Pięta achillesowa Lecha Poznań. Wyjazdy powodem do niepokoju?

Lech Poznań w obecnych rozgrywkach Ekstraklasy jest jedną z najlepiej grających drużyn w całej lidze. Efektowna i szybka gra ma swoje odzwierciedlenie w ligowej tabeli. Nie wszystko jednak wygląda tak dobrze, jak może się wydawać. Kolejorz w 2024 roku wygrał zaledwie 39% wyjazdowych spotkań.

Gdy Niels Frederiksen przejmował Lecha Poznań, zespół znajdował się w opłakanym stanie i powodów do optymizmu było niewiele. Kolejorz spektakularnie przegrał rywalizację o mistrzowski tytuł, a także stracił szansę na start w eliminacjach do europejskich pucharów. Stan drużyny w jakim zostawił ją Mariusz Rumak, wymagał pilnej interwencji i radykalnych zmian.

Zespół opuściło wówczas 8 zawodników pierwszego zespołu, a w ich miejsce sprowadzono aż 7 nowych twarzy. Lech przeszedł metamorfozę nie tylko w personaliach, ale również na boisku. Zespół duńskiego trenera zaczął wreszcie grać na miarę swojego potencjału, a efektem tego jest pozycja lidera po 17 kolejkach PKO BP Ekstraklasy.

Dwa oblicza

Całokształt meczów w rundzie jesiennej możemy podzielić na dwie grupy. Pierwszą z nich są mecze domowe, gdzie Kolejorz jest niemal nie do zatrzymania. Na 9 spotkań wygrał aż 8, z czego większość z ligową czołówką. Lechici potrafili spektakularnie wygrywać z Jagiellonią (5:0) czy Legią Warszawa (5:2). Warto podkreślić, że jedyną porażkę przed własną publicznością piłkarze z Poznania zanotowali na początku października w starciu z Motorem Lublin.

Zupełnie inaczej wygląda sprawa meczów wyjazdowych rozgrywanych przez Lecha Poznań. Duma Wielkopolski w obecnym sezonie wygrała 50% swoich meczów w delegacji, a patrząc na cały rok odsetek zwycięstw to zaledwie 39%. Na całokształt rzutuje wiosna Mariusza Rumaka, podczas której Lech zaledwie dwa razy zwyciężył, trzykrotnie remisował i trzykrotnie poczuł smak porażki. Bilans Nielsa Frederiksena wygląda lepiej, lecz daleki jest od idealnego. Duńczyk 5 razy triumfował, dwa razy dzielił się punktami, a trzy razy wracał z pustymi rękami.

Gigantyczna kompromitacja

To właśnie na wyjeździe duński trener zaliczył największą wpadkę podczas swojego pobytu w stolicy Wielkopolski. Już w pierwszym meczu Pucharu Polski Lech Poznań zakończył swoją rywalizację o trofeum dające start od 2 rundy eliminacji Ligi Europy. Kolejorz zlekceważył drugoligowca i sensacyjnie odpadł z rozgrywek. O skali kompromitacji może świadczyć fakt, że Resovia od wygranej nad drużyną Frederiksena, w następnych 10 meczach wygrała zaledwie raz.

– Cóż można powiedzieć? Oczywiście jestem mocno niezadowolony z końcowego rezultatu i tego,  jak się zaprezentowaliśmy na boisku. Ta nasza postawa była zdecydowanie poniżej naszego poziomu, do jakiego przyzwyczailiśmy. Gratulacje dla naszych przeciwników. Walką i ambicją wywalczyli sobie ten awans. Naszym celem było zdobycie Pucharu Polski, a żegnamy się już po pierwszym spotkaniu, więc jest ogromny żal – mówił Niels Frederiksen na pomeczowej konferencji.

Kolejną dużą wpadką Lecha Poznań był mecz z Puszczą Niepołomice. Kolejorz napędzony ważnym wyjazdowym zwycięstwem z Cracovią (2:0), a także po pokonaniu u siebie Radomiaka (2:1) jechał do outsidera ligowej tabeli. Od samego początku piłkarze z Poznania wyglądali słabo i popełniali proste błędy. W pewnym momencie gapiostwo Michała Gurgula była czerwona kartka dla młodego obrońcy Lecha. Jak się później okazało, wymiar kary był nieadekwatny do popełnionego czynu, a zespół przez większość meczu musiał radzić sobie w dziesięciu. Pomimo wykluczenia jednego z piłkarzy obraz gry nie uległ poprawie, a Kolejorz zaliczył kuriozalne spotkanie w ofensywie i w końcowym rozrachunku przegrał 2:0.

To nie była czołówka

W sezonie 2024/25 mecze wyjazdowe Lecha Poznań były starciami z drużynami, które sezon wcześniej nie zajęły wyższego miejsca w tabeli niż siódme. Lechici większość meczów z ligową czołówką rozegrali przy Bułgarskiej. Najwyżej notowanym zespołem z poprzedniego sezonu był Raków Częstochowa (7 miejsce) i Zagłębie Lubin (8 miejsce), gdzie z pierwszymi padł bezbramkowy remis, a z Lubina Kolejorz wywiózł komplet punktów.

Zdecydowanie najważniejszymi meczami były te z Rakowem i Cracovią, czyli z konkurentami w walce o mistrzostwo. Dzięki punktom zdobytym na trudnym terenie Lech Poznań na półmetku rozgrywek rozsiadł się na fotelu lidera rozgrywek. Oba mecze jednak łączy wspólny mianownik, czyli słaba gra przez znaczną część meczu.

Mecze same się nie wygrają

Jednym z głównych zarzutów wobec piłkarzy ze strony kibiców jest lekceważenie słabszych i niżej notowanych rywali. Tak jak Lech w spektakularny sposób rozprawia się z czołówką ligi, tak mecze z dolną częścią tabeli są dla niego sporym wyzwaniem. Warto zaznaczyć, że w meczach z drużynami z top 5 stracił punkty jedynie z Rakowem Częstochowa. Reszta pojedynków z konkurentami do mistrzostwa kończyła się efektownym zwycięstwem.

Dobrych meczów wyjazdowych, w których to piłkarze Lecha pokazali wyższość, można policzyć na palcach jednej ręki. Nawet wygrane mecze w większości nie zbliżały się do wysokiego poziomu prezentowanego w Poznaniu. Niebiesko-biali są nieregularni, a wyjazdowa forma to jedna wielka niewiadoma. Wyjazdy w rundzie jesiennej dały poważne ostrzeżenia duńskiemu szkoleniowcowi i to głównie one rzutują na aktualne nastroje wokół Lecha Poznań.

Dużo mniej goli

Lech Poznań jest zupełnie inną drużyną w Poznaniu niż na wyjazdach i widać to także w kreowaniu sytuacji bramkowych. Przy Bułgarskiej Kolejorz jest jak walec, który miażdży rywali i jest to widoczne w tych najważniejszej statystyce, czyli w golach. U siebie zdobył 23 gole, tracąc zaledwie 6 bramek. Na wyjeździe natomiast wygląda to zupełnie inaczej.

Jest to zaledwie 9 strzelonych bramek i aż 7 razy bramkarz Lecha musiał wyciągać piłkę z siatki. Dysproporcja jest widoczna i ma to także przełożenie na wyniki osiągane w delegacji. Jest tu duże pole do poprawy przed duńskim szkoleniowcem w trackie zimowego obozu przygotowawczego. Wiosną niebiesko-białych czekają wyjazdy m.in. do Białegostoku, Szczecina i Warszawy.

Przed Lechem Poznań ostatni mecz w tym roku kalendarzowym i szansa na poprawienie wyjazdowego bilansu. W piątek na stadionie w Zabrzu staną do rywalizacji z Górnikiem, prowadzonym przez Jana Urbana. Ostatni mecz obu zespołów na stadionie im. Ernesta Pohla zakończył się bezbramkowym remisem. Pierwszy gwizdek o 20:30.

Czytaj też: https://flesz.amu.edu.pl/aktualnosci/legia-i-jagiellonia-znow-niezawodne-w-lidze-konferencji-europy/

Obserwuj nas na YT! https://www.youtube.com/@makingofFlesz

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe