Ulubieńcy działu Flesz Kultura – film

Poruszające romanse, przejmujące dramaty, bawiące do łez komedie… Czas na ulubieńców działu Flesz Kultura w kategorii film. Sprawdźcie, co najchętniej oglądamy i poznajcie nas lepiej!

Kolejny tydzień, kolejny ranking. Po ulubionych albumach muzycznych, Flesz Kultura zdradza, na jakie produkcje filmowe warto zwrócić uwagę, lub odświeżyć po latach. Przekrój jest szeroki – najróżniejsze gatunki, kultowe klasyki i nowsze hity filmowe. Kto wie, może znajdziecie coś dla siebie!

Filmowa przeprawa na start!

Karolina Prządka wybrała film Władca Pierścieni: Powrót króla, reż. Peter Jackson

Świetne zwieńczenie filmowej trylogii! Nie jest to jedynie opowieść o niziołkach usiłujących zniszczyć złowrogi pierścień, ale kultowa już saga, mająca miliony fanów na całym świecie. Przynajmniej raz w roku staram się zrobić sobie maraton z wersjami reżyserskimi wszystkich części, bo naprawdę jest na co popatrzeć (sam „Powrót króla” to ponad 4 godziny rozrywki!). Pierwszy film z serii zadebiutował 20 lat temu, ale jakością efektów specjalnych niewiele odbiega od współczesnych produkcji – mnóstwo scen akcji do dziś uchodzi za wzorcowe. Na pochwałę zasługuje też genialna muzyka skomponowana przez Howarda Shore’a oraz naprawdę świetnie dobrani aktorzy (niejeden raz wzdychałam do Aragorna czy Legolasa). Prawdziwą perełką są sceny batalistyczne, które zostały tak dobrze ukazane, iż niemal można poczuć się ich uczestnikiem. Nie dziwi więc fakt, że film otrzymał aż 11 Oscarów, czyli najwięcej w historii kina (na równi z filmem „Titanic” oraz „Ben Hur”). Co tu dużo mówić – arcydzieło! Jeśli ktoś nadal nadal nie widział żadnej części „Władcy Pierścieni”, to gorąco zachęcam, aby przenieść się w świat bajeczny Śródziemia i pokochać tak bardzo, jak miliony innych osób, w tym ja.

Patryk Radzimski wybrał film Tamte dni, tamte noce, reż. Luca Gaudagnino

Upalne lato 1983, zapierające dech w piersiach krajobrazy północnych Włoch, tętniące namiętnością uczucie, problemy odkrywania własnych pragnień i upodobań… Takimi skojarzeniami opisałbym krótko dzieło, które wybrałem. Miałem okazję oglądać ten melodramat  kilka razy – za każdym towarzyszą mi te same, niesamowicie intensywne i nasycone emocje. Każdy następny seans to również odkrywanie kolejnych, ukrytych przekazów i drobnych szczegółów, które dopełniają obraz w swojej perfekcyjności. Tamte dni, tamte noce to prawdopodobnie jedyna produkcja, która według mnie jest idealna – niczego w niej nie brakuje. Każdy element – od scenariusza, przez obsadę aktorską, aż po soundtrack – jest na najwyższym poziomie. Muszę również podkreślić, że zdjęcia, autorstwa Sayombhu Mukdeeprom to majstersztyk. Timothée Chalamet i Armie Hammer, odgrywający głównych bohaterów, wykreowali na planie niesamowitą więź. Para, którą tworzą w filmie jest według mnie jedną z najbardziej  wiarygodnych w historii kina. Zresztą, cała obsada, zasłużyła na najwyższe laury.

Każdy widz, który chce podczas seansu doświadczyć całej palety emocji – od uniesienia, euforii, aż po smutek i rozpacz, powinien obejrzeć tę, nagrodzoną Oscarem, pozycję. To naprawdę świetny film, dotykający, tak przyziemnych tematów, jak pierwsza miłość, relacje  z rodzicami, seksualność, w wyjątkowy, momentami niekonwencjonalny sposób.

Sandra Wawrzyniak wybrała film Joker reż. Todd Phillips 

Od momentu kiedy dowiedziałam się, że ten film powstaje wiedziałam, że będzie mocny. Sama kreacja głównego bohatera na zdjęciach, wzbudzała pewien niepokój. Starałam się czytać jak najmniej recenzji przed seansem, ale trafiłam na jedną – wyjątkową, a w niej niesamowicie ważne zdanie: “Po tym filmie, nie będzie wam do śmiechu.” Szczerze? To najlepsze podsumowanie tej produkcji. Historia jednego z cieszących się najgorszą sławą super przestępców uniwersum DC — Jokera. Przedstawiony przez Phillipsa obraz śledzi losy kultowego czarnego charakteru, człowieka zepchniętego na margines. To jednak historia, która ma drugie dno. Bo to wcale nie Joker jest główną gwiazdą. Pierwsze skrzypce w tym filmie grają ludzie – ludzie, którzy w łatwy sposób mogą zepchnąć innego człowieka na dno za to, że jest na swój sposób inny. Okropny i uniwersalny w wielu kwestiach obraz naszej rzeczywistości. Nie mogę też nie wspomnieć o Joaquin Phoenix, który przez mistrzowską grę aktorską powoduje, że za każdym razem kiedy wracam do tej produkcji mam ciary, a jego śmiech niesie się po pokoju jeszcze po seansie. W dylemacie, kto był najlepszych Jokerem w historii kina stawiam tego “najnowszego” zaraz za legendarnym złoczyńcą z “Mrocznego Rycerza” w wykonaniu Heatha Ledgera, a przed przerysowanym i szaleńczym Jaredem Leto z “Legionu Samobójców”.

Zdecydowanie to nie jest film dla każdego i warto to podkreślić. Gwarantuję, że ta etiuda o ludzkim okrucieństwie ubrana w Jokera pozostanie z wami na długo, a po seansie nie będzie wam do śmiechu.

Marcelina Chachuła wybrała film Nietykalni, reż. Olivier Nakache, Éric Toledano 

Historia niesamowitej przyjaźni, która połączyła sparaliżowanego milionera Philippe’a oraz Drissa, byłego więźnia, prostego chłopaka z paryskich przedmieść. Zderzenie ze sobą dwóch różnych światów, które mogłoby się wydawać, będzie katastrofalne w skutkach, okazuje się być nieoczekiwanym strzałem w dziesiątkę. Główni bohaterowie są do siebie idealnie dopasowani. Philippe zawdzięcza swojemu nowemu opiekunowi szalone przygody i wspomnienia, a Driss zyskuje cenną życiową lekcję, dzięki której nabiera odpowiedzialności i pokory. 

Moim zdaniem historia opowiedziana w filmie jest doskonałym dowodem na to, że powinniśmy jak najmniej oceniać innych po pozorach – nigdy nie wiadomo, czym dana osoba zaskoczy nas w przyszłości. Być może, niemalże jak w „Nietykalnych”, z przypadkowej znajomości narodzi się wieloletnia przyjaźń pełna wyjątkowych chwil?

Świetnie zrealizowany film, który nie tylko rozbawi widza, ale także wzruszy. Zdjęcia, dialogi oraz przepiękna muzyka autorstwa Ludovico Einaudi, którego uwielbiam, sprawiają, że seans jest jeszcze bardziej przyjemny w odbiorze. Lekka, urzekająca produkcja, idealna na leniwe popołudnie.

Julia Kalka wybrała film O północy w Paryżu, reż. Woody Allen 

Miasto zakochanych, para narzeczonych i deszcz. Czyli wydawać by się mogło kolejna tandetna komedia romantyczna. Nic bardziej mylnego! W rzeczywistości to film pełen magii, sztuki, w którym nie brak pięknych obrazków Paryża z lat 20. 

Dla głównego bohatera – Gila (Owen Wilson) Paryż to miasto przepełnione magią, idealne miejsce do zamieszkania. Niestety, inne zdanie w kwestii swojej przyszłości ma jego narzeczona – Inez (Rachel McAdams),  która resztę swojego życia wolałaby spędzić w Los Angeles. Podczas pobytu w mieście zakochanych para zaczyna dostrzegać w sobie coraz więcej różnic. Inez większość czasu spędza ze swoim dawnym przyjacielem, a Gil nie zważając na pogodę, wybiera się na samotne spacery, bo jak twierdzi – „Paryż najpiękniej wygląda w deszczu”. Kiedy podczas jednego z nich wybija północ, Gil przekonuje się, że spacer wcale nie będzie samotny. Oczom głównego bohatera ukazuje się XX wieczny Paryż. W kafejkach nie brak wielkich artystów, jak Salvador Dali, Pablo Picasso czy Ernest Hemingway. Oczywiście Allenowska produkcja to nie tylko cukierkowe obrazki Paryża, ale również krytyczny obraz amerykańskiego społeczeństwa. 

“O północy w Paryżu” to pozycja idealna na jesienne wieczory. Film, który sprawi, że zamarzysz, aby wraz z głównym bohaterem odbyć niezapomnianą podróż uliczkami francuskiej stolicy.

Sonia Sroczyńska wybrała film Instant family reż. Sean Anders

Długo zastanawiałam się nad tym, jaki film mogłabym polecić, bo szczerze ostatnio obejrzałam ich wiele, chyba zbyt wiele… Ale to jeden z niewielu pozytywnych skutków obecnej sytuacji na świecie – mamy czas na nadrobienie zaległości. Wybrałam film, który obejrzałam jako ostatni. Nie jest to wybitne dzieło skłaniające do refleksji, zgarniające wszystkie możliwe nagrody, czy coś przełomowego, ale potrafi umilić jesienny, deszczowy wieczór oraz wciągnąć na tyle, by nie myśleć o codziennych sprawach. W tłumaczeniu polskim, tytuł filmu to “Rodzina od zaraz”. Opowiada historię szczęśliwie zakochanej pary, która decyduje się na zmianę w swoim życiu i adopcję dziecka. Jak wiadomo, życie jest przewrotne, dlatego szybko się okazuje, że wybrane dziecko ma też dwójkę rodzeństwa i zaczyna się komedia. Świeżo upieczeni rodzice muszą w ekspresowym tempie nauczyć się podstaw rodzicielstwa i nawiązać więź z dziećmi, czemu towarzyszą nieoczekiwane zwroty akcji, wiele zabawnych sytuacji, oraz momenty wzruszenia. Nie chcę więcej zdradzać, więc jeśli szukacie niebanalnej komedii, to dobrze trafiliście! Idealny do ciepłej herbatki, mięciutkiego kocyka i paczki chusteczek.

Kamil Pacholczyk wybrał film Johnny English Reaktywacja, reż. Oliver Parker

Kolejna część komediowego filmu, którego głównym bohaterem jest Rowan Atkinson. Tym razem agent sił Jej Królewskiej Mości powraca z nauk mnichów tybetańskich, gdzie szkoli się na człowieka, któremu śmierć i niebezpieczeństwo nie zagląda w oczy. Johnny English musi zatrzymać międzynarodową grupę przestępczą, aby uratować świat. Śmiertelnie śmieszny tajny agent musi użyć swoich wszystkich sił, aby udaremnić zamach na chińskiego przywódcę. Do zakończenia tej sprawy z sukcesem, MI-7 przydzieliło mu kompana, którym jest agent Tucker. Film od początku jest pełen śmiechu, jak i akcji. Osobiście, oprócz genialnej gry Rowana Atkinsona, moją sympatię zdobyła także starsza pani, zajmująca się sprzątaniem, która okazała się być  płatną zabójczynią. Jeżeli poszukujesz filmu, który rozbawi Cię do łez, a także lubisz filmy szpiegowskie ten jest dla Ciebie idealny. 

Agnieszka Markocka wybrała film 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy, reż. Jan Holoubek 

Osobiście nie potrafię wybrać jednego, ulubionego filmu, dlatego wskażę ten, który ostatnio najbardziej zapadł mi w pamięć. Film ,,25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy” jest tak naprawdę nowością na wielkim ekranie, bo miał premierę zaledwie parę tygodni temu. Jest to wstrząsająca historia na faktach młodego człowieka, który spędził prawie dwie dekady w więzieniu, skazany za zbrodnię, której nie popełnił. Nie potrafię wskazać złej rzeczy w tym filmie. Świetnie dobrana obsada, a w swoich rolach fenomenalnie sprawdzili się Piotr Trojan (tytułowy Tomek) i Agata Kulesza (jako Teresa, mama Komendy). Każdy, nawet drugoplanowy bohater zwracał moją uwagę, a dynamika scen nie pozwalała na nudę. Oczywiście, nie zabrakło w filmie takich momentów, podczas których odwracałam głowę. Jest to zdecydowanie propozycja dla widzów o mocniejszych nerwach. Dla mnie najgorsze było oglądanie tego filmu z myślą, że to nie był absurdalny scenariusz, tylko prawdziwa historia. 

Zdjęcia: filmweb.pl

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe