Decyzje FIA
Prezydent FIA Mohammed Ben Sulayem 1 marca zwołał nadzwyczajne posiedzenie Międzynarodowej Rady Sportów Motorowych, w celu przedyskutowania dalszej sytuacji białoruskich i rosyjskich sportowców. Wbrew prośbom Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, kierowcom nie odebrano kategorycznej możliwości startów, a jedynie zabroniono występowania w barwach narodowych i ogrywania hymnów na podium. Zbanowanie symboli narodowych oznacza odwołanie wszystkich oficjalnych wyścigów na terenie obu państw.
Haas is already removing the Uralkali sponsoring from their trucks. #AMuS #F1 pic.twitter.com/MPuPGbE7HB
— Tobi Grüner 🏁 (@tgruener) February 24, 2022
Mimo podjętej decyzji, organizatorzy Grand Prix Sochi wciąż proszą o przeczekanie ze zwrotem biletów. Według nich „zawody zostały jedynie zawieszone”, co zupełnie mija się ze stanem faktycznym. Poza tym zakaz obejmuje również wszystkie zespoły narodowe. Pozostawia to więc furtkę zespołom prywatnym, należącym do oligarchów lub sponsorowanych przez największe firmy rosyjskie. Ich odejście ze stawek różnych rozgrywek jest jednak kwestią czasu – spirala sankcji w końcu całkowicie zablokuje możliwości finansowania tych zespołów.
Przypuszczenia stają się faktem
Po tym, jak przed zakończeniem testów, mechanicy Haas F1 Team w nocy zrywali emblematy Uralkali, stało się jasne, że w najbliższym czasie usłyszymy o przerwaniu współpracy z rodziną Mazepinów. To bardzo odważny ruch ze strony amerykańskiego zespołu, gdyż Dmitrij Mazepin wykładał blisko 30 mln dolarów. W sobotę 5 marca Haas F1 Team wydał oświadczenie. Poinformował w nim, że „współpraca ze sponsorem tytularnym Uralkali oraz kierowcą Nikitą Mazepinem zostaje zerwana ze skutkiem natychmiastowym”. Jednocześnie zespół wyraził głębokie poruszenie i smutek w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, życząc pozytywnego zwrotu sytuacji i pokojowego zakończenia.
Druga strona medalu
Niedługo po publikacji oświadczenia Nikita Mazepin zwołał konferencję prasową online, w której odniósł się do całej sytuacji. Jak powiedział, o zakończeniu współpracy dowiedział się tak jak wszyscy – z mediów społecznościowych. Zespół miał go zapewniać, że jeśli FIA nie zabroni rosyjskim sportowcom starować w wyścigach, jego kontrakt jest bezpieczny, dlatego zaraz po podjętej decyzji, 23-latek odetchnął z ulgą. Te ustalenia skłoniły go do przyjęcianarzucanych warunków, czyli rezygnacji z symboli narodowych. Tymczasem sprawy potoczyły się inaczej, a młody Rosjanin czuje się potraktowany niesprawiedliwie. – Zespół nie miał żadnych prawnych podstaw do tego, by legalnie zerwać ze mną kontrakt – zapewnia Nikita.
Wyrazem sprzeciwu ma być fundacja „We Compete as One” (ang. „Rywalizujemy w Jedności”). – Postanowiłem pomóc wszystkim sportowcom, którzy z powodów politycznych i posiadanego paszportu są pozbawieni możliwości startów na najwyższym poziomie – powiedział. Pełne wsparcie finansowe sportowców zapewni Uralkali z pieniędzy, które były przeznaczone na obecny sezon Mazepina w Haasie. – Nikt nie wziął pod uwagę tych zawodników, choć na swój sukces pracują całe życie, lecz ja się tym zajmę. Nasze drzwi są otwarte dla wszystkich, a swoje działania w pierwszej kolejności skierujemy w stronę reprezentacji paraolimpijczyków, która nie została dopuszczona do startów – zakończył. Choć w trakcie przemówienia zapewniał też, że nie zamierza się poddawać i nie chce kończyć przygody z Formułą 1, podkreślając, że ani on, ani jego ojciec nie posiada żadnych sankcji. Zanim skończył się dzień, obaj zostali dołączeni do listy osób objętymi sankcjami przez UE.
Chodzą pogłoski o tym, że specjalnie dla sportowców z niepełnosprawnościami z Rosji i Białorusi zostaną zorganizowane oddzielne „igrzyska”. Ciekawe, jaki wkład w zawody włoży Uralkali i fundacja założona przez Nikitę Mazepina. Uwagę zwraca jej nazwa, która różni się jedynie jednym słowem od hasła reklamowanego od 2020 roku przez Formułę 1 „We Race as One” (ang. „Ścigamy się w Jedności”). Przy czym zarówno w języku polskim, jak i rosyjskim oba tytuły można przetłumaczyć tak samo. Czy ma to na celu wprowadzić w błąd rosyjskich miłośników wyścigów? Trudno powiedzieć.
Testy w Bahrainie
Zanim rozpoczęły się ostatnie testy przedsezonowe na torze w Sakhir, zespół poinformował, że pierwszego dnia testów zobaczymy Pierto Fittipaldiego. Później kusił publiczność zdjęciami z Grand Prix Sakhir w 2020 roku, gdzie wnuk legendarnego Emersona Fittipaldiego zastąpił Romaina Grojeana, po pamiętnym wypadku francuza, w którym bolid, przebijając się przez barierę energochłonną, przełamał się na pół i stanął w płomieniach. Wszystko to zdawało się prowadzić do przejęcia fotela przez, dotychczas, trzeciego kierowcę. Jego rola jednak się nie zmieniła. Pośród kilku możliwych opcji zespół poinformował we czwartek, pierwszego dnia testów, że do zespołu po roku przerwy powraca Kevin Magnussen. Duńczyk został tego dnia ciepło powitany przez dobrze znanych mu kolegów.
Tego dnia zostały również zaprezentowane nowe barwy bolidu Haasa. Wygląda o wiele lepiej niż ubiegłoroczne malowanie, przypominające jeżdżącą rosyjską flagę. Choć ze strojów kierowców i infrastruktury zespołu nie zniknęły jeszcze niebieskie wstawki, mam nadzieję, że do pierwszego weekendu rozpoczynającego sezon, kolory zabudowań zostaną zmodyfikowane. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że zostaną, jako kolor nawiązujący do sponsora osobistego Micka Schumachera – 1&1.
Kevin Magnussen podpisał z Haasem kontrakt do końca 2023 roku. Po ostatnich zmianach w regulaminie technicznym zespół ma nadzieje na przewrót w stawce i odbicie się od dna stawki. Spośród wszystkich dostępnych możliwości wybór kierowcy zdaje się być najlepszy. Duńczyk swój pierwszy sezon wszedł w wielkim stylu, zdobywając drugie miejsce podczas Grand Prix Australii w 2014. Czyni to kierowcę najbardziej doświadczonym na tle innych dostępnych kierowców. Spekulowano o takich nazwiskach jak trzeci kierowca Haasa – Pietro Fittipaldim, rezerwowym kierowcy Ferrari – Antonio Giovinazzim, rezerwowym kierowcy Astona Martina – Nico Hulkenbergu, kierowcy Formuły 2 z dużym zapleczem sponsorskim – Jehanie Daruvali czy kierowcy rezerwowym BWT Alpine, ubiegłorocznym mistrzu Formuły 2 – Oscarze Piastrim. Pojawiły się także fantazje na temat powrotu Roberta Kubicy, ale taką nadzieją żyli chyba jedynie Polscy kibice.
Czy to koniec sagi?
Z pewnością nie. Uralkali ogłosiło, że poszkodowanych rosyjskich sportowców zamierza finansować ze środków, które włożyło w sezon Nikity Mazepina. W związku z tym firma wniosła pozew o odszkodowanie i zwrot środków wpłaconych na konto zespołu. Nie wiadomo jak sprawa potoczy się dalej, biorąc pod uwagę fakt zamrożenia środków właściciela firmy oraz sankcji nałożonych na rosyjski sektor bankowy. Pieniądze z pewnością nie trafiłyby na konto firmy, ponieważ ta od lat jest finansowana przez bank VTB, który równocześnie od 2017 roku był sponsorem tytularnym Grand Prix Rosji. Ten z kolei został wykluczony z systemu SWIFT 2 marca.
Co dalej? Chciałoby się powiedzieć, że sezon pokaże. Zwłaszcza że zapowiada się niesamowicie, biorąc pod uwagę rewolucyjne zmiany w regulaminie. Niestety w tym wypadku dużo ważniejsze jest niewinne ludzkie życie, którego los rozgrywa się w Ukrainie. Niezależnie od nowych regulacji technicznych, wysokości ewentualnych odszkodowań czy przyszłych wyścigów. Najważniejsze, by oprawca został powstrzymany, a świat był wolny od wojny.