Lato 2020 w muzyce – podsumowanie

Rok 2020 przejdzie do historii, jako pełen nieprzewidzianych, często smutnych i tragicznych wydarzeń. Wiele obszarów codziennego i zawodowego życia uległo zmianom lub zostało na jakiś czas zahamowane. Na szczęście muzycy postanowili umilić nam ten trudny czas swoją twórczością i nie zrezygnowali z wydawania nowych utworów oraz albumów. Okres wakacyjny obfitował w wiele interesujących, muzycznych premier.

Przeglądając tegoroczne, letnie wydania, przygotowałem listę tych najciekawszych i godnych przesłuchania. Jest to jednak subiektywne zestawienie, dlatego wśród poleconych materiałów znalazły się głównie popowe produkcje, które najzwyczajniej towarzyszyły mi podczas tegorocznych wakacji i znalazły się w moich playlistach.

Czerwiec

Końcówka czerwca i jednocześnie rozpoczęcie lata, upłynęły pod znakiem Jessie Ware i jej czwartego studyjnego albumu, zatytułowanego „What’s Your Pleasure?” Brytyjska piosenkarka postanowiła tym razem odejść od swojego sztandarowego, nieco melancholijnego brzmienia i zabrać słuchaczy w taneczną podróż. Płyta jest przepełniona elektronicznymi dźwiękami disco, house i idealnie wpisuje się w królujący ostatnio trend nostalgicznych powrotów do lat 70. i 80. Okazało się, że kojący, ale zrazem silny wokal Ware świetnie współgra z euforycznymi, tanecznymi aranżacjami. Największymi atutami albumu są jego spójność oraz konsekwentne, udane nawiązywanie do przeszłości i wyciąganie z niej tego, co najlepsze.

Ulubione utwory: Save a Kiss, What’s Your Pleasure?, Spotlight, Soul Control

Lipiec

Wśród lipcowych premier warto zwrócić uwagę na album „Legends Never Die”, autorstwa Juice WRLD. Jest to trzecie, pierwsze pośmiertne, wydawnictwo amerykańskiego rapera. Mimo, że na co dzień raczej omijam tego typu brzmienia, ta płyta przypadła mi do gustu. Najmocniejszymi punktami krążka są świetne współprace z artystami, reprezentującymi różne gatunki.  Wśród nich znaleźli się m.in. Marshmello, Halsey, The Weeknd, czy Trippie Red. Album jest dobrą mieszanką rapu, hip – hopu  i trapu. Na pochwałę zasługują całkiem niezłe, momentami poetyckie teksty oraz nieprzesadzona, solidna produkcja.

Ulubione utwory: Wishing Well, Come & Go, Life’s A Mess

Kolejną produkcją, która niespodziewanie podbiła listy przebojów w lipcu, jest siódmy krążek Taylor Swift, pt. „folklore”. Artystka wydała go bez wcześniejszych zapowiedzi i odeszła od standardowych, popowych kompozycji, na rzecz bardziej dojrzałych, lirycznych utworów, posiadających nieco alternatywne brzmienie. Choć płyta może dla niektórych wydawać się nudna, zbyt monotonna, to zachęcam każdego do przesłuchania jej choć raz. Myślę, że melancholijne, akustyczne dźwięki serwowane przez Swift, świetnie sprawdzą się podczas długich, jesiennych wieczorów. Fanom dobrych, pełnych metafor tekstów, opowiadających często złożoną historię, polecam zagłębić się w warstwę liryczną albumu. Taylor po raz kolejny udowodniła, że jest jedną z najlepszych autorek tekstów ostatnich lat.

Ulubione utwory: exile, august, betty, cardigan

Sierpień

Ósmy miesiąc tego szalonego roku, okazał się najgorętszym i przepełnionym dobrymi premierami. Pierwszą z nich była EP-ka australijskiego piosenkarza Troye’a Sivana, zatytułowana „In A Dream”. Mini album zawiera sześć utworów, utrzymanych głównie w stylistyce dance – popu. Wydawnictwo to zbiór szczerych i błyskotliwie napisanych piosenek, będących zapisem szybko zmieniających się przeżyć i emocji, towarzyszących artyście podczas pandemii i kwarantanny. Album przypadnie do gustu fanom poprzednich dzieł Sivana i każdemu, kto docenia solidnie wyprodukowany pop.

Ulubione utwory: Easy, IN A DREAM, STUD, Take Yourself Home

Kolejną ciekawą premierą było wydawnictwo Duy Lipy, pt. „Club Future Nostalgia”, stworzone we współpracy z DJ-ką „The Blessed Madonna”. Album jest zremiksowaną wersją hitowej płyty wokalistki, która miała premierę w marcu. Oprócz kilku bonusowych utworów, znalazły się tutaj także niespodziewane kolaboracje (Madonna, Missy Eliot, Gwen Stefani, Mark Ronson), a do pracy przy remiksach zaproszeni zostali najlepsi producenci i DJ-e z całego świata. Choć uważam, że większość kawałków wypada lepiej w swojej oryginalnej wersji, to album jest świetnym dodatkiem i alternatywą dla miłośników odważnych, klubowych brzmień.

Ulubione utwory: Love is Religion (The Blessed Madonna Remix), Don’t Start Now (Yaeji Remix), Levitating feat. Madonna, Missy Eliot (The Blessed Madonna Remix)

Polecam również piąty album amerykańskiej wokalistki Katy Perry, pt. „Smile”. Płyta to tak naprawdę zbiór chwytliwych, popowych perełek. Wielu zarzuca Perry, że nie rozwija się i tworzy od lat podobną do siebie muzykę. Uważam jednak, że czasem warto pozostać  przy tym, co wychodzi nam najlepiej. „Smile” to kawał porządnego popu, przepełniony optymistycznymi, podnoszącymi na duchu utworami, które świetnie odnajdą się w radiu i na parkietach klubów.

Ulubione utwory: Tucked, Not The End Of The World, Never Really Over, Champagne Problems

Wrzesień

Ostatnia letnia premiera, która na pewno zostanie ze mną na dłużej, to pierwszy album Avy Max, zatytułowany “Heaven & Hell”. Młoda wokalistka stała się popularna dwa lata temu, za sprawą wielkiego hitu „Sweet But Psycho”. Po wydaniu kilku kolejnych, równie przebojowych singli, w końcu udało jej się skompletować materiał na debiutancką płytę. Krążek podzielony jest na dwie części i skupia się na teorii dualizmu, prezentując tym samym lżejsze, optymistyczne kompozycje (Heaven) oraz mroczniejsze, bardziej drapieżne utwory (Hell). Na próżno szukać tu tzw. „zapychaczy”. Album od początku do końca przepełniony jest świetnie wyprodukowanymi, chwytliwymi utworami, które z pewnością podbiją listy przebojów.

Ulubione utwory: H.E.A.V.E.N, OMG What’s Happening, Kings & Queens, Take You To Hell

Z rodzimego podwórka

W wakacyjnym podsumowaniu nie mogę pominąć również najgorętszej premiery na polskim rynku muzycznym. Mam na myśli oczywiście dwie płyty, które na przełomie sierpnia i września wydał Taco Hemingway. Mowa o krążkach zatytułowanych „Jarmark” i „Europa”. Krążki zebrały mieszane recenzje wśród krytyków. Muszę przyznać, że również nie należą one do moich ulubionych w dorobku rapera. Nie oznacza to jednak, że są złe. „Jarmark” porusza wiele istotnych dla kraju kwestii, od polityki, po życie społeczne i poglądy Polaków. Z kolei „Europa” jest bardziej różnorodna w tematyce i lżejsza w brzmieniu – wygrywa  w tym pojedynku, jeżeli chodzi o mnie.

Ulubione utwory: Polskie Tango, Influenza, Dwuzłotówki Dancing, Grand Prix, Ortalion, WWA Nie Berlin

Zdjęcia: www.pixabay.com

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe