Mistrzostwa świata w szachach 2024. Czy aby na pewno?

Od 27 listopada w Singapurze odbywa się mecz o mistrzostwo świata w szachach klasycznych. Na przestrzeni 14 partii (+ dogrywki) wyłoniony zostanie najlepszy obecnie szachista na naszej planecie. Wydarzenie wzbudza jednak wiele wątpliwości co do tego, czy wygrany faktycznie nie ma sobie równych.

Obecny mistrz globu Ding Liren (23. najwyższy ranking na świecie) wchodzi w szranki z wygranym tegorocznego turnieju kandydatów – Gukeshem Dommaraju (5. najwyższy ranking). Główne kontrowersje wokół tego meczu dotyczą właśnie ich pozycji. Jak to się dzieje, że o czempionat walczą tak technicznie nisko notowani zawodnicy? Wiele mówi się, że niekwestionowanym mistrzem świata wciąż powinien być Magnus Carlsen (1. najwyższy ranking). Norweg swojego mistrzostwa nigdy nie przegrał, a zrzekł się go ze względu na „brak motywacji”.

Historia problemu

Z niemałym kryzysem odnośnie do (w teorii) najlepszego szachisty mamy do czynienia już od 2023 roku. Wtedy to naprzeciw Dinga stanął Jan Niepomniaszczi (8. najwyższy ranking). Z tej długiej batalii zwycięsko wyszedł reprezentant Chińskiej Republiki Ludowej. Wówczas pierwszy raz od 1975 roku wyłoniono mistrza nie na podstawie wygranej z ówcześnie panującym. Daje to pole dla wszelkiej maści sceptyków, którzy podważają legitymację tego meczu, podnosząc kwestię tego, że to Magnus wciąż jest prawowitym panem na tronie szachistów.

Presja mistrza świata

Po wywalczeniu tytułu w maju 2023 roku Ding niejako rzucił szachy i nie rozgrywał partii klasycznych przez 8 miesięcy. Od momentu powrotu spadł w rankingu z 3. na 23. miejsce, dając powody do spekulacji, że nie znosi dobrze presji bycia najlepszym. Przez cały ten czas żył w cieniu glorii Carlsena i wypominano mu, że w uczciwym meczu nie zostałby mistrzem świata. Sam Norweg snuł teorie, że przez mistrzostwo Ding „stale sam sobie zaszkodził”. Przewaga psychologiczna 18-letniego Gukesha ma być jego wielką szansą na tytuł, choć niemal cały świat szachowy stawia, że to właśnie on wygra, więc presja ciążąca na nim też jest ogromna.

Sylwetki pretendentów

Tegoroczne mistrzostwa świata można uznać za epokowe. Jest to w końcu pierwsze rozgrywane na tak wysokim szczeblu starcie między „najlepszym pokoleniem” szachów (Carlsen, Caruana, Ding Liren), a wchodzącym właśnie na salony nowym podejściem „złotych dzieci” (Arjun Erigaisi, Gukesh, Alireza Friouzja).

Agresywny styl młodzieżowców wypiera powoli silnikowe przygotowania starej gwardii, bez utraty dokładności. Stoi to w kontrze do bardziej chłodnych kalkulacji Dinga, który z zabójczą precyzją wykorzystuje najmniejszy błąd przeciwnika. Jego sekundantem jest Richard Rapport (25. najwyższy ranking), co zdecydowanie wpływa na atmosferę w zespole. Obaj szachiści doskonale się dogadują i uzupełniają.

Po drugiej stronie barykady, w hinduskim obozie przygotowań jest Grzegorz Gajewski. Polak pomagał już w przygotowaniach pretendenta z Indii do meczu o mistrzostwo świata w 2014 roku (wtedy to Magnus Carlsen bronił rok wcześniej zdobytej korony, wyrwanej Viswanathanowi Anandowi).

Zwrot w pierwszej rundzie

Wielce oczekiwane zwycięstwo Gukesha w tegorocznych mistrzostwach świata (o ile się wydarzy!) zostało mocno zakwestionowane po pierwszej rundzie. Grając kolorem białym, uległ swojemu chińskiemu adwersarzowi (co raczej nie zdarza się na arcymistrzowskim poziomie). Wynik ten był o tyle niespodziewany, że hinduski arcymistrz grał pierwsze 7 ruchów od ręki (nie zastanawiał się nad ruchami). Ding z kolei myślał nad nimi ponad pół godziny, ukazując różnicę przygotowań. Mimo 3 tygodni preparacji Chińczyka, popisał się on w obronie francuskiej, grając 20 perfekcyjnych ruchów i wykorzystując niedokładne ruchy przeciwnika (21. f5, 22. He1).

Kto będzie triumfował?

Pierwszy omen wskazywał, że to Gukesh Dommaraju będzie wieść prym, a początkowe partie będą nieciekawe i grane pod remis. Oczekiwania zostały jednak obrócone o 180 stopni. Po pierwszej, pełnej akcji partii jedyne wnioski, jakie się nasuwają, to te, że nie należy wysuwać żadnych. Szachownica bowiem wszystkie zweryfikuje.

To ciekawy kazus sportowy, w którym to obecnie panujący mistrz świata, w statusie „underdoga” idzie naprzeciw wszystkim oczekiwaniom i wyprowadza mocny cios podbródkowy. Czy osiądzie na laurach, czy może wykorzysta zbudowaną przewagę, dowiemy się w nadchodzących dniach. Nie ulega jednak wątpliwości, że należy się mu przyglądać baczniej, niż ekspertom się dotąd wydawało.

Czytaj też: https://flesz.amu.edu.pl/aktualnosci/pieciu-faworytow-pucharu-swiatu-w-skokach-narciarskich-24-25/
Obserwuj nas na YT! https://www.youtube.com/@makingofFlesz

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe