Marka Niedźwieckiego wcześniej znałam tylko od strony najlepszego polskiego radiowca tych czasów, a teraz jesteśmy już (prawie) na TY. To wszystko za sprawą DyrdyMarków – czyli spisanych pogaduch, podczas których czułam się, jakbym już wypiła kawę z Niedźwiedziem.
Usłyszeć Niedźwiedzia w książce
DyrdyMarki to opowieść o życiu radiowca z perspektywy już-nie-radiowca. Czytając te dwieście stron doznałam wszystkich reakcji – od śmiechu aż po łzy wzruszenia i gęsią skórkę. Tak naprawdę to ten typ książek, genialnych na wieczór czy dwa, bo dłużej już nie można wytrzymać tego napięcia – o czym jeszcze opowie autor. Książka podzielona jest na około 40 krótkich rozdziałów, co potęguje zasadę „jeszcze jeden i już kończę”.
Język w książce odpowiada temu, który przez lata słyszany był na antenie radiowej Trójki. Teraz tylko zmieniła się jego forma – z mówionego na pisany. Barwny, opisowy, urozmaicony, ciekawy, ale zarazem prosty i zrozumiały dla każdego. Czytając tę książkę łatwo było w głowie słyszeć głos Niedźwieckiego – jakkolwiek dziwnie to brzmi – mi się udało.
Mam w domu piętnaście tysięcy płyt. Mniej więcej. Szczerze mówiąc, raczej pewnie więcej niż mniej. Są u mnie wszędzie – jest płyciarnia w przedpokoju, w sypialni i w drugim pokoju, balkon też przerobiłem na płyciarnię. Tylko w kuchni nie trzymam płyt. Stolarz, który ostatnio robił mi szafkę, zapytał: „Panie Marku, to kiedy pan nas poprosi, żebyśmy zrobili panu półkę nad łóżkiem?” No nie, to już by była przesada – mieć płyty nad głową, kiedy śpię. Czułbym się trochę osaczony.
Zupa między stronami
To uspokaja myśli, że Niedźwiedź ma płyty przede wszystkim w głowie, a nie nad nią, nawet śpiąc. Przez wszystkie dwieście stron trudno nie poczuć, że każda część ciała i umysłu Marka Niedźwieckiego jest dziennikarzem muzycznym. Trudno nie zauważyć jak silne są powiązania między życiem prywatnym a zawodowym. Taki wizerunek pokazuje jak prawdziwym, szczerym i zaangażowanym dziennikarzem jest Niedźwiecki. Wykłada odbiorcom jak na tacy opowieści z rozmów z artystami światowej klasy, a także snuje wspomnienia prywatnych spotkań, wycieczek. Czytelnik poznaje jego dom, a przechodząc kolejnymi pokojami z jednej do drugiej opowieści, czuje zapach rosołu grzybowego w garnku i słyszy przelewające się piwo z mango albo i wyskakujący korek z wina.
Indywidualny charakter książki nadaje oprawa graficzna i towarzyszące zdjęcia z archiwum autora. Ilustracje Andrzeja Wąsika we współpracy z Agnieszką Szczepańską w lekki i humorystyczny sposób dopełniają to wydanie. Jeśli kogoś urzeknie okładka, inspirowana zdjęciem Rafała Masłowa – zapewniam, że to dopiero początek takich zachwytów.
Ilustracje prowadzone są lekką, ale ciekawą i zróżnicowaną formą, co może sprawiać wrażenie takiego malowania na kolanie, czego dusza zapragnie – i to jest właśnie piękne!
Ich ból jest większy
Kiedy jeszcze byłam małą wersją siebie, zawsze porywały mnie historie mojej mamy za czasów liceum – kiedy to mogła słuchać radiowej Trójki, a poznane wtedy zespoły i utwory ukształtowały jej muzyczne kierunki zainteresowań. W wieku 12 lat poprosiłam o kasety z muzyką zespołu Pink Floyd i zaczęłam poszukiwać muzyki, która inspirowałaby mnie w podobny, tak samo magiczny sposób. Trafiając na Program Trzeci Polskiego Radia zrozumiałam, dlaczego w pamięci mojej mamy zostały te wspomnienia z czasów licealnych.
Niedźwiecki w książce przyznaje, że Trójka zmieniała się cały czas. Dla mnie zauważalnym momentem tych zmian stało się odejście Anny Gacek, a zaraz po tym – Wojciecha Manna. Skład dziennikarzy Trójki zmienił się radykalnie, a genialny komentarz Marka Niedźwieckiego skończył się razem z ogłoszeniem zwycięskiego singla 1998. Listy Przebojów Programu Trzeciego, którym został utwór Kazika Twój ból jest lepszy niż mój. Dyrekcja Trójki anulowała notowanie, a dziennikarza posądzono o nieuczciwość. Piosenka odnosiła się do sytuacji politycznej w kraju, która w kwietniu poprzedniego roku stała się jeszcze bardziej gorąca, niż w każdą inną Wielkanoc. Niedźwiecki pracę w Polskim Radiu zakończył piosenką Ireny Santor Powrócisz tu.
I powrócił - Radio 357
Może i nie powrócił tam, ale stworzył razem z kilkudziesięcioma dziennikarzami i dziennikarkami, związanymi kiedyś z Trójką, nową przestrzeń w świecie kultury – Radio 357. Od stycznia 2021 roku audycji można słuchać codziennie w radiu internetowym. Nazwa nawiązuje do siedziby Programu Trzeciego – Myśliwiecka 3/5/7. Charakter nowego medium najlepiej oddaje opis, który zamieszczony jest na stronie internetowej radia:
Chcemy tworzyć taką antenę, jaką tworzyliśmy w jej najlepszych latach. Świeżą, odważną, opiniotwórczą, wyznaczającą nowe trendy. Nie interesuje nas odgrzewanie starych przebojów. Mamy dla Państwa projekt na miarę 2020 roku – nowoczesną formułę, którą pewnie byłoby dziś Państwa radio, gdyby przez ostatnie lata miało większe szczęście do zarządzających. Nie miało. Teraz nadrobimy tę stratę.
Kiedy słucham singla, który znalazł się na jedynce Polskiego Topu Radia 357, czuje się poruszona. Nie wiem, czy jest utwór, który lepiej odzwierciedliłby misję i przesłanie nowego medium. Nie pytaj o Polskę jest konkluzją wszystkich wydarzeń politycznych, kulturalnych i społecznych, a także korelacji z uczuciami obywateli do swojego kraju.
fot. archiwum własne