Przed meczem
Do tej pory Raków pod wodzą Marka Papszuna nie zawiódł. Drużyna pewnie zmierza po upragniony tytuł mistrzowski. Kolejorz, chcąc włączyć się w walkę o najwyższe cele, musiał odnaleźć sposób na pokonanie gości.
Dla podopiecznych Johna van den Broma było to zadanie z kategorii bardzo trudnych, niemal niewykonalnych. W ostatnich pięciu spotkaniach poznaniacy dwa razy zremisowali i ponieśli aż trzy porażki.
Taktyka Lecha Poznań
Decyzją holenderskiego szkoleniowca Lech Poznań do meczu przystępował w niestandardowym dla siebie ustawieniu z piątką obrońców. Taka decyzja jednoznacznie wskazywała na chęć solidnego zabezpieczenia drogi do bramki Filipa Bednarka. Zgodnie z przewidywaniami części ekspertów Kolejorz kosztem zawodników technicznych postawił na tych, którzy odznaczają się lepszymi walorami fizycznymi.
Na lewej stronie defensywy miejsce Joela Pereiry zajął Alan Czerwiński. Natomiast trzon formacji ofensywnej stanowił duet napastników w składzie Filip Szymczak i Mikael Ishak. Goście od pierwszej minuty grali tym samym ustawieniem i tą samą taktyką.
Pierwsza połowa
W początkowej fazie meczu przewagę uzyskał Raków Częstochowa. Piłkarze wypracowali kilka sytuacji. Jednak dysponowani obrońcy gospodarzy nie dopuściła do straty gola. Utrzymanie remisu w pierwszym kwadransie meczu było istotne, ponieważ czerwono-niebiescy odznaczają się wysoką skutecznością w tej części gry.
Zawodnicy Lecha nauczeni doświadczeniem w meczach z Rakowem wiedzieli, że sytuacji na zdobycie bramki nie będzie wiele. Przed taką szansą stanął Ishak, który po doskonałym podaniu od Szymczaka znalazł się w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem gości – Vladanem Kovačeviciem. Świetnej okazji jednak nie wykorzystał, czego z pewnością mógł żałować.
Drużyna Marka Papszuna, co nie dziwiło, rozgrywała bardzo fizyczne i pełne fauli spotkanie. Do takiego poziomu dostosował się Lech, który rozgrywał równie brutalne zawody. Pozostała część pierwszej połowy nie przyniosła więcej groźnych okazji. Po 45 minutach gwizdek sędziego Pawła Raczkowskiego zakończył tę część meczu.
Bramki w drugiej połowie
Na otwarcie wyniku nie trzeba było długo czekać. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy meczu dobrze grający tego dnia Szymczak stracił piłkę. 100% okazję dla gości wykorzystał Patryk Kun, który w sytuacji sam na sam pokonał Bednarka. Odpowiedź ze strony Lecha padła w 66. minucie. Precyzyjnym strzałem zza pola karnego popisał się Michał Skóraś. Mierzone po krótkim rogu uderzenie zaskoczyło bramkarza gości, który nie miał szans na udaną interwencję.
Końcówkę meczu w pełni zdominował Raków. Wprowadzone przez Lecha zmiany nie przyniosły nic pozytywnego, a nawet przyczyniły się do pogorszenia sytuacji. Za sprawą Frana Tudora na dwie minuty przed końcem na prowadzenie wyszła ekipa gości. Na szczęście dla poznańskich kibiców okazało się, że przedłużający podanie Fabian Piasecki trącił piłkę ręką. Gol po analizie VAR nie został uznany. Napastnik gości szybko się zrehabilitował. W dramatycznych okolicznościach wykorzystał dośrodkowanie Iviego Lópeza i ustalił, w doliczonym czasie gry wyniki na 1-2.
Podsumowanie meczu
Porażka niemal na pewno pozbawia Lecha Poznań szans na obronę tytułu mistrzowskiego. Kolejorz nie może się jednak poddać, gdyż wciąż jest w grze o miejsce premiujące go występami w europejskich pucharach. Kolejnym ważnym meczem będzie czwartkowe (03.11) starcie z Villarrealem.
Wygrana zagwarantuje Lechowi grę w fazie pucharowej na wiosnę. W przypadku innego wyniku będzie trzeba liczyć na Austrię Wiedeń. Równolegle z Lechem zagra on przeciwko Hapoelowi Beer Szewa. Nerwy sympatyków Kolejorza będą zatem po raz kolejny wystawione na próbę. Wyjście z grupy jest ostatnią okazją, aby uratować obecny sezon.