Artura Orzecha chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Fani Eurowizji na pewno znają ten charakterystyczny głos, który komentuje półfinały i finał konkursu. Jak się jednak okazuje w tym roku nie będzie nam dane ponownie wysłuchać głosu pana Artura. Prezenter rozwiązał swoją umowę z TVP.
– Pan Artur Orzech przekazał mi tylko, że odszedł z telewizji, gdyż Pietrzak i Boysi to nie jest jego bajka. Przysłał mi tylko esemesa tej treści, więcej nic nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć też, czy będzie przygotowywał jakąś odpowiedź lub kroki prawne względem TVP – zdradza menadżerka Orzecha, Magdalena Gatkowska w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Na ten moment nie wiemy kto zastąpi znanego prezentera. Jednak najczęściej pojawiającym się nazwiskiem pretendującym do komentowania Eurowizji w 2021 roku jest Marek Sierocki – dziennikarz muzyczny. To właśnie on ma zastąpić Orzecha w prowadzeniu programu „Szansa na sukces”. Czy to faktycznie jego głos usłyszymy już w maju?
Rumunia - Roxen - Amnesia
Patryk Radzimski: Stawiając ponownie na Roxen, Rumunia automatycznie zapewniła sobie dobrą i jakościową propozycję. Młoda piosenkarka ma naprawdę wiele ciekawych utworów w swoim repertuarze. Amnesia poza wartościowym tekstem, jest też nowoczesna i myślę, że dobrze sprawdzi się na scenie. Mimo tak wielu plusów, biorąc pod uwagę mój gust i resztę stawki, propozycja wypada dość przeciętnie. Nie negując jej jakości, rzadko do niej wracam. Jednak finał z pewnością jest dla Rumunii w zasięgu ręki! Ocena: 3/5
Kamil Pacholczyk: Pierwsze skojarzenie z wokalistką to sobowtór Billie Eilish. Jak na Rumunię, jestem mile zaskoczony. Mogę stwierdzić, że słuchając tej piosenki sądziłem, że pochodzi ona jednak z rynku brytyjskiego. Głos Roxen świetnie pasuje do tej współczesnej produkcji. Choreografia przedstawiona w teledysku, może świadczyć o zmaganiu ze zdrowiem psychicznym. Mimo zalet takich jak głos czy choreografia, piosenka nie zapewniła u mnie wielkiej sympatii. Ocena 3/5
Krystian Pabianiak: And the winner is…! Roxen to moja niekwestionowana faworytka już od 2020 roku. ,,Alcohol You” było wielokrotnie typowane jako zwycięska piosenka i całkiem prawdopodobne, że gdyby wymazać pewne nietoperzowe fiasko, oglądalibyśmy ją w maju w Bukareszcie. Przez ten rok znacznie zyskała na popularności, o czym świadczy chociażby niedawny collab z Alexandrem Rybakiem (serdecznie polecam sprawdzić). Tegoroczna piosenka wygrywa pod każdym względem. Po pierwsze – bardzo aktualne, znaczące i inteligentne liryki. Roxen porusza tematykę samoakceptacji i zatracania się w dzisiejszym świecie – tak jak w zeszłym roku doskonale operuje grą słowną, nazywając tą przypadłość ,,self-love amnesia”. Po drugie – staging. Perfekcyjnie wykonana choreografia obrazująca wewnętrzne emocje autorki, osobistą walkę z własnym sabotażystą i przy tym wyglądająca tak estetycznie. Wystarczy wykonać to samo na eurowizyjnej scenie. Po trzecie – wokal i rytm! Cudowny, wyjątkowy głos, wybijający się na tle tegorocznych wykonawców. Utwór jest bardzo rytmiczny i nie nudzi się po wielokrotnych przesłuchaniach. Struktura piosenki jest wyraźna i doskonale wie, co chce zrobić. Podczas, gdy większość opisanych niżej piosenek na tym polu nie odrobiło zadania domowego, ,,Amnesia” dostaje piątkę z plusem. Ocena 5+/5
Agnieszka Markocka: Zdecydowanie jeden z mocniejszych utworów tej Eurowizji. Nie zdziwię się, jeśli Roxen wygra, ale nie jest moją faworytką – uważam jednak, że utwór ma niesamowity przekaz, a sama artystka świetnie prezentuje się na scenie. Zeszłoroczna propozycja z Rumunii kompletnie mi się nie podobała, dlatego byłam w małym szoku, jak dobrze wypadła Amnesia. Świetna prezencja, młody, dobry głos, a także co najważniejsze: pomysł. Troszkę jednak kłóci się z moim gustem muzycznym: z jednej strony widzę ogromny potencjał utworu, a z drugiej strony liczę na zwycięstwo innego kraju. Jak dla mnie jedno jest pewne: awans do finału! Ocena: 3/5
Sandra Wawrzyniak: Chyba mam nową faworytkę! Strasznie podoba mi się nastrój tej piosenki. Nie jest taka przewidywalna. Bardzo mocny tekst i taki aktualny – samoakceptacja, utrata samego siebie w tej dziwnej rzeczywistości. Jest też w tym nutka Billie Eilish, a przynajmniej mam takie wrażenie. Sam głos Roxen jest przeeeepiękny! Wręcz stworzony do takich utworów. “Amnesia” zdecydowanie trafia na moją playlistę na Spotify. Czuję tutaj finał, a nawet wysokie miejsce. Czy zwycięstwo? Chciałabym, ale nie jestem pewna czy piosenka zachwyci tak głosujących jak mnie. Ocena: 5/5
Mołdawia - Natalia Gordienko - Sugar
Patryk Radzimski: Staram się nie porównywać propozycji ubiegłorocznych do aktualnych wyborów, ale przy okazji Mołdawii, pojawiło się spore zaskoczenie. Sugar jest zdecydowanie lepsze niż Prison z zeszłego roku. Obie propozycje mogą wydawać się nieco kiczowate, jednak tym razem zrezygnowano z patosu i sztucznego dramatyzmu na rzecz czegoś bardziej zabawnego. Zdecydowanie na plus oceniam beat występujący w refrenie, który skojarzył mi się z twórczością ukraińskiej piosenkarki, Maruv. Jeśli występ będzie równie budżetowy, co teledysk, Natalia może liczyć na sukces w Rotterdamie. Ocena: 4/5
Kamil Pacholczyk: Czyżby dla tej piosenki finał będzie równie słodki jak jej tytuł? To pytanie budzi wątpliwości. Z jednej strony duża popularność “Epic sax guy” i tanecznych utworów wykonanych przez Sunstroke Project, które wspominam do tej pory; z drugiej strony jestem rozczarowany bo liczyłem na coś co będzie chwytliwe jak piosenki wspomnianego zespołu. Nie można odmówić jej jednak potencjału inscenizacyjnego, który w połączeniu z głosem wokalistki prawdopodobnie doprowadzą reprezentację Mołdawii do finału. Ocena 2/5
Krystian Pabianiak: Chciałbym lubić Sugar, ale po jednym odtworzeniu teledysku zostałem diabetykiem. Wyraziste, bijące po oczach pastelowe kolory, absolutne przepełnienie każdej sceny cukrem, kiczowate stroje i umiarkowanie ciekawy układ taneczny. Rozumiem, że zamierzeniem była hiperbola, ale scena wyrwania ciastowej żuchwy jednego z tancerzy była, przewrotnie, dość niesmaczna. Sama piosenka próbowała kilku ciekawych zabiegów (refren przywodzi na myśl ,,Siren Song” Maruv z 2019), ale ostatecznie pozostała bez formy. Nie ma momentu, który mógłbym zapamiętać, i to właśnie za sprawą namnożenia efektów i częstych zmian rytmu. Kompletny, słodki chaos. Ocena 1,5/5
Agnieszka Markocka: Niesamowicie, niesamowicie NIE podoba mi się ten utwór. Nie dosyć, że teledysk jest całkiem niepokojący, to jestem jeszcze pewna, że tańczące rożki będą mi się śnić po nocach. Eurowizja już nam udowodniła, że Mołdawia potrafi wysyłać hity: niestety, Natalia do nich nie należy. Sam utwór wydaje mi się jeszcze większym chaosem, niż moja składnia, a poza tym przypomina mi jednocześnie kilka utworów, tym samym doprowadzając mnie do bólu głowy. Po przesłuchaniu mam nadzieję, że w życiu będzie mi dane usłyszeć ten utwór jeszcze tylko raz: podczas półfinału. Ocena: 0/5
Sandra Wawrzyniak: Nie, nie, nie – trzy razy na nie – nie przechodzisz dalej. “Sugar” odbieram jako słabą próbę zrobienia piosenki w “amerykańskim” stylu, bo ludzie takie chyba lubią. Pomińmy już fakt klipu, który jest po prostu słaby. Piosenka może nie jest najgorsza, ale jest w niej wszystkiego za dużo. To jest właśnie taki typ utworu, który przesłuchałam raz. Drugi raz usłyszę go na Eurowizji i… tyle. Jak mi się zapytacie co wystawiła Mołdawia powiem: “Nie wiem”. Ocena: 0/5
Holandia - Jean Macrooy - Birth Of A New Age
Patryk Radzimski: Holandia zdecydowanie wyróżnia się na tle stawki, choć niestety jest dość miałka. Afrykańskie klimaty i ciekawy język można było zdecydowanie lepiej wykorzystać. Mimo początkowego entuzjazmu, piosenka bardzo szybko się nudzi, jest powtarzalna i płaska w strukturze. Dostrzegam tu potencjał sceniczny, ale nie wróżę sukcesu w finale, a raczej jedno z ostatnich miejsc. Ocena: 2/5
Kamil Pacholczyk: Porównując zwycięską piosenkę z tym utworem, moim zdaniem widać duży spadek. Mimo że utwór jest optymistyczny od początku, a chór przypominający gospel dodaje energii, nie jest to piosenka, która podbiła moje serce. Wspomniane przez Patryka afrykańskie klimaty mimo, że dodają odmienności tej piosence, można byłoby wykorzystać je w ciekawszy sposób. Co do miejsca w finale mocno trzymam kciuki, choć jestem sceptycznie nastawiony. Ocena: 2/5
Krystian Pabianiak: Jeangu to ciekawy przypadek Eurowizyjnej oryginalności. Nie można go wpisać w konkretną kategorię, w tym roku nawet bardziej niż w zeszłym – ten człowiek po prostu robi swoje. Tym razem postawił na etniczne rytmy, dzięki czemu w Eurowizji swój debiut będzie miał język surinamski (Sranan tongo) – ,,YU NO MAN BROKO MI” oznacza ,,nie możesz mnie złamać”, czyniąc z piosenki swoisty hołd dla niezłomnej i kwitnącej kultury Surinamu, znajdującego się w Ameryce Południowej. Bez wątpienia jest to ciekawy eksperyment, ale w eurowizyjnych realiach niestety nie wróżę mu najlepiej. Już teraz pojawiają się porównania utworu Jeangu do piosenek Disneya, a główna fraza kojarzy się ludziom raczej z brokułem. Ocena 2/5
Agnieszka Markocka: Dzięki zwycięstwu Duncana, Holandia będzie automatycznie w finale. Uważam, że nie będzie to zmarnowane miejsce: słyszymy ciekawy, oryginalny utwór z klimatycznymi wstawkami – a właśnie na Eurowizji chodzi o różnorodność, prawda? Trochę nie przekonuje mnie głos Jeangu, ale w żaden sposób nie chcę mu umniejszać. Jestem jednak pewna, że nie powtórzy on sukcesu Arcade. Ocena: 2/5
Sandra Wawrzyniak: To jest ładna piosenka, która mnie nie przekonuje. Jeżeli chodzi o Holandię to po Duncanie miałam i nadal mam wysokie oczekiwania. “Birth Of A New Age” to idealna piosenka na soundtrack do nowego “Króla Lwa”, ale czy na Eurowizję? Mam wrażenie, że ludzie tego nie kupią, mimo że piosenka jest bardzo pozytywna i co najważniejsze – inna niż reszta, bo nie znajdziecie drugiej takiej w propozycjach. Warstwa tekstowa też jest okej, ale no właśnie to wszystko jest “okej”. Nie wywołuje – przynajmniej u mnie – efektu “WOW”. Ocena: 3,5/5
Serbia - Hurricane - Loco loco
Patryk Radzimski: Przeczucie, że dziewczyny z Hurricane zaserwują banger, który wpadnie do szufladki guilty pleasure, okazało się trafne – i bardzo mnie to cieszy! Loco loco to wakacyjna, imprezowa piosenka, która z pewnością wywołałaby szał w arenie, gdyby Eurowizja odbywała się z pełną publicznością. Doceniam fakt, że propozycja została wykonana w serbskim języku. Mam wrażenie, że jurorzy utrudniają Serbii awans do finału, ale liczę, że jednak się uda. Ocena: 5/5
Kamil Pacholczyk: Kolejna piosenka, której charakter nawiązuje do lat 80. Jeżeli występ w Rotterdamie będzie tak energiczny jak w teledysku, wróżę tutaj top 5 w finale. Brakowało mi takiej bałkańskiej tanczeności, a w tym utworze jest jak na tacy. Ogromnym plusem jest to, że piosenka jest wykonywana w znacznej części językiem narodowym. Piosenka ta zaraz po “El diablo” jest moim ulubionym kawałkiem Eurowizji 2021. Ocena 4,5/5
Krystian Pabianiak: ,,Czemu drama?” Hurricane po raz kolejny dostarcza dużą dawkę energii i imprezowy banger, i robi to znacznie lepiej niż w 2020. Nadal jednak nie jestem do końca sprzedany co do brzmienia i koncepcji. Utwór ratuje rewelacyjny refren, ale poza nim struktura trochę się nie lepi – powód istnienia sekcji tanecznej w trzeciej minucie w dalszym ciągu jest dla mnie zagadką. Zakończenie również do końca nie wiedziało kim chce być. Stylizacja i sama melodia są mocno przedawnione – zawsze trafia się coś takiego na Eurowizji, ale statystycznie ląduje na dole. Ostatecznie, w dobie bangerów (Adrenalina, El Diablo, Mata Hari) o ,,Loco loco” jest bardzo łatwo zapomnieć. Ocena 2,5/5
Agnieszka Markocka: no ja wiem, ja wiem, ale naprawdę mam słabość do takich utworów! Niesamowicie chaotyczny utwór, który rzeczywiście może nie mieć trochę składu i ładu, na pewno rozbudzi scenę w Rotterdamie. Niedawno na Youtube widziałam, jak dziewczyny z Hurricane śpiewały loco loco acapella – od tamtego czasu nie martwię się o ich występ na żywo, bo nie ukrywam mojego delikatnego rozczarowania zeszłoroczną propozycją. Dziewczyny również zaproponowały nam banger, ale występ na żywo nie był wybitnie zachęcający. Na duży plus oczywiście własny język w piosence! Jestem pewna awansu do finału, a może nawet miejsca w pierwszej 5? Życzę dziewczynom jak najlepiej! Ocena: 4/5
Sandra Wawrzyniak: Atomówki? Czy to wy? Tu znowu pominę klip, bo tak jak przy “Sugar” wieje tandetą. Sama piosenka? No jest okej, ale mam wrażenie, że kilka podobnych już słyszałam w ciągu ostatnich kilku dni. To nie jest nic odkrywczego. Pewnie – siedząc na imprezie – ta nuta wleciałaby w ucho, bo jest właśnie taka imprezowa “do poskakania”. Finału z tego raczej nie będzie, ale jak włączycie to na imprezie to tupnę nóżką raz czy dwa. Ocena: 2/5
Estonia - Uku Suviste - The Lucky One
Patryk Radzimski: Estonia znów stawia na poprawny, ale totalnie nijaki utwór, który prawdopodobnie przepadnie wśród tak wielu mocnych propozycji. Słuchając The Lucky One, nie odczuwam kompletnie żadnych emocji. Wróżę brak awansu do finału. Ocena: 2/5
Kamil Pacholczyk: Estońska piosenka, której nie można zarzucić braku zmysłowości. Z kontekstu utworu można wywnioskować, że miłość jest nieprzewidywalna jak gra. To jedna z tych piosenek, które są moimi “średniawkami” i nie wróżę jej jakiś większych szans w tej edycji Eurowizji. Ocena: 2/5
Krystian Pabianiak: Pamiętam tą piosenkę.
.
.
.
Już jej nie pamiętam. Ocena: 1/5
Agnieszka Markocka: Przesłuchałam ten utwór w trakcie pisania strony do licencjatu. O dziwo, nawet zainteresowałam się podręcznikiem! Na poważnie mówiąc, Estonia w tym roku zaproponowała coś zbyt zwyczajnego. Czuję, że próbowali pójść w klimacie Duncana, ale zdecydowanie zabrakło jakiegoś większego wow. Sam Uku ma dobry głos, ale to za mało, by wygrać Eurowizje. Jak dla mnie, finał nie jest taki pewny. Ocena: 2/5
Sandra Wawrzyniak: Za te nieczystości w refrenie powinien dostać bana. Jednak od początku – czy to ma być estońska kopia Mansa? Albo podróbka Marcina Mrozińskiego? Bo jeśli tak to mam złą wiadomość – coś jest bardzo nie tak. Co do piosenki to ginie gdzieś w tłumie innych. Technicznie ona jest nawet okej, ale nie porywa, nie daje nic “więcej”. Serio bolą mnie te nieczystości w refrenie i obawiam się, że na Eurowizyjnej scenie to nie przejdzie. Ocena: 1/5
Zdjęcia: RMF, SE.pl