Ponad dwie dekady walki
Paul Aron nie jest pierwszym Estończykiem, który zasiadł za sterami bolidu F1. W 2003 roku w testach z ekipą Williams wziął udział Marko Asmer. Syn znanego w całym kraju Tovio dość późno rozpoczął swoją karierę na międzynarodowym poziomie, ponieważ jego ojciec długo był temu przeciwny. Młody Asmer bardzo dobrze spisywał się w kartingu, ale po przejściu do single-seaterów nie było już tak kolorowo.
Marko Asmer, Williams-BMW, Circuit de Catalunya, 2003 pic.twitter.com/cMq35P4fr3
— Unusual F1 (@UnusualF1) December 9, 2015
Niemniej po jego sukcesie na torze Brands Hatch, gdzie w festiwalu Formuły Ford zajął 3. miejsce, zainteresował się nim sam Frank Williams. W ten oto sposób Asmer po raz pierwszy zasiadł za sterami bolidu F1. Wielkiego wrażenia jednak nie zrobił. W latach 2004-2007 rywalizował w różnych narodowych seriach F3. W sezonie 2007 dopiął swego i został mistrzem brytyjskiej edycji mistrzostw, lecz tak naprawdę był to „łabędzi śpiew”.
Estończyk w 2008 roku był co prawda kierowcą testowym BMW Sauber, ale jednocześnie katastrofalnie spisywał się w zmaganiach GP2. W siedmiu rundach, w których wystąpił, ani razu nie zbliżył się do punktów. Kilka miesięcy później jego ojciec poinformował, że Marko Asmer zakończył karierę kierowcy wyścigowego. Później kierowca z Tallinna powrócił do rywalizacji, lecz skupił się na innych seriach, a nie na drodze do F1.
Stracony talent
W 2011 roku prawdziwą furorę robił 18-letni Kevin Korjus. Rodak Asmera w przeciwieństwie do starszego kolegi od razu pokazywał pełnię swojego talentu w seriach juniorskich. W Formule Renault 3.5, która była trampoliną do F1, jako jeden z najmłodszych kierowców w całej stawce wygrał 3 wyścigi i uplasował się w tabeli na 6. pozycji.
Kevin Korjus, Renault, Abu Dhabi, 2011 pic.twitter.com/hDyVX36I2O
— Unusual F1 (@UnusualF1) January 4, 2016
Dzięki temu Korjus znalazł się na świeczniku i pojechał w posezonowych testach w Abu Zabi w barwach ekipy Lotus Renault. W kolejnym sezonie pełnił w tym zespole funkcję kierowcy testowego, a także na krótko został awansowany do roli trzeciego zawodnika, gdy FIA zawiesiła Romaina Grosjeana. Niestety dla niego sezon w Formule Renault 3.5 nie był już tak udany, bo zakończył zmagania na 10. pozycji. Jego kariera nie była jednak stracona, ponieważ przeszedł do GP3. W obecnej F3 zaprezentował się solidnie i mając na koncie 3 podia, został sklasyfikowany na 7. miejscu w mistrzostwach.
I wtedy stało się coś, czego spodziewał się mało kto. Korjus kompletnie zmienił kierunek kariery i przeszedł do wyścigów długodystansowych. Obecnie jest menadżerem kierowców, a także współpracuje z zespołem MP Motorsport w F4, gdzie jeździł Maciej Gładysz.
Kariera zahamowana przez głupotę
Jednak najbliżej osiągnięcia celu był Juri Vips. Estończyk w 2017 roku został mistrzem ADAC F4, a przez 2 kolejne sezony startował w F3. Przed sezonem 2019 został zaprezentowany jako junior Red Bulla. Vips radził sobie kapitalnie, ponieważ jeżdżąc w barwach ekipy Hitech, był w stanie rzucić wyzwanie zawodnikom Premy. Premierową edycję zreformowanej FIA F3 zakończył tuż za podium.
W kolejnym roku miał występować w japońskiej Super Formule, lecz z powodu pandemii kibice nie ujrzeli go w drugiej najszybszej serii wyścigowej świata. Niemniej nie był to do końca rok stracony, ponieważ zdołał wystartować w kilku wyścigach F2, gdzie zastąpił kontuzjowanego Seana Gelaela. W Mugello zdołał nawet stanąć na podium w sprincie. W międzyczasie jego menadżerem został… Marko Asmer.
Kolejne 2 lata Vips spędził już na stałe w F2. W barwach ekipy Hitech często zmagał się z problemami technicznymi, a także brakiem wsparcia ze strony mechaników, którzy regularnie wykonywali słabe pit-stopy. Sezon 2021 zakończył na 6. pozycji w tabeli, a jego najlepszym weekendem był ten w Baku, gdzie 2-krotnie przekraczał linię mety jako 1.
Rok 2022 miał być tym, który wytransferuje go do F1, jednak Vips regularnie zawodził. Przez swoje własne niewymuszone błędy często odpadał z rywalizacji. Niemniej Red Bull nadal na niego stawiał, a sam zainteresowany pojechał nawet w pierwszym treningu przed GP Hiszpanii.
🚨 Statement from Red Bull regarding Juri Vips ⬇️ pic.twitter.com/utuk9UGHxl
— Autosport (@autosport) June 21, 2022
Wszystko zmieniło się przez pewną transmisję na żywo. Juri Vips w czasie streamu z Liam Lawsonem użył pewnego, niecenzuralnego słowa na literę „n”. Nie minęło kilka godzin, a Estończyk z hukiem został wyrzucony z akademii Red Bulla. Sezon w F2 jednak dokończył, ponieważ Asmer znalazł nowych sponsorów. Od tamtej pory kariery Vipsa znalazła się na zakręcie i poza sporadycznymi występami w IndyCar na próżno można szukać go na listach startowych.
Bracia Aron w czubie stawki
Pomiędzy Korjusem a Vipsem nie było aż tak dużej przerwy, ponieważ w seriach juniorskich świetnie spisywał się Ralf Aron. Starszy z braci w 2015 roku został mistrzem włoskiej F4, a w sezonie 2018 zajął 3. miejsce w zmaganiach europejskiej F3. Estończyk przeszedł jednak do wyścigów GT, a ponadto pomagał w Premie w okresie, gdy jeździł tam Paul.
Młodszy z braci w przeciwieństwie do Ralfa nie zdołał wygrać żadnej serii juniorskiej. Były junior Mercedesa kończył bowiem zmagania w F4, FRECA, F3 i F2 na… 3. pozycji. Zwłaszcza po sezonie 2021 było widać spory progres, ponieważ zaczął masowo wygrywać wyścigi.
W FIA F3 z kolei do końca bił się o wicemistrzostwo, lecz jego szarżę powstrzymał świetnie dysponowany Zak O’Sullivan. W F2 Paul przez spory czas prowadził w klasyfikacji kierowców, ale awarie i wypadki zepchnęły go w tabeli na najniższy stopień podium.
📸 | Paul celebrating his feature race win with Karl and the team! 🫂🥇 pic.twitter.com/2n8ZISMyPj
— Aron Updates 🇪🇪 (@aron_updates) December 1, 2024
Czy Estonia będzie miała z niego pociechę?
Paul Aron przed kilkoma tygodniami ogłosił, że nie będzie startował w kolejnym sezonie F2. Powodem takiej decyzji miała być sytuacja finansowa, która pogorszyła się po sezonie 2023, gdy pomimo sukcesów Mercedes zakończył z nim współpracę.
Jednak w jego przypadku sprawdziło się jak nigdy powiedzenie „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Przez roszady pomiędzy Hitechiem a Alpine, szefem francuskiej stajni wyścigowej został Oliver Oakes, który przez wiele lat był związany z brytyjskim zespołem. Widząc talent i naturalną prędkość Estończyka, były kierowca wyścigowy dał mu rolę kierowcy rezerwowego. W efekcie Paul Aron stał się 4. zawodnikiem ze swojego kraju, który poprowadził bolid F1.
Wydaje się, że Aron ma ogromną szansę na to, aby „pomścić” Vipsa. W Alpine pracują jego ludzie, a ponadto Francuzi słyną ze zmian. Estończyk powinien być w optymalnej pozycji do tego, aby móc spełnić ogromne marzenie o dołączeniu do stawki królowej sportów motorowych.
Czytaj też: https://flesz.amu.edu.pl/aktualnosci/propaganda-po-brazylijsku-recenzja-serialu-senna/
Obserwuj nas na YT! https://www.youtube.com/channel/UCmCT3CBMFfcRjxv5rQAtQRw