Brudne intrygi władzy – recenzja serialu „House of Cards”

Serial, który zdobył dwie nagrody Złoty Glob, 16 innych nagród oraz 106 nominacji, musi zapowiadać się świetnie. Jednak echem odbija się skandal seksualny głównego bohatera, który kroczy za produkcją Netflixa.

Już na samym wstępie serial intryguje. Kevin Spacey wcielający się w amerykańskiego kongresmena próbuje lawirować miedzy ludźmi, aby zdobyć władzę. Początkowo prezydent-elekt zadeklarował mu stanowisko Sekretarza Stanu. Frank Underwood jednak nie otrzymuje tego stanowiska, co jest początkiem wielkiej gry intryg w serialu. Frank wykorzystuje każde możliwe osoby do przejęcia władzy.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Frank decyduje zemścić się na prezydencie i przejąć jego stanowisko. Początkowo jego zamiary idą zgodnie z planem, jednak pojawiają się niespodziewane zwroty akcji. Z każdym kolejnym sezonem wchodzimy w psychikę manipulowania głównego bohatera poprzez jego wypowiedzi en face w stronę widza. Tłumaczy, co zamierza zrobić oraz jaką wpadkę popełni ktoś z jego otoczenia. Dla mnie jest to wielki plus tego serialu. Odbiorca będąc świadkiem rozmów polityków poznaje, że każda przysługa może przeistoczyć się w polityczny sukces.

Pani prezydent(owa)

Ostatni, 6 sezon serialu może okazać się szokiem. Kreowany na wielkiego stratega i manipulatora
Frank Underwood zostaje zabity przez najbliższego współpracownika Douga Stampera . „Usunięcie” postaci jest pokłosiem afery Kevina Spacey, który został oskarżony o molestowanie. „Nowym” głównym bohaterem zostaje… jego żona Clair (Robin Wright). Jest to koniec rządów mężczyzn. Postać Clair w 6 sezonie, może wydawać się zróżnicowana: dla jednych może być żoną Makbeta, dla innych samym Makbetem.

Podsumowując

Serial “House of Cards” zrobił na mnie wielkie wrażenie. Jeżeli miałbym streścić produkcję do trzech słów byłyby to: polityka, manipulacja i intrygi. Muzyka w sposób subtelny podkręca napięcie oraz nadaje charakter relacji między bohaterami. Sceny, w których Frank obejmuje urząd na prezydenta oraz wystąpienie w Kongresie, będę miło wspominał w rozmyślaniach nad amerykańską polityką.

 

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe