Dłuższa przerwa na stacji – Radom

Rozpędzona drużyna Lecha Poznań po serii trzech kolejnych zwycięskich w Ekstraklasie przyjechała na stadion im. Braci Czachorów w Radomiu aby rozegrać mecz z beniaminkiem Radomiakiem Radom. Podopieczni Dariusza Banasika mają za sobą udaną końcówkę pierwszej części sezonu. Mazowszanie bowiem wygrali ostatnie pięć meczy, nie będąc wcale faworytem żadnego z nich. W tak bojowym nastawieniu w sobotnie popołudnie zmierzyli się z aktualnym liderem PKO BP Ekstraklasy.

Piłkarze na murawie. Jeden w zielonym stroju, drugi w niebieskim, biegną w kierunku piłki.

źródło: Interia 

Słaby początek lidera

Początek meczu w wykonaniu poznańskiej ekipy nie napawał optymizmem, a u kibiców już od pierwszych minut spotkania dało się wyczuć napiętą atmosferę. Kolejorz nie potrafił wymienić kilku celnych podań, ani stworzyć groźnej akcji przez pierwszy kwadrans gry. Ewidentnie taktyka na ten mecz albo nie działa albo jej po prostu nie było. Drużyna Macieja Skorży nie prezentowała takiego poziomu, do jakiego przyzwyczaiła fanów piłki w całej Polsce.

Przeciwnie natomiast w mecz wszedł Radomiak. Od pierwszych minut wykazywał ofensywną inicjatywę oraz chęć do grania i strzelania bramek. Na te nie trzeba było długo czekać. Pierwszą po rzucie karnym zdobył napastnik gospodarzy Karol Angielski.

Dwóch zawodników przyjmujący piłkę na głowę

źródło: Interia

Oglądając poprzednie mecze Lecha spodziewać się można było, że po bramce przeciwnicy się cofną i ustawią „autobus”. Broniąc za wszelką cenę prowadzenia. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Pobudzona ekipa Radomiaka wrzuciła czwarty bieg i rozpoczęła starania o podwyższenie prowadzenia. To nastąpiło w 30 minucie meczu. Świetnie przeprowadzony kontratak wykończył strzałem z bliskiej odległości brazylijczyk Maurides.

Do przerwy Lech próbował kilka razy złapać kontakt, jednak celowniki piłkarzy nie były odpowiednio nastawione, a piłka nie znalazła drogi do bramki Filipa Majchrowicza.

Wypadek przy pracy?

Maciej Skorża od razu po przerwie, dokonał roszad w składzie, wprowadzając świeże siły do formacji ofensywnej za sprawą Skórasia i Kwekweskiriego. Kolejorz narzucił wyższe tępo i nawiązał do swoich najlepszych występów. Mimo że gra nie była jeszcze taka, jakiej oczekiwali by kibice, to zmiany i zaktualizowana taktyka przyniosły rezultat w postaci bramki z rzutu karnego, do którego podszedł Mikael Ishak.

Niestety dla Lecha było już za późno i mimo ataków z obu stron i nerwowej końcówki wynik się nie zmienił. Po ostatnim gwizdku sędziego na tablicy widniało 2-1.

Zawodnik leżący na murawie

źródło: KKS Lech Poznań

11.12.2021 jest dla kibiców Lecha dniem do wymazania z pamięci. Kolejorz uległ bowiem świetnie dziś dysponowanemu przeciwnikowi. Natomiast na antypodach znajdują się odczucia kibiców Radomiaka Radom, którzy mogą świętować wielkie, nieoczekiwane zwycięstwo i wysoką, piątą pozycję w ligowej tabeli. Drużyna, mimo że nie gra najprzyjemniejszej dla oka piłki, to konsekwentnie buduje swoją pozycję w Ekstraklasie wygrywając kolejne mecze.

Z pewnością sobotnie starcie jest dużym znakiem zapytania zarówno dla włodarzy jak i dla kibiców Lecha. Miejmy nadzieję, że był to tylko wypadek przy pracy i Kolejorz wróci na zwycięską ścieżkę prowadzącą do mistrzostwa. A nie, że okaże się to być punkt zwrotny w tak dobrze przecież układającym się do tej pory sezonie. 

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe