Kosztowna pasja
Franco Colapinto urodził się w Buenos Aires, a więc stolicy swojego państwa. Nie miał jednak prawa pamiętać ostatnich rund GP Argentyny, ponieważ Formuła 1 po raz ostatni zawitała w te rejony w 1998 roku. Od tamtej pory przewijało się wiele planów powrotu tej lokalizacji do kalendarza królowej sportów motorowych, lecz jak na razie kończy się na zapowiedziach.
Argentyńczyk na krajowym kartingu nie miał sobie równych. Kiedy wsiadał do maszyny w ciemno, zakładano, że albo wygra, albo zajmie miejsce na podium. W Europie ukończenie 15 lat (nie licząc edycji duńskiej, a także w owym czasie francuskiej) upoważniało kierowców do startu w wyścigach Formuły 4. Od dawien dawna (zwłaszcza od momentu, gdy przez pewnego Holendra o inicjałach M.V, zaostrzono przyznawanie superlicencji) wiadomo, że jeżeli ktoś marzy o Formule 1, to musi startować na Starym Kontynencie. Złota era japońskiego motorsportu, która przypadła na lata 90. XX wieku, a także początek XXI, gdy wielu zawodników wyjeżdżało do Japonii, aby przedostać się do F1 przeminęła z wiatrem. Z takiej ścieżki korzystali m.in. bracia Schumacherowie (tak, Michael również miał swój epizod w Kraju Kwitnącej Wiśni), Mika Salo, Roland Ratzenberger, czy też Eddie Irvine.
Rodzina Colapinto sprzedała dom, aby Franco mógł rywalizować w F4. Wybór padł na prężnie rozwijającą się wówczas, edycję hiszpańską. Podczas rundy w sezonie 2018, bohater tego materiału okiełznał tor w Nawarze. Na pożegnanie z debiutanckim weekendem wybrzmiał bowiem argentyński hymn, ale to był dopiero prolog do tego, co miało miejsce rok później.
Franco Colapinto mistrzem F4 w Hiszpanii
Rok 2019 upłynął naszemu bohaterowi pod kątem startów w hiszpańskiej F4. Argentyńczyk występował wówczas w barwach ekipy Drivex School. To był czas, gdy Fernando Alonso do spółki z Pedro de la Rosą, zaczęli udzielać się w tej stajni wyścigowej. Michał Fiałkowski, który współpracował przez wiele lat z Filipem Kaminiarzem (swoją drogą kolegą z zespołu Colapinto z omawianego sezonu) opowiadał, że 2-krotny mistrz świata rzadko kiedy pojawiał się w siedzibie, ale jak już wpadł, to spędzał kilka godzin z danym kierowcą i centymetr po centymetrze tłumaczył mu, jak może lepiej pokonać dany odcinek toru.
2019: Franco firmando con el equipo de F4 de Fernando Alonso.
— Colapinto Info 🇦🇷 (@Colapinto43) October 21, 2024
2024: Franco pasando a Fernando Alonso en la Fórmula 1.
Las vueltas de la vida. 🇦🇷🤝🏻🇪🇸 #F1 pic.twitter.com/4mgNIh1NJ2
Franco Colapinto sezon 2019 rozpoczął dość przeciętnie. Owszem wygrał na dzień dobry w Nawarze, lecz potem nastąpiła seria wyścigów bez finiszu w czołowej ,,3″. Sytuacja zmieniła się w Walencji. Od rundy na torze im. Ricardo Tormo (w ramach przypomnienia – od 2019 roku w hiszpańskiej edycji F4 weekend wyścigowy składa się z 3 wyścigów) kibice na 12 razy usłyszeli aż 9-krotnie hymn Argentyny. Sezon 2019 zawodnik z Buenos Aires zakończył pewnym tytułem mistrzowskim hiszpańskiej F4. Z dorobkiem 325 punktów, wyprzedził drugiego w tabeli Kiliana Meyera o 108 „oczek”. Argentyńczyk, podczas marszu po tytuł, wygrał 11 wyścigów, 10-krotnie zwyciężał w kwalifikacjach, a do tego, dołożył 10 najszybszych okrążeń. To był istny nokaut.
Sezon 2020 przyniósł kolejne sukcesy
Zanim koronawirus sparaliżował cały świat, Franco Colapinto zimą startował w mistrzostwach Toyota Racing Series. To jedna z dwóch zimowych serii, która umożliwia rywalizację przed głównym sezonem. Zawody odbywają się w Nowej Zelandii, a wisienką na torcie jest wyścig o Grand Prix tego kraju.
Argentyńczyk, od początku cyklu, deptał po piętach Igorowi Fradze, a także Liamowi Lawsonowi. Obydwaj zawodnicy mieli już większe doświadczenie od niego. Colapinto owszem wystartował w sezonie 2019 w pojedynczych wyścigach w Formule Renault Eurocup i Euroformuły Open, lecz np. Lawson, miał już za sobą cały rok startów w FIA Formule 3. Argentyńczyk był ponownie groźny dopiero w II połowie sezonu. Na torze w Hampton Downs ograł wszystkich w drugim wyścigu, po czym nastąpiła seria miejsc na podium, a sezon zwieńczył 2. pozycją w Grand Prix Nowej Zelandii. Lepszy okazał się od niego tylko Fraga. Sam cykl startów zakończył na 3. pozycji – za wspomnianym Brazylijczykiem, a także Lawsonem. Co ciekawe w tabeli pokonał… Yukiego Tsunodę, który już wtedy przygotowywał się do rywalizacji w Formule 2.
Espectacular maniobra de @FranColapinto ante Caio Collet. Tres curvas a la par y en la cuarta ejecutó el sobrepaso. Fue en la Toyota Racing Racing 2020. Logró 1 triunfo y 8 podios en 15 carreras. Terminó P3 en el torneo donde también corrieron Liam Lawson (2) y Yuki Tsunoda (4). pic.twitter.com/krQznaU4u0
— Darío Coronel (@dcoronel) September 11, 2024
Podczas „głównego” sezonu Franco Colapinto występował w Formule Renault Eurocup. Pierwszy weekend na Monzy poszedł po jego myśli, ponieważ zajął 1. i 3. miejsce. Potem tradycyjnie nastąpiło u niego wahanie formy, aby w ostatnich 11 wyścigach stanął on 7-krotnie na podium. Na torze Spa-Francorchamps zresztą udało mu się wygrać. Sezon zakończył na 3. miejscu. Pokonali go podopieczni Renault, a więc Victor Martins i Caio Collet.
Łączony sezon 2021
Kolejny sezon startów był z pewnością dla niego wyjątkowy. Argentyńczyk bowiem oprócz w rywalizacji single-seaterów wykonał krok w kierunku wyścigów długodystansowych. Zimą rywalizował w Asian Le Mans Series i wraz z Ruiem Andrazem, a także Johnem Falbem zajął 3. miejsce na koniec serii wyścigów w klasie LMP2.
Podczas głównego sezonu było go wszędzie pełno. Startował we FRECE, European Le Mans Series, epizodycznie w World Enurance Championship, czy też różnych wyścigach GT3. Polscy kibice mieli okazję poznać go już wtedy, ponieważ Franco Colapinto był jednym z głównych rywali załogi Roberta Kubicy w ELMS.
I trzeba przyznać, że radził sobie całkiem solidnie, choć zdarzały się mu błędy. Podczas rywalizacji na Red Bull Ringu, kilkukrotnie wyjechał poza tor, gdy prowadził, z czego ochoczo skorzystał Louis Deletraz, czyli partner Kubicy z załogi. Na koniec sezonu, ekipa G-Drive z nim na pokładzie, ulokowała się na 4. pozycji. z Romanem Rusinovem i Nyckem de Vriesem wziął, również, udział w legendarnym wyścigu Le Mans 4h. Argentyńsko-holenderska-rosyjska załoga zajęła 7. miejsce, a ogółem 12. na przestrzeni całej rywalizacji.
W nowej erze FRECA z kolei poszło mu również solidnie, ponieważ na koniec roku sklasyfikowano go na 6. pozycji. Reprezentant MP Motorsport uzbierał 140 punktów, choć po drodze ominął 4 wyścigi (Imolę ominął, gdyż termin nakładał się na ELMS, a w Monako nie wystartował z powodu kontrowersyjnego zdyskwalifikowania go z wyników kwalifikacji). Jego łupem padły zawody w Austrii, a także Walencji.
Franco Colapinto i FIA Formuła 3
Już w 2021 roku, Argentyńczyk wziął udział w posezonowych testach FIA F3. Reprezentował w nich wspomniane już MP Motorsport. Jednak w sezonie 2022, kibice oglądali go w barwach ekipy Van Amersfoort Racing. Holendrzy zastąpili ekipę HWA, która wycofała się z wystawiania zespołu w F3 oraz F2.
FRANCO COLAPINTO WIIIIINS! 💪
— Formula 3 (@Formula3) April 23, 2022
He takes his first F3 win after a final-lap move for the lead! 🎉#ImolaGP #F3 pic.twitter.com/hFz6Sa9QLV
W Bahrajnie, już na dzień dobry, Colapinto zadziwił wszystkich, gdyż w swoim debiucie (a także i naturalnie zespołu) wywalczył pole position. Sprintu do udanych nie mógł zaliczyć, ponieważ zderzył się z Romanem Stankiem, lecz w wyścigu głównym dojechał do mety jako 5. To było preludium do weekendu na Imoli. W sobotę, w niezwykle chaotycznym wyścigu sprinterskim, ukończył zmagania jako 1. Kolejne wyścigi przyniosły mieszane wyniki, lecz na podium stawał jeszcze na Red Bull Ringu, Hungaroringu, Zanvoort i Monzie. Sprint w tej ostatniej lokacji zresztą wygrał. Zdobyte 76 punktów sprawiło, że zajął 9. pozycję w mistrzostwach. Ponadto w pojedynkę wywalczył ponad 80% dorobku swojego zespołu, gdyż Reece Ushijima i Rafael Vaillagomez we dwójkę zebrali łącznie 15 punktów.
Drugie podejście… dzięki kibicom
Niestety w motorsporcie, oprócz talentu decydujący, jest wkład finansowy. Franco Colapinto od lat zmagał się z problemami budżetowymi. W 2021 roku doszedł on do ściany i to pomimo faktu, że mógł liczyć na wsparcie z samego pałacu prezydenckiego w Argentynie.
Sytuacja była na tyle poważna, że nie było wiadomo, czy zdoła on uzbierać środki nie tylko na F3, ale i w opcji przyszłościowej na starty w F2. Potrzeba było bowiem zgromadzić prawie 6 milionów Euro. Fani kierowcy z Buenos Aires zaczęli szturmować największe firmy ze swojego kraju, aby wsparły go. Plan się udał, a Colapinto, którego przy okazji przygarnęła akademia młodych kierowców Williamsa, reprezentując MP Motorsport zajął 4. miejsce w klasyfikacji kierowców. Mógł czuć niedosyt, ponieważ wicemistrzostwo miał na wyciągnięcie ręki. Jednak plan ten pokrzyżowała mu dyskwalifikacja całego zespołu ze sprintu w Australii (który wygrał), a także kolizja na Monzy, która sprawiła, że gdzieś tych punktów do czołowej trójki zabrakło.
Na pocieszenie w Abu Zabi, podczas testów dla młodych kierowców, po raz pierwszy poprowadził bolid F1 w aktualnej specyfikacji. Oczywiście, ekipy Williams. Co ciekawe, to właśnie on opiekował się Kacprem Sztuką, gdy nasz kierowca debiutował za sterami bolidu FIA F3, podczas testów na torze Imola. Obecny kierowca F1 bardzo mocno chwalił naszego rodaka.
Franco Colapinto i transfer do F2
Po sukcesie w FIA Formule 3 przyszedł czas na podbój bezpośredniego przedsionka królowej sportów motorowych. Kierowca z Argentyny już w 2023 roku wziął udział w finale sezonu, lecz nie odegrał w nim wielkiej roli.
Na obecny sezon Formuły 2 pozostał on w barwach ekipy MP Motorsport. Początek roku obfitował we wzloty i upadki. Z jednej strony, potrafił jak w Bahrajnie przebić się na 6. pozycję po starcie z dalekiej pozycji startowej, ale też w Arabii Saudyjskiej nieatakowany przez nikogo, uderzył w ostatnim zakręcie o ścianę, co zakończyło jego udział w wyścigu.
Niemałe zamieszanie wywołał wyścig główny w Monako. Colapinto jechał w nim po naprawdę solidny wynik, lecz przez złą strategię wypadł z punktów. Fanatyczni kibice Argentyńczyka doprowadzili do tego, że holenderska ekipa musiała opublikować specjalne oświadczenie, ponieważ członkowie tego zespołu otrzymywali od nich groźby śmierci. Na szczęście to był jednostkowy „wyskok” ultrasów podopiecznego ekipy Williams, który w kolejnych wyścigach jechał w czubie stawki. W Hiszpanii i Austrii dojechał do mety jako 2. Ponadto wystąpił on w treningu Formuły 1 przed GP Wielkiej Brytanii.
Franco Colapinto once again showed us why Alex Albon was seatless in 2021 and how bad his former Williams teammates really were.
— ᴊᴜʟɪᴀɴ²⁷ (@RBR_Julian) October 20, 2024
This is genuinely embarrassing. pic.twitter.com/8Uh5RvASXa
Po serii wypadków Logan Sargeant wyczerpał cierpliwość włodarzy ekipy z Grove. James Vowles, ku uciesze fanów z Argentyny, zdecydował się na to, aby Amerykanina zastąpił właśnie Franco Colapinto. Po czterech wyścigach od wymiany, można powiedzieć, że ruch ten opłacił się. Mistrz hiszpańskiej F4 z 2019 roku regularnie walczy o punkty i pokonuje Alexa Albona.
Co dalej?
Niestety na sezon 2025 pozostał tylko 1 wolny fotel w Audi/Sauberze. Raczej wydaje się mało realne, aby w czarno-zielonych barwach występował właśnie on. Niemniej nadzieja umiera ostatnia. Franco Colapinto już w seriach juniorskich pokazywał, że drzemie w nim ogromny potencjał, który oglądamy w F1. Z pewnością pozostanie na radarze kilku ekip, i jeżeli nie za rok, to w sezonie 2026 odjedzie pełny sezon w mistrzostwach świata. Jego historia pokazuje, że wszystko jest możliwe i nigdy nie należy się poddawać.
Czytaj też: https://flesz.amu.edu.pl/aktualnosci/bialo-czerwoni-pokazali-charakter-polska-33-chorwacja/
Obserwuj nas na YT! https://www.youtube.com/@makingofFlesz/videos