„Bieganie nauczyło mnie dyscypliny, konsekwencji i regularności… – rozmowa z Jackiem Sołtysiakiem

Sportem interesuje się już od najmłodszych lat. Próbował swoich sił w karate i innych dyscyplinach, jednak to bieganie zagościło w jego sercu od czasów liceum na dłużej i stało się największą pasją. O tym jak rozpoczęła się jego przygoda z bieganiem, jak w natłoku codziennych obowiązków udaje mu się znaleźć czas na trening i jakie są jego cele biegowe na kolejny rok – opowiedział Jacek Sołtysiak – student WNPiD, biegacz długodystansowy, dla którego bieganie to przede wszystkim hobby.

Kinga Arend: Od jak dawna interesujesz się sportem?

Jacek Sołtysiak: W moim domu, odkąd pamiętam, było dużo sportu. Co prawda głównie w telewizji, ale to właśnie sprawiło, że zacząłem interesować się m.in. piłką nożną, lekką atletyką czy tenisem. Pomimo że piłki nożnej nigdy nie trenowałem, bo wolałem sporty bardziej kontaktowe, takie jak np. karate, które uprawiałem przez kilka lat, to i tak piłka nożna zajmowała miejsce w centrum. Od 6 roku życia regularnie chodziłem na mecze z tatą, który pracował przez lata jako realizator transmisji meczowych w Radiu Poznań na stadionie przy Bułgarskiej, później zacząłem chodzić na mecze w gronie znajomych. Przede wszystkim towarzyszyły temu duże emocje związane z kibicowaniem, porażkami, zwycięstwami, meczami takimi jak pamiętne 1:1 w arktycznych warunkach z Juventusem. Jeżeli chodzi o bieganie, to właściwie do liceum zupełnie mnie nie interesowało.

KA: To jak to się stało, że wybrałeś bieganie a nie np. jedną z dyscyplin o których wspomniałeś wcześniej?

JS: Bo było zdecydowanie najprostsze do rozpoczęcia z nim przygody. Wystarczyły buty i można było ruszać. Dodatkowo chwilę przede mną biegać zaczął mój brat, który pomógł mi się w to wciągnąć. Bieganie bardzo uzależnia. U mnie chęć do uprawiania właśnie tej dyscypliny spotęgowana była jeszcze przez to, że dzięki regularnym treningom zrzuciłem szybko kilka niepotrzebnych kilogramów. Poza tym bieganie jest sportem, który można uprawiać właściwie wszędzie, żadna specjalna infrastruktura nie jest do niego potrzebna.

KA: Jak długo trenujesz biegi długodystansowe? I jaki dystans jest twoim ulubionym?

JS: Trenowanie to zbyt duże słowo, ale przyjmując, że jest to regularne, całoroczne bieganie, to zacząłem w 2017 roku. Wtedy przebiegłem swój pierwszy półmaraton i maraton (co zdecydowanie nie powinno się zdarzyć tak wcześnie). Jak już wspomniałem bieganie uzależnia, z poziomu 3 luźnych treningów tygodniowo zacząłem przechodzić do zwiększania tempa, częstotliwości i dystansów, ale także urozmaicenia rodzajowego, wprowadzając podbiegi czy interwały. Najwięcej razy startowałem na 10 km, ale chyba jednak moim ulubionym dystansem jest półmaraton, który na pewno jest bardziej wymagający pod względem wytrzymałości, a także taktycznego zaplanowania biegu, jeżeli chce się pobiec na konkretny wynik.

KA: Działasz na wielu polach, bo poza studiowaniem na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, udzielasz się w Radzie Samorządu Studentów WNPiD, działasz także w środowisku debatanckim i pracujesz – jak udaje Ci się jeszcze znaleźć czas na trening?

JS: Często nie jest to łatwe, dlatego kluczowe jest wypracowanie regularności i pewnego systemu treningowego, z czym szczerze mówiąc w tym roku mam duży problem. Początek roku miałem wyjęty przez kontuzję, bezpośrednio po niej dopadł mnie COVID, później z kolei miałem najbardziej zapracowane miesiące w roku, przez co na bieganie nie miałem czasu prawie w ogóle, co praktycznie uniemożliwiło wejście w rytm treningowy. Teraz już jest trochę lepiej i na pewno do straconych tego roku zaliczyć nie mogę. Znalezienie chwili na trening wiąże się obecnie w moim przypadku z koniecznością przemyślanego zarządzania czasem, a sporadycznie naginaniu długości dnia do granic możliwości.

KA: Jak wyglądają twoje treningi w okresie startowym, a jak w czasie roztrenowania?

JS: W okresie przygotowawczym i startowym na pewno są one znacznie bardziej różnorodne i ułożone z głową, pod konkretne starty. Treningów jest więcej, maksymalnie biegałem 6 razy w tygodniu i co za tym idzie łączny kilometraż miesięczny też jest znacznie większy. Z kolei w okresie roztrenowania jest znacznie luźniej, wracam wówczas do trzech treningów w tygodniu, bez żadnego planu: zakładam buty, wychodzę i biegnę tyle i w takim tempie, na ile mam ochotę.

KA: A wolisz trenować sam czy w większej grupie?

JS: Zdecydowanie wolę trenować sam. Na co dzień w związku z pracą czy innymi aktywnościami, kontakt z ludźmi mam praktycznie cały czas, także chwila tylko dla mnie jest bardzo cenna. Ewentualnie bieganie w małych, maksymalnie 4-osobowych grupach też jest świetne, ale sprawdza się raczej w przypadku długich wybiegań niż podczas szybkich treningów na bieżni.
W momencie, kiedy ma się do zrobienia konkretną pracę, przynajmniej w moim przypadku, lepiej wyjść na trening samemu, w pełnym skupieniu na tym, co należy zrobić.

KA: Co tak naprawdę daje Ci bieganie? Czym Cię tak zafascynowało?

JS: Zwiększenie sprawności fizycznej pominę, bo to raczej kwestia oczywista. Bieganie przede wszystkim nauczyło mnie dyscypliny, konsekwencji i regularności, które przekładam na inne sfery życia. Dodatkowo jest doskonałą odskocznią i polem odpoczynku, przede wszystkim dla głowy. Te kilka godzin w tygodniu, gdy jestem tylko sam ze swoimi myślami, ewentualnie ze słuchawkami na uszach, robi bardzo dobrze mojemu zdrowiu psychicznemu. Wagę tego zauważyłem podczas kontuzji, gdy przez 3 miesiące musiałem zrezygnować z tej aktywności.

Oprócz tego dzięki bieganiu poznałem wielu świetnych ludzi, nie tylko z sekcji biegowej Run with WNPiD, ale także z podczas wielu innych startów w których brałem udział. Z bieganiem wiąże się też ogrom satysfakcji, związany z przekraczaniem własnych barier i spełnianiem marzeń w tej sferze. Pamiętam, jak pierwszy raz pojawiła się u mnie myśl o maratonie jako czymś niezwykle odległym, nawet niemożliwym do zrealizowania, a po niecałym roku przekroczyłem metę ze łzami w oczach, przeklinając moje nogi, przeklinając niepełny cykl treningowy, ale z satysfakcją nieporównywalną z niczym innym. Właściwie maratonu mogłoby dotyczyć odrębne pytanie, bo jest to dystans niesamowity, testujący nie tyle sprawność i wytrenowanie, ale wytrzymałość psychiczną, umiejętność samozaparcia i walki ze sobą, której skalę mogą zrozumieć tylko Ci, którzy pokonali magiczne 42,195 km.

KA: Masz jakieś zawody/biegi uliczne, które wspominasz ze szczególnym sentymentem?

JS: Przede wszystkim Poznań Maraton, który w ciągu ostatnich lat, jako jedyny wyciskał ze mnie łzy za linią mety. Bieg ulicami, które dobre znam, z wieloma kibicami, w tym znajomymi wzdłuż trasy, to jest coś niesamowitego. Po pierwszym maratonie powiedziałem sobie, że nigdy więcej, a kilka miesięcy później już myślałem o tym, jak pobiec go po raz kolejny. Po drugim razie powiedziałem ostateczne i definitywne “nie”, ale znowu się nie udało i ponownie w październiku stanąłem na starcie (tak, to jest właśnie ta nabyta konsekwencja, o której wspomniałem wcześniej). “Na szczęście” okres pandemii rozwiązał ten problem, bo maratonu w Poznaniu w 2020 i 2021 roku po prostu nie było. Poza tym jest kilka biegów lokalnych w okolicy, które odwiedzam co roku z różnych względów – bo trasa przyjemna i widokowa, bo tutaj pierwszy raz złamałem jakąś granicę czasową, bo dają ładne medale – motywacji jest dużo 😉

KA: Na koniec naszej rozmowy, chciałabym zapytać Cię jeszcze o twoje cele biegowe na kolejny rok?

JS: Główny cel to wygrać walkę z Achillesem, który co jakiś czas wysyła mi niepokojące sygnały i przebiegać regularnie cały rok. Drugi w kolejności to złamanie w końcu 1:30 podczas Poznań Półmaraton – byłem do tego przygotowany z nawiązką w 2020 roku, ale pandemia kilka tygodni przed startem pokrzyżowała nie tylko moje plany. Kolejnym celem będzie pewnie powrót w góry. Mam na swoim koncie dwa górskie starty i jest to coś, co mnie nieprawdopodobnie cieszy – Achillesa niekoniecznie, ale mam nadzieję, że uda nam się dogadać.

KA: Życzę Ci w takim razie dużo siły, jak najmniej kontuzji i powodzenia! Dziękuję za poświęcony czas i rozmowę.

JS: Ja również bardzo dziękuję.

Udostępnij!
Share on facebook
Share on linkedin
Share on pocket

Podobne posty

Skontaktuj się z nami!

Kto pyta nie błądzi

flesz.wnpid@gmail.com

Zapisz się do newslettera Flesza

Bądź na bieżąco z nowościami w akademickim świecie i otrzymuj od nas podsumowania tygodnia!

* Pole obowiązkowe