Żużlowcy walczący o pozostanie w elicie w 2025 roku

Nowy sezon żużlowy zbliża się wielkimi krokami, a emocje rosną z każdą chwilą. Kibice odliczają dni do pierwszego startu, ale to zawodnicy odczuwają największą presję. Dla wielu z nich ten rok to prawdziwa próba charakteru – czas, aby pokazać, że zasługują na miejsce w elicie, a dla niektórych – moment, by wrócić na najwyższy poziom po słabszym okresie. Kto sprosta wymaganiom, a kto zniknie z czołówki? Oto zawodnicy, którzy w nadchodzących rozgrywkach muszą udowodnić, że potrafią walczyć o swoje miejsce w historii żużla.

Mateusz Świdnicki

W obecnym sezonie 2025, po dwóch latach przerwy ponownie przywdzieje kevlar Włókniarza Częstochowa. Wychowanek „Lwów” opuszczał swój macierzysty klub w 2022 roku jako jeden z największych talentów polskiego żużla. Był młody, odważny, doskonale czuł motocykl i potrafił w pełni wykorzystać jego moc. Udowodnił to, zdobywając mistrzostwo Polski U21 i pokonując na torze w Gorzowie samego Bartosza Zmarzlika, ikonę tej dyscypliny. 

Wydawało się, że jego kariera nabierze rozpędu, jednak rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te oczekiwania. Przenosiny do beniaminka PGE Ekstraligi, Wilków Krosno, okazały się początkiem serii rozczarowań. Przejście do grona seniorów, rola zawodnika U24 i presja dorosłego ścigania sprawiły, że zamiast błyszczeć, Świdnicki gasł. Nie potrafił rywalizować nawet ze teoretycznie słabszymi rywalami, a jego średnia biegowa spadła — poniżej 0,6 punktu na bieg. W całym sezonie odjechał zaledwie 27 wyścigów, często ustępując miejsca rezerwowym lub będąc zastępowanym w ramach rezerw taktycznych.

Po tak rozczarowującym roku jedyną opcją było zejście ligę niżej. Przenosiny do Metalkas 2. Ekstraligi miały być szansą na odbudowę, ale misja powrotu do dawnej formy zakończyła się fiaskiem. Teraz wraca do Włókniarza, stając przed największym wyzwaniem w karierze — musi udowodnić, że żużel wciąż jest jego drogą. Kolejny nieudany sezon może oznaczać definitywny koniec sportowej przygody.

Przed Świdnickim najtrudniejsze wyzwanie w dotychczasowej karierze — musi przełamać bariery mentalne i odnaleźć dawną pewność siebie. To sezon, który zadecyduje, czy zdoła wrócić na właściwe tory, czy też jego przygoda z żużlem dobiegnie końca.

Mateusz Świdnicki po podpisaniu kontraktu z Włókniarzem Częstochowa, fot. Włókniarz Częstochowa

Kacper Pludra

Kacper Pludra został nowym zawodnikiem Innpro ROW-u Rybnik, gdzie zajmie pozycję U24. Wychowanek Unii Leszno przeżył wyjątkowo trudny sezon. Na domiar złego Bayersystem GKM Grudziądz wymienił go na Jakuba Miśkowiaka, przez co trafił do beniaminka PGE Ekstraligi.

Dla Pludry nadchodzący rok będzie sezonem prawdy. Minione rozgrywki były dla niego bolesnym zderzeniem z rzeczywistością po zakończeniu juniorskiego etapu kariery. Statystycznie był drugim najgorszym zawodnikiem ligi, nie wygrywając ani jednego wyścigu. Wszystko wskazuje na to, że na tym poziomie nie jest jeszcze gotowy do rywalizacji, jednak nie można odmówić mu waleczności i determinacji – cech, które mogą pomóc podnieść się po fatalnym roku.

Głównym problemem wydają się kwestie sprzętowe i odpowiednie dopasowanie motocykla, choć po części także psychika i utrata pewności siebie zawodnika. Pludra musi się odbudować, jeśli chce utrzymać się w elicie. Może liczyć na wsparcie trenera Piotra Żyto, który wciąż wierzy w jego potencjał. Jednak, jeśli nie powróci do formy z czasów juniorskich, trudno będzie mu znaleźć pracodawcę w przyszłym sezonie. Przy obecnym poziomie zdobywanych punktów nie byłby wzmocnieniem nawet dla drugiej linii żadnego klubu w PGE Ekstralidze.

Jeśli nie nastąpi przełom, jedyną opcją może być zejście do niższej ligi i znalezienie przyczyny słabych występów. Nadchodzący sezon będzie kluczowy dla jego dalszej kariery.

Kacper Pludra, fot. Magazyn Żużel/Mariusz Cwojda

Wiktor Lampart

Po odejściu z Motoru Lublin, pierwszy sezon w Apatorze Toruń przyniósł obiecujące momenty i solidne punktowanie dla drużyny. Jednak kolejny rok okazał się wyraźnym krokiem wstecz. Nie tylko nie spełnił oczekiwań, ale momentami nie był nawet gwarantem zdobywania punktów w biegach z juniorami rywali.

Poprzedni sezon zakończył ze średnią 1,107 punktu na bieg, co nie usatysfakcjonowało władz „Toruńskich Aniołów”. W efekcie klub postanowił się z nim rozstać, wymieniając go na Jana Kvecha. Teraz wychowanek Stali Rzeszów otrzymał szansę w Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa, ale nie ma wątpliwości, że dla niego to sezon o być albo nie być w najlepszej lidze świata. Jeśli nie pokaże się z lepszej strony, jego przyszłość w PGE Ekstralidze stanie pod dużym znakiem zapytania.

Jan Kvech

Rok temu zaliczył swój debiutancki sezon w PGE Ekstralidze, reprezentując Stelmet Falubaz Zielona Góra na pozycji U24. Po obiecujących wynikach w 2. Ekstralidze szybko przekonał się, jak ogromna przepaść dzieli te rozgrywki od najwyższego poziomu w Polsce. Czech zakończył sezon ze średnią 1,220 pkt/bieg, co było gorszym wynikiem niż u niejednego juniora. Gdyby nie kontuzja Michała Curzytka, możliwe, że straciłby miejsce w składzie.

Choć często zawodził, zdarzały mu się mecze, w których punktował na solidnym poziomie jak na zawodnika U24. Szczególnie wyjazdowe spotkania w Toruniu i Częstochowie pokazały, że potrafi skutecznie rywalizować. Solidny występ na Motoarenie mógł przekonać Apator Toruń do zakontraktowania go na nadchodzący sezon.

Dla Jana Kvecha nadchodzące rozgrywki będą kluczowe. Jeśli nie poprawi wyników, może nie znaleźć miejsca w żadnym klubie PGE Ekstraligi na kolejny sezon.

Maksym Drabik

Jako junior w barwach Sparty Wrocław zapowiadał się na przyszłego mistrza świata. Jego karierę wyhamowała sytuacja z 2019 roku, kiedy przed finałem PGE Ekstraligi podano mu wlewkę witaminową. Zrobiono to w sposób niezgodny z przepisami, co skutkowało rocznym zawieszeniem. Po powrocie otrzymał szansę od Motoru Lublin, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i dodatkowo sprawiał problemy wychowawcze.

Po nieudanym epizodzie w zespole „Koziołków” trafił do CKM Włókniarza Częstochowa. Pierwszy sezon w nowych barwach był przyzwoity, lecz w kolejnym zanotował regres, który zaskoczył kibiców. Słabe wyniki, które niemal kosztowały „Lwy” spadek z elity, szły w parze z problemami pozasportowymi. Drabik nie zawsze brał udział w naradach zespołu, a jego dostępność dla sztabu szkoleniowego pozostawiała wiele do życzenia. Po sezonie relacje z działaczami jeszcze bardziej się pogorszyły — klub zażądał zwrotu części środków, jakie przeznaczył na jego przygotowania do rozgrywek.

Ograniczone możliwości transferowe sprawiły, że ROW Rybnik zdecydował się na odważny ruch i zakontraktował Drabika. Ryzykowna decyzja — jeśli nie odbuduje formy, może okazać się nie tylko słabym punktem drużyny, ale również źródłem napięć w zespole. Dla Maksyma ten sezon to ostatnia szansa na uratowanie kariery i powrót do poziomu, który prezentował jako junior. Musi udowodnić, że poprzedni rok był tylko wypadkiem przy pracy. Pomóc w tym może kontrakt na starty w lidze szwedzkiej, który zapewni mu dodatkowe możliwości ścigania i odbudowy pewności siebie.

Gleb Czugunow

Jeszcze kilka lat temu uchodził za spory talent, jednak jego rozwój niespodziewanie spowolnił, a nawet zanotował wyraźny regres. W efekcie zabrakło dla niego miejsca w składzie WTS Sparty Wrocław, co doprowadziło do wypożyczenia do ZOOleszcz GKM Grudziądz. To był jego pierwszy sezon w innych barwach niż żółto-czerwone, ale nie wypadł najlepiej. W 14 meczach uzyskał średnią 1,5 punktu na bieg, a szczególnie słabo prezentował się w spotkaniach wyjazdowych.

Dwa rozczarowujące sezony w PGE Ekstralidze zmusiły Gleba do zejścia poziom niżej. Przenosiny do Ostrowa okazały się dla niego strzałem w dziesiątkę — odbudował formę, kończąc sezon z trzecią najlepszą średnią biegową w całej Metalkas 2. Ekstralidze. Teraz wraca do elity jako zawodnik beniaminka ROW-u Rybnik.

Czy pobyt w niższej lidze był dla niego zimnym prysznicem, który pozwoli mu wrócić na właściwe tory? Czy utrzyma się w PGE Ekstralidze na dłużej? Jedno jest pewne — Gleb nadal jest stosunkowo młodym zawodnikiem, który w sprzyjających warunkach potrafi zdobywać solidne punkty dla drużyny.

Gleb Czugunow od 2025 roku będzie zawodnikiem ROW-u Rybnik.
Gleb Czugunow, fot. Marcin Karczewski/newspix.pl

Jakub Krawczyk

Przed sezonem 2024 zdecydował się na zmianę barw klubowych, przenosząc się z Ostrowa Wielkopolskiego do Betard Sparty Wrocław. Jego debiutancki sezon w ekipie „Spartan” nie był ani spektakularny, ani katastrofalny. Można jednak odnieść wrażenie, że zarówno kibice, jak i klub oczekiwali więcej od Indywidualnego Mistrza Polski Juniorów z 2024 roku.

Zbliżające się rozgrywki będą dla niego ostatnimi w gronie juniorów, co oznacza, że musi udowodnić swoją wartość, jeśli chce pozostać w PGE Ekstralidze. Wydaje się mało prawdopodobne, by w przyszłym sezonie znalazł miejsce w składzie Sparty na pozycji U24, gdzie niepodważalną pozycję ma Bartłomiej Kowalski. Tym samym jego przyszłość w elicie będzie zależała od tego, jak zaprezentuje się w nadchodzących miesiącach.

Potencjał ma spory, ale kluczowe będzie dla niego wyeliminowanie największej bolączki — różnicy w osiągach między domowymi a wyjazdowymi występami. Na Stadionie Olimpijskim jego średnia wynosi solidne 1,485 pkt na bieg, natomiast na obcych torach spada do zaledwie 0,849. Jeśli nie poprawi tej dysproporcji, znalezienie nowego pracodawcy w PGE Ekstralidze może okazać się trudnym zadaniem.

Jakub Krawczyk od 2025 roku będzie zawodnikiem Betard Sparty Wrocław.
Jakub Krawczyk, fot. Patryk Kowalski

Kacper Łobodziński

To zawodnik, który z każdym sezonem notuje progres, regularnie poprawiając swoje wyniki zarówno na torze domowym, jak i wyjazdach. Praca z Robertem Kościechą przyniosła znakomite efekty, dzięki czemu stał się liderem formacji juniorskiej Bayersystem GKM Grudziądz.

Mimo rosnącej formy jego przyszłość pozostaje niepewna. Przed nim ostatni sezon w roli zawodnika U21 „Gołębi”. Po nim będzie musiał rywalizować z Jakubem Miśkowiakiem o pozycję U24. Dalsza obecność w zespole będzie zależała od wyników tej rywalizacji i rozwoju formy. Na ten moment starszy z nich jest lepszym zawodnikiem, ale nadchodzące rozgrywki będą dla Łobodzińskiego prawdziwym sprawdzianem.

Alternatywą może być zmiana klubu, choć znalezienie nowego pracodawcy w PGE Ekstralidze nie będzie oczywiste. Sezon 2025 będzie dla niego kluczowy. Musi zaprezentować się jak najlepiej, bo w przeciwnym razie może trafić do Metalkas 2. Ekstraligi.

Chris Holder

Poprzedni sezon spędził w Arged Malesa Ostrów, próbując odbudować swoją pozycję po nieudanej przygodzie z Fogo Unią Leszno w PGE Ekstralidze. Tamten okres nie potoczył się po jego myśli. Poważna kontuzja wykluczyła go z większości rozgrywek, uniemożliwiając pokazanie wartości na torze.

Teraz, po roku przerwy od elity, wraca z jasnym celem – udowodnić, że wciąż zasługuje na miejsce w najlepszej lidze świata. Mimo 37 lat nadal imponuje walecznością i nieustępliwością, walcząc o każdy centymetr toru. Jego solidna średnia biegowa z poprzedniego sezonu (2,172) sprawiła, że ROW Rybnik postanowił postawić na jego doświadczenie. Klub liczy, że Australijczyk pomoże w walce o utrzymanie.

Tym samym po raz kolejny stanie przed wyzwaniem rywalizacji na najwyższym poziomie — tym razem w barwach „Rekinów”. Czy ten sezon okaże się dla niego powrotem na stałe do PGE Ekstraligi, czy raczej pożegnaniem z nią? Odpowiedź przyniosą najbliższe miesiące.

Chris Holder od 2025 roku będzie zawodnikiem ROW-u Rybnik
Chris Holder, fot. Marcin Karczewski/Pressfocus

Podsumowanie

Sezon 2025 zapowiada się jako przełomowy dla wielu zawodników. Dla niektórych będzie to ostatnia szansa na udowodnienie swojej wartości. Żużel nie wybacza kryzysów, a rywalizacja w PGE Ekstralidze jest bezlitosna. Jeśli nie poprawią formy, mogą pożegnać się z elitarną ligą na zawsze. Czeka ich wyścig nie tylko o punkty, ale i o przyszłość w żużlu. Kibice i eksperci z zapartym tchem będą śledzić każdy ich ruch. Rok 2025 zdecyduje, kto zniknie z czołówki, a kto będzie walczył o najwyższe cele.

Czytaj też: https://flesz.amu.edu.pl/aktualnosci/recenzja-wystawy-warta-cwiczenia-z-wyobrazni/

Obserwuj nas na YT! https://www.youtube.com/@makingofFlesz

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe