Już w koczowniczych plemionach występował problem walki o przywództwo, następnie ujawniał się on podczas wędrówek ludów, gdy wodzowie najzacniejszych rodów walczyli o tytuł księcia czy króla, nie tylko w czasie wojny, ale również pokoju. Tak otrzymana władza stawała się dziedziczna i była w dyspozycji jednej rodziny, która cieszyła się szczególnym szacunkiem i mocą prawa, którą zawsze trudno było podważyć. Władza to więc problem typowo ludzki, towarzyszy jej odwieczne pytanie: czy warto o nią walczyć i czy warto poświęcać kolejnych ludzi, rzeczy, uczucia a nawet wyrzekać się części siebie, by ją utrzymać.
Świetnie ten problem jak i wiele innych dotyczących skomplikowanej psychiki człowieka ukazuje nie całkiem już nowy film pt.: „Maria, królowa Szkotów” w reżyserii Josie Rourke.[1] Film ukazał się w roku 2018 i według mnie jest pozycją bardzo ciekawą, zwłaszcza dla pasjonatów historii i psychologii, gdyż te dwie dziedziny nauki są w filmie szczególnie uwypuklone.
„Maria, królowa Szkotów”. Fabuła
Fabuła filmu oparta jest na wydarzeniach historycznych toczących się w Anglii i Szkocji. Splot wielu dynastycznych okoliczności sprawił, iż na tronie angielskich zasiadła Elżbieta – córka Henryka VIII i Anny Boleyn – żony Henryka zabitej na jego rozkaz. W Szkocji zaś władzę objęła po zostaniu wdową i opuszczeniu Francji (gdzie przez rok była żoną Franciszka II i królową Korony Francuskiej) Maria Stuart. Epoka nowożytna była sceną dziejową panowania wielu kobiet, pełnienia przez nich roli regentek, pierwszej większej emancypacji kobiety jako zdolnej do sprawowania władzy w świecie jednak wciąż bardzo męskim. Tu warto wspomnieć, że nieco inną drogą poszło Imperium Osmańskie, gdzie los kobiet zwykłych był dość trudny, ale kobiet, które były faworytami, żonami i matkami sułtanów zupełnie inny.[2]
Dwie Kobiety, dwie zupełnie inne rzeczywistości i dwa odmienne kraje na jednej wyspie. Oba kraje borykały się jednak z konfliktami religijnymi: Maria była i pozostała katoliczką, zaś Elżbieta była i pozostałą protestantką. Ta różnica również była bardzo ważna w przebiegu wydarzeń, dla nas zaś w ich zrozumieniu. Zarówno Maria jak i Elżbieta próbowały rządzić, stawić czoła męskiemu i brutalnemu otoczeniu oraz odnaleźć w tym wszystkim siebie, swoje powołanie i miłość, której każda kobieta (ale także i mężczyzna) pragnie w mniejszym bądź większym stopniu.
Fabuła filmu w większości zgadza się z historią, która autentycznie miała miejsce w XVI wieku.[3] Zarówno Elżbieta jak i Maria uważały się w jakiś sposób za lepsze od siebie, bardziej powołane do władzy i uważając się za konkurentki, pod pozorem dobrych intencji i „siostrzanej miłości” próbowały wpływać na swoje losy, narzucać sobie kandydatów na męża i kontrolować siebie nawzajem.
Elżbieta wybrała drogę dumnej dziewicy, uznała, że poślubiła Anglię i nie może wyjść za kogoś innego. Maria zaś wybrała drogę przeciwną: szczęścia i powołania szukała w ramionach mężczyzny, Henryka, Lorda Darnleya, z którym spłodziła zresztą dziecko: Jakuba I, przyszłego króla Szkocji a także króla Anglii, który jako pierwszy panujący zjednoczy oba zwaśnione i tak różne od siebie kraje.
Film uderza autentycznością
Piękne stroje, konie, karoce, malownicze szkockie zamki pochłonięte mgłą, angielskie równiny oraz szkockie wyżyny – piękne krajobrazy i rzeczy, które nadają filmowi koloryt epoki wczesnej nowożytności. Suknie, zwłaszcza królowych oraz zbroje możnych panów budzą mój zachwyt, obok pięknie ukazanej dworskiej ceremonii: pokłony, całowanie w rękę, wstawanie, gdy mów się w obecności królowej.
Świetnie oddano wybitne indywidualności Marii i Elżbiety: pierwsza naturalnie piękna, lekka, delikatna, radosna, mimo ciągłych upokorzeń i piętrzących się problemów. Elżbieta zaś ukazana została niezwykle dostojnie, umalowana w charakterystyczny sposób, z rudą peruką, w zimnych sukniach, które tylko dodawały jej lat i majestatu władczyni.
W niektórych scenach jednak dostrzegamy ich słabości: niezdecydowanie Marii, uleganie namiętnością i brak zrozumienia dla kraju zwanego Szkocją, zaś u Elżbiety targanie emocjami spowodowane radami głównego doradcy Cecila i zachowaniem faworytów, brak realizacji ideału kobiecości (nie miała ani męża, ani dzieci), i ciągły przymus pokazywania, że jest bardziej mężczyzną niż kobietą ( w jednej scenie wprost mówi, że czuje się bardziej kobietą.
Czy jest to dziwne? Wówczas doradcy, generałowie, ministrowie, zarządcy, posłowie i namiestnicy – wszyscy oni byli mężczyźnami. Kobiety co najwyżej pełniły rolę dwórek i zaufanych dam królowej.
Psychologizacja postaci
Najważniejszą cechą filmu – która na mnie zrobiła bardzo duże wrażenie – jest ukazanie losu dwóch kobiet z mniej więcej równej perspektywy: widzimy losy i decyzje podejmowane przez obie władczynie w perspektywie liniowej, z małą przewagą uwagi skierowanej na Marię (pewnie temu film zawdzięcza tytuł). Dzięki temu jesteśmy w stanie zrozumieć podejmowane przez kobiety decyzje, ale też dostrzec ich motywy: nie zawszę są one powodowane racją państwa czy kierowaniem się rozumem.
Film cechuje głęboka psychologizacja[4]: główne bohaterki ukazane są oczywiście jako królowe, ale nie jako władczynie będące wcieleniem cnót i moralności, nie jako wyświęcone przez Boga i przez niego do władzy powołane. Widzimy ich słabości i zalety, ich motywy, często będące skutkiem dumy, rozpaczy, nadziei, miłości, gniewu czy troski o swoją pozycję.
Rourke świetnie oddaje osobowość dwóch kobiet różniących się również wiekiem (dzieli je około 10 lat różnicy), pragnących tego co ma każda kobieta: kochać i być kochaną, urodzić dziecko i następce tronu, troszczyć się nie o państwo, nie o poddanych, którzy ciągle mają pretensję, są butni i nieposłuszni, ale o męża, który weźmie na swoje silne barki ster państwa i zajmie się wszystkim, tak by one mogły zająć się rodziną i żyć w spokoju. To co jest ciężarem i problemem zwykłej kobiety w tym przypadku staje się marzeniem nie do spełnienia.
Miłość do królowej nie jest bowiem miłością mężczyzny do kobiety, ale po pierwsze miłością poddanego do władczyni, których dzieli przepaść nie do zasypania a także miłością obliczoną nie na prawdziwe uczucie, ale na zysk, pozycję a docelowo może i koronę. Męska ambicja wówczas musiała być mimo wszystko większa niż kobieca, co nie jest niczym zaskakującym: nawet dziś spora część kobiet dla dzieci i ukochanego mężczyzny jest w stanie wyrzec się kariery i zająć domem, w odwrotną stronę nie jest to już takie proste (oczywiście zdarza się to coraz częściej, jest to jednak statystycznie o wiele bardziej rzadkie).
Film jest więc ukazaniem mężczyzny i kobiety jako pewnych przeciwstawnych ról i możliwości, które wynikają z rzeczywistości i panującej wówczas mentalności. Królowa na tronie bez małżonka, bez króla jest dla ludzi prostych czymś niezrozumiałym, czymś nowych, czymś dziwnym i czymś graniczącym z zaprzeczeniem boskiemu nakazowi. I o ile kobieta po prostu nie może pełnić sama władzy (choć przykład Elżbiety dowiódł, że może) to mężczyznom też często jej brzemię zabierało honor, dumę, obdzierało ich z marzeń a nawet życia, jak w przypadku Lorda Darnleya.
„Maria, królowa Szkotów” jako ciekawa interpretacja faktów historycznych
Według historyków nigdy nie doszło do spotkania Marii i Elżbiety. Ale czy nie było ono możliwe? Czy przeniknęliśmy głębie historii skanerem i przebadaliśmy każdy jej fragment?
Tak dużo jeszcze nie wiemy i tak dużo możemy w ogóle się nie dowiedzieć, tym bardziej ze strefy prywatnej władców i władczyń, którzy musieli przecież podejmować wiele decyzji sami albo w gronie tak małym, że informacje po prostu nie uzyskiwały światła dziennego. Z logicznego nawet punktu widzenia ich spotkanie było możliwe, a ciekawość obu władczyń mogła dopełnić czarę przeznaczenia.
I tu nasuwa się kolejny wniosek: historia to nie tylko daty, bitwy, wydarzenia i szeregowo opisane epoki. To przede wszystkim działalność wielkich ( i małych) ludzi, którzy stale (codziennie) musieli podejmować liczne decyzje. A podejmowali je przez pryzmat własnych marzeń, aspiracji, doświadczeń, przez pryzmat wielu uczuć, przez pryzmat ciekawości, wiary, dumy i nadziei na lepsze jutro. Zwłaszcza uczucia musiały odgrywać ważną rolę jeśli chodziło o kobiety: dziś nauka jednoznacznie stwierdza, że psychika mężczyzny i kobiety jest zupełnie inna, że ich ambicje i marzenia koncentrują się często na innych polach, że są dla nich ważne różne wartości, że inaczej pojmują życie, władzę, rodzinę czy miłość.
Kobieta w dworskim świecie, pełnym chciwych i ambitnych, myślących o sobie mężczyzn miała jeszcze gorszą sytuację: niepewność władzy, niepewność jutra, okresy ciąży, gdy musiała jednocześnie dbać o dziecko jak i o państwo (które w pewien sposób też było jej „dzieckiem”) powodowały, że kobiecie w czasach nowożytnych było po prostu trudno, a tym trudniej, im bliżej była tronu.
Kobiecość a męskość
Moją ciekawość wzbudził jednak konkretny wątek, mianowicie męża Marii, który głównie dla władzy i pozycji poślubił wybrankę, ale w pewien sposób (zwłaszcza na początku) kochał ją. Ona zaś odwzajemniała jego uczucia.
Sceny łóżkowe, pocałunki i ich relacja ukazana jest w niezwykle ponadczasowy sposób: seks w życiu każdej pary jest ważny, tak samo jak relacja miłosna. Mąż Marii okazuje się mieć ciągotki homoseksualne, między innymi siada na kolanach Rizzia, przyjaciela i powiernika Marii, Włocha z pochodzenia (co w stereotypowy sposób tłumaczy jego homoseksualizm, gdyż Włochy w tym czasie uważane były za „ojczyznę” sodomitów). Obydwaj kończą w łóżku co wzbudza gniew Marii i jej dwórek, następnie zaś Maria podczas sceny łóżkowej z mężem mówi mu, by pomyślał o Rizziu podczas uprawiania z nią seksu.
Ciekawe jest w tym wszystkim to, że ten wątek pojawia się w Szkocji, oddalonej od cywilizacyjnych centrów położonych w Europie kontynentalnej, w kraju zacofanym i objętym jeszcze reformacyjnymi prądami (które w niezwykle surowy sposób traktowały gejów, tak samo zresztą jak kobiety, które cudzołożyły). Świat więc i jego problemy są w pewien sposób uniwersalne: wątki homoseksualne, nieudana miłość, konflikt władza a miłość, kobiecość a męskość, przeznaczenie, moralność; wszystkie te wątki występują w filmie i wszystkie są ponadczasowe.
Podsumowanie
Uważam, że film „Maria królowa Szkotów” jest dla nas, ludzi żyjących w XXI wieku szczególnie aktualny i niosący naukę, którą w rozmaity sposób możemy wykorzystać i w naszym życiu. Często bowiem okazuje się, że dzierżymy problemy ludzi, których właśnie poznaliśmy na ekranach naszych monitorów czy telewizorów, i mimo iż są oni oddaleni, jakby niewidoczni, to jednak tak bliscy nam, naszym sercom i uczuciom, że trudno nie spróbować z nimi porozmawiać.
Ilu spośród czytających tę recenzje dąży do jakieś formy władzy (niech to będzie nawet samorząd studencki czy regionalny), ilu spośród nas jest nieszczęśliwie zakochanych, ilu spośród nas marzy o stworzeniu prawdziwej rodziny, ilu spośród nas jest homoseksualnej orientacji, ale boi się spojrzeć prawdzie w oczy. Ilu?
Może wszyscy, a może nikt. Uczucia, marzenia, zachowania pozostają jednak w duchowej wspólnocie a bariera ponad 400 lat okazuje się być tylko płotkiem, który każdy z nas może przeskoczyć, czerpać z tego świata i wskrzeszać go w dowolny momencie, by ujrzeć nasz świat z innej perspektywy, innymi oczami i usłyszeć go innymi uszami.
Autor tekstu: Ernest Nowak
UAM / Wydział Historyczny (obecnie UR – Kolegium Nauk Humanistycznych – MOST)
Nota o autorze:
Źródła:
[1]https://www.filmweb.pl/film/Maria%2C+kr%C3%B3lowa+Szkot%C3%B3w-2018-663039 [dostęp: 14.03.2020].
[2]zob. https://historia.org.pl/2017/04/30/valide-sultan-najwybitniejsze-sultanki/ [dostęp: 14.03.2020].
[3]por. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/52796/maria-stuart [dostęp: 14.03.2020].
[4]por. https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/slowacki-maria-stuart.html [dostęp: 14.03.2020]