„Ukraina weźmie udział w Eurowizji 2022 zgodnie z planem – nadawca UA:Pershyi dostarczył organizatorom wszystkie niezbędne materiały potrzebne do rejestracji utworu „Stefania” grupy Kalush Orchestra. Do tej pory Ukraińcom nie udało się jeszcze nagrać live-on-tape, ale planują zrobić to niedługo. Ze względu na inwazję Rosji, miejscem nagrań nie będzie Kijów, a miasto bliżej polskiej granicy, gdzie sytuacja jest bezpieczniejsza. Źródła ukraińskie donoszą, że Kalush Orchestra pojawi się w Turynie na żywo dopiero w momencie, gdy Ukraina zwycięży wojnę. W przeciwnym razie wykorzystany będzie materiał z live-on-tape. Muzycy z Kalush Orchestra są aktualnie zaangażowani w wojnę na różnych frontach” – podaje Dziennik Eurowizyjny
Norwegia: Subwoolfer – „Give That Wolf A Banana”
Patryk Radzimski: Takie joke entry to ja rozumiem! Norweska propozycja nawet nie próbuje być ambitna – utwór oraz cała otoczka zostały utrzymane w humorystycznej konwencji. Nie ma tu jednak mowy o żadnym przypadku – wszystko zostało dokładnie przemyślane i przygotowane z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Kicz bijący z tego utworu jest intencjonalny i zdecydowanie nie przeszkadza. Poza tym Give That Wolf A Banana to serio dobra piosenka – szczególnie jeśli chodzi o instrumental i produkcję. Oglądając występy Subwoolfer, wyczuwam też spory potencjał na viral w maju. Jestem pewien, że Norwegia awansuje do finału, a tam osiągnie naprawdę spory sukces. Ocena: 4,5/5
Małgorzata Stasiak: Widząc przebranie artystów nie spodziewałam się tak dobrej piosenki! Jestem naprawdę mile zaskoczona. Odsłuchałam ją ponownie i to nawet kilka razy, co rzadko się zdarza, jeśli chodzi o piosenki Eurowizji. Myślę, że Norwegia może stać się moim ulubieńcem i wróżę jej wysokie miejsce w tegorocznym konkursie. Ocena: 5/5
Kamil Pacholczyk: Zdecydowanie jestem zaskoczony propozycją Norwegii. Nie jest to negatywne zaskoczenie, wręcz przeciwnie. Bardzo fajny vibe. Miniaturka przypominała mi lekko The Fox (What Does The Fox Say?), lecz tutaj aż chce się słuchać. Słuchałem jej kilka razy i za każdym razem zaskakiwała. Piosenka choć zapisze się na kartach historii Eurowizji, jestem ciekawy jak wysoko zajmie miejsce w finale. Ocena: 3.5/5
Emilia Gabler: Ha! Może mało to ambitne, ale póki co – zdecydowanie mój faworyt. Faktycznie kojarzy się z The Fox, ale tutaj instrumental czy wokal są naprawdę dobre. Ta piosenka na pewno nigdy nie miała być poważnym dziełem, tylko właśnie zagrać humorem, co zdecydowanie wyszło. Norwegia według mnie ma duże szanse na zajęcie wysokiego miejsca, może nie pierwszego, ale znajdzie się wysoko. Mnie już kupili. Ocena: 5/5
Aleksandra Wesołowska: Gdy tylko zaczęłam słuchać tego utworu w mojej głowie pojawiło się mnóstwo pytań. Nie spodziewałam się chyba usłyszeć takiego utworu i po pierwszym jego przesłuchaniu nie wiedziałam, co o nim myśleć. Chociaż sam tekst nie jest może wysokich lotów, a linia melodyczna skupia się głównie na jednym jej fragmencie, to uważam, że wykonanie jest dobre. Piosenka na pewno zrobi show na Eurowizji i zyska uznanie słuchaczy. Czy zyskała moje? Częściowo tak, ale nie jest to mój faworyt. Ocena: 3/5
Krystian Pabianiak: I tak się robi joke entry! Świetna energia, niesamowicie kreatywna choreografia, kostiumy, zabawne liryki, i, co być może najważniejsze, dobra piosenka. Widzę, że każdy zauważył już podobieństwo do braci Ylvisåker (odpowiedzialnych między innymi za hit przeszłości „What does the fox say”), ale jako fan ten dwójki pójdę o krok dalej ze śmiałym stwierdzeniem, że pod maskami mogą skrywać się właśnie oni… Bard i Vegard pochodzą właśnie z Norwegii, mają własny program w TV Norge i znani są z podejmowania przeróżnych wyzwań. Infiltracja Eurowizji pod przykrywką definitywnie brzmi jak coś ich kalibru. A jeśli nawet nie, widać tu dużą inspirację chłopakami, co podkreśla jeszcze pochodzenie z tego samego kraju. Definitywnie mój faworyt spośród luźniejszych piosenek, a o fikcyjne pierwsze miejsce w mojej głowie walczy obecnie z Brividi. Ocena: 5/5 bananów
Agnieszka Markocka: Powiem tak. Nie spodziewałam się takiego utworu po Norwegii, która już chyba na zawsze będzie kojarzyła mi się z Alexandrem Rybakiem i Fairytale. Niemniej jednak, jest to naprawdę zabawna propozycja: Norwedzy luźno podeszli do tematu i myślę, że ludzie to kupią. Utwór w jakiś sposób nawet buja i zdecydowanie widzę Norwegię w finale. Dla mnie jest to jednak po prostu zabawny utwór, który na pewno zapisze się w pamięci widzów, ale nie jest to zwycięzca: Norwegia zdecydowanie przyjechała się TYLKO bawić 😂 Ocena: 3.5/5
Finlandia: The Rasmus – „Jezebel”
Patryk Radzimski: Kiedy dowiedziałem się, że zespół The Rasmus będzie starał się o wyjazd na Eurowizję, dość mocno się podekscytowałem. Ich dyskografia (z przebojem In The Shadows na czele) jest nostalgiczną podróżą do dzieciństwa. Oczekiwania były spore, ale na szczęście się nie zawiodłem! Jezebel już od pierwszych akordów przywodzi na myśl typowy dla The Rasmus styl muzyczny. Jest to ciekawa, nieco przestarzała, ale przez to niesamowicie nostalgiczna propozycja. Refren wpada w ucho od pierwszego przesłuchania i zostaje na dłużej w głowie. Zawiodłem się jedynie na wykonie live i mam nadzieję, że w Turynie będzie on zdecydowanie lepszy. Finlandię czeka kolejny sukces! Ocena: 5/5
Małgorzata Stasiak: Zdecydowanie nie jestem fanką The Rasmus, a tym bardziej nie spodobał mi się wokal Lauri’ego Ylonen’a. Mimo, że piosenka jest bardzo energiczna to jest też, według mnie dość monotonna. Przyznam, że trochę się nudziłam, gdy ją słuchałam. Ocena: 1/5
Kamil Pacholczyk: Nie nie, jakoś nie przemawia do mnie ta piosenka w żaden sposób. Czuć energię i wokal, to nie ma tego czegoś co na Eurowizji jest pożądane. Raz odsłuchane i więcej nie będzie. Ocena: 1/5
Emilia Gabler: Osobiście bardzo lubię ten styl muzyki. O samym The Rasmus nigdy nie słyszałam, ale chyba pora nadrobić zaległości. Chociaż nie sądzę, żeby ten utwór zaszedł wysoko w Konkursie, wciąż jest bardzo dobrym kawałkiem. Zaraz dodaję go do playlisty na Spotify 😉 Ocena: 4.5/5
Aleksandra Wesołowska: Od momentu, gdy usłyszałam pierwsze akordy piosenki wiedziałam, że zdecydowanie nie będzie to mój ulubieniec. Nie jest to mój typ muzyki i całkowicie piosenka do mnie nie przemawia. Ocena: 1/5
Krystian Pabianiak: Strasznie zadziwia mnie kontrast pomiędzy występem a faktyczną piosenką. Chłopaki prawie umierają na scenie, robią potężne cardio, ściągają koszulki, miotają się na wszystkie strony jakby co najmniej urządzali mosh pit. Meanwhile piosenka jest tak jednostajna, generyczna i nieśmiała, że pomimo tego chaosu zanudza odbiorcę. Wokalista niestety tego nie udźwiga – ma świetną stylówkę i rusza się jak młody Jack Black, ale to wszystko wygląda jakby to było tylko na pokaz. Minimalna ilość substancji i napompowany występ. Szanuję natomiast, że Finlandia ponownie stawia na rock, chociaż zeszłoroczny Blind Channel miał nieco więcej do pokazania. Ocena: 2/5
Agnieszka Markocka: Nie ukrywam, że miałam duże oczekiwania co do tego zespołu, jak tylko usłyszałam, że startuje w samym preselekcjach. Niestety, troszkę się zawiodłam. Po zespole The Rasmus spodziewałam się więcej akcji, coś ciekawszego, a ten utwór po prostu ginie na tle innych propozycji, nie porównując już nawet do zeszłorocznej propozycji Finlandii. Ocena: 1/5
Czarnogóra: Vladana – „Breathe”
Patryk Radzimski: Ale to już było… i powraca co roku. Zawsze w konkursie pojawia się przynajmniej jedna ballada, której trudno cokolwiek zarzucić, a jednak nie robi na nas wrażenia. Czarnogórska propozycja idealnie wpasowuje się w ten schemat. Breathe to dobry utwór, okraszony świetnym wokalem i pompatyczną warstwą instrumentalną. Myślę jednak, że w 2022 roku taki zestaw nie zagwarantuje sukcesu. Vladana ma szansę na finał, ale tylko dzięki pomocy jurorów i bałkańskiej diaspory. Thank You, next! Ocena: 2/5
Małgorzata Stasiak: Piosenka jest poruszająca, a sam tekst zdecydowanie nawiązuje do obecnej sytuacji na świecie… Myślę, że każdy powinien choć na chwilę zatrzymać się nad słowami piosenki, bo jest naprawdę przepiękny i wzruszający. Polubiłam ten utwór, jednak mimo wszystko zdecydowanie bardziej wolę “Breathe” w wykonaniu Jax’a Jones’a. Ocena: 3/5
Kamil Pacholczyk: Sama piosenka jest poprostu prosta. Czekałem na jakiś większy boom w tym utworze i doczekałem się dopiero pod koniec, ale nie był to wybuch, lecz niewypał. Sam głos wokalistki jest czysty i piękny, jednak sam rytm do mnie nie przemawia. Ocena: 2/5
Emilia Gabler: Vladana ma przepiękny głos, to trzeba jej przyznać. Jednak ,,Breathe” według mnie nie ma szans na wielki sukces. Piosenka jest zbyt spokojna i monotonna. Pomimo mocnych momentów, raczej nie jest materiałem na show, a przecież nie samą melodią Eurowizja żyje. Mam wrażenie, że ten utwór wpisuje się w zbiór tych, których słuchamy w samochodzie, kiedy mamy naprawdę zły humor. Ocena: 3/5
Aleksandra Wesołowska: Wokal w tej piosence wygrywa wszystko. Gdyby nie głos Vladany, to piosenka zdecydowanie byłaby zbyt nudna. Wokalistka jednak pokazując swoje możliwości wokalne wybija i ratuje tę piosenkę. Sam utwór może nie do końca w moim stylu, ale jak najbardziej przyjemny dla ucha. Ocena: 3/5
Krystian Pabianiak: Montenegro wraca do Eurowizji po dwóch latach przerwy, ale niestety z niczym innowacyjnym czy zaskakującym. Klasyczna balladka, którą możemy spodziewać się zwykle po krajach bałkańskich. One nigdy nie plasują się dobrze; czasem pojedyncza wyłamie się do finału, ale i tam za daleko nie zajdzie. Ma swoje ciekawe momenty, wokalistka się stara, ale generalnie wprowadza odbiorcę raczej w stan senności. Ocena: 2/5
Agnieszka Markocka: wszyscy się zachwycają głosem, ale powiem szczerze: nie kupił mnie. Nie odmawiam talentu, ale brakuje mi jakiejś charyzmy albo czegoś przełomowego. Zdecydowanie nie mój typ muzyczny i uważam, że Czarnogóra w tym roku nie trafi do finału. Ocena: 1/5
Estonia: Stefan – „Hope”
Patryk Radzimski: Estonia to zdecydowanie pozytywne zaskoczenie! Choć westernowe klimaty raczej mnie nie jarają, Hope bardzo mi się spodobało. Stefan ma wyjątkowy głos, ujął mnie też sam utwór, jego przesłanie i klimat. Dodatkowo, już na poziomie preselekcji, zaprezentowano naprawdę niezły, dopracowany staging. Jestem na tak i liczę na top 10 w finale! Ocena: 5/5
Małgorzata Stasiak: Western i kowboje to raczej nie moje klimaty, ale ten utwór naprawdę mi się spodobał! Piosenka szybko wpada w ucho i jest bardzo rytmiczna. No i oczywiście głos Stefana jest powalający. Trzymam mocno kciuki za Estonię. Ocena: 4,5/5
Kamil Pacholczyk: Piosenka mnie urzekła. Zdecydowanie jeden z moich faworytów. Bardzo fajny vibe, rym a przede wszystkim głos Stefana. Jest to coś na co czekałem, choć czekam na występ w preselekcji. Można go troszkę ulepszyć, choć sama piosenka jest już bardzo dobra. Ocena: 4.5/5
Emilia Gabler: Mam wrażenie, że za często zakochuję się w głosach. W każdym razie, teraz stało się to samo. Utwór może nie do końca wpisuje się w moje gusta, ale ten głos! Stefan idealnie pasuje do tej piosenki, nadaje jej naprawdę niepowtarzalny klimat. Estonia zdecydowanie wyróżnia się na tle konkurencji. Trzymam kciuki w finale! Ocena: 5/5
Aleksandra Wesołowska: Jestem prawie pewna, że słyszałam już bardzo podobna piosenkę na którejś z poprzednich Eurowizji. Nie wiem, czy w Hope przemówił do mnie wokal Stefana, czy całość piosenki, ale zdecydowanie znajduje się ona wysoko na mojej osobistej liście faworytów! Ocena: 4/5
Krystian Pabianiak: Estonia ponownie chyli się ku trendowi wysyłania solowych męskich wokalistów przy minimalistycznym stagingu. Nie zadziałało to z Victorem Crone, kompletnie nie zadziałało z Uku Suviste, i myślę że i tym razem Stefan odpłynie w odmęty eurowizyjnego zapomnienia. Co dziwne, piosenka przy pierwszym przesłuchaniu jest całkiem fajna – są te kowbojskie rytmy, trochę taka radiowa, ogólnie super. Problem polega na tym, że jest bardzo zapominalna. Już trzeci raz jej słucham i wydaje mi się jakbym nigdy jej nie słyszał, a zarazem od zawsze ją znał. Nie dlatego, że jest tak wyjątkowa, a właśnie że brzmi jak wszystko. Szum. Radio. Jest mnóstwo piosenek o tej samej strukturze i zlewa się w to jedną, abominacyjną papkę popowej muzyki. Dodatkowy plus – wygląda jak zaginiony brat Freddiego z ESC 2016. Ocena: 2/5
Agnieszka Markocka: nie no, błagam. Hope swoim klimatem przypomina mi piosenkę do dziwnego, starego filmu, który docelowo miał być westernem, ale w trakcie nagrywania reżyser stwierdził, że chce iść w kierunku superbohaterów. Nie zdziwię się, jak w Turynie na scenie pojawi się koń. Głos Stefana nie jest zły, ale cała piosenka brzmi jak wymieszanie kilku rzeczy, które ze sobą nie pasują. Ocena: 1/5
Dania: Reddi – „The Show”
Patryk Radzimski: Początek utworu The Show mnie zaintrygował. Niestety im dłużej, tym gorzej. Piosenka jest chwytliwa, ale irytująca. Brzmi też bardzo oldschoolowo, lecz tutaj nie jest to atutem, tak, jak w przypadku Finlandii. Zmęczyłem się, słuchając tego utworu i przyglądając się występowi. Dania bez awansu. Ocena: 1,5/5
Małgorzata Stasiak: Przez cały utwór miałam wrażenie, że gdzieś już to słyszałam. Piosenka jest poprawna, ale to tyle co mogę o niej powiedzieć. Ocena: 2,5/5
Kamil Pacholczyk: Tutaj mamy bardzo przyjemne połączenie fortepianu z gitarami i w sumie na tym się kończy. Piosenka nie jest zła, ale nie jest też jakaś wyśmienita. Życzę jej powodzenia, no ale wielkiego sukcesu to nie odniosą. Ocena: 3/5
Emilia Gabler: I kolejna piosenka do jazdy samochodem w deszczu. I to absolutnie nie jest zarzut czy krytyka, po prostu niektóre utwory nie nadają się na eurowizyjną scenę. Myślę, że sama wrócę do tego utworu, jednak patrząc w kontekście Konkursu, nie wróżę nawet awansu. Chciałabym jednak docenić wokal, bo naprawdę – w pierwszych sekundach łapie za serce, chwilę później mocno uderza. Brawo! Ocena: 3.5/5
Aleksandra Wesołowska: Po raz kolejny piosenka, którą zdaje mi się, że już gdzieś słyszałam. Tym razem jednak (nie jak w przypadku poprzednika) zupełnie nie przypasowała mi do gustu. Wydaje mi się też, że na samym konkursie nie będzie ona wysoko. Ocena: 2/5
Krystian Pabianiak: Kolejny zespół, który pomyślał, że lata 2000’ dobrze się sprzedadzą. Sama piosenka przechodzi przez dziwną transformację i dewoluuje w generyczny radiowy pop, którego szczerze ciężko się słucha. Nawet stylizacje celują w demografię sprzed kilku dekad. Nie do końca rozumiem skąd wziął się ten trend na tegorocznej ESC, ale tak czy siak występ nie reprezentuje sobą nic specjalnego. Ocena: 1,5
Agnieszka Markocka: Co się stanie, jak wymieszany Perrie Edwards, Miley Cyrus, Ellie Goulding i dorzucimy piosenkę w stylu zeszłorocznej Bułgarii, dołączając klimat Avril Lavigne? Otrzymamy tegoroczną propozycje Danii. Absolutnie jestem na nie, momentami brzmi nawet jak tani utwór z filmów dla nastolatków. Ocena: 0/5