Bayern Monachium – podsumowanie pierwszej połowy sezonu

Powoli kończy się styczeń, a co za tym idzie, czas podsumować pierwszą część sezonu Bundesligi w wykonaniu lidera – Bayernu Monachium. Jak wypadł zespół z Bawarii, a przede wszystkim jak zaprezentował się trener Vincent Kompany?

Hallo Vincent!

29 maja 2024 roku Bayern Monachium oficjalnie ogłasza byłego już trenera Burnley jako swój nowy nabytek. Wybór wydawał się nieco kontrowersyjny ze względu na inne opcje wolne na rynku. W mediach mogliśmy czytać plotki na temat potencjalnego powrotu Juliana Nagelsmanna, przyjścia Roberto De Zerbiego, bardziej realnego ruchu, czyli Sebastiana Hoenessa z VFB Stuttgart, a nawet ogromnego powrotu, jakim byłoby ponowne przywitanie na ławce trenerskiej Hansiego Flicka. Włodarze Dumy Bawarii podjęli decyzję o rozpoczęciu współpracy z mało doświadczonym, jednak obiecującym szkoleniowcem i to w nim pokładali swoje nadzieje na sukces w sezonie 24/25, po roku posuchy za kadencji Thomasa Tuchela. 

Letnie okienko stanęło otworem

Nowy trener wiążę się z nową wizją na grę i nowym zapotrzebowaniem w zawodników, więc zmiany w kadrze były nieuniknione. Przed przyjściem Belga z klubem miał pożegnać się Dayot Upamecano, którego poprzedni sezon w Bayernie był najgorszym w dotychczasowej przygodzie z klubem. Vincent Kompany wydał inną decyzję: Upamecano zostaje, a z klubem żegna się Matthijs de Ligt. Holenderski środkowy obrońca podczas 2-letniego pobytu w Monachium nie wykazał pełni swojego potencjału, a jego wysoka pensja wynosząca ok. 15 milionów rocznie pomogła odciążyć listę płac. Holender przywitał się z nowym klubem – Manchesterem United, a poza nim do czerwonej części Manchesteru udał się także Noussair Mazraoui, który w Monachium spędził tyle samo czasu, co kolega z drużyny. Definitywnie z drużyną Kompany’ego pożegnał się także Malik Tillman, który po okresie wypożyczenia został wykupiony przez PSV Eindhoven. 

Wietrzenie szatni wiąże się nie tylko ze sprzedażą, ale i kupnem, a Die Roten tego lata prężnie pracowali nad transferami. Największym transferem okazał się Michael Olise. Francuski skrzydłowy został ściągnięty za 53 miliony euro z angielskiego Crystal Palace. Kolejnym zawodnikiem sprowadzonym z Premier League został także Joao Pãlhinha. Bayern Monachium oraz Fulham prowadziły rozmowy w trakcie zimowego okienka, jednak wówczas nie udało się porozumieć, co do kwoty transferu. Latem 2024 roku wyniosła ona 51 milionów euro. Ten transfer miał wzmocnić i poszerzyć kadrę na środku pola bawarskiej ekipy.

Po odejściu de Ligta oraz źle prezentującym się sezonie 23/24, na środku obrony potrzeba było zmian. Kibice oczekiwali ściągnięcia światowej klasy środkowego obrońcy. Bardzo blisko przyjścia był zawodnik Bayeru Leverkusen Jonathan Tah, jednak rozmowy spełzły na niczym. Bayern postanowił sięgnąć po innego przedstawiciela Bundesligi, solidnego obrońcę, który dopełni kadrę. Ostatecznie postawiono na Hirokiego Ito z VFB Stuttgart. Dodatkowo na stałe w klubie został Eric Dier, który wcześniej był wypożyczony na pół sezonu z Tottenhamu. 

Wymarzony start

Nowy trener w pierwszym spotkaniu o stawkę nie miał trudnego zadania. Bayern pokonał drugoligowe SSV Ulm 4:0. Poszło łatwo, szybko i przyjemnie. Pierwsze 3 zwycięstwa w pierwszych 3 meczach w Bundeslidze z bilansem 11:3 musiały dawać powody do dumy i zadowolenia. Podobnie było w pierwszym meczu nowego formatu Ligi Mistrzów, w którym Bawarczycy rozgromili na swoim boisku Dinamo Zagrzeb 9:2. Jedynym powodem do rozterek mogły być bardzo łatwo stracone bramki, które wprowadziły lekki niepokój w szykach ekipy Vincenta Kompany’ego. Pierwsze poważne starcie odbyło się 28 września, kiedy na Allianz Arenę przyjechał Xabi Alonso razem ze swoim Bayerem Leverkusen. Mecz zakończony jednobramkowym remisem pozwolił zakończyć okres sierpień-wrzesień bez porażki.

Październikowe problemy

Miesiąc rozpoczął się fatalnie – drugie starcie w Lidze Mistrzów zakończyło się niespodziewaną porażką na angielskiej ziemi z Aston Villą. Monachijczycy wracali do domu z pierwszym przegranym meczem w sezonie, wynikiem 1:0. Powrót na boiska Bundesligi nie był tym wymarzonym, ponieważ na wyjeździe stracili 2 punkty w doliczonym czasie gry. Promyczkiem nadziei na poprawę dyspozycji była wysoka wygrana w kolejnej kolejce, kiedy Harry Kane (hat-trick w tym meczu) i spółka rozgromili 4:0 VFB Stuttgart. Nadzieja legła w gruzach, gdy na Stadionie Olimpijskim w Barcelonie gospodarze przejechali się po drużynie Kompany’ego. 4:1 to wynik, po którym Hansi Flick wraz ze swoimi zawodnikami mógł cieszyć się ze zwycięstwa nad swoją byłą ekipą. Po raz kolejny trzon środka obrony, który został w klubie złożony z Dayota Upamecano oraz Kim Min-jae popisał się niechlubnymi zagrywkami, dużą nerwowością i bardzo elektrycznymi reakcjami.

Kibice Die Roten zaczęli wylewać swoje żale odnośnie postawy obrońców oraz Kompany’ego. Oberwało się również włodarzom klubu, którzy nie sprowadzili klasowego środkowego obrońcy. Bayern z podkulonym ogonem oraz drugą porażką w trzech meczach LM wrócił do Monachium. Październik ekipa z Säbener Straße zakończyła miękkim lądowaniem po dwóch wygranych na wyjeździe 0:5 oraz 0:4 kolejno z VFL Bochum w Bundeslidze oraz FSV Mainz w Pucharze Niemiec.

Listopad ustabilizowaniem formy

Sezon trwał dalej, a ekipa prowadzona przez belgijskiego szkoleniowca pokazała, że dwie wygrane pod koniec października nie były przypadkiem. Listopad był kolejnym miesiącem bez porażki. 10 na 12 punktów zdobytych w Bundeslidze oraz 6 na 6 w Lidze Mistrzów sprawiły, że kibice Bayernu musieli uznać ten okres za udany. Bilans bramkowy wyniósł 10:1, co pokazało, że Kompany podjął dobrą decyzję, pozostając przy głównym duecie na środku obrony. Warto dodać, że Koreańczykowi udało się nawet zdobyć nagrodę zawodnika meczu za spotkanie z PSG w Lidze Mistrzów, wygrane przez Bawarczyków 1:0 właśnie po golu Kima. Zwycięstwo nad drużyną ze stolicy Francji można uznać za pierwszą wygraną w starciu z bardzo poważnym rywalem.

Zaledwie po 4 dniach miał miejsce pierwszy Der Klassiker. Mecz odbył się na Signal Iduna Park, a zebrani na stadionie kibice byli świadkami dwubramkowego remisu. Obie drużyny czuły niedosyt po takim wyniku, w szczególności ekipa przyjezdna. Bayern miał większe posiadanie piłki, więcej sytuacji i celnych strzałów, jednak to wszystko nie pozwoliło na wywiezienie trzech punktów ze stadionu największego rywala. Powodem do obaw Monachijczyków było także opuszczenie boiska przez Harry’ego Kane’a w 33. minucie z powodu kontuzji. Kolejny istotny mecz pod względem wizerunkowym, jak i prestiżowym nie został przez Bawarczyków wygrany. Kolejny, mały, ale jednak minus wędruje na kartkę w notesie z nazwiskiem “Kompany”.

Nadchodzi zima

Grudzień przywitał kibiców Gwiazdy Południa bardzo ozięble. Potwierdzona kontuzja najlepszego strzelca drużyny – Harry’ego Kane’a i pauza na co najmniej 2/3 tygodnie, a także kontuzja Manuela Neuera. Do tego drugie w tym sezonie starcie z Aptekarzami, tym razem w Pucharze Niemiec i skromna, ale bardzo bolesna porażka 1:0, przez którą doszło do pierwszej utraty szansy na tytuł w bieżącym sezonie. Ból był jeszcze większy ze względu na przebieg meczu. Mimo tego, że Bayern już od 17. minuty, po fatalnym błędzie Manuela Neuera grał w dziesiątkę, to strata bramki nastąpiła dopiero w 69. minucie. Do końca meczu Bawarczykom udało się dojść do kilku sytuacji, a w powietrzu długo wisiał remis. 

Trzy mecze z rywalami z wyższej półki z rzędu i Kompany osiągnął każdy możliwy wynik: 1:0 z PSG, 1:1 z BVB i 0:1 z Bayerem. Po tym niemiłym starcie miesiąca na moment do Monachium przyszły cieplejsze temperatury. Wygrana 4:2 z Heidenheimem oraz w ostatnim w 2024 roku meczu Ligi Mistrzów 5:1 z Szachtarem Donieck, pozwoliła Bayernowi zakończyć rok na 10. pozycji w fazie ligowej. Brak lidera klasyfikacji strzelców ligi niemieckiej bardzo odbił się na drużynie, co udowodniła 14. kolejka Bundesligi. Wyjazd do Moguncji przyniósł pierwszą ligową porażkę w sezonie – piłkarze Kompany’ego wrócili do siedziby klubu po wyniku 2:1 dla gospodarzy.

Powrót Kane’a przyniósł wysokie zwycięstwo 5:1 na RB Lipskiem, mimo tego, że Anglik nie umieścił piłki w siatce, to miał duży wpływ na funkcjonowanie drużyny. Początek 2025 roku to dwie kolejne wygrane: 1:0 z Borussią Mönchengladbach oraz wysokie 5:0 z TSG Hoffenheim. Tym akcentem Die Roten doszli dokładnie do połowy sezonu Bundesligi.

Wnioski

Głównym wnioskiem, który nasuwa się, śledząc wyniki Bayernu, jest brak regularności w starciach z rywalami z najwyższej półki oraz brak stanięcia na wysokości zadania. Belg na pewno będzie bacznie obserwowany przez kibiców w przypadku najbliższego starcia podobnej wagi, które odbędzie się 15 lutego z Bayerem Leverkusen.

Element, który był zmorą Bayernu na początku sezonu, to ewidentnie środek obrony. Koreańsko-francuski duet środkowych obrońców nie współgrał ze sobą, często zdarzały im się błędy i wyglądali bardzo niepewnie na boisku, szczególnie Dayot Upamecano. Upór przy tym ustawieniu jednak opłacił się.

Vincent Kompany, który w swoich najlepszych latach był jednym z czołowych środkowych obrońców na świecie, zna się na swoim fachu i dzięki dobrym wskazówkom defensywa Die Roten zaczęła wyglądać jak twierdza. Udowadnia to najniższa ilość straconych bramek po 17 kolejkach, bowiem w siatkę Bayernu piłka wpadła jedynie 13 razy. W tym miejscu warto również wspomnieć o formacji ofensywnej, gdzie króluje Harry Kane. Do tej pory w 22 meczach we wszystkich rozgrywkach strzelił 22 gole i zaliczył 10 asyst

Allianz Arena nie jest jednak krainą mlekiem i miodem płynącą, ma też swoje mankamenty i słabsze ogniwa. Bez dwóch zdań przez pierwszą połowę sezonu należał do nich Leroy Sane. Niemiec w 21 meczach zaliczył 7 goli i asystę. Vincent Kompany pomimo wielu wątpliwej jakości występów dawał mu dużo szans na granie, a ten zawodził raz po razie. Promykiem nadziei może być występ w 17. kolejce, kiedy zawodnik zdobył dublet. Nadchodzące miesiące to więc idealny czas na ustabilizowanie formy i polepszenie swoich statystyk.

Drugim skrzydłowym z niezbyt udanym okresem jesienno-zimowym jest Kingsley Coman. Mimo słabszych liczb od Sane (4 gole i 2 asysty w 21 meczach), bardzo często optycznie wyglądał lepiej od swojego kolegi i kreował zdecydowanie więcej sytuacji podbramkowych. Niestety, Francuz miał problemy z celownikiem i często nie trafiał w bramkę w kluczowych sytuacjach. 

Podsumowanie

Kibice Die Roten oraz władze klubu są zadowoleni z tego jak wygląda ich drużyna. Zawodnicy, którzy odgrywają najważniejszą w tym wszystkim rolę, chwalą Belga za profesjonalizm, etykę pracy i osobowość. Wiosna w wykonaniu Bawarczyków zapowiada się więc naprawdę dobrze.

Najważniejszy jest fakt, że Bayern to obecnie indywidualny lider Bundesligi z 4-punktową przewagą nad Bayerem Leverkusen. Sytuacja ta zapowiada ciekawą walkę na resztę sezonu i szansę na wygranie ligi. Bawarczycy nadal mają realną możliwość na bezpośrednią kwalifikację z fazy ligowej Ligi Mistrzów, a co za tym idzie spokojniejszą przeprawę w fazie pucharowej, gdzie przy obecnej formie będą mogli namieszać i powalczyć o trofeum, które ostatni raz zdobyli w pandemicznym 2020 roku.

Czytaj też: https://flesz.amu.edu.pl/aktualnosci/kariera-ponad-wszystko-recenzja-filmu-wolny-strzelec/

Obserwuj nas na YT! https://www.youtube.com/@makingofFlesz

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe