Eurowizja 2023 oczami Flesza #4. Czy Loreen ponownie zdominuje Melodifestivalen?

Zbliżamy się wielkimi krokami do końca sezonu narodowych preselekcji. Do niedzieli powinniśmy znać już wszystkie 37 piosenek, które pojadą na Eurowizję. Warto przyjrzeć się Melodifestivalen, w którym postanowiła wystąpić zwyciężczyni Eurowizji 2012, Loreen, ze swoją nową piosenką „Tattoo”. Bukmacherzy są zgodni, że jeśli piosenkarka przejdzie do właściwego konkursu, to będzie miała największe szanse na wygraną. Co sądzicie? Tymczasem redakcja Flesz Kultura ocenia propozycje ze Słowenii, Czech, Łotwy, Rumunii i Chorwacji.

Słowenia: Joker Out - Carpe Diem

Kamil Pacholczyk: Bardzo przyjemne brzmienie piosenki. Mi się bardzo spodobała, już od pierwszego wysłuchania. Klimatu dodaje ojczysty język, którego fanem jestem od początku. Jest klimat, jest energia i ta moc. Zespół bardzo dobrze sobie poradził i takiego efektu oczekuję także już na Eurowizji. Trzymam mocno kciuki za tę piosenkę! Ocena: 4/5

Emilia Gabler: Słowenia nigdy mnie nie zachwyca. Podoba mi się, że wykonują utwór w ojczystym języku, ale nic tu do mnie nie przemawia. Podobnie jak przy naszej polskiej reprezentantce – wyobrażam sobie kolejkę do kiełbaski na dożynkach i tę piosenkę w tle. Głos wokalisty jest bardzo ładny, utwór poprawny i to tyle. Ocena: 2/5

Krystian Pabianiak: Byłem jedną z tych osób, które pałały sympatią do zeszłorocznego „Disko” Słowenii. Może niekoniecznie przez wzgląd na piosenkę, ale na młodych chłopaków, którzy wyglądali, jakby załapali się w ostatniej chwili na występ na studniówce. Joker Out z kolei wydaje mi się być kontynuacją tej historii – chłopaki poszli na studia i balują w najlepsze na imprezach. I wychodzi im dobrze! Mimo że piosenka jest całkowicie w ojczystym języku, nie przeszkadza to w powtarzaniu po nich skocznego refrenu. Super kawałek na poprawę humoru i spontaniczne podrygiwanie nóżką. Na plus również stylizacja na lata 90. – “Carpe Diem” serwuje pełny posiłek, ale obawiam się, że piosenka jest za mało oryginalna na top 10. Finał natomiast mają praktycznie w kieszeni. Ocena: 3,5/5

Miłosz Polak: Rockowe brzmienie utworu i skoczny rytm już od pierwszych sekund wykonania zapowiada świetny występ Słowenii w tym roku. Na scenie widać zgranie zespołu. Moją ocenę podwyższa w dodatku ojczysty język występujących, czego od dawna jestem zwolennikiem, jeżeli chodzi o eurowizyjne utwory. Ocena: 4/5

Patryk Szymański: Słowenia ponownie decyduje się wysłać na Eurowizję zespół i tym razem jest dużo lepiej niż rok temu. Przyjemne brzmienie, łatwo wpadający w ucho refren i świetny głos wokalisty bez problemu zostaną przez widzów zapamiętane. Moim zdaniem utwór dodatkowo zyskuje na żywo wtedy, kiedy scena jest otoczona fanami, świetnie bawiącymi się w rytm “Carpe Diem”, tak jak zostało to zaprezentowane na załączonym występie. O finał Słoweńcy powinni być spokojni, a kto wie, może uda im się znaleźć nawet po lewej stronie tabeli? Ocena: 3,5/5

Zofia Kopyto: Członkowie Joker Out tworzą na scenie zgrany boysband. Są energiczni, radośni i nieco buntowniczy. Wokalisty przyjemnie się słucha, ale osobiście szybko znudziła mi się jego barwa głosu. Pozostawała taka sama przez cały utwór, co sprawiało wrażenie banalności. Tekst piosenki spodobał mi się bardziej niż jego wokalna interpretacja. Ocena: 3,5/5

Czechy: Vesna - My Sister's Crown

Kamil Pacholczyk: Utwór, który zaciekawił mnie od początku, choć muszę przyznać, że jestem fanem bardziej energicznych piosenek, takich jak “Lie To Me”, gdzie utwór ten pojawia się cały czas na mojej ulubionej playliście, to w tym przypadku będzie podobnie. Utwór jest oryginalny i na pewno odróżni się od pozostałych. Mnogość języków wzbogaca piosenkę, przez co dotrą oni do szerszego grona osób ze swoim przekazem. Ocena: 4/5

Emilia Gabler: Nie lubię czeskiego, ale tutaj brzmi naprawdę dobrze! Bardzo oryginalny kawałek, tak samo jak głos Vesny. Teledysk napawa lekkim niepokojem. Rapowana wstawka odbiera trochę powagi i specyficznego klimatu, mogłoby jej nie być. Za swoją oryginalność Czechy na pewno powinny znaleźć się w Finale i osobiście będę mocno trzymać za to kciuki, bo specyficzność tej piosenki mnie uwiodła. Ocena: 4/5

Krystian Pabianiak: Jeden z moich faworytów w tym roku! Piosenka jest po prostu wyjątkowa – wspaniała melodia, wzruszający tekst, świetne wokale i niezwykle oryginalny teledysk. Występ na żywo również wychodzi im bardzo dobrze, ale osobiście liczę, że na scenie eurowizyjnej zaczerpią więcej inspiracji z teledysku. Tak w tym konkursie powinny wyglądać piosenki! Ocena: 4,5/5

Miłosz Polak: Wykonanie ma wysoką jakość i jest śpiewane w czterech różnych językach. Połączenie czeskiego, ukraińskiego i bułgarskiego z paroma angielskimi wersami nadaje utworowi symboliki. Piosenka ma łączyć narody słowiańskie i mieć charakter antywojenny. Połączenie trzech grup tych języków ma wyrażać chęć pojednania wszystkich tych narodów. Sądzę, że mocny przekaz nakłoni wielu widzów Eurowizji do oddania głosu na mityczną postać Vesny (z czeskiego: Wiosna). Szczególne zainteresowanie tym utworem może powstać w państwach Europy Wschodniej, ze względu na obecną sytuację polityczną tego regionu Europy. Ocena: 4/5

Patryk Szymański: Hipnotyzującego refrenu utworu mógłbym słuchać praktycznie cały czas. Czechy zaskoczyły mnie przede wszystkim swoją oryginalnością. Członkinie zespołu poprzez swoją piosenkę, w której użyto aż czterech języków, z pewnością przyciągną uwagę przeciętnego widza do kultury słowiańskiej. Teledysk utrzymany w lekko mrocznej i tajemniczej scenerii, przypomina mi miejscami sceny z serii filmowej “Igrzyska Śmierci”. Jedynym minusem utworu jest zdecydowanie część rapowana, która moim zdaniem kompletnie tutaj nie pasuje. Ocena: 4/5

Zofia Kopyto: “My sister’s crown” to jedna z tych piosenek, która autentycznie mnie wzruszyła. Vesna zdecydowała się połączyć w jednym utworze aż cztery języki, w tym ukraiński, jako symboliczne wsparcie w obliczu wojny. Cała ścieżka dźwiękowa wprawia wręcz w trans. Osobiście nie przeszkadzał mi nawet rapowany fragment. Wizualnie bardzo dużo się dzieje – poprzez zarówno kostiumy, ruchy tancerzy, jak i scenografię, co już zyskuje aprobatę internautów. Jestem ciekawa, w jaki sposób Czechy przeniosłyby to wszystko na scenę, a liczę, że będą miały taką możliwość.. Ocena: 4,5/5

Łotwa: Sudden Lights - Aijā

Kamil Pacholczyk: Sam początek piosenki wywołał u mnie lekko znużenie, bo czekałem na jakiś moment w którym piosenka “rozkręci się”. No i się nie myliłem, bo z każdym kolejnym wersem coraz bardziej wsłuchiwałem się w utwór. Światła które pojawią się na scenie dodają klimatu tej piosence, przez co utwór to jedno, ale tło dopełnia idealnie całość. Choć nie byłem fanem eurowizyjnych piosenek z Łotwy, tutaj moje zdanie brzmi inaczej. Ocena: 3.5/5

Emilia Gabler: Na początku miałam wrażenie, że podkład i wokal to zupełnie odrębne melodie, które absolutnie do siebie nie pasują. Pozornie myślałam, że ta spokojna piosenka jest pełna chaosu, ale to właśnie sprawiło, że do mnie trafiła. Niestety, nie sądzę, żeby miała jakiekolwiek szanse w zestawieniu z o wiele mocniejszymi przeciwnikami. Przyjemny utwór, do którego pewnie powrócę prywatnie. Awansu do Finału jednak nie przewiduję. Ocena: 3.5/5

Krystian Pabianiak: Niesamowity refren, który na moment przenosi do sennego świata marzeń. Podejrzewam, że taki był zamysł, skoro piosenka jest o kołysaniu do snu. Reszta utworu niestety nieco nudna, przez co może zgubić potencjalnego odbiorcę. Na scenie również niewiele się dzieje, chociaż silne, żółte światło lamp dodaje klimatu. Utalentowany, młody zespół, któremu życzę jak najlepiej, a najlepiej to oczywiście finału. Ocena: 3/5

Miłosz Polak: Mam wrażenie, że w ostatnich latach państwa bałtyckie nie potrafią się w ogóle wykazać i wyróżnić na konkursie Eurowizji. Sama muzyka jest dobra, a zespół Sudden Lights miło się słucha. Niestety muszę stwierdzić, że na tle innych utworów piosenka ta zbyt mało się wyróżnia i raczej nie wyjdzie nawet z półfinałów. Trzeba jednak przyznać, że nie brzmi ona aż tak źle. Przez jej monotonność nie przypadła mi jednak do gustu. Ocena: 2/5

Patryk Szymański: Dotrwanie do końca utworu okazało się być ciężkim zadaniem. Zwrotki są bardzo monotonne, a w całej kompozycji brakuje tego, co najważniejsze, czyli punktu kulminacyjnego. Propozycja łotewska to idealny przykład piosenki eurowizyjnej, którą słucha się tylko raz i chce się o niej jak najszybciej zapomnieć. Mały plus za użycie języka ojczystego na samym końcu, jednak na tym wszelkie pozytywy się kończą. Ocena: 1,5/5

Zofia Kopyto: Niezwykle przypadła mi do gustu zarówno ścieżka dźwiękowa, jak i koncepcja indie rockowej ballady, która ma ukoić widza. Obawiam się jednak, że w miarę trwania utworu, odbiorcy będą nie tyle ukojeni, ile uśpieni. Wszystko to, za sprawą monotonnego głosu wokalisty, który nijak łączy się czy to z brzmieniem perkusji, czy wielkimi płomieniami w tle. Propozycja Łotwy ma duży potencjał, pomimo bycia piosenką bardziej melancholijna, ale uważam, że nie została dopracowana. Ocena: 3,5/5

Rumunia: Theodor Andrei - D.G.T. (Off And On)

Kamil Pacholczyk: Myślałem, że mało co może mnie zdziwić na Eurowizji, a tutaj jest świetny przykład, że ponownie się zadziwiłem. Poziom rumuńskich piosenek z każdym rokiem spada. Potrzeba bardziej oryginalnej piosenki z tego kraju, ale w pozytywnym znaczeniu. Choć występ na eurowizyjnej scenie jeszcze się zmieni, nie wróżę tutaj sukcesu. Ocena 0.5/5

Emilia Gabler: To jest naprawdę dobre. Theodor bardzo mocno trafia w moje gusta, nie wiem jednak, na ile obroni się na samym konkursie. Staging też nie jest tu najmocniejszą stroną, choć ma w sobie coś ciekawego, ale jestem w stanie to wszystko wybaczyć za ten głos i tą chrypkę… Rumunia do top 10 nie trafi, ale liczę, że zobaczę ją w finale. Ocena: 4/5

Krystian Pabianiak: Interesująca propozycja z Rumunii. Theodor ma silny i oryginalny głos, piosenka jest bardzo nieregularna i eksperymentalna, a staging ma na siebie pomysł. Co do tekstu, jest to po prostu “horny” piosenka, co właściwie można było się spodziewać po półnagich tancerzach i tancerkach. Gdy na końcu koledzy pozbawiają Theodora ostatniej warstwy stroju, i zaczyna się najwyższy dźwięk, przypomina mi to gwałtowne zerwanie dużego plastra. Nie ma to wpływu na ocenę piosenki, ale mnie śmieszy. Ocena: 2,5/5

Miłosz Polak:  Muzyka jest przyjemna dla ucha, można przy niej trochę potupać nóżką. Głos wokalisty brzmi dobrze, ale scenografia zniechęca mnie do dania wyższej noty temu wykonaniu. W dodatku, utwór ten ma typowo radiowe brzmienie. Mimo to, podoba mi się nieco bardziej niż na przykład nasza reprezentacja z utworem Solo. Są szanse na finał dla tego wykonania, ale raczej nie obstawiałbym, że następna Eurowizja odbędzie się w Rumunii. Ocena: 3/5

Patryk Szymański: Każdy kraj ma swojego Damiano z Måneskin. Szkoda, że Rumunia na przestrzeni jednego roku zalicza taki spadek jakości. Może gdybym słyszał samą piosenkę, to miałbym o niej trochę inne zdanie, jednak w połączeniu z prezentacją sceniczną robi się to po prostu niesmaczne. Mam głęboką nadzieję, że finalny występ ulegnie zmianie, jednak obawiam się, że sam, ciekawy głos wokalisty nic tu nie zdziała. Ocena: 0,5/5

Zofia Kopyto: Choreografia D.G.T. płacze o pomoc. W jej najgorszej części, jedna z tancerek zostaje uniesiona przez dwóch mężczyzn w rogu sceny, co całkowicie odwraca uwagę od wokalisty, który powinien być w centrum zainteresowania widza. Ciężko nie zauważyć inspiracji zespołem Måneskin, zarówno pod względem tekstu, jak i charakteryzacji. Theodor niestety, nie radzi sobie wokalnie równie dobrze, jak Damiano, miałam wrażenie, że w niektórych momentach recytuje, zamiast śpiewać.Ocena: 2,5/5

Chorwacja: Let 3 - Mama ŠČ!

Kamil Pacholczyk: Kolejna piosenka typu – ja Cię zaskoczę, a Ty na mnie zagłosujesz, bo się zdziwiłeś. Podobnie jak Patryk, myślałem, że gorzej już nic nie może być na Eurowizji – A JEDNAK. Choć czuję, że akurat poprzez swoją “oryginalność” ta piosenka zapisze się na kartach historii i jeszcze kiedyś przy wspominaniu eurowizyjnych piosenek wrócimy także do tej. ocena: 0/5

Emilia Gabler: Co. Tu. Się. Wydarzyło. Wiem, że pisałam, że jestem fanką oryginalności i pewnych dziwactw, ale to jest już za dużo… Nie jestem w stanie tego skomentować. Nie wiem jak mam to ocenić. Nic nie rozumiem. Nie chcę się nad tym zastanawiać. Ocena: 1/5

Krystian Pabianiak: Prawdopodobnie nikogo nie dziwi, że tematem przewodnim wielu piosenek w tym roku jest wojna. Można podejść do tego tematu na setki sposobów, co pokazały nam Serbia, Szwajcaria czy Ukraina. Żaden kraj natomiast nie uderza tak mocno w struny satyryczne i prześmiewczy, agresywny wręcz performance jak robi to Chorwacja. Let 3 dosłownie wykrzykuje na scenie “mały, podły, krokodyli psychopata” o sami wiemy kim, trzymając róże w pośladkach i wymachując dwiema wielkimi rakietami. Przekaz piosenki potęguje dla nas (Polaków) bliskość językowa, która pozwala niemalże w całości rozszyfrować tekst bez sprawdzania tłumaczeń. Muzycznie piosenka też jest całkiem niezła – nieraz złapałem się na nuceniu “Onaj mali psihopat” przy codziennych obowiązkach. Eurowizja bez takich piosenek jest zwyczajnie nudna, i, jako osoba bardzo ceniąca humor, zwykle wspominam je najlepiej. Ocena: 5/5

Miłosz Polak: Prawdopodobnie najlepsze wykonanie pod względem śmieszności. Symbolika jest chyba oczywista, a sami autorzy wyglądem potwierdzają, że jest to antywojenny przekaz. Jako Polak bez tłumaczenia zrozumiałem z tekstu wszystko co musiałem o Putinie. Można się nieco przyczepić za monotonne i powtarzające się wersy piosenki, ale samo wykonanie sceniczne jest najlepsze ze wszystkich dotychczas zaprezentowanych. Chorwacja zrozumiała, jakie utwory na Eurowizji być powinny – oryginalne. Ocena 4.5/5

Patryk Szymański: Myślałem, że gorzej niż Rumunia już być nie może, jednak Chorwacja pokazała, że wszystko jest możliwe. Nie wiem nawet jak można opisać ten występ, w zamyśle miało być śmiesznie, jednak finalnie wyszło żałośnie. Z doświadczenia eurowizyjnego wiem, że podobne propozycje potrafiły zajmować (często niezasłużenie) wysokie miejsca w konkursie, jednak mam nadzieję, że w tym przypadku będzie inaczej. Ocena: 0/5

Zofia Kopyto: Chorwacja od razu wywołuje uśmiech na twarzy, bo już po paru sekundach wiesz, że ten utwór albo się kocha, albo się nienawidzi. To najbardziej groteskowe i dragowe nawiązanie do wojny na Ukrainie ze wszystkich przedstawionych wcześniej propozycji. Tekst piosenki może na początku wydawać się dziwny i pozbawiony sensu, ale po wsłuchaniu się można wychwycić takie smaczki jak “słynne” traktory, którymi Ukraińcy holowali rosyjskie czołgi, czy “Matka Rosja kochająca kretyna”. Jest to zdecydowanie piosenka symboliczna, nieestetyczna wokalnie czy wizualnie, stąd może odrzucać mniej “odważnych” widzów. Ocena: 4/5

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe