Czy Arvid Lindblad poradziłby sobie w Formule 1?

Lance Stroll jest ostatnim kierowcą, który wskoczył z poziomu Formuły 3 do Formuły 1. Kanadyjczyk w królowej sportów motorowych znalazł się w 2017 roku. Od tamtej pory minęło prawie 8 lat i dopiero teraz pojawiły się plotki, że może szykować się kolejny taki transfer. Arvid Lindblad, który w debiucie bił się o mistrzostwo F3, miał być zdaniem wielu rzetelnych dziennikarzy rozważany przez szefów VCARB. Ostatecznie ujrzymy go w Formule 2 w barwach ekipy Campos Racing. Spróbujmy jednak rozważyć wariant, w którym junior Red Bulla trafiłby do najwyższej kategorii wyścigowej.

Red Bull szukał drugiego Maxa Verstappena

Historia 4-krotnego mistrza świata nadal jest dla wielu wielką abstrakcją. Holender po wyjściu z kartingu wskoczył do europejskiej Formuły 3, gdzie dokonywał cudów na torze. Po weekendzie na Norisringu, w czasie którego w trudnych warunkach zdeklasował konkurencję, Helmut Marko postanowił, aby trafił do Formuły 1.

Po tym odkryciu austriacki doktor chciał pójść za ciosem i na tych samych zasadach do programu juniorskiego wskoczył Callum Ilott. Brytyjczyk dostał w 2015 roku taką samą misję od Marko, lecz plany spaliły na panewce. Przyszły wicemistrz F2 tylko raz stanął na podium, więc szybko odszedł z rodziny Red Bulla. Niemniej kilka miesięcy później w swoje szeregi wcieliła go akademia kierowców Ferrari.

Po tamtym niewypale uznano, że kierowców należy prowadzić nieco spokojniej. Teraz Red Bull umieszcza swoich najmłodszych juniorów w F4. Tego brakowało w poprzednich latach. I dobrym przykładem jest właśnie bohater tego materiału.

Wielki talent

Arvid Lindblad pod czujnym okiem Helmuta Marko znalazł się jeszcze w czasach, kiedy startował w kartingu. Brytyjczyk należał do ścisłej światowej czołówki. Z tego powodu w 2022 roku dostał on szansę debiutu we włoskiej edycji Formuły 4. Była to sytuacja bez precedensu, ponieważ Red Bull ze względów oszczędnościowych umieszczał swoich juniorach w innych mistrzostwach na tym poziomie.

Lindblad już wtedy punktował, chociaż ze względu na wiek nie przejechał nawet polowy sezonu. W kolejnym roku protegowany Helmuta Marko długo prowadził w tych mistrzostwach, lecz przez słabą końcówkę sezonu spadł na 3. pozycję. W klasyfikacji kierowców wyprzedzili go Kacper Sztuka, a także Ugo Ugochukwu. Niemniej na pocieszenie wygrał wyścig Formuły 4 na torze w Makau.

W 2024 roku występował w głównym okresie startów w FIA Formule 3. Arvid Lindblad na przestrzeni 20 wyścigów zwyciężył w 4 z nich. Dzięki temu jest najmłodszym kierowcą, który wygrał zawody na tym poziomie. Wygrywając sprint w Bahrajnie miał 16 lat, 6 miesięcy i 21 dni. Na koniec sezonu zajął wysokie 4. miejsce. Pomimo plotek na temat możliwej jazdy w F1, które nasiliły się po fantastycznym występie na Silverstone, już teraz wiemy, że w 2025 roku ujrzymy go w barwach ekipy Campos Racing w Formule 2.

Arvid Lindblad ma jednak pewien problem

Brytyjczyk wyraźnie słabnie w drugiej połowie sezonu. Widać to było już w Formule 4, gdzie dokonał niemożliwego i przegrał w zasadzie wygrany tytuł. Można to było tłumaczyć tym, że miał zapewniony fotel w F3 i po prostu musiał ukończyć zmagania. Ponadto istniały teorię, że „rozregulowano” go częstymi testami bolidów GP3. Brytyjczyk miał po nich mieć problem z ponowną adaptacją do maszyn F4.

Niemniej sytuacja powtórzyła się w tym roku. Junior Red Bulla przez cały czas bił się o mistrzostwo. Był bardzo bliski objęcia pozycji lidera w klasyfikacji kierowców po rundzie na Silverstone. W Wielkiej Brytanii jako pierwszy kierowca w historii mistrzostw FIA F3 wygrał wszystkie wyścigi w czasie jednego weekendu, chociaż w zawodach głównych zdecydowanie pomogła mu kara dla Calluma Voisina. Na trzy rundy przed końcem sezonu tracił zaledwie 6 punktów do lidera, którym był Gabriele Mini.

Sezon zakończył na 4. pozycji po katastrofalnych występach na Węgrzech, a także w Belgii i we Włoszech. W nich bowiem nie zdołał ani razu zapunktować, z czego skorzystali przyszły mistrz serii Leonardo Fornaroli, a także Luke Browning. Ponadto w końcowym rozrachunku zaledwie „oczko’ stracił do niego Christian Mansell.

Formuła 3, a Formuła 1

Wielu byłych kierowców F2, którzy trafili do F1, mówili w wywiadach, że różnica pomiędzy tymi seriami jest ogromna. Tym bardziej przeskok z F3 do F1 byłby niezwykle problematyczny.

Yuki Tsunoda wielokrotnie twierdził, że Dallara F3 2019 to najlepszy bolid, jaki kiedykolwiek prowadził. Niemniej w porównaniu z F1 konstrukcja ta posiada o wiele mniejszy docisk, moc, a także inaczej obchodzi się w niej z ogumieniem. Tej łatwości w królowej sportów motorowych po prostu nie ma. Niemniej w pojazdach F3 nie stosuje się systemu wspomagania kierownicy, a w F1 on już występuje.

W ostatnich 10 latach było trzech kierowców, którzy pominęli GP2/F2 i wskoczyli od razu do F1. Byli to Daniił Kwiat, Max Verstappen, a także Lance Stroll. Rosjanin do królowej sportów motorowych trafił z mistrzostw GP3, które wygrał, z kolei pozostała dwójka została wytransferowana z europejskiej F3.

Dwóch kierowców z wymienionej listy trafiło na okres, który sprzyjał takim ruchom. Różnice pomiędzy seriami nie były aż tak mocno widoczne i wielu debiutantów bardzo szybko adaptowało się do jazdy w F1. Kanadyjczyk natomiast został kierowcą Williamsa w pierwszym roku po rewolucji technicznej i początkowo miał ogromne problemy. Dopiero w środku sezonu zdołał ustabilizować formę na tyle, aby zacząć regularnie punktować.

Jakie wyzwania musiałby pokonać Arvid Lindblad?

Załóżmy, że Brytyjczyk faktycznie trafiłby do F1, bo spełnił wymogi do uzyskania superlicencji. Junior Red Bulla musiałby odbyć sporą liczbę testów, aby dostosować się do mocy i docisku. Ponadto czekałoby go dużo treningów pod kątem fizycznym.

Oprócz tego musiałby opanować korzystanie z kierownicy, która ma kilkakrotnie więcej przycisków niż to, do czego przywykł w F3. Ponadto w tych mistrzostwach zmiana opon nie jest obowiązkowa, więc musiałby tak naprawdę od zera nauczyć się tej procedury.

Nie wolno zapominać również o tym, że w kalendarzu F3 są tylko 2 tory uliczne, a w F1 z roku na rok ich liczba wzrasta. Czy Arvid Lindblad nie miałby na nich problemów i nie spowodowałby  wypadków? Biorąc pod uwagę wybryki Micka Schumachera, Logana Sargeanta, czy też teraz Franco Colapinto, można mieć duże wątpliwości.

W tym miejscu pojawia się kolejne pytanie: czy kierowca poradziłby sobie z presją, którą nałożyłby na niego Helmut Marko? Austriacki doktor w przypadku serii niepowodzeń Lindblada, sięgnąłby po Isacka Hadjara.

Nie dziwnego zatem, że Brytyjczyk sezon 2025 spędzi w F2, ponieważ na F1 nie jest jeszcze zwyczajnie gotowy. To nie typ Maxa Verstappena, który nigdy nie odpuszcza i z każdej sytuacji potrafi wyjść obronną ręką. Na ten moment Lindbladowi brakuje regularności i kogoś, kto byłby dla niego jak Jos dla swojego syna. Umieszczenie go w F1 zrobiłoby mu krzywdę i mogło zahamować jego dotychczasową karierę.

Czytaj też: https://flesz.amu.edu.pl/aktualnosci/mistrzostwa-swiata-w-szachach-2024-czy-aby-na-pewno/

Obserwuj nas na YT! https://www.youtube.com/@makingofFlesz

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe