Europa nie dla Kolejorza. Lech po szalonym spotkaniu remisuje z Widzewem 1:1

Hit 33. kolejki PKO BP Ekstraklasy nie zawiódł oczekiwań kibiców i trzymał w napięciu do samego końca. Lech Poznań zaliczył kolejny bezbarwny występ i przed ostatnią serią gier stracił szansę na ligowe podium. Widzew natomiast przełamał niemoc i po zaciętym spotkaniu odniósł pierwszy w sezonie remis przed własną publicznością. Gospodarze zdominowali drugą część spotkania, a od zdobycia pełnej puli punktów powstrzymał ich bramkarz gości, Bartosz Mrozek.

Lech prowadził, przeważał, a na koniec… sprokurował rzut karny

Początek pierwszej połowy mógł być zaskakujący dla kibiców Kolejorza. Zawodnicy z Poznania przejęli inicjatywę i wyglądali zgoła odmiennie niż w ostatnich spotkaniach, które skompromitowały drużynę prowadzoną przez Mariusza Rumaka. Dobra postawa Lechitów na boisku została nagrodzona bramką Kristoffera Velde. Norweg wykorzystał świetne dośrodkowanie Filipa Szymczaka i z ogromną siłą główkował wprost do siatki bramki Rafała Gikiewicza.

Pomocnikowi Lecha goli było wciąż mało, ponieważ swoich sił spróbował raz jeszcze, dwie minuty później, jednak jego strzał zatrzymało spojenie bramki rywali. Kontrola boiskowa gości zakończyła się w 41. minucie spotkania. Bartosz Mrozek piąstkując piłkę staranował Kamila Cybulskiego, a sędzia Piotr Lasyk po interwencji VAR-u podyktował rzut karny dla Widzewa. Jedenastkę (która była pierwszym celnym strzałem drużyny z Łodzi) pewnie wykorzystał Imad Rondić, w rezultacie czego oba zespoły zeszły do szatni przy wyniku 1:1.

Odkupienie win Mrozka

Remis nie zadowalał żadnej z drużyn, ale zdecydowanie bardziej Lecha Poznań, ponieważ przekreślał jego szanse na grę w eliminacjach europejskich pucharów w przyszłym sezonie. Niestety dla kibiców Kolejorza, piłkarze ich klubu w drugiej połowie wrócili do beznadziejnej formy prezentowanej w ostatnich spotkaniach, a cała inicjatywa należała do gospodarzy. Bramka Mrozka była oblegana z każdą minutą coraz bardziej, a golkiper Lecha wielokrotnie ratował swój zespół od straty gola. Widzew najbliżej zwycięskiego trafienia był w 91. minucie, kiedy główka Jordi Sáncheza trafiła w poprzeczkę. W drugiej połowie gospodarze oddali aż dziesięć celnych strzałów, co w porównaniu do tylko jednego gości wygląda niezwykle imponująco. Zespół Daniela Myśliwca nie był jednak w stanie ostatecznie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, a wszystko to za sprawą wspomnianego już Mrozka, który został wybrany MVP całego spotkania.

Lech Poznań przez drugie 45 minut praktycznie nie istniał, a niedokładne strzały Velde oraz Ishaka mogły zagrozić bardziej kibicom za bramką, niż Rafałowi Gikiewiczowi. Po piłkarzach Kolejorza po raz kolejny nie było widać zaangażowania i woli walki. To rywale, którzy nie grali już o nic chcieli to spotkanie wygrać bardziej i chyba to z perspektywy kibiców gości jest najsmutniejsze.

Mistrz i grupa = brak podium i brak eliminacji

Huczne zapowiedzi z początku sezonu zakończyły się jedną z większych kompromitacji ostatnich lat. Kiedy Mariusz Rumak obejmował Lecha nikt nie mówił o walce o europejskie puchary, liczyła się wyłącznie walka o mistrzostwo. Przed ostatnią kolejką z Koroną Kielce nie ma już szans ani na jedno, ani na drugie, a sobotni mecz przy Bułgarskiej będzie smutnym zwieńczeniem tego jakże nieudanego sezonu.

Przed Kolejorzem i nowym trenerem bardzo dużo pracy w celu przywrócenia drużyny do walki o najwyższe cele. Lecha czeka gruntowna przebudowa i wywietrzenie szatni, jednak czy można to osiągnąć w ciągu jednego sezonu? Ten który jeszcze trwa będzie kolejnym do zapomnienia, a w ostatnich latach lista porażek w poznańskim klubie jest dużo większa niż lista sukcesów.

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe