Przed meczem
Przed niedzielnymi spotkaniami w grupie E można było sądzić, że ewentualna porażka z Hiszpanią będzie oznaczać dla naszych zachodnich sąsiadów koniec marzeń o wyjściu z grupy. Taka sytuacja powtórzyłaby się już drugi raz z rzędu i niewątpliwie kandydowałaby do miana największej sensacji mundialu. Pomocną dłoń Mistrzom Świata z 2014 roku zdecydowała się jednak podać ekipa Kostaryki, która dość niespodziewanie pokonała Japonię 1:0.
Zespół z Kraju Kwitnącej Wiśni może mieć pretensje wyłącznie do siebie. Piłkarze nie wyglądali na zawodników, którzy zaledwie 4 dni temu zszokowali cały świat. Nie potrafili oni stworzyć większego zagrożenia pod bramką rywala i przez swój pragmatyczny styl gry zostali skarceni w końcówce spotkania.
Po porannych rozstrzygnięciach stało się więc jasne, iż ewentualna przegrana nie pozbawi Niemców szans na wyjście z grupy, jednak kolejna strata punktów z całą pewnością nie byłaby dobrze przyjęta, zarówno przez ich kibiców, jak i dziennikarzy.
Ekipa La Roja chciała z kolei potwierdzić swoją dominację, lecz miała także jeszcze jeden, bardzo ważny powód. 27 listopada przypadała bowiem kolejna rocznica śmierci córki Luisa Enrique, która w 2019 roku przegrała walkę z nowotworem. Poprzez zwycięstwo w hitowym starciu zespół chciał oddać hołd Xanie i uczcić w ten sposób pamięć córki trenera.
Pierwsza połowa meczu
O godzinie 20:00 sędzia Danny Makkelie dał sygnał do rozpoczęcia spotkania, a obie strony już od pierwszych minut rzuciły się do ataku. W 7. minucie kapitalną paradą wykazał się Manuel Neuer. Golkiper Bayernu Monachium w znakomitym stylu trącił piłkę końcami palców na poprzeczkę, po potężnym uderzeniu Daniego Olmo zza pola karnego.
Wraz z upływem czasu robiło się coraz bardziej gorąco zarówno pod jedną, jak i drugą bramką. Swoje okazje mieli kolejno: Jordi Alba, Serge Gnabry oraz Ferran Torres. Ten ostatni spudłował w zdecydowanie najlepszej sytuacji, jednak jak się później okazało, ewentualne trafienie nie byłoby uznane, gdyż podający Olmo znajdował się na pozycji spalonej.
Pierwszy raz piłka znalazła drogę do siatki w 39. minucie – Antonio Ruediger po centrze z rzutu wolnego skierował głową futbolówkę do bramki Unaia Simona. Radość Niemców nie trwała jednak zbyt długo – szybka analiza VAR pokazała, iż po raz kolejny mieliśmy do czynienia w tym spotkaniu ze spalonym. Do szatni obie drużyny zeszły z wynikiem bezbramkowym, jednak ich styl gry jasno sugerował, że taki stan rzeczy niedługo ulegnie zmianie.
Druga połowa spotkania
W pierwszych minutach drugiej połowy nieskutecznego Torresa zastąpił na boisku Alvaro Morata. Zmiana przeprowadzona przez Luisa Enrique zdecydowanie była „strzałem w 10”, gdyż w 62. minucie napastnik Atletico Madryt otworzył wynik spotkania, wykorzystując świetne dogranie Jordiego Alby.
Sytuacja Niemców stała się w tym momencie niezwykle ciężka, więc nic dziwnego, że po utracie bramki natychmiast ruszyli w poszukiwaniu wyrównującego trafienia. Ich ataki były jednak nieskuteczne, a gdy już udało im się oddać celny strzał, świetnie w bramce spisywał się Simon.
W 83. minucie drużyna Hansiego Flicka w końcu dopięła swego, a autorem gola na wagę remisu okazał się Niclas Fullkrug. Niemiecki napastnik dość szczęśliwie wszedł w posiadanie futbolówki w polu karnym, jednak piekielnie mocnym uderzeniem z ostrego kąta nie dał najmniejszych szans bramkarzowi Athletic Bilbao.
Przed szansą zapewnienia zwycięstwa Niemcom stanął w dogrywce Leroy Sane, jednak napastnik Bayernu Monachium zdecydowanie za długo czekał z oddaniem strzału, w rezultacie jego podanie zostało wybite przez obrońcę. Pełen emocji mecz zakończył się wynikiem 1:1.
Podsumowanie
Remis umocnił Hiszpanów na pozycji lidera grupy E z dorobkiem 4 pkt, zaś Niemcy dopiero wywalczyli swoje premierowe oczko na tych Mistrzostwach Świata i na ten moment zamykają stawkę. O tym, kto awansuje do fazy pucharowej, zdecyduje dopiero ostatnia kolejka fazy grupowej. La Furia Roja mają awans praktycznie pewny, jednak ekipa Hansiego Flicka będzie musiała nie tylko pokonać w ostatniej serii gier Kostarykę, ale liczyć również na to, że Japonia nie da rady wygrać z Hiszpanią. Czekają nas zatem emocje do samego końca!
PATRYK SZYMAŃSKI