,,Megalopolis” – katastrofa stworzona z diamentów i megalonu

„Megalopolis” to opus magnum Francisa Forda Coppoli, epitafium dokonane za życia oraz baśń, która na zawsze przejdzie do historii kina. Tak przynajmniej chciał myśleć sam autor, a co ostatecznie z tego wyszło?

Jest pewna trudność w opowiedzeniu tej historii, ponieważ film ma problem tożsamościowy. Twór, który mógł być wyprodukowany tylko w głowie Francisa Coppoli, próbuje jednocześnie być epopeją o walce geniusza z systemem, niezbyt porywającym romansem oraz banalnym komentarzem politycznym na temat populistów. Problemem jest to, że żaden z tych wątków nie jest zbyt porywający ani co gorsza, zbyt rozwinięty. Film trwający, o zgrozo, ponad 2 godziny nie zdołał stworzyć spójnego światopoglądu, a także zainteresować widza którymkolwiek z tematów.

Jaką historię opowiada ,,Megalopolis”?

Film opiera się na konflikcie w Nowym Rzymie (dawnym Nowym Jorku), będącym też, po Rzymie, Konstantynopolu i Moskwie już czwartym Rzymem. Cezar Catalina, genialny (ponoć) architekt i zdobywca Nagrody Nobla planuje przebudować będące w głębokim kryzysie miasto i postawić w jego miejscu tytułowe Megalopolis, zbudowane z megalonu– budulca pozwalającego budować dosłowne utopie. Sprzeciwia się mu Cicero – burmistrz Nowego Rzymu.

Co poszło nie tak?

Powiedzieć że wszystko, to jak nie powiedzieć nic. Film wygląda tak, jakby Coppola przychodząc z rana na plan zmienił scenariusz, dorzucając bełkotliwe kwestie, których znaczenie rozumie tylko on sam. ,,Megalopolis” zawiera mnóstwo niepotrzebnych scen i bardzo ,,specyficznych” rozwiązań scenariuszowych. Niestety, twórca m.in. „Ojca Chrzestnego” na tych zmianach nie poprzestał.

Film jest źle zmontowany, trudno wręcz uwierzyć, że ktoś kto nie miał jakiejkolwiek wizji zaakceptował ten koncept. Stan ten musiał więc twórcom odpowiadać. Zastanawiałem się, czy tylko ja nie dostrzegam geniuszu autorów. Sprawdziłem opinie krytyków i widzów, wśród których panuje pewien konsensus, że sposób montażu dodaje tylko chaosu do tego już chaotycznego dzieła. 

Biedny Adam Driver

W filmie grają naprawdę świetni aktorzy – Adam Driver, Jon Voight, Giancarlo Esposito, a także Nathalie Emmanuel. Mamy więc cały panteon lub też można powiedzieć, wszystkie narzędzia jakie były potrzebne by w tej dziedzinie wszystko działało idealnie. Nic bardziej mylnego – panowie grają tak jakby nie rozumieli swoich scen, a tym bardziej dialogów. Aktorzy kroczą jak we mgle i czasem docierają, gdzie mają, a czasem (często) gubią się i sceny ogląda się jeszcze bardziej niezręcznie.

Podsumowanie

Od bardzo dawna nie widziałem tak dużej liczby osób wychodzących w trakcie trwania filmu. Z niemal w pełni zapełnionej sali, pod koniec zajętych miejsc było mniej niż połowa.

Czy wszystkie moje przytyki, złośliwości i zarzuty, oznaczają, że ,,Megalopolis” należy unikać za wszelką cenę? Nie powiedziałbym tego. Faktycznie znaczna część po prostu od filmu się odbije, czy to przez chaos, koszmarny montaż, czy też przez niezbyt działające pomysły wydobywające się z odmętów mózgu Francisa Coppoli. To będzie zapewne większość, nawet znaczna, aczkolwiek ja ten film widzę nieco inaczej.

Myślę, że produkcja ta może się spodobać, jednak wyłącznie nielicznym. Wymaga to prawdopodobnie większej ilości seansów i umiejętności doszukiwania się sensu tam, gdzie go nie ma. Czy polecam więc ,,Megalopolis?” Trudno to zrobić przy takiej ilości błędów i ilości złych pomysłów na minutę, która przekracza jakiekolwiek normy. Jeżeli lubisz chaos i wchodzenie do umysłów geniuszy/szaleńców (niepotrzebne skreślić) idź i baw się dobrze.

Czytaj też: https://flesz.amu.edu.pl/aktualnosci/andy-warhol-amerykanski-sen-recenzja-filmu/

Obserwuj nas na YT! https://www.youtube.com/@makingofFlesz

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe