We wtorek 9 kwietnia ogłoszono decyzję o zwolnieniu Kosty Runjaicia z funkcji pierwszego trenera Legii Warszawa. Tak, w stolicy wpadli na świetny pomysł zwolnienia trenera po zdobyciu siedmiu punktów w trzech ostatnich meczach, z czego jedno oczko legioniści urwali liderowi – Jagiellonii Białystok. W Ekstraklasie jednak ani to, ani 10-letni kontrakt nie ratuje trenera przed utratą posady. Absurdalnych rozstań ze szkoleniowcami na przestrzeni lat w naszej lidze nie brakowało.
Wojciech Stawowy (Cracovia, 2005/2006)
To chyba najbardziej znana historia o rozstaniu z ekstraklasowym trenerem, choć niezaznajomieni z tematem mogą uderzyć się w głowę po jej przeczytaniu. Wszystko zaczęło się od… podpisania z Wojciechem Stawowym 10-letniego kontraktu (tak, 10-letniego, nie musicie wybierać się do okulisty) w lutym 2006 roku. Parafowanie owej umowy miało być swego rodzaju podkreśleniem wyjątkowości współpracy trenera Stawowego z ówczesnym prezesem i właścicielem klubu, śp. prof. Januszem Filipiakiem.
Szybko jednak okazało się, że długofalowa współpraca ze szkoleniowcem na poziomie Ekstraklasy, to tylko mrzonka. Chyba, że nosi się któreś z nazwisk: Fornalik, Papszun czy Szulczek. Ale wracając do meritum…
Stawowy w rundzie wiosennej Cracovii już nie poprowadził. Po podpisaniu wiekopomnego kontraktu z zespołem z Krakowa był związany zaledwie przez miesiąc. O co poszło?
Trener zaproponował obóz przygotowawczy w Turcji (zanim stało się to w Ekstraklasie modne), jednakże byłby to drugi wyjazd “Pasów” w trakcie zimowych przygotowań, na który Filipiak nie przewidział budżetu. I wtedy się zaczęło… Stawowy miał rzekomo powiedzieć, że zespół jest gotowy samodzielnie sfinansować koszty podróży. Taki pomysł wypłynął do mediów najpierw z ust Janusza Filipiaka. Cała ta spirala nakręciła się do tego stopnia, że Wojciech Stawowy oraz kilku piłkarzy Cracovii musieli zapłacić karę za “gadatliwość”. W tym momencie przelała się czara goryczy, która narastała od pewnego czasu, a w zasadzie od 2002 roku, bo Janusz Filipiak lubił wtrącać się w sprawy stricte sportowe.
Ile znaczą kontrakty w klubach piłkarskich? Kiedyś trener Stawowy podpisał z Cracovią 10 – letni, a bodaj po kilku miesiącach wyleciał.
— Michal Szydlik (@michalszydlik) April 15, 2015
Wojciech Stawowy zdecydował się zrezygnować z dalszej współpracy z Cracovią. Sam zainteresowany skomentował to takimi słowami:
– To było dla mnie kompletnie niezrozumiałe, to rozkładanie zespołu od środka. Dlatego po namyśle i na znak protestu postanowiłem złożyć rezygnację z pracy. Byłem naiwny, bo wydawało mi się, że mamy z panem Januszem Filipiakiem wspólną wizję budowy wielkiej Cracovii.
10-letnia umowa, mająca być przełomem w polskiej piłce, stała się obiektem kpin, a o odejściu Stawowego z “Pasów” pamięta się po dziś dzień i o przebicie takiego poziomu absurdu jest wyjątkowo trudno…
Maciej Bartoszek (Korona Kielce, 2016/17)
Ale są i tacy, którzy próbują dorównać przekraczaniem granic absurdu, decydując się na zwolnienie szkoleniowca po zajęciu najwyższego miejsca w historii klubu w Ekstraklasie, zdobyciu nagrody dla Trenera Roku na oficjalnej gali ligi. Takie osiągnięcia przypisać można Maciejowi Bartoszkowi, prowadzącemu w sezonie 2016/17 Koronę Kielce. Bartoszek przejął zespół pod koniec rundy jesiennej po Tomaszu Wilmanie, a później urwał punkty Legii, Jagiellonii i Lechii, czyli trzem najlepszym drużynom tamtej kampanii. Ale w Kielcach przedłużenia współpracy mu to nie zagwarantowało…
A decyzja o zakończeniu współpracy zapadła… jeszcze przed zakończeniem sezonu. I to mimo faktu, iż wraz z awansem Korony do górnej ósemki przed fazą mistrzowską, umowa Bartoszka została przedłużona. Po ostatnim spotkaniu przeciwko Pogoni Szczecin minęło raptem kilka dni, a Maciej Bartoszek już nie był trenerem “Złocisto-Krwistych”. Sam zainteresowany skomentował sprawę następująco:
– Wydaje mi się, że to nie jest decyzja prezesa Zająca, dlatego być może sam nie czuje się z nią najlepiej. Tak naprawdę nie wiadomo, kto tak zdecydował. Oczywiście, na samym początku czułem zdziwienie, potem rozgoryczenie, a na koniec żal. Ale taka jest praca trenera i trzeba się z tym pogodzić. Informacja o zwolnieniu została przekazana bardzo zwięźle i krótko.
Skoro Bartoszek osiągał dobre wyniki i został zwolniony to ten Lettieri musi być mega kozakiem i w następnym sezonie Korona w Top 3 ligi.
— Paweł Łopienski (@pawell147) May 29, 2017
Korona wówczas była zarządzana przez niemieckiego biznesmena, Dietera Burdenskiego, a zwolnienie Bartoszka nie było jego jedynym zaskakującym ruchem. Zresztą, jeśli sięgnąć pamięcią do tego sezonu i spojrzeć na kadrę kieleckiej drużyny, możemy wysnuć tezę, że zawodnicy byli ściągani z łapanki lub… z domu rodzinnego właściciela – vide Fabian Burdenski. Dorzucając do tego Miguela Palancę, Charliego Trafforda, Bartosza Kwietnia, Radka Dejmka czy będącego dawno po swoim “prime’ie” Ilijana Micanskiego, mamy kadrę niezłych ananasów. A jednak udało się wywalczyć z nimi 5. miejsce w Ekstraklasie. Cóż… może ktoś liczył, że “Złocisto-Krwiści” powalczą o “pudło”?
Dariusz Banasik (Radomiak Radom, 2021/22)
Na pewno na “pudło” w trakcie sezonu 2021/22 zaczął liczyć Sławomir “Pan Sławek” Stempniewski – znany z występów w Lidze+Extra prezes Radomiaka – klubu, dla którego ta kampania była premierową na boiskach Ekstraklasy po uzyskaniu promocji z I Ligi.
Szkoleniowcem zespołu z Radomia był wówczas Dariusz Banasik, który pracę w Radomiaku rozpoczął cztery lata wcześniej. W tym czasie wygrał II Ligę, następnie odpadł w barażach o Ekstraklasę z Wartą Poznań, żeby w sezonie 2020/21 stworzyć z radomskiej drużyny najlepszą ekipę w I Lidze.
Nikt jednak się nie spodziewał, że Radomiak również w najwyższej klasie rozgrywkowej pójdzie jak burza. Już w 2. kolejce Banasik wygrał z Legią 3:1, później dał radę urwać punkt Pogoni Szczecin, pod koniec roku zwyciężył z Lechem 2:1, a w rewanżowym starciu przeciwko “Wojskowym” jego zespół znów strzelił trzy gole, nie tracąc tym razem żadnego. Zadyszka przyszła na wiosnę, jednak w kwietniu, dzięki świetnej jesieni, Radomiak zajmował 6. miejsce w Ekstraklasie, co, jak na beniaminka wracającego do najwyższej klasy rozgrywkowej po 36 latach tułania się po niższych ligach, było fantastycznym wynikiem. Zdaniem mediów, ekspertów, piłkarzy, kibiców, ale nie prezesa.
Pomyślcie – gość w swoim pierwszym sezonie w Ekstraklasie robi taki wynik w klubie, który boryka się z problemami infrastrukturalnymi, finansowymi, a i w sztabie brakuje fachowców, którzy mogliby Banasikowi w osiągnięciu takich rezultatów pomóc. O nieistniejącej siatce skautingowej nie wspominając…
Nawet jak na standardy Ekstraklasy, która w wielu aspektach jest ligą absurdalną, zwolnienie Dariusza Banasika jest najbardziej kuriozalnym, jakie sobie przypominam. Szkoda kibiców, szkoda klubu, szkoda przede wszystkim Pana Trenera. Wynik jak z FMa. Brawo działacze 👏👏👏
— Wojciech Piela (@WPiela96) April 25, 2022
“Pan Sławek” stwierdził chyba jednak, że Radomiak, który, z całym szacunkiem, w owym okresie miał najgorsze zaplecze w lidze, obok najbiedniejszej w stawce Warty Poznań, może walczyć o miejsce na podium. Brzmi śmiesznie? Niedorzecznie? To dodajmy jeszcze, że następcą Banasika został… Mariusz Lewandowski, którego pogoniono z Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Witamy w Radomiu.
– Próbowaliśmy dać czas drużynie, żeby trener spróbował ją odbudować. Na wiosnę rezultaty były fatalne, jesteśmy praktycznie na przedostatnim miejscu. Gdybyśmy tak dalej grali i nie mieli punktów z jesieni, to byśmy spadli. Trzeba było jakoś reagować. Decyzja bolesna, ale per saldo wyjdzie na korzyść klubu, spowoduje, że będzie łatwiej budować przyszłość. Efekt beniaminka się skończył, Ekstraklasa nauczyła się Radomiaka, widać było, że z meczu na mecz jest coraz gorzej i nie bardzo było widać, jak wybrnąć z tej sytuacji. W mojej ocenie to nie jest specyfika Radomia i Polski, na całym świecie dzieje się tak, że jest potrzebne świeże spojrzenie na zespół, nowa siła witalna, bo po czterech latach następuje zmęczenie materiałem – mówił Sławomir Stempniewski na konferencji prasowej ogłaszającej zmianę na stanowisku trenerskim.
Chyba trzeba poważnie porozmawiać z włodarzami Manchesteru City, Liverpoolu czy Atletico Madryt. Klopp co prawda odejdzie, ale z własnej woli. A mógłby już dawno w “The Reds” nie pracować, gdyby tylko prezesem był poczciwy “Pan Sławek”. Na szczęście wciąż tę rolę sprawuje tylko w naszej ukochanej Ekstraklasie.
Aha, jakby co, to Mariusz Lewandowski (ku zaskoczeniu wszystkich), po roku już w Radomiu nie pracował. Średnia punktów wynosząca 1,29/mecz mówi sama za siebie. Nic, tylko przyklasnąć włodarzom Radomiaka i pochwalić trzeźwą ocenę sytuacji oraz spokojne, rozważne podejmowanie decyzji.
Michał Probierz (Bruk-Bet Termalica, 2021/22)
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć najkrótszej przygody na stołku trenerskim w ostatnich latach. Niespełna 48 godzin – tyle trwała praca obecnego selekcjonera reprezentacji Polski, Michała Probierza, w Bruk-Bet Termalice Nieciecza. Dlaczego?
Otóż, wyobraźcie sobie sytuację, w której podpisujecie umowę z pracodawcą, a w jej założeniach widnieje wasze stanowisko kierownicze. Macie zarządzać zespołem i mieć na jego kształt duży wpływ. A potem okazuje się, że zatrudniają kogoś, kto jednak w tej kwestii stanie nad wami. Tak było w Niecieczy. Michał Probierz oczekiwał dużego wpływu w sferze transferowej i tak też zakładał kontrakt. Zaraz po złożeniu podpisu jednak padła wiadomość, że dyrektor sportowy, Krzysztof Wróblewski, miał otrzymać większe pole manewru przy zarządzaniu klubem. Probierz, znany ze swojego charakteru, postanowił spakować walizki i wyjechać ze stadionu postawionego w polu kukurydzy jak najszybciej. Trochę jak w tym gifie z Simpsonami:
Michał Probierz w Bruk-Bet Termalice, wersja animowana. pic.twitter.com/4vsMyrUPqv
— Jakub Piątkowski (@piona93) January 8, 2022
Dwudniowa przygoda Probierza w Termalice jest czymś, o czym wspominać się będzie latami. Ale, jak pokazał dalszy obrót spraw, trzeba było uciec rychło w czas, żeby potem awansować z kadrą narodową na Euro 2024.
Michał Probierz prowadząc Bruk-Bet Termalikę nie przegrał ani jednego meczu.
Fakty. pic.twitter.com/MeN0H6VMoc
— Michał Sagrol (@michalchojnice) September 14, 2023
Kosta Runjaić (Legia Warszawa, 2023/24)
Wyszliśmy od Kosty Runjaicia, to na Koście Runjaiciu skończmy. Wtorkowe zwolnienie Niemca zszokowało całą piłkarską Polskę, zwłaszcza że Legia zaczęła wchodzić na falę wznoszącą. Fakt, nie było i nie jest to najlepsze wydanie “Wojskowych” w ostatnich latach, ale jednak udało się wyjść z grupy Ligi Konferencji Europy, a w lidze legioniści wciąż mają szanse na miejsce na podium. Mimo to, dyrektor sportowy Jacek Zieliński stwierdził, że kontynuacja współpracy z Runjaiciem byłoby większym ryzykiem niż zwolnienie go na siedem kolejek przed zakończeniem sezonu.
Kosta Runjaić przestał pełnić funkcję trenera Legii Warszawa.
Trenerze, dziękujemy i życzymy powodzenia w przyszłości.
➡️ https://t.co/vBapUtFcRb pic.twitter.com/M5cdjQZYLB
— Legia Warszawa 🏆 (@LegiaWarszawa) April 9, 2024
Były trener Pogoni Szczecin z całą pewnością będzie łakomym kąskiem na rynku trenerskim, a z jego warsztatem raczej nie musi martwić się o znalezienie pracy już latem. Być może nawet w Ekstraklasie. A jak poradzi sobie Goncalo Feio? Cóż, dopóki nie dojdzie do ustawki za boiskiem treningowym z Josue i Jędrzejczykiem, powinno być dobrze.
Przeczytajcie też: „Na Rumaku do tartaku”?