Shein – wyzysk ludzi i środowiska

Ile razy w ciągu dnia przeglądając social media napotykamy się na reklamy sklepów Internetowych takich jak Shein? Za którymś razem przyciągnie nas ona do odwiedzenia tej strony, ale co zobaczymy dalej – etycznie wykonane ubrania, czy krew pracowników na metkach?

Wchodząc na stronę internetową sklepu Shein możemy znaleźć dosłownie wszystko. Od ubrań, po torebki, stroje kąpielowe i inne dodatki, a to wszystko w bardzo atrakcyjnych cenach. Dodatkowo widzimy, że PR sklepu działa prężnie, ponieważ co jakiś czas organizowane są akcje (przykładowo: zbierz wszystkie karty z literkami tworzącymi wyraz Shein- otrzymasz dodatkowe punkty, które później zamienią się w rabaty), jeszcze bardziej przyciągające potencjalnego konsumenta. Strona jest również promowana przez influencerów, którzy od ostatnich lat w znacznym stopniu wyznaczają nowe trendy i są wzorami do naśladowania przez młode pokolenie. Ale czy aby na pewno z pozoru idealna usługa, nikomu nie szkodzi?

Druga strona medalu

Marka Shein to typowa marka fast fashion. Przy dużym nakładzie pracowników, sklep jest    w stanie wytworzyć nawet do kilkunastu kolekcji w ciągu jednego roku. Wspomniana marka dziennie wydaje ok. 500 nowych produktów. Ale po co nam tyle ubrań? Odpowiedzią może być szybko zmieniająca się moda oraz konsumpcjonizm panujący w społeczeństwie. Trendy zmieniają się praktycznie co chwilę, jednak większość z nas nie może pozwolić sobie na kupowanie rzeczy od projektantów, za każdym razem, kiedy coś nam się spodoba- i ten schemat wykorzystują marki fast fashion. Analogicznie- jeśli firma jest w stanie wytworzyć tyle nowych krojów i fasonów w relatywnie krótkim czasie, to przeważnie nie jest to dobre ani pod względem jakości ani dla środowiska. Siedziba Shein znajduje się w Azji, a właśnie w krajach tego kontynentu znajdują się ogromne pola bawełny- materiału, z którego głównie wytwarza się ubrania. Niestety, uprawa tego włókna pochłania ogromne ilości wody, tym samym rozregulowuje gospodarkę wodną na terenie upraw i okolic. Wyliczono, że przykładowo przy tworzeniu jednego T-shirtu, zużywa się nawet 2.500 litrów wody! Jeśli chodzi o pozostałe materiały- sytuacja jest podobna. Możemy szacować, że Shein i pozostałe sklepy fast fashion korzystają w ok. 60% z tkanin syntetycznych, które nigdy nie rozłożą się na wysypisku i będą przyczyniać się do panującej już katastrofy ekologicznej. Świadomie wybierając tę markę, przyzwalamy na degradację środowiska.

Nie tylko ekologia

Wróćmy jeszcze na chwilę do przykładu bawełny. Żeby móc z niej coś stworzyć, ktoś musi ją najpierw zebrać i przerobić. W tym przypadku w główniej mierze odpowiadają za to dzieci. Dzieci, zmuszane do niewolniczej pracy, często bez żadnego wynagrodzenia. Dzieci, które nie mają innego wyjścia, bo w czasie zbiorów na terenach wiejskich szkoły są zamykane. Dlatego właśnie marka Shein jest okrzyknięta nie tylko firmą fast fashion, ale jest również idealnym przykładem Sweathshop’u. Z Wikipedii możemy przeczytać, że Sweatshop to zatłoczone miejsce pracy z bardzo złymi, społecznie niedopuszczalnymi lub nielegalnymi warunkami pracy. Jak to wygląda na naszym przykładzie? Prawdopodobnie w fabrykach Shein kobiety stanowią 85-90% pracowników. W wielu przypadkach pracodawcy zmuszają je do stosowania antykoncepcji i regularnego wykonywania testów ciążowych, dla pewności, że kobieta nie będzie chciała żadnego zasiłku lub płatnego urlopu macierzyńskiego. Zdarzają się przypadki, gdzie młode pracownice są wykorzystywane seksualnie w miejscach pracy, a potem zmuszane do przerwania ciąży. Jest to dla nich duża trauma, jednak godzą się na to, bo wiedzą, że jeśli stracą tę pracę, to nie otrzymają innej, lepszej oferty. Dlaczego prawdopodobnie? Ponieważ Shein nie wykazuje jasnego stanowiska, co do warunków pracy. Jedyne co możemy, to przeczytać na ich stronie, że praca jest zgodna z prawem. Wiemy jednak, że w miejscach gdzie znajdują się fabryki tej marki, czyli Bangladesz, Indie czy Wietnam nigdy nie było dobrych warunków, więc wątpliwe jest to, czy specjalnie dla jednej marki zostały one zmienione. Warto również wspomnieć, że kobiety pracujące w takich zakładach, to głównie młode dziewczęta w wieku 16-25 lat. Pracują one nawet do 16h dziennie, a jeśli nie wyrobią się ze swoimi obowiązkami w ciągu dnia, muszą zostać po zmroku, za co nikt nie wypłaci im dodatkowej pensji. 

Sweatshop wśród nas

W fabrykach o niegodziwych warunkach pracy, swoje produkty tworzy nie tylko Shein, ale większość ,,sieciówek’’, z którymi mamy do czynienia w galeriach handlowych. Sweatshop stosują również firmy takie jak: Nike, Adidas, Forever 21, H&M i wiele innych popularnych marek. Okazuje się, że nawet taki sklep jak Cropp, który jest polską siecią sklepów, posiada swoje zakłady w Krajach Trzeciego Świata. Dowodem na to, jest wydarzenie z 2013r, które miało miejsce na przedmieściach Dhaki, stolicy Bangladeszu. Pod koniec kwietnia zapadł się budynek, w którym mieściło się wiele zakładów odzieżowych. W reportażu ,,Głód’’ autorstwa Martina Caparrosa możemy przeczytać  ,,(…) dochodzą wieści o kolejnej katastrofie budowlanej w Dhace; ponad 110 ofiar. Podobno dzień wcześniej pojawiły się pęknięcia i z ośmiopiętrowego budynku ewakuowano 3 tysiące pracownic, ale owego 24 kwietnia szefowie zapowiedzieli, że ta która nie stawi się do pracy, straci miesięczną pensję. Stawiły się wszystkie; dwie godziny później budynek zawalił się w ciągu kilku chwil’’. W gruzach budynku znaleziono metki takich marek jak Primark, Next, czy właśnie wcześniej wspomniany Cropp. Caparros pisząc swoją książkę rozmawiał z wieloma mieszkańcami Bangladeszu. Miał również okazję porozmawiać z Fatemą- jedną z pracownic tamtejszych zakładów, która wyznała: ,,Warsztat, w którym pracuję, zastawiony sprzętami, duszny, pełen materiałów i środków chemicznych, znajduje się na piątym piętrze ośmiopiętrowego budynku, w którym każdy poziom jest małą fabryką z setką robotnic stłoczonych przy swoich maszynach, bez powietrza (…). Pożary, zawalenia zdarzają się często. W ciągu ostatnich pięciu lat ponad tysiąc robotników spłonęło’’. Dla ludzi mieszkających w tamtych rejonach, jest to normalna rzeczywistość, dla mieszkańców Europy Zachodniej- skandal, o którym nie mówi się głośno.

Co dalej?

Nie musimy daleko szukać, aby znaleźć wiele polskich etycznych marek odzieżowych, które prowadzą sklep Internetowy. Zamawianie z Shein- bo nie trzeba nigdzie wychodzić- przestaje być wymówką. Przykładowe strony to: elementywear.com (ubrania szyte w Warszawie), nago.com (szyte w Polsce z certyfikowanych materiałów eko i zero waste), theodderside.pl, rylko.com czy skydance.pl. Jednak dla wielu z nas po wejściu na stronę ceny mogą okazać się zbyt wysokie. Tutaj z pomocą przychodzi nam inicjatywa kupowania ubrań i dodatków z ,,drugiej ręki’’. Vinted, OLX i inne strony tego typu często oferują nam ubrania w stanie idealnym, założone raz albo wcale. Na metkach możemy znaleźć wiele popularnych marek, nawet nasze nieszczęsne Shein. Jeśli środowisko i ludzie namęczyli się przy produkcji, to niech chociaż ma to jakiś pożytek w postaci noszenia tego. Stacjonarną alternatywą tego wyjścia są oczywiście lumpeksy. Jeszcze do niedawna wśród społeczeństwa panowała niechęć do kupowania rzeczy w takich miejscach, ale aktualnie dla wielu młodych ludzi chodzenie do lumpeksu w wolnej chwili i szukanie tzw. ,,perełek’’ jest wręcz pasją, zainteresowaniem. Często zdarza się tak, że płaszcz który kupisz w second handzie będzie służył przez wiele sezonów, a płaszcz z ,,sieciówki’’ po jednym sezonie będzie do wymiany- producenci robią to celowo, żeby utrzymywał się popyt na ich produkty.

Czy to wszystko oznacza, że osoby kupujące w Shein i innych wcześniej wymienionych markach są złe? Oczywiście, że nie. Wiele osób robi to nieświadomie i niekoniecznie jest to ich wina. Nie przypominam sobie, żeby na poziomie szkoły podstawowej ktokolwiek nam o tym mówił. Dlatego tak ważna jest edukacja w tym kierunku. 

Kto jest odpowiedzialny za rozwiązanie problemów wyzysku i zanieczyszczania środowiska przez marki takie jak ta? Odpowiedź jest oczywista: każdy z nas. Jednak, czy osobom, które mają świadomość tego, jak to wszystko wygląda zdarza się kupować w markach fast fashion? Oczywiście, że tak. Zdecydowanie łatwiej nam wejść do jednego sklepu i kupić spodnie idealnie dopasowane do nas, niż przeglądać godzinami Vinted w poszukiwaniu spodni w naszym rozmiarze. Wystarczy, że przed kupnem danego produktu zastanowimy się 3 razy czy na pewno tego potrzebujemy? A może zamiast pięciu T-shirtów za 20zł, zainwestujemy w jeden za 100zł od marki działającej w duchu zero waste, który posłuży nam o wiele dłużej, a będziemy spokojni, że każdy dostał wynagrodzenie godne wykonanej pracy? Właśnie takie małe zmiany + edukacja w tym temacie spowodują, że może za jakiś czas, ludzie na drugim końcu świata nie będą musieli umierać pod gruzem zakładu, żebyśmy my mieli co na siebie założyć. 

Zdjęcia: pexels, archiwum prywatne

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe