne. My zakładaliśmy, że praca nad tym albumem będzie trwałą krócej, ale przez pandemię trwało to dłużej, ale ja się z tego cieszę bardzo. To są takie plany, rzeczy, o których myślę, które kształtują moją bliższą przyszłość, również myślę o rozwoju. Chyba pójdę do szkoły, rozpocznę studia podyplomowe. To pewnie też będzie jakiś rodzaj zmiany. Chciałabym na chwile wyjechać z Polski, żeby z dystansu popatrzeć na to miejsce. Takie mam różne plany. Jeśli chodzi o płytę, to to może nie będzie długi album dziesięcionumerowy, ale może krótszy. Tego się trzymam i idziemy w tę koncepcję.
Mapa „Wzywam Cię” – recenzja albumu