Słowem wstępu
Na samym początku, zanim przejdziemy do jakichkolwiek zagadnień związanych z grami wideo, pozwolę sobie doprecyzować, czego dokładnie będzie dotyczył ten artykuł i podejmę – pewnie karkołomną i pewnie obarczoną większymi lub mniejszymi ułomnościami – próbę zdefiniowania samego gamingu. W tekście będę odnosił się do swoich doświadczeń związanych jedynie z graniem w gry komputerowe, nie uświadczycie tu więc rozważań na temat gier na konsole. Spowodowane to jest faktem, że sam nigdy nie miałem stacjonarnej konsoli do gier, przez jakiś czas posiadałem jedynie przenośną konsolę PlayStation Portable.
Co zaś się tyczy wspomnianej próby zdefiniowania gamingu, określiłbym go jako ,,granie w gry wideo oraz ogół działań mających na celu poszerzenie swojej wiedzy na temat tych gier, a także wszystkie działania, których celem jest poprawienie komfortu grania w gry i zwiększenie przyjemności wynikającej z tego typu aktywności”. Czyli gamingiem nie będzie i nie jest samo granie w gry wideo, ale też, nie zawsze racjonalne, zaopatrywanie się we wszelkiej maści gazety, czasopisma i literaturę traktującą o grach wideo oraz poszukiwanie podobnej wiedzy w internecie; będzie nim oglądanie ludzi grających w naszą ulubioną grę i uczestniczeniu w życiu społeczności, często tylko wirtualnych, gromadzących się wokół konkretnej serii, lub nawet pojedynczej gry; wreszcie, będzie nim wydawanie, często irracjonalnie dużych, dla ludzi nie zainteresowanych graniem w gry wideo, pieniędzy na coraz lepszy sprzęt, a także same gry.
Czy to jest fajne i co w tym fajnego
Gram w gry od około sześciu lat, a odpowiedź na to pytanie wydaje mi się coraz mniej jednoznaczna i coraz bardziej mglista. Chociaż możliwe, że spowodowane jest to jedynie moim charakterem. Z natury jestem osobą, która nie lubi fanatyzmu, zacietrzewiania się w tylko z pozoru prostej, logicznej i spójnej linii poglądów, dogmatyzowania spraw do absurdu czasem błahych. Tak błahych, jak gaming. Jednak byłbym skłonny wskazać dwa główne ,,czynniki”, przez które świat gier wideo przemawia do ludzi jakkolwiek dojrzałych: czynnik artystyczny i czynnik społeczny. Czynnikiem artystycznym nazwałbym te wszystkie składniki gry, które oddziałują na naszą wewnętrzną, ludzką tęsknotę za bardzo szeroko i niekoniecznie wymiernie rozumianym pięknem i popychają nas, by tego piękna szukać, by je odkrywać, a czasem nawet, by rzucić się za nim w pogoń. Skupiając się na konkretach, będą to między innymi: fabuła gry, złożoność psychologiczna postaci, możliwość wyboru różnych linii dialogowych, stopień zaawansowania sztucznej inteligencji, w szczególności poziom samodzielności NPC*, otwartość świata i jego rozmiary, jakość tekstur, ścieżka dźwiękowa, ilość ekwipunku i możliwości jego wykorzystania, fizyka w grze, walory historyczne, jeśli gra pretenduje do bycia osadzoną w konkretnych realiach historycznych, dopracowanie szczegółów gry, ilość i jakość najrozmaitszych ,,smaczków”, ,,znajdziek” i ,,easter eggów*”.
Co zaś się tyczy walorów społecznych grania w gry, będą to przede wszystkim: możliwość spędzenia czasu ze znajomymi i możliwość porozmawiania z nimi, pewnego rodzaju konkurowanie, chęć osiągnięcia najlepszych wyników, zdobywania najrzadszych osiągnięć, wykonywanie spektakularnych zadań, misji, czy nawet wymyślanie samemu sobie tak dziwnych i tak trudnych do wykonania trików, akcji i innych szaleństw, aby móc się tym pochwalić w mediach społecznościowych albo na YouTube, a także samo rozmawianie z innymi graczami o występujących w grze błędach, ciekawostkach i tajemnicach.
Słów parę o plusach ujemnych tego dziwnego hobby, o ile można to tak nazywać, ale bez zbędnego demonizowania
Czy gry wideo są złe? Oczywiście, że nie. Ale nierzadko trzeba się wykazać dużą dawką asertywności i odpowiedzialności, aby z gier nie korzystać w sposób zły. I to chyba zasadniczy problem. Bo wiele gier, których twórcy nawet otwarcie się do tego przyznają, za grupę docelową i główny rynek zbytu obiera sobie dzieci w wieku szkolnym, u których dojrzałości i asertywności często doszukać się nie da. Gry wideo są trochę jak alkohol. Korzystanie z nich nie jest złe w samo w sobie, ale jeśli odpowiednio szybko i zdecydowanie nie ograniczymy czasu spędzonego przed monitorem, nasze ,,hobby*” szybko przerodzi się w uzależnienie. A uzależnienie od gier komputerowych jest złe już w swej istocie i może prowadzić do poważnych zaburzeń w funkcjonowaniu, zwłaszcza w społeczeństwie, ale nie tylko, a w mniej ekstremalnych przypadkach po prostu do marnowania swojego życia, czasu, ale o czym też wspomniałem – pieniędzy.
Popularny niegdyś, dzisiaj funkjonujący raczej jako mem, temat bezpośredniego prowokowania przez gry agresywnych zachowań, zostawiłbym raczej w sferze mitów, jednak mimo wszystko uważam, że warto zwrócić uwagę na kilka aspektów tej problematyki. Po pierwsze, o czym już mówiłem, gry są w stanie szybko uzależniać. Po drugie, często są skierowane do odbiorcy, którego psychika nie funkcjonuje w całkowicie uregulowany sposób, u którego możliwe jest nadinterpretowanie bodźców, który buduje bardzo dużą część swojego światopoglądu na wyidealizowanych lub nawet całkowicie nieprawdziwych założeniach. A to połączenie jest już jest niebezpieczne i niezdrowe. Dlatego – i tu zaskoczę chyba nawet bardziej konserwatywną część moich znajomych – byłbym skłonny stwierdzić, że nie należy umożliwiać dzieciom grania w gry, które nie są przewidziane dla odbiorcy w ich wieku przez PEGI* (być może wynika to tylko z tego, że sam mam już dwadzieścia lat i nawet według wytycznych PEGI, ,,mogę” grać w co chcę, nie wyłączając erotycznych przygód Geralta z Rivii XD ) . Oczywiście, nie widzę powodów, aby nie uznawać uzasadnionych wyjątków od tej reguły, na przykład w przypadku, jeśli jakieś dziecko przejawia silne zainteresowanie tematyką historyczną, nie widzę przeszkód, aby mogło grać w starsze* gry z serii ,,Assassin’s creed” albo, jeśli interesuje się historią Polski, w ,,Enemy Front”.
W co gram sam i co polecam
Obecnie na swoim komputerze mam zainstalowane następujące gry:
- World of Tanks – na początku wciąga, potem do grania samemu gra robi się nudnawa, z kolegami raz na jakiś czas można się pobawić. Teoretycznie free to play, ale system mikropłatności jest dość inwazyjny, a zarabianie na czołgi wysokich poziomów, bez posiadania zawartości premium jest żmudne i mocno uciążliwe;
- World of Warships – gra trochę mniej liniowa/arkadowa od WoT, ale wciąż pociągająca za dość podobne struny. Mimo wszystko deweloperzy gry są moim zdaniem odrobinę bardziej ,,customer friendly” niż deweloperzy odpowiednika z czołgami;
- War Thunder – też czołgi, też PvP*, też FTP*, ale wymagające większych umiejętności i zdecydowanie większej cierpliwości niż konkurencyjne tytuły od Wargaming’u. Podstawową różnicą jest możliwość niszczenia pojazdów przeciwnika jednym strzałem. Po drugie, w War Thunder w obrębie jednej gry mamy dostęp do okrętów, samolotów bojowych, śmigłowców i czołgów. Rozgrywka mniej dynamiczna, ale przez to bardziej emocjonująca i mniej liniowa. Gra potrafi zaskoczyć, czasami jednocześnie zirytować, ale dzięki temu później się nudzi. Choć wiem, że zdania na ten temat są podzielone;
- Fortnite – bardzo znana gra typu ,,Battle Royale*” i chyba pionier tej mechaniki. Co nie sprawia, że przestaje to być gra dla dzieci. Gramy w to, bo kolegom znudziły się czołgi;
- Chivalry: Medieval Warfare – raz na jakiś czas można w to pograć, żeby zresetować mózg po ciężkim dniu, albo żeby w wirtualnej rzeczywistości odciąć głowę koledze, który zalazł za skórę. Istna gratka dla fanów ,,Bread Boys” z YouTube;
- The Settlers VII – stara, dobra strategia. Seria będąca chyba prekursorem całego gatunku albo przynajmniej jego bardzo ważnym elementem. Absorbuje dość duże ilości czasu, bo granie na jednym zapisie z licznymi przerwami trochę wybija z ,,settlersowego vibe’u”. Gra się bardziej z sentymentu, niemniej gra się w to dobrze;
- Enemy Front – not terrible, not great. Gra o Jankesie, który strzela do Niemców na chyba wszystkich frontach drugiej wojny światowej, w tym w okupowanej Polsce. Można raz, czy drugi przejść kampanię, jeśli akurat nie mamy nic ciekawszego do roboty, jednak fabuła nie porywa; viii) Wiedźmin III: Dziki Gon – absolutny must have! Bez spojlerów;
- Assassin’s creed II – jedna z lepszych gier z serii, broni się, mimo upływu lat. Fabuła jak najbardziej wciąga;
- Assassin’s creed: Unity – jeden z tych Asasynów, na których osrtym cieniem mgły, położyła się – moim zdaniem – źle rozumiana poprawność polityczna. Cierpią na tym walory historyczne gry, przy czym wątek fikcyjny, literacki fabuły pozostaje ciekawy;
Gaming - kwestie sprzętowe
Jeśli nie posiadamy odpowiedniego sprzętu, gra w gry wideo, może nie sprawiać nam tak dużej przyjemności jak by mogła, a może nawet okazać się niemożliwa. Aby pograć w najbardziej wymagające gry, na średnich ustawieniach grafiki lub niższych, z w miarę zadowalającą wydajnością, przydałaby się karta graficzna o mocy dwóch gigabajtów pamięci graficznej lub mocniejsza, nie jest to jednak absolutne minimum, część gier ,,chodzi” zupełnie przyzwoicie nawet na sprzęcie o dużo słabszej konfiguracji, niż opisane w tak zwanych minimalnych wymaganiach sprzętowych danej gry.
Przypisy
NPC – non-player character, pl. ,,postać niezależna”, w grach fabularnych, postać, która nie jest sterowana przez żadnego gracza, a przez komputer. Najczęściej spotykanymi NPC’ami będą, w zależności od gry, kupcy, kowale, czasami nasi towarzysze broni itp.
Easter egg – dosł. ,,jajko wielkanocne”, nazwa prawdopodobnie pochodzi od tego, że w części państw Europy Zachodniej istnieje zwyczaj szukania jajek na Wielkanoc. W jajkach tych są pochowane prezenty lub można je potem wymienić na bardziej materialistyczny upominek u Zająca, Gwiazdora albo innego Dziadka Mroza. W grach, podobnie, jak w tradycji, ,,easter egg’i” są pochowane w różnych zakamarkach i znalezienie go ma dać graczowi po pierwsze, satysfakcję, a po drugie może się wiązać z jakąś wymierną nagrodą, np. otrzymaniem cennego elementu ekwipunku.
,,Hobby” – umieszczam to w sekcji przypisów, ponieważ długo się zastanawiałem, czy można takim mianem określić gaming. Uznałem jednak, że tak, jednocześnie zakładając, że wśród różnych hobby i pasji nie panuje pełny egalitaryzm i istnieją mniej i bardziej fascynujące i rozwijające zainteresowania. Gaming, czego jak myślę nie muszę tłumaczyć, jest naturalnie jedną z tych mniej twórczych, rozwijających i pięknych pasji.
PEGI – Pan European Game Information, pl. Ogólnoeuropejski system klasyfikacji gier. System oceny zawartości gier przede wszystkim pod kątem pojawiania się w nich przemocy, nagości, używek i wulgarnego języka. Na podstawie tych składowych i tego, w jakim stopniu dana gra oddziałuje na zakorzenione w człowieku instynkty Tanatosa i Erosa, wystawiana jest grze opinia, dla graczy w jakim wieku dana gra jest przewidziana. W części państw opinie wystawiane w systemie PEGI są prawnie wiążące.
,,Starsze” – przez wielu sympatyków serii za najlepsze części serii uznawane są te, opowiadające o losach Ezio Auditore da Firenze, zatem AC II, AC Brotherhood, AC Revelations. Są to gry, w których realia historyczne zostały, nie mnie oceniać, czy najmniej, ale ośmielę się stwierdzić, że w sposób najmniej inwazyjny naruszony. Wiele historycznych zabytków zostało przez te gry bardzo starannie i wiernie odwzorowanych.
PvP – players versus players, pl. gracze przeciwko graczom. Gra w której nie walczymy przeciwko komputerowym przeciwnikom, stworzonym przez twórców gry, ale przeciwko innym graczom, sterującymi postaciami, maszynami itp. zwykle o podobnym stopniu zaawansowania, tak, aby wszystkie strony miały podobne szanse na zwycięstwo. Tak zwany ,,balans” ( XD ).
FTP – free to play, pl. ~ ,,graj za darmo” – gra, najczęściej sieciowa, którą można pobrać i grać w nią, nie płacąc za zasadniczą część jej zawartości, jednak zwykle są w niej zawarte tzw. mikropłatności, mikrotransakcje, czyli nieobligatoryjne do kupienia i korzystania z gry przedmioty, postacie, ,,skiny”, które mają za zadanie urozmaicić, a czasami także ułatwić nam rozgrywkę. Czasami FTP stają się gry bardzo stare, na których wydawca nie zarabia już żadnych albo prawie żadnych pieniędzy, ma to na celu budowanie zaufania i lojalności graczy, często bardzo kapryśnych.
Battle Royale – pl. ~ ,,wielka bitwa”. Typ rozgrywki w którym mamy za zadanie unicestwić wszystko co się rusza na ekranie, opcjonalnie, wszystko poza kilkoma kompanami. Ostatni żywy lub ostatni żywi wygrywają rundę, mecz, bitwę, jak zwał, tak zwał.
Autor tekstu: Michał Tański
Zdjęcia: pexels.com