Warta Poznań, czyli jak zepsuć sobie humor przed świętami

Warta Poznań wyjazdowym remisem z Pogonią Szczecin zakończyła rundę jesienną PKO Bank Polski Ekstraklasy. Przerwę zimową spędzi w strefie spadkowej. Jak przebiegał jej ostatni mecz w rundzie jesiennej i jak w całości wyglądała ona w jej wykonaniu?

Czy warto było szaleć tak?

Warta przystępowała do spotkania z Pogonią z pozycji outsidera. Zdecydowanym faworytem była drużyna gospodarzy. Wicelider PKO BP Ekstraklasy jest jednym z głównych kandydatów do zdobycia Mistrzostwa Polski. Zwycięstwo w meczu z drużyną ze strefy spadkowej jest dla takiego klubu obowiązkiem.

Pierwsza połowa była wyrównana. Żadna z drużyn nie stworzyła sobie stuprocentowej okazji na zdobycie bramki. Przy piłce zdecydowanie częściej przebywała ekipa gospodarzy. Nie przekładało się to jednak na ilość stworzonych sytuacji, gdyż oba zespoły oddały tyle samo strzałów.

Dobrze funkcjonowała defensywa „Zielonych”, skutecznie neutralizowali ataki gospodarzy, czego efektem był brak celnych strzałów Pogoni i bezbramkowy remis po pierwszej części spotkania.
W ofensywie zdecydowanie wyróżniał się Szymon Czyż. Piłkarz gości zostawił dużo serca na boisku
i wygrywał stykowe pojedynki z rywalami ze Szczecina. To właśnie on oddał najgroźniejszy strzał
w pierwszej połowie.

 

Długa część drugiej połowy, z resztą tak jak cała pierwsza, była nudna niczym trwająca pół godziny podróż komunikacją miejską, gdy zapomnisz o tym, aby zabrać ze sobą słuchawki.

Obu drużynom w ofensywie brakowało dokładności, co skutkowało brakiem dobrych okazji strzeleckich oraz chęci do życia u widzów. Zmieniło się to w 73. minucie. Błąd obrońcy Pogoni, Konstantinosa Triantafyllopoulosa, wykorzystał Robert Ivanov i asystował przy 5. bramce Adama Zrelaka w tym sezonie.

Bramka podziałała na drużynę gospodarzy niczym płachta na byka. Pod bramką Adriana Lisa zaczęło robić się gorąco. Pogoni nie udało się jednak doprowadzić do remisu i Warta pierwszy raz w tym sezonie może cieszyć się drugim zwycięstwem z rzędu. Brzmi pięknie, prawda? Niestety, nie ma to nic wspólnego z prawdą. W ostatniej minucie meczu po rzucie rożnym Pogoń wyrównała i zapisała sobie cenny punkt w ligowej tabeli. Strzelcem bramki został główny aktor tego spotkania – Triantafyllopoulos. Warta ewidentnie nie ma w tym sezonie szczęścia do końcówek spotkań.

Po tym spotkaniu można jednak wyciągnąć wiele pozytywów. Piłkarze stawili czoła jednej z najlepszych ekip w kraju i nie wyglądali na jej tle gorzej. Jest to dobry prognostyk przed przygotowaniami do rundy wiosennej.

Bywało lepiej

Bądźmy ze sobą szczerzy. Nie ma w tej chwili żadnej osoby, która mogłaby uznać jesień w wykonaniu Warty za udaną. Zespół, który wciąż musi rozgrywać mecze domowe w Grodzisku Wielkopolskim, nie był w stanie dorównać swoim dokonaniom z zeszłego sezonu. Kończy on rundę jesienną
w strefie spadkowej.

Początek sezonu nie zapowiadał jednak, że „Swojska Banda” Piotra Tworka będzie zajmować tak niską pozycję. Warta była taką samą drużyną, jaką była w sezonie 2020/21, czyli nastawioną defensywnie, czekającą na błędy rywali i wypatrującą w tym swojej nadziei na zwycięstwo. Po pierwszych trzech kolejkach miała na koncie dwa remisy i zwycięstwo.

Niestety, były to tylko miłe złego początki. Stwierdzenie, iż Warta zawodziła, byłoby eufemizmem.
W kolejnych dziesięciu spotkaniach „Zielonym” udało się zdobyć tylko jednego (!) gola w meczu
z Jagiellonią.

Najlepszy strzelec drużyny – Adam Zrelak, kończy rundę z zaledwie 5. trafieniami na koncie. Brak skuteczności oraz pomysłu na to, jak wyjść z kryzysu zaowocował zwolnieniem trenera Tworka, który dwa sezony temu dokonał awansu będącego wielkim zaskoczeniem dla wielu sympatyków polskiej piłki. Po jego zwolnieniu zespołowi udało się wygrać mecz z Piastem Gliwice. Do zwycięstwa „Zielonych” poprowadził dotychczasowy asystent trener – Adam Szała. Była to dopiero druga wygrana Warty w sezonie.

 

Stery tonącego okrętu przejął Dawid Szulczek – trener, który dotychczas prowadził drugoligowe Wigry Suwałki. Pod jego wodzą „Zieloni” zaczęli strzelać więcej. Nowy szkoleniowiec stara się zaimplementować inny sposób gry. W wygranym meczu ze Śląskiem Wrocław Warciarze przeszli na system z trójką obrońców i stworzyli sobie więcej okazji niż w dotychczasowych spotkaniach. Jest to dobra wróżba przed rundą wiosenną, w której „Zieloni”, prawdopodobnie do ostatniej kolejki, będą walczyć o utrzymanie.

Problemy kadrowe

Pomimo słabych wyników, wiele osób nie ma pretensji do Piotra Tworka za formę, którą prezentowali Poznaniacy. Drużyna miała wiele problemów niezależnych od niego samego.

Dyrektorowi ds. sportowych nie udało się dostarczyć zawodnika na poziomie Makany Baku, który w zeszłym sezonie ciągnął „Zielonych” za uszy. Jayson Papeau grał na tyle źle, że dziennikarze nazywali go ironicznie „ulubionym transferem lata”. Pomimo dobrego wejścia w sezon zawodził Milan Corryn. Brakowało również zawodnika, który dobrze poradziłby sobie z obsadą pozycji młodzieżowca. Wiktor Pleśnierowicz jeszcze przed sezonem złapał kontuzję, która wykluczyła go z gry w tej kampanii. Szymon Czyż oraz Konrad Matuszewski pod wodzą ówczesnego szkoleniowca nie prezentowali się tak, jakby chcieli tego kibice. W porównaniu do ubiegłego sezonu, w którym trener Tworek miał do dyspozycji Macieja Żurawskiego oraz Daniela Bielicę, obecni młodzieżowcy wypadli .

Czy Warto było zwolnić trenera Tworka? Czy Dawid Szulczek będzie w stanie utrzymać drużynę
w Ekstraklasie? Na te pytania odpowiedź otrzymamy za kilka miesięcy.

Więcej tekstów podsumowujących mecze w zakładce Sport.

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe