Eurowizja jednak bez Białorusi! 26 marca na oficjalnym profilu Eurovision Song Contest pojawiło się oświadczenie o odrzuceniu nowej propozycji białoruskiej piosenki. Po dogłębnej analizie nowego utworu zarządzający konkursem stwierdzili, że nadal łamie ona zasady rywalizacji. O całym zamieszaniu z „Ja nauczu tiebia!” pisaliśmy tutaj.
W rezultacie, po rezygnacji z uczestnictwa, które zgłosiła Armenia i odrzuceniu propozycji Białorusi w tegorocznym konkursie piosenki eurowizyjnej, weźmie udział tylko 39 państw.
Znamy też kolejność występów w obu półfinałach, które zaplanowane są na 18 i 20 maja. To właśnie wtedy dowiemy się które kraje pojawią się w finale Eurowizji 22 maja. Reprezentant Polski – Rafał Brzozowski – pojawi się w drugim półfinale zaraz po Vincencie Bueno z Austrii.
W takim ustawieniu bukmacherzy obstawiają, że „The Ride” zajmie siódme miejsce, co oznacza awans do finału. Jak będzie w rzeczywistości? O tym przekonamy się już w maju!
Szwajcaria - Gjon’s Tears - Tout l'Univers
Patryk Radzimski: WOW! To jest naprawdę dobra piosenka. Mimo, że prawdopodobnie nie załapie się do mojego top 10, to muszę docenić wysoki poziom produkcji i jej artyzm. Uważam, że Tout l’Univers to jedna z tych propozycji, którą można zaprezentować osobom nie śledzącym konkursu i oceniającym go nieprzychylnie przez pryzmat stereotypów oraz negatywnych opinii z zewnątrz. Wokalista ma ogromny talent, a teledysk (choć nie ma znaczenia w samym konkursie) jest majstersztykiem. Bukmacherzy przewidują duży sukces, a ja się z nimi zgadzam – top 5 jak najbardziej osiągalne. Ocena: 4/5
Kamil Pacholczyk: Jeżeli miałbym streścić piosenkę w dwóch słowach, to brzmią one – totalny sztos!!! Z zapartym tchem czekałam na przedstawienie piosenki reprezentującej Szwajcarię na tegorocznej Eurowizji. Po utworze “She got me” wykonaną przez Luca Hanni, która bardzo mi się spodobał, Tout l’Univers jest godnym następcą. Teledysk zrealizowany na tak wysokim poziomie pokazuje, że piosenka będzie silnym pretendentem do zwycięstwa. Wykonanie przez Gjon’s Tears jest równie piękne i poruszające jak udostępniony teledysk. Top 10 w finale, na pewno należy do Szwajcarii. Ocena 4,5/5
Krystian Pabianiak: Gjon to artysta z krwi i kości, a wszystko, co wychodzi z jego ust, jest sztuką – prove me wrong. Jest jedynym powracającym reprezentantem, u którego nie mogę jednoznacznie wybrać lepszej piosenki – ,,Répondez-moi” zachowuje niepowtarzalny klimat i powagę, podczas gdy ,,Tout l’Univers” dodaje do tego nieskończony potencjał radiowy – sam refren może być dla mnie ‘’całym wszechświatem”. Dorzucić do tego piękny język i genialnie wyprodukowany teledysk, i mamy bardzo prawdopodobnego zwycięzcę. Nadal sercem jestem za Rumunią i Roxen, ale Gjon jest dla mnie bliskim numerem dwa i kimś, kto bez wątpienia zasługuje na wygraną. Ocena 5/5
Sandra Wawrzyniak: No ja niestety nie podzielam pozytywnych ocen kolegów wyżej. Dla mnie jest to kolejna piosenka z serii: “Słyszałam, ale zapomniałam”. Nie przekonuje mnie ten utwór, nie sprawia żebym chciała do niego wrócić. Co nie zmienia faktu, że sam Gjon ma przepiękny głos, pokuszę się o stwierdzenie, że w tym głosie jest niemała petarda! I to jest dla mnie jedyny ciekawy aspekt piosenki. Całkiem jednak możliwe, że zobaczymy się w Gjon’em na wysokim miejscu w finale, bo jak pokazała nam historia – Eurowizja lubi takie utwory. Ocena: 3/5
Agnieszka Markocka: Podobnie jak Sandra, nie podzielam zachwytu moich kolegów. Szwajcaria w tym roku występuje dla mnie z bardzo basicowym utworem, mimo, że Gjon rzeczywiście posiada dobry głos. Na plus jednak jest sam utwór, w porównaniu z zeszłoroczną propozycją. Wiem, dlaczego ludzie się zachwycają, ale po prostu tego nie podzielam. Przewiduje wysokie miejsce w finale, ale niestety lub stety, to nie mój klimat. Ocena: 2/5
Wielka Brytania - James Newman - Embers
Patryk Radzimski: Kolejne zaskoczenie w tym roku! Po wielu miałkich propozycjach na przestrzeni lat, Wielka Brytania w końcu stawia na jakość. Embers to wzorcowa popowa kompozycja z elementami EDM, która zdecydowanie mogłaby podbić europejskie stacje radiowe. Utwór kojarzy mi się z twórczością znanego DJ’a, występującego pod pseudonimem Sigala. Mam nadzieję, że Brytyjczycy w końcu odbiją się od dna w finale. Ocena: 4,5/5
Kamil Pacholczyk: Pierwsze skojarzenie z nazwiskiem Newman to nie James, ale John Newman. Jest on właśnie starszym bratem Johna, wykonującego takie hity jak Love me again czy Feelings. Embers jest utworem w którym dominuje taneczny beat. Myślę że będzie to typ piosenki, która będzie dominowała w stacjach radiowych w całej Europie. Charakter piosence nadają instrumenty dęte, które powodują, że noga sama uderza w podłogę w rytm utworu. Ocena 4/5
Krystian Pabianiak: James Newman, Panie i Panowie! Dobra robota – Wielka Brytania, podobnie jak większość Big 5, nie ma najlepszej wprawy w wybieraniu reprezentantów, ale tym razem nie można powiedzieć o rozczarowaniu. Być może zeszłoroczne ,,My Last Breath” miało więcej charakteru i ciekawszą historię, ale ,,Embers” nadrabia potencjałem radiowym. Bez wątpienia mógłbym pewnego dnia przyłapać się na słuchaniu tego utworu nie będąc tego do końca świadomym, to działa trochę jak fast-food, ale konsekwentnie tyle ma też wartości. Ostatecznie ,,Embers” ginie trochę w tłumie tegorocznego popu i nie widzę w nim dużej szansy wybicia, ale doceniam wysiłek. Ocena 2,5/5
Sandra Wawrzyniak: Czy możemy poświęcić chwilę na konotacje rodzinne między Johnem a Jamesem? Tak, John Newman to ten gość od “Love Me Again”, które w 2013 górowało na listach przebojów w całej Europie. Nic dziwnego, że ludzie spodziewali się prawdziwej petardy ze strony Wielkiej Brytanii… i nie wiem jak wy, ale ja się lekko zawiodłam. “Embers” to jest taki fajny, wakacyjny, radiowy szlagier, który zapewne część polskich stacji radiowych podłapie i będzie nas męczyć tak do połowy września. All in all bardzo podoba mi się głos Jamesa i słyszę ogromną różnicę między nim a Johnem – to oczywiście na plus. Problemem jest tylko to, że utwór zniknie w gronie innych skocznych kawałków na Eurowizji. A szkoda… Ocena: 3,5/5
Agnieszka Markocka: Szczerze, jestem w szoku. Nie chodzi mi jednak o sam utwór, ale o powiązanie pomiędzy Jamesem a Johnem Newmanem! Dziękuję Ekipa, autentycznie dowiedziałam się tego od Was! Wracając jednak do utworu, tu również jestem pozytywnie zaskoczona. Chociaż Embers jest trochę słabsze od zeszłorocznej propozycji, to nadal mi się podoba: ma świetny klimat, idealny do wycieczek samochodowych. Wielka Brytania ma to do siebie, że nawet jak wyśle coś porządnego, to publiczność tego nie docenia: obawiam się, że będzie również tak w tym przypadku. Ocena: 3/5
Łotwa - Samanta Tina - The Moon is Rising
Patryk Radzimski: Mieszane uczucia. Z jednej strony, bardzo dobry break w refrenie i intrygujące zwrotki. Z drugiej – spora część utworu jest niemal “przekrzyczana”, a produkcja wydaje się być nieco przekombinowana i irytująca. Myślę, że Samanta może mieć trudności z awansem do finału, choć oczywiście wszystko zależy od tego, jak zaprezentuje się konkurencja. Ocena: 2,5/5
Kamil Pacholczyk: Nie będę ukrywał, że piosenki z Łotwy bardzo rzadko do mnie przemawiają. Ostatni utwór, który jest ze mną do tej pory z tego kraju to Heartbeat wykonany przez Justs. The Moon is Rising jest nowoczesnym utworem, lecz charakterem przypomina zeszłoroczną propozycję. Sądze że awans do finału jest na wyciągnięcie ręki, jednak czy tę rękę podadzą widzowie i sędziowie… wątpię. Ocena: 2/5
Krystian Pabianiak: Parafrazując fragment zeszłorocznej piosenki Samanty – życie jest muzyką, a ona ją komponuje. Wulkan energii i nieprzewidywalności, potencjalna królowa Eurowizji Samanta Tina po raz kolejny zaserwowała nam coś wyjątkowego. Tak jak w przypadku omawianego trochę niżej Daði Freyra, jest to kolejny przykład różnorodności, dla której co roku czekam na Eurowizję. Widać, że podczas ,,The Moon is Rising” Tina świetnie się bawi – nie tylko na planie, ale też konceptualnie. Strukturalnie piosenka jest bardziej ryzykowna niż ,,Still Breathing”, co miejscami się opłaca, ale personalnie widzę w niej kilka wad. Po pierwsze, wysokie ,,the blood moon is rising” szybko robi się irytujące. Po drugie, autotematyczna natura piosenki jest bardzo sztampowa – przygotuj się, bo królowa nadchodzi, robiąc piosenkę o tym, że nadchodzi. Tym samym, utwór ma w sobie wiele dobrych momentów i jeszcze bym go nie skreślał. Liczę na to, że występ na żywo będzie przyjemną wartością dodaną, a Tina bez problemu wejdzie do finału. Ocena: 3/5
Sandra Wawrzyniak: Ja bym serio bardzo chciała żeby pani Samanta pięknie i czysto zaśpiewała pierwsze 20 sekund tej piosenki na żywo. No jeśli tego nie będzie to piosenka nawet na 1 punkt nie zasługuje. Oj i tak, wiem… jestem strasznie krytyczna, ale to jest serio kiepska piosenka. Mieszanka wszystkich ozdobników jakie fabryka dała. Samanta ma ciekawy głos, ale totalnie nie do takich brzmień. Całość mi się totalnie nie klei. Mały plusik za słowa, bo przynajmniej nie śpiewa o wszystkim i o niczym. Ocena: 1,5/5
Agnieszka Markocka: Rozumiem, Eurowizja to zabawa. Ale błagam, gdzie są granice? Nie chcę się wypowiadać na temat chaosu, jaki panuje w tej piosence, bo wyjdę na hipokrytkę. ALE! Za dużo zbyt różnych elementów sprawia, że całość po prostu nie brzmi dobrze. Patrząc na drugi półfinał, w którym Łotwa występuje, nie wróżę jej awansu do finału. Ocena: 1/5
Macedonia - Vasil - Here I Stand
Patryk Radzimski: Ojej. To jeden z tych utworów, który określiłbym, jako ciężkostrawny dla ucha słuchacza. Mimo, że piosenka trwa, standardowo, trzy minuty, to strasznie się dłuży. Vasil z pewnością jest utalentowany, a chór pojawiający się w drugiej połowie utworu to całkiem uroczy dodatek, ale niestety, jestem na nie. Sztucznie emocjonalna wstawka na początku teledysku również mnie nie urzekła, a wręcz przeciwnie – poczułem lekkie ciarki żenady. Macedonia zostaje w półfinale. Ocena: 1/5
Kamil Pacholczyk: Rozmyślając nad opinią tej piosenki, ciężko określić ją samą. Z jednej strony związane z nią kontrowersje, gdzie przypisywane były wątki polityczne i ewentualny brak startu w konkursie Eurowizji, z drugiej strony świetne wykonanie z orkiestrą symfoniczną oraz chórków. Emocjonalne wykonanie i bardzo dobry głos Vasila, może i nie zapewni mu awansu do finału, ale będzie to miły akcent Macedonii Północnej na kartach historii Eurowizji. Ocena 2/5
Krystian Pabianiak: Istnieją piosenki, które potencjalnie mogę słuchać godzinami i nadal zachowują dla mnie swoją wartość. Istnieją też piosenki, których nie mogę odsłuchać do końca, bo od samego początku tej wartości nie mają. ,,Here I stand” Vasila niefortunnie zalicza się do tej drugiej kategorii, sprawiając, że Uku Suviste nie brzmi aż tak źle. Jest to podwójnie dołujące, ponieważ podobała mi się jego propozycja z zeszłego roku – sensualne ,,Dance with you” miało dobry rytm, teledysk i wpadało w ucho. Tegoroczny utwór jest natomiast sztucznie dramatyczny i napompowany, ale ostatecznie bardzo nudny i powtarzalny. Niestety, w przeciwieństwie do pozostałych omawianych dzisiaj artystów, tutaj widać regres. Ocena 1/5
Sandra Wawrzyniak: Piosenka z kategorii: “Złapie was za serduszka, a wy dacie mi swoje punkty” – duże MEH. Vasil faktycznie próbuje czarować głosem, ale nie do końca to chyba wychodzi jak powinno. Sam utwór jest dosłownie taki nijaki. Z jednej strony ma być wzruszający i łapiący za serce, a z drugiej strony czuję ból głowy po tym utworze. Może pasowałoby to do Disneya? Nie sądzę, że zobaczymy się z Vasilem w finale. Ocena:1/5
Agnieszka Markocka: Nie będę oryginalna, ale szczerze podzielam zdanie moich poprzedników i poprzedniczki. Miało być coś wzruszającego, poruszającego, a dla mnie wyszło coś irytującego. Moje skojarzenie może jest głupie, ale ten utwór przypomina mi wszystkie tkliwe (i cholernie sztuczne) historie z ukrytej prawdy. Jak dla mnie, jestem na nie, a na finał zasługują lepsi. Ocena: 0.5/5
Islandia - Daði og Gagnamagnið - 10 Years
Patryk Radzimski: Zeszłoroczna islandzka propozycja była cudowna i nucę ją do dziś. Cieszę się, że Dadi pozostał przy swoim charakterystycznym stylu – zarówno pod względem muzycznym, jak i wizerunkowym. 10 Years jest odrobinę mniej chwytliwe, niż Think about things, ale wciąż wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Sądzę, że Islandia ma duże szanse na finał, liczę na spory sukces! Ocena: 4,5/5
Kamil Pacholczyk: Piosenka ma to coś, co zostaje w człowieku. Nie chodzi mi tutaj tylko i wyłącznie o beat, ale także charakter. Śledząc eliminacje krajowe, autorzy zwracają swoją uwagę na ilość pracy jaką włożyli w ten utwór. 10 Years emanuje radosną atmosferą imprezy. Choć Islandia jako kraj skandynawski, nie zdobyła jeszcze zwycięstwa w konkursie Eurowizji, w tym roku trzymam za nich kciuki. Ocena 3/5
Krystian Pabianiak: Daði Freyr, czyli oficjalnie najsłodszy ojciec na świecie. W zeszłym roku napisał piosenkę o tym, jak bardzo kocha swoją córkę. W tym roku napisał, jak bardzo kocha swoją żonę. Chciałoby się przetrzymać go jeszcze rok, żeby zobaczyć na co wpadnie tym razem. Skupiając się na samych piosenkach, jest to perfekcyjny przykład różnorodności, który uwielbiam w Eurowizji. Podobnie jak ,,I don’t feel hate” utwór zachowany jest w luźnej, humorystycznej atmosferze, chociaż widać, że Daði wypowiada słowa prosto z serca. Największym mankamentem występu jest jednak brak elementu zaskoczenia – zeszłoroczne ,,Think about things” było tak niespodziewaną zmianą klimatu po ,,Nienawiść zwycięży” Hatari z roku 2019, że piosenka wystrzeliła w rankingach popularności i bardzo często była stawiana w świetle potencjalnego zwycięzcy. Teraz, gdy mieliśmy już rok na zapoznanie się z twórczością Freyra, a ,,10 Years” obraca się w bardzo podobnym klimacie muzycznym, ten element zaskoczenia znika, a my witamy się z nim jak ze starym znajomym. W związku z tym, mimo że bardzo życzę mu powtórzenia sukcesu, myślę, że Europa uplasuje go najwyżej w top 10. Ocena 4,5/5
Sandra Wawrzyniak: Są piosenki złe, są piosenki dobre, są takie co się nadają na Eurowizję i są w końcu piosenki z Islandii. Osobiście bardzo lubię tę propozycję, ale zastanawia mnie w jakim stopniu oni “kupili” nas swoją charyzmą i otoczką, a w jakim po prostu utworem. Nie zmienia to faktu, że strasznie lubię piosenki z ważnym przekazem ubrane w taki pozytywny vibe. No Islandia to po prostu umie, co pokazali już w zeszłym roku. Mam jednak małe obawy, że “10 years” może i wejdzie do finału, ale się w nim trochę zgubi. Bo nie oszukujmy się, może to jest super piosenka, ale nie ma w sobie nic spektakularnie wyjątkowego. Ocena: 4,5/5
Agnieszka Markocka: Nie wiem, po prostu nie wiem, dlaczego dzisiaj wszystkie oceny mam negatywne. Nie rozumiem fenomenu Litwy, nie rozumiem też fenomenu Islandii. Zgadzam się jednak z Sandrą, że piosenka ma ważny przekaz o pozytywnym vibe: zastanawiam się jednak, jak bardzo wpłynie to na przekaz utworu. Myślę, że Islandia wysyła teraz takiego słodziaka, bo nadal nie przetrawiła Hatari. Ciekawa zmiana, ale naprawdę mam mieszane odczucia! Ocena: 3.5/5
Zdjęcia: Eurovision Song Contest (Facebook)/ Eurowizja.org