„Siły kosmiczne” w rozpadzie – recenzja serialu

Choć Netflix ma na swoim koncie wiele dobrych pozycji filmowych, „Siły kosmiczne” są zdecydowanym przeciwieństwem. Serial, który ma w swojej obsadzie m.in. Steva Carella i Johna Malkovicha, powinien królować na listach serialowych komedii, jednak tak się nie stało. Komediowy aspekt zamiast być zabawny, stał się groteskowy i mało śmieszny.

Nie ukrywam, że do obejrzenia tego serialu przekonał mnie sam Steve Carell i jego rola w „The Office”. Miałem nadzieję, że serial z nim w obsadzie znowu będzie poprawiał mi humor, lecz stał się klapą. Mimo dobrego nastawienia na początku oglądania, zapał do kontunuowania szybko minął.

Nowe siły kosmiczne

Serial opiera się na pomyśle utworzenia nowego rodzaju sił zbrojnych – sił kosmicznych na czele z generałem Nerdem. Chociaż powołanie szóstej armii w teorii miało służyć celom pokojowym, to skutek miał być inny – kolonizacja nowych planet i zagarnięcie pod jurysdykcje amerykańską nowych terenów.  W teorii pomysł ten wydaje się prosty, natomiast efekt jest całkiem odwrotny. Żarty czy też gagi nie śmieszą na tyle, żeby pamiętać je na długo, tak jak to było w „The office”.

Po pierwsze humor

Co prawda do humoru, każdego rodzaju, zawsze mi blisko, tutaj jednak miałem z tym problem. Dowcipy czy gagi powinny bawić, a nie być po prostu miłym smaczkiem w scenariuszu. Choć Carell i Malkovich robili dużo, aby poprawiać humor, niestety scenariusz był na tyle napięty, że nie dało się nic więcej zrobić. Przywołany przeze mnie na początku „The Office” stawiam jako jakiś wyznacznik dla tego filmu, gdzie humor tam był dość nietypowy, a świadomość, że obejrzy się kolejny odcinek z historią sklepu papierniczego wzrastała.

Komedia komedii

„Siły kosmiczne” jako gatunek, do jakiego należy, czyli komedia, ma mało z nią wspólnego. Jest bardziej satyrą komedii, gdzie wymieszano różne aspekty życiowe, bez oddania jakiegoś ważnej perspektywy moralnej. Choć dla każdego pojęcie komedii może mieć różne znaczenia, tak mam nadzieję, że i tutaj każdy znajdzie coś dla siebie.

„Siły kosmiczne” jako serial nie wypada może na bardzo złą produkcję, ale też nie jest ona wybitna. Nie brakuje w niej odniesień do aktualnych sytuacji np. że premiera serialu zbiegła się w czasie z rozpoczęciem wspólnej misji NASA i Space X, to brakuje mi jednak humoru w komedii jaką ja chciałbym zobaczyć i z miłą chęcią wspominać.

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe