W niedzielę zakończyły się zmagania w ramach fazy grupowej na Igrzyskach Olimpijskich w siatkówce kobiet. Polki wygrały dwa z trzech rozgrywanych meczów i ukończyły etap grupowy na 2. miejscu z wynikiem 6 punktów. Aktualnie Polki rywalizują z Amerykankami w ramach ćwierćfinału. O wrażeniach po fazie grupowej turnieju opowiedziała nam była libero reprezentacji Polski, Paulina Maj-Erwardt.
*UWAGA: Rozmowa została przeprowadzona przed meczem z USA*
Gabriela Piwosz (Flesz): Zacznijmy od pierwszego meczu rozgrywanego przeciwko reprezentacji Japonii. Bardzo trudne rywalki na początek. Pierwszy set rozegrały bardzo dobrze, nasze siatkarki przegrały go 25 do 20. Jak pani sądzi, co mogło być powodem tak słabego otwarcia meczu? Może presja związana z Igrzyskami?
Paulina Maj-Erwardt (była libero reprezentacji Polski): Oczywiście, że cała otoczka tak wielkiego turnieju, jak Igrzyska Olimpijskie, miała na to wpływ. Jest to na pewno niesamowite przeżycie i ten stres związany z początkiem pierwszych meczów jest ogromny. Dziewczyny musiały tego pierwszego seta “odchorować”, żeby później wejść na swój dobry poziom.
Później już na szczęście wygrane w trzech kolejnych setach. Jak oceniłaby pani całościowo to spotkanie? Czy po pierwszym secie była obawa, że możemy stracić trzy punkty w meczu z Japonkami?
Oczywiście, że była obawa, chociaż ten pierwszy set do pewnego momentu był bardzo wyrównany, chyba 18:18. Później, rywalki odjechały gdzieś w końcówce. Nasze skrzydła miały bardzo duże problemy z atakiem i przyjęciem. Japonki bardzo dobrze grały w defensywie i te kontry notowały na swoja korzyść. Potem dziewczyny rzeczywiście się uspokoiły, te ogromne emocje zostały zbalansowane i gra zaczęła wyglądać coraz lepiej.
Bardzo ważne trzy punkty pojawiły się na koncie naszych siatkarek po tym meczu. Kolejnym przeciwnikiem na drodze do ćwierćfinału była Kenia. Rywalki dużo niżej notowane. Czy można powiedzieć, że to taki mecz bez historii? W końcu sety wygrane po naszej stronie do 15, 17 i 15.
Na pewno było to ciekawe doświadczenie. Zobaczyłyśmy inne zawodniczki, inny styl. Wiadomo, że są to dziewczyny ciemnoskóre, które mają predyspozycje genetyczne do silnych ataków i wysokich skoków. Brakuje im jeszcze dużo technicznych aspektów, ale dla mnie było to ciekawe spotkanie. Rzeczywiście jednak bez historii. Nasz poziom gry jest o wiele wyższy niż reprezentacji Kenii, więc ja byłam spokojna jeśli chodzi o ten mecz.
Tutaj też wiele osób wyróżniało Natalię Mędrzyk, która w tym, spotkaniu zdobyła 13 punktów, najwięcej z całej naszej drużyny. Czy zgodzi się pani, że na przestrzeni wszystkich meczów to właśnie ta zawodniczka prezentowała się naprawdę dobrze?
Rzeczywiście, Natalia jest doświadczoną zawodniczką, dobrą technicznie. To jest duży plus, żeby właśnie w takich momentach newralgicznych grać do niej. Pokazuje, że się nie boi i lubi grać pod presją. Natalia jest taką osobą, która jest pewna i czeka na piłkę w trudnych momentach.
Przejdźmy do ostatniego meczu z Brazylijkami. Bardzo mocna drużyna, ale mamy już doświadczenie w wygrywaniu pojedynków z nimi. Ostatni mecz wygrany, dzięki któremu Polki wywalczyły brąz Ligi Narodów 2024. Tym razem to Brazylijki wyszły zwycięsko z tego spotkania. Myślę jednak, że trzeba pochwalić nasze siatkarki, szczególnie za ten drugi set na przewagi. Jak ogólnie oceniłaby pani ten mecz?
Wcześniej nie na wszystkich turniejach widzieliśmy Gabi. Zawodniczka, która ma niesamowitą charyzmę i jest liderką swojej drużyny. Rzeczywiście pokazała to wyraźnie w tym meczu. Razem z Rosamarią wzięły te ciężkie momenty na siebie i ładnie pokierowały tym meczem. Bardzo podobała mi się gra Brazylijek.
Oczywiście świetna walka Polek w tym drugim secie. Gonitwa ze stanu 24:19, chociaż musimy chyba przyznać, że Brazylijki bardzo rozluźniły się w końcówce seta i pozwoliły nam na granie na przewagi. Co nie zmienia faktu, że właśnie tym pokazałyśmy, że obojętnie jaka nie będzie sytuacja, warto walczyć do końca, bo wszystko jest możliwe. Myślę, że ten drugi set dał naszym zawodniczkom taki spokój, że mimo wszystko jakiś promyk nadziei na wygraną był.
Kończąc wątek meczu z Brazylijkami, na pewno trzeba wyróżnić Gabi, tak jak pani wcześniej wspomniała, ale też Thaise, czy Carol za bloki wykonywanie w trzecim secie. Czy według pani ktoś po naszej stronie zasługiwał na szczególną uwagę? Wiemy, że Magdalena Stysiak miała bardzo małą skuteczność, więc siłą rzeczy te piłki musiały być posyłane do innych zawodniczek.
W tym meczu należałoby zwrócić bardziej uwagę na to, że nasze przyjmujące zawodniczki nie były kompletne. Jak jednej szło w przyjęciu, to nie zdobywała punktów w ataku. Jak lepiej trochę w ataku, to w przyjęciu słabiej. Można byłoby pochwalić Martynę Czyrniańską, ale trzy zagrywki zepsute, trzy błędy w przyjęciu, to już jest dużo. Asię warto pochwalić za niektóre rozwiązania w rozegraniu, a Olę Szczygłowską za przyjęcie. Jest tutaj kilka opcji, ale nie wskażę żadnej zawodniczki, która była całkowicie kompletna.
Przeszłyśmy już przez całą fazę grupową w wykonaniu Polek. Teraz pomówmy o całym turnieju. Czy w przekroju początku tych rozgrywek jakaś drużyna zaskoczyła panią negatywnie lub pozytywnie?
To, co się dzieje z Turcją można nazwać niespodzianką. Ja wiem, że one cały sezon reprezentacyjny mają nie najlepszy, ale to, co się dzieje nawet w kwestii personalnej sprawia, że pojawia się dużo problemów około sportowych. Mam taki negatywny odbiór gry tej reprezentacji, ich zachowania, co nie musi przekładać się później na wynik. Mogą zaraz wygrać ćwierćfinał, później półfinał i zdobyć tytuł mistrzyń olimpijskich. Ale rzeczywiście, patrząc z perspektywy widza, ich gra mi się nie podoba.
Serbki też mają swoje problemy, to pokazały też już mecze towarzyskie., które grałyśmy z nimi. Pokazały tam swoje mankamenty i wydaje mi się, że inne zespoły, które je rozpracowują, szukają właśnie tych słabych stron.
A z pozytywnych zaskoczeń?
Brazylijki bardzo mi się podobają, to jaką mają atmosferę w zespole. W tamtym roku na Lidze Narodów nie było tego kompletnie widać i nie miały takiego „flow”. Teraz widać, że się wspierają i grają jako zespół i to mi się bardzo podoba.
Chinki też bardzo fajnie wyglądają, jeśli chodzi o taki sportowy aspekt. Pozasportowo ciężko coś o nich powiedzieć, bo ta reprezentacja jest bardzo hermetyczna i rzadko pokazują swoje emocje. Za to prezentują bardzo wysoki poziom sportowy i fajnie się to ogląda.
W ćwierćfinale czekają na nas Amerykanki, na które, wydaje się, że mamy sposób. Jakie według pani będzie to spotkanie? Jakie są oczekiwania wobec naszej gry w spotkaniu?
Widziałam urywkami mecze Amerykanek. Mają momenty świetnej gry. Są też takie, że kiedy się zatną, to nie potrafią znaleźć rozwiązania. My ze Stanami mamy przewagę mentalną. Nie wiem czy to wpłynie na Amerykanki z ich pozytywnym nastawieniem, ale mimo wszystko będą miały gdzieś z tyłu głowy, że wygrywałyśmy już z nimi.
Na pewno będziemy do nich bardzo dobrze taktycznie ustawione i będziemy miały wyodrębnione wszystkie ich słabe strony. Ale nie ukrywajmy, że przede wszystkim musimy się skupić na sobie, na naszej dobrej grze. Jeśli nasze skrzydłowe będą dobrze punktować, będziemy dobrze bronić i wyprowadzać kontry, to jak by one dobrze nie grały i tak sobie z nimi poradzimy.
Gdyby miała się pani pokusić o wytypowanie par półfinałowych i zwyciężczyń turnieju, to kto według pani po fazie grupowej wygląda najmocniej?
Myślę, że jeden półfinał to będzie powtórka z niedzielnego meczu, czyli Polska kontra Brazylia. A w drugim stawiam na Chinki i Włoszki. Wiadomo, że sercem jestem za Polkami, więc na pewno je tutaj wytypowałam. W kwestii drugiego półfinału, Chinki i Włoszki grały stabilnie przez ten czas fazy grupowej, dlatego myślę, że to one znajdą się w drugim meczu półfinałowym.
Już na sam koniec, patrząc na tak dobrą grę Brazylijek, myśli pani, że mają utorowaną drogę do finału?
Myślę, że tak. Naprawdę bardzo dobrze grają. Jeśli trafimy na nie w półfinale, to będzie niezwykle ciężko z nimi zwyciężyć.
***
Rozmawiała: Gabriela Piwosz
Czytaj też:
– Siatkarze przełamali klątwę! 10. dzień igrzysk z rekordami świata
Sprawdź także nasz kanał na YouTube: